Nagrobek 0
Mocny początek. Nie jestem pewna, czy
nawet nie przegięłaś trochę z tą mocą. W każdym razie na pewno zagubiłaś
pierwotną funkcję prologu — wprowadzenie czytelnika w świat opowiadania. Z
tych kilku akapitów, oprócz faktu, że dziewczyna jest martwa (w przenośni
naturalnie) nie dowiaduję się, jako czytelnik, kompletnie niczego. Ten lekki
przerost formy nad treścią byłby dobry, gdybyś upchnęła tu i ówdzie informacje,
które bezpośrednio pokazywałyby nam realia, w jakich bohaterce przychodzi żyć,
ewentualnie powody tej frustracji.
Nagrobek 1
Nagrobek 2
Nagrobek 3
Nagrobek 4
Nagrobek 5
Ciekawa
byłam tego, jak przedstawisz dzieci Pottera oraz samego Pottera. I niestety
niczym mnie nie zaskoczyłaś. Coraz częściej odnoszę wrażenie, że postacie,
które tworzysz są papierowe. Nie umiem sobie ich wyobrazić, ocenić, czy to, jak
rozmawiają jest logiczne, rzeczywiste, nie wiem też, jak wyglądają, bo
zazwyczaj podajesz tylko jedną cechę wyglądu, nie analizujesz zachowań
bohatera, a najczęściej poznajemy go przez dialogi. Zdecydowanie powinnaś nad
tym popracować.
Nagrobek 6
I
znów wpieniam się jak szalona, bo nie zadbałaś o to, aby czytelnik mógł
wyobrazić sobie tę aulę, tylko napisałaś o jej funkcji. Poza tym —
materace? Toż to świat magii, mogli dać im coś bardziej magicznego, jakieś
puchowe chmurki, czy coś takiego. W ogóle kiepsko idzie Ci opisywanie tej całej
magii, które u Rowling było czasem aż zbyt wiele. A u Ciebie? Nic.
Proszę,
proszę. Marysia dostała kolegę. Albus. Najgorszy z rodzeństwa, syn dyrektora,
inteligentny, który odważył się powiedzieć wszystko. Znowu powtarza się moje
odczucie z początków czytania opowiadania, że wszystko jest tak bardzo
schematyczne i bez pomysłu. Nie potrafię jednoznacznie przewidzieć tego, jak
potoczy się ich znajomość, ale dam sobie uciąć dwa palce, że moje
przypuszczenia się spełnią.
Akcja
zaczyna lecieć trochę bez sensu. Nie podobają mi się te naciągnięte wydarzenia,
sposób w jaki próbujesz na siłę coś urozmaicić. Za dużo jest gadania o jakichś
bzdetach, rzucania się jedzeniem i rzeczy, które całkowicie nic nie wnoszą.
Zarzucisz mi, że przecież nasza droga Rowling też pisała o takich sprawach.
Tak. Ale u niej były one tłem do czegoś ważniejszego, czasem miały odwrócić od
czegoś uwagę, pomóc zbudować napięcie. Przypomniała mi się sytuacja, gdy
śniadanie było tłem do tego, że Ron dostał wyjca. Bodajże pierwsza lub druga
klasa. A u Ciebie niestety wszystko to jest na pierwszym planie, gdzieś jest
tło, Potter gada z dyrektorką Beauxbatons, coś się niby dzieje, ale tak
naprawdę cała sytuacja skupia się na rzucaniu szamą. Jeśli chciałaś przedstawić
bohaterów, proponowałabym coś, czego nie było wcześniej (a sytuacja z jedzeniem
już się pojawiła przecież). A najlepiej to w ogóle proponowałabym jakąś
oddzielną analizę, może podczas marysiowej przechadzki do jaskini. Próbuj
tworzyć takie sytuacje, gdzie możesz pokazać, co bohaterka sądzi o danej
postaci, jakieś wnioski, przykłady. A potem coś, co uzupełniłoby ten
obraz.
