sobota, 7 lipca 2012

[848] www.mary-weasley-story.blogspot.com

Doszłam po miesiącu do wniosku, a także po tym, że poprzednią wersje oceny straciłam (padłmi twardy dysk), że podaruję sobie kryteria i opisowo zajmę się Twoim blogiem, a potem przydzielę punkty.
Zacznijmy od adresu. Jest tak przeraźliwie porywający, że nie dość, że zapominam go po pięciu sekundach, to na dłużej też nie zapada mi w pamięć mimo swojej irytującej długości, a nawet w pewnym momencie wypadło mi z głowy, gdzie mam tego adresu szukać (bo go zmieniłeś, a ja leniwa nie poprawiłam w kolejce). Bardzo nie lubię tego adresu. Ze względów praktycznych też nie jest najlepszy, bo te trzywyrazowe od razu minus łapią za to, że są za długie. Kolejny problem to brak sensu w tym zlepku trzysłownym, bo imię i nazwisko z dopiskiem „story” nie oznacza „historia Mary Weasley” w tłumaczeniu. Jeśli taki był zamysł, zgubiłeś gdzieś gramatykę angielską.
Szata graficzna mnie nie powala. Wybrałeś sobie jakiś szablon blogspotowy i do nagłówka wrzuciłeś całkowicie niepasujący przede wszystkim kolorystycznie nagłówek. Jak możesz taki szary położyć obok takiego beżowego?! Jak możesz do takiego nagłówka nagle wyskoczyć z chropowatym, „piaskowym” beżowym tłem z ptaszkami na samej górze, które nie wiem już nawet, co mają symbolizować? Jak możesz do tego wszystkiego zostawić pomarańczowe i rude linki?! To przechodzi moje pojęcie. Najgorsze jest to, że tu nie ma jakiejś totalnej Teksańskiej Masakry Piłą Mechaniczną 37, ale ten brak estetycznego dopasowania razi chyba jeszcze bardziej. Proponuję Ci wybrać szablon „Prosty”, a z wszystkich możliwości postawić na ostatnią cała biała strona. W nagłówku zostaw swój obrazek z Mary, możesz ewentualnie dopasować tło zewnętrzne tak, aby było w tym samym odcieniu co nagłówek. Linki również przekoloruj na „nagłówkowy” odcień szarości, zwykłe czcionki polecam zrobić grafitowe. Postaraj się również zmienić szerokość strony tak, aby pasowała wielkością do nagłówka.
W dodatkach zaszczyciłeś nas dwoma linkami jednym do Szczerych i Sprawiedliwych, drugim do czytanego przez Ciebie bloga. „O sobie”, które udostępniłeś pod archiwum, prezentuje nic. Bo dla mnie linki do Twoich innych blogów to nie jest informacja o Tobie. Ugryź się z czymś takim i uchyl rąbka tajemnicy, to nie boli.
Boże, właśnie usłyszałam suchara: życzymy Agnieszce (dop. Radwańskiej), żeby to nie był Wimbledon, a Winbledon. *to boli, boli, boli*
Wracając, właściwie nic tu nie masz. Nie wiem nic o Tobie, nie wiem nic na temat Twojego opowiadania poza samym tekstem… Smutno tu trochę. Możesz wyznawać zasadę, że na blogu powinien znajdować się sam tekst, nie bronię, ale osobiście uważam, że tu pusto i przez to niechlujnie. Bo gdybym miała postawić na to, czy ten brak czegokolwiek jest przypadkowy, czy specjalny, raczej zdecydowałabym się na to pierwsze.
Przejdę już do samego tekstu. Na razie jeszcze nie zajrzałam sobie do moich notatek, ale ogólnie mogę Ci powiedzieć, że wrażenia po tekście miałam okropne. Nie będę Ciębawić jakimiś eufemizmami, pięciu lat nie masz. Powiem Ci po prostu konkretnie, co wyszło Ci kiepsko, a potem wytłuszczę dobre strony. Zostawiam je na koniec, bo pod koniec czytania będziesz już bardziej zmęczony i sądzę, że lepiej się poczujesz, kiedy na świeżo zostaniesz w większej mierze z dobrymi stronami.
*właśnie zmiażdżyłam palcami jakiegoś żuka i została mi na palcu jego nóżka, FUUUU*
Dobrym wstępem do historii nie grzeszysz. W sposób mało prawdopodobny i w atmosferze momentami tak kiepskiego napięcia, że aż zastanawiałam się, czy to nie groteska, przedstawiłeś diametralną zmianę psychologiczną najczarniejszego bohatera sagi o Harrym Potterze. W prologu spotykamy się z potknięciem językowym na potknięciu językowym (np. Przy oknie stała dziesiątka zakapturzonych postaci, którzy spojrzeli się […] które) i z nadużyciem wielokropka, którym chyba chciałeś zrekompensować brak napięcia, a poza tym masz tu problem z schematycznością gramatyczną. Prawie każde zdanie zaczynasz od „gdy”.