Nagrobek 7
Nie
rozumiem i nie próbuję zrozumieć Albusa. Ta postać jest tu jakaś bez sensu,
wepchnięta na chama, żeby robić przeciwwagę dla Jamesa. Jak taki, cholercia,
Severus Snape z lat młodości rodziców Harrego. Mam nadzieję tylko, że nie
zrobisz z niego jakiejś postaci tragicznej, bo wyczuwam pewne zabiegi ku
temu.
Nadal
ciężko mi pozbyć się wrażenia, że niektóre wydarzenia powinny być tłem, a są
planem głównym. Chociażby ta lekcja, na której koniec końców nic się nie
działo. Owszem — turniej, rozmowa z ojcem, jaśnie księżniczki
Francuzeczki. Ale i tak niepotrzebnie przeciągnęłaś tę akcję, aby na koniec
puścić jeszcze te wydarzenia jedno po drugim. Tak według planu. Jakby wszystko,
o czym piszesz miało już odgórnie narzucony plan działania i tak się właśnie
toczyło — bez najmniejszego elementu zaskoczenia.
Nie
mogę znieść tego, jak bardzo przesadzasz z kreacją Kruma. On taki nie był! A nawet
nie próbujesz go jakoś rozpracować, podać ewentualne przyczyny tej zmiany.
Przecież jako dawna maskotka tej szkoły, powinien się zachowywać zupełnie
inaczej. Nie widzę zatem żadnej motywacji dla jego traktowania naszej
Maryśki.
Nagrobek 8
Właściwie,
dlaczego Marysia nie chce wrzucić swojego zgłoszenia do urny? Bo niby pleciesz
o tym całe rozdziały, a prawdę mówiąc nic z tego nie wynika.
Skąd
Marysia po pierwszym zetknięciu z fajkami wiedziała, że są groźne dla płuc? Nie
uczą o tym przecież w szkole magii, wszelka mugolska wiedza powinna być jej
OBCA.
Przyczepię
się teraz do akcji, którą prowadzisz dość nieudolnie. Raz wszystko dzieje się
jakby według planu, czasem zaś spowalnia i przyspiesza, spowalnia i
przyspiesza. Takie to wszystko porozrzucane i nieprzyjemne, według mnie. Po
pierwsze, aby coś z tym zrobić musisz dokładnie przemyśleć wydarzenia główne.
Narysuj sobie oś czasu, pozapisuj na niej to, co jest pierwszorzędne; użyj przy
tym jednego koloru długopisu. A potem drugim kolorem to, co jest mniej ważne. A
potem powrzucaj gdzieś jakieś zaskoczenia, nagłe zmiany. Planowanie nie jest
złe, o ile robi się to umiejętnie. A takiej umiejętności najwyraźniej Ci brak.
Najpierw przygotowania do Turnieju, które ciągnęły się nie wiadomo ile (ha! a
to dlatego, że nie zaznacza panienka upływu czasu!), potem nagle ni z gruchy ni
z pietruchy, oznajmienie wyników. Kurde blade, a co było pomiędzy, oprócz
postępującej przyjaźni Marysieńki z Albusem? Bo ja, jako czytelnik mam
wrażenie, że pustka, podobna tej, w jakiej zawieszony jest zamek.
Ogłoszenie
wyników mnie rozbawiło. Gdzie ta podniosła atmosfera? Mam wrażenie, że
bohaterka francuskiej szkoły mogła równie dobrze krzyknąć "Marchewka z
groszkiem" i zrobiłoby to podobne wrażenie. Poza tym nie podoba mi się w
ogóle kreacja tej szkoły. Próbujesz na siłę robić z niej przeciwwagę dla
męskiej szkoły, a same uczennice opisujesz niemalże jako panienki lekkich
obyczajów. W książce było zupełnie inaczej!
Poza
tym jestem bardzo zaskoczona, że Marysia została wybrana. Poważnie. Moje oczy
są teraz wielkości talerzy i mam problem z domknięciem szczęki. Błagam Cię,
mogłaś to zrobić na kilkanaście innych sposobów, ale nie zadałaś sobie
minimalnego trudu, aby jakoś tego biednego czytelnika zaskoczyć.
A
poza tym, Harry, taki przeciwnik Turnieju, w którym zginął jego kolega, posłał
tam swojego syna? No błagam, nigdy nie dam sobie wcisnąć czegoś takiego.
Nagrobek 9
Nadal
mam wrażenie, że wszystko jest takie na siłę, takie naciągane i nierealne. Może
za dużo porównuję Cię z Rowling, ale z drugiej strony, nawet bez tych porównań
mogę dojść do takich wniosków. Bowiem temu wszystkiemu brak początkowej
lekkości, spinasz się zbyt nad akcją, która z kolei zaczęła się nam nagle
turlać i turlać — a mnie się aż z nudów niedobrze robi, bo ile można
czytać w kółko o tym samym? Nie możesz tak sobie zarządzać tempem, jak się
panience zażyczy — albo wolno, albo szybko. W tym przypadku proponowałabym
przyspieszyć, bo mam przeczucie, że dojście do sedna zajmie Ci jeszcze z dwadzieścia
rozdziałów.
I
zdecydowanie proponuję zrezygnować z ciągłego pojękiwania Marii. Ile można?!
Jak nie to, to znowu tamto, ciągle jakieś dramaty. Zaufaj mi, że czytanie o
ciągłych żalach jakiejś nastolatki nie jest interesujące, ponieważ większość
Twoich czytelników to ludzie w podobnym wieku, którzy mają swoje problemy,
żale. Owszem, mogą się z nią utożsamiać, ale na dłuższą metę też zacznie ich to
w końcu wkurzać. Ja na przykład mam już dość. Serdecznie dość.
O,
opis. Opis typowego gabinetu dyrektora, wyprany z jakiejkolwiek magii.
Podobnież z panem Krumem, który bez różdżki nie różnił się niczym od zwykłego
mugola. Może powinien sobie wyhodować bujną brodę? Albo zacząć nosić płaszcz z
futra jakiegoś magicznego stworzenia? A najlepiej to zrób coś z jego postacią,
żeby zaczęła bardziej pasować do świata magii, niż mojego liceum.
W
ogóle cały ten Turniej mnie denerwuje: co to ma być, jakaś prywatna potyczka
dyrektorskich dzieci? W ogóle co za genialny pomysł — Potter dyrektorem
Hogwartu?!
Nagrobek 10
Dialogowy
odcinek. Zapowiadałaś akcję — akcji ni ma, czym jestem nieco zawiedziona.
W końcu, ile można imprezować, marudzić, gadać o tym samym? Właśnie... Gadać o
tym samym. Będę zatem miła i przejdę dalej, bo naprawdę nie ma w tym rozdziale
niczego odkrywczego, czego mogłabym się uczepić.
Nagrobek 11
Sytuacja,
którą rozpoczęłaś ten rozdział, była za krótka. Rozwinęłabym to bardziej, aby
mocniej podkreślić obecne stosunki Marysi z chłopakami. To, co napisałaś,
pokazuje wszystko tylko z punktu widzenia bohaterki, nie mamy obiektywnego
spojrzenia na sytuację. Do tego upchnięty został na siłę Krum. Znowu.
Chciałabym poznać trochę lepiej portrety uczniów innych szkół, bardziej
obiektywne. Jak wyglądają, jak mówią. w jakim języku wszyscy się porozumiewają.
Nie
używaj poza tym francuskich słów, jeśli nie znasz ich znaczenia, albo nie
wiesz, jak powinny wygląda. Madamoise nie znaczy nic, mademoiselle znaczy panna
i jak mniemam, o to Ci chodziło. Słowniki nie drapią, poważnie.