Dużym błędem, jaki popełniłeś, była chęć zmiany charakteru postaci na przestrzeni półtorej strony A4, który Rowling kształtowała przez siedem części. Przykro mi, ale ja nie kupuje Twojego „kochającego”, „potrzebującego miłości” Voldemorta. Przeżyłam już wiele rzeczy (nawet trójkąt Severus-Voldemort-Potter), ale Voldemort, który ni z tego, ni z owego uznaje, że KOCHA SWOJA MATKĘ? Facet, który jej nienawidził, który był tak zły, że dla hecy wyżywał się na znajomych dzieciach, z którymi mieszkał w sierocińcu? Albo: „nawiedziła go nowa myśl: chciałbym być zakochany”. Kurczę, kolego, Rowling wykreowała Voldemorta na faceta, który gardzi wszystkim, co ludzkie, chce uciec nawet od śmierci, a Ty mi tu nagle wyskakujesz z tym, że on ma ochotę się zakochać? A może mam uwierzyć w to, że użył on słowa „dziękuję”, czy że została mu przepowiedziana miłość (i w tym momencie jestem w stanie przepowiedzieć przyszłe wydarzenia w Twoim opowiadaniu: Mary będzie ukochaną Voldemorta, ołjejeje)?
W pierwszych rozdziałach razi brak opisów, zapychanie miejsca (634284 razy przedstawiany ten sam schemat listu, choć wystarczyło potem tylko zaznaczyć, że inni też list podostawali; motyw wrzucania do rozdziału angielskich tekstów piosenek, których większość i tak nie rozumie; sytuacja, w której przydzielano uczniów do domów, a Ty na miliard stron wypisywałeś w formie kolejnych dialogów, gdzie dane, nawet nieważne, postacie się podostawały), zbyt dużo dialogów, które właściwie nie wnoszą do historii nic, nie niosą ze sobą żadnej treści, nie przedstawiają charakteru postaci ani jej sposobu wypowiadania się. Często są bardzo sztuczne. Denerwująca jest też Twoja maniera wrzucania wszędzie wielokropka, który ma sygnalizować, że wszyscy mówią, przeciągając i ściszając jednocześnie ostatnie słowo, co ma nadać takiego wspaniałego nastroju. W gruncie rzeczy mam przez to wrażenie, jakby jedna osoba ciągle prowadziła monolog, a Ty jakbyś miał problemy z tworzeniem napięcia w tekście poprzez dobór odpowiednich słów, zatem wysługujesz się wielokropkiem.
W kolejnych rozdziałach język wciąż jest prosty, zdarzają się powtórzenia lub bazowanie w kółko na tych samych słowach (głównie problemy z czasownikami). Opisy zdarzają się, ale są znikome, a język, którym się posługujesz, wcale ich nie ubarwia. Właściwie opierają się na: „X zrobił to, uśmiechnął się tak, zamachał takimi włosami, potem X poszedł tak, X usiadł, X się podrapał, X mrugnął, X…” ciągle prawie same czasowniki. Kiedy bierzesz się za opis danej rzeczy, raczej określasz ją za pomocą jednego, dwóch przymiotników i myślisz, że to starczy. W dodatku są to przymiotniki całkowicie neutralne, które nie pomagają mi w wyobrażeniu sobie danego przedmiotu. Staraj się zobaczyć za każdym razem daną rzecz wszystkimi zmysłami: zastanów się, czy ma charakterystyczny smak lub zapach, jaki ma kolor czy fakturę, jaki kształt, a może wydaje jakiś dźwięk? Używaj określeń konkretyzujących, które powiedzą nam coś o tym konkretnym przedmiocie, a nie takich, które można dopasować do jakiegokolwiek przedmiotu.
Przez najbliższych kilka rozdziałów najbardziej przeszkadzała mi główna bohaterka. I to nie w sposób taki, w jaki mogłaby mi pozytywnie przeszkadzać. Mówi się, że wywoływanie negatywnych emocji jest dobre, bo to oznacza, że bohater wywołuje jakieś emocje. Ale nie, tutaj problem leży głębiej. Mnie nie irytowała postać jedenastoletniej Mary, gdyż nigdy o takowej nie słyszałam, mnie irytowało to, jak tę postać wykreowałeś. Jeśli nie umiesz się wczuć w dziewczynę (bo potem i przy innych postaciach zauważyłam, że problem nie leży w wieku), to NIE RUSZAJ ŻEŃSKICH POSTACI, a przynajmniej nie w tak dużym stopniu, nie wybieraj ich na głównego bohatera. A już tym bardziej nie bierz się za jedenastoletnie dziewczynki, bo nie powiesz mi, że jedenastolatka na luzie wyskakuje z „Zawsze uważałam, że w rodzinie nie powinno być żadnych sporów i kłótni”. Dodam jeszcze, aby potem się już nie rozwodzić, że wykreowanie jej na jedenastoletni postrach złych charakterów, który nie potrafi sobie poradzić ze swoimi emocjami, ale w idealny sposób radzi sobie z emocjami i problemami innych, nawet sześć lat starszych, raczej nie pomógł Ci w uwiarygodnieniu bohatera. Właściwie dziewczyna jest cała do przebudowy