Nadal
mam wrażenie, że większość sytuacji, o których piszesz, jest zbyt wyrwana z
kontekstu i bezsensowna. Nie stworzyłaś fundamentów opowiadania, a malujesz
ściany. Nawet jeśli dom — opowiadanie nie zawali się przez to, całość
będzie niekompletna. To śmieszne w sumie, że piszesz więcej o zwyczajach
Hogwartu, niż szkoły bohaterki, o której nie wiemy za dużo.
Nagrobek 12
Narracja
w początkowych akapitach tekstu jest zbyt spokojna, powolna. Nie wiemy, kiedy
wszystko się dzieje, gdzie się dzieje. Opisujesz losowe wydarzenia, ludzi,
sytuację, ale w sumie to nic nie znaczy, bo nie wiem, kiedy te sytuacje miały
miejsce, co było przed nimi. Wszystko jest wyrwane z kontekstu. Denerwuje mnie
to, że nie prowadzisz narracji płynnie, a jedynie opisujesz cząstki akcji.
Cząstki, które nie mają żadnej wartości, oprócz tej, aby zapewnić czytelnikowi
rozrywkę.
Podobnież
z tymi wywiadami. Mogłaś jakoś wprowadzić je, na przykład opisując śniadanie,
pocztę i przypadkowe natrafienie na nie. Poza tym: ile można? Podobny motyw był
już u pani Rowling i nie widzę potrzeby kopiowania go. Nie wykazałaś się ani
trochę.
Podsumowanie
Fabuła 2/5
Pomysł,
sam w sobie, jest nawet niezły i, przede wszystkim bardzo oryginalny. Momentami
zakrawa on o abstrakcję i niemalże telenowelowe poplątanie, ale to nie
świadczy, że jest zły i nie mam tutaj nic do zarzucenia. Ale to sam pomysł.
Wykonanie
zaś nie jest dobre. Mam wrażenie, że raz wszystko dzieje się według jakiegoś
planu, a innym razem opisujesz chaotycznie tylko niektóre wątki, jakbyś nie
miała pojęcia, co z tym zrobić. Zdecydowanie potrzeba Ci uporządkowania, zapanowania
nad ogromem wydarzeń, które stworzyłaś. Proponowałabym trzymanie się kanonu
stworzonego przez panią Rowling. To jest: jakby kontynuowanie jej dzieła.
Wydaje mi się, że jeszcze trochę przed Tobą, aby tak się od tego odrywać.
Wprowadzaj swoich bohaterów, swoje wydarzenia, swoją wersję, ale nie zapominaj
o przeszłości. Będzie Ci po prostu łatwiej. Nie dotyczy to naturalnie zrzynania
wydarzeń od Rowling, jak na przykład pomysł z Prorokiem Codziennym. Chodzi mi
bardziej o to, aby Twoja historia była bardziej kontynuacją, niż osobnym
odłamem.
Brakuje mi
też takich momentów zaskoczeń, nagłych zmian. Wszystko wydaje mi się bardzo
przewidywalne, a co za tym idzie, mniej ciekawe. Zwroty akcji nie zaszkodzą, a
nawet urozmaicą całość.
Świat przedstawiony 2/7
Cała akcja
ma miejsce w bułgarskiej szkole magii i tyle mi o niej wiadomo. Oprócz tego
jest ona w Bułgarii, w górach, jest tam zimno. A jak ona wygląda? Jak wygląda
jej otoczenie? Jak wygląda wewnątrz? Ano nie wiem. Nie opisujesz nic, opierasz
się na kreacji bohaterów oraz dialogach. Proponowałabym to jak najszybciej
zmienić.
Nie mam
również zielonego pojęcia, kiedy konkretnie ma miejsce akcja. Chodzi mi o to:
wieczór, poranek, październik, listopad, trzy dni od..., dwie godziny przed.
Wszystko dryfuje sobie, wydarzenia mogłyby się dziać nawet równocześnie, bo co
to w sumie za różnica?
I na
koniec wiarygodność. Sama nie wiem, ciężko mi to ocenić. Szczerze: mam
wrażenie, że wszystko tak czy siak dzieje się w Hogwarcie, więc nie przyjmuję
nawet do wiadomości tego, że to jest jedynie Twój wymysł. Myślę, że powinnaś
popodkreślać te różnice, chociażby w architekturze obu zamków, to tak na
marginesie. Ale ogólnie nie jest źle.
Dialogi 6/6
Tutaj
również nie mam się nad czym rozpisywać. Wiarygodność jest w porządku, normalne
rozmowy, normalnie prowadzone, bez jakichś heheczków czy innych udziwnień.
Schody zaczynają się przy ich zapisie, ale o tym w poprawności.
Kreacja kolejnych wątków 1/5
I tutaj
się pani nieco gubi. Zacznę od tego z ojcem Marysi, który wydaje się być jednym
z głównych wątków. Otóż chyba Cię ponosi. Poważnie, to najmniej wiarygodna i
najgorzej umotywowana strona Twojego opowiadania. Zachowanie Kruma nie ma
żadnego tła, zachowanie Marysieńki podobnie. Mam wrażenie, że to kręcenie się w
kółko, obie te osoby boją się siebie. Dlaczego? Nie wiadomo, bo nie wyjaśniłaś
tego. Dodałabym tutaj trochę zwrotów akcji. To niemożliwe, żeby ciągle było
źle, żeby Krum nie kochał swojej córki — jedynej osoby, jaką ma. A
jeśli już tak bardzo pragniesz, żeby ich konflikt trwał cały czas, umotywuj to jakoś.
Dobrze tu się sprawdza motyw myśloodsiewni, wykorzystywany wielokrotnie u
Rowling. Czytelnicy powinni wybaczyć Ci jeszcze jedną kopię od niej.
Motyw
turnieju wydaje mi się również niepełny i nierealny. Wszystko jest opisywane po
łebkach, głównie jakieś sytuacje bez sensu, celu, które nic nie wnoszą.
Proponuję zając się sprawami faktycznie ważnymi, nie jakieś durne zdjęcia.
Przeczytaj sobie może od nowa czwartą część, skup się na tym, na co Rowling
zwróciła uwagę. Tak, wiem! Ale od czegoś powinnaś zacząć, nie możesz pisać o
tym, co czujesz, jeśli nie nauczysz się pisać o tym, co widzisz,
niestety.
Jeśli
chodzi o motyw znajomości z Hogwartczykami, jak ich nazywach, nie jest źle, ale
może być lepiej. Staraj się poświęcać więcej czasu jednostkom, niż im jako
całości. Wyciągaj kolejne osoby na jakieś rozmowy, analizuj je dogłębnie, ale
nie pod kątem tego, jak prezentują się na tle całości, ale jakimi postaciami
są.
Styl, język 5,5/6
Zazwyczaj
podoba mi się język, jakim piszesz. Dążąc do pisania coraz lepiej, powinnaś
jednak skończyć z używaniem wyrazów potocznych i przekleństw. W
dialogach — owszem, ale nie w normalnej narracji. Poza tym jest
raczej dobrze.
Styl masz
dość ładny i lekki. Nie wiem, jak sprawdzi się w opisach i jestem tego bardzo
ciekawa. Co mogę Ci tutaj poradzić? Pisz, pisz, ćwicz, baw się może bardziej ze
słowem i nie skąp nam tych opisów!
Bohaterowie (w sumie nie czuję, że powinnam ich jeszcze podsumować — wydaje mi się, że zrobiłam to dość wyczerpująco w ocenie samej treści; jeśli masz niedosyt, mogę to i owo dopisać) 3/7
Logika, spójność i wiarygodność 2/3
Zaciekawienie czytelnika 0,5/1
POPRAWNOŚĆ (4/5)
Masz niewielki problem z:
- przecinkami(prosteprzecinki)
- cytowaniem (cytowanie według smirka)
- zapisem dialogów (dialogi według smireczka)
- zapisem "myślników"
Więcej grzechów nie wykryłam.
Łączna ilość punktów: 21/45 co według prostej proporcji
daje 31/65
Ocena: dostateczna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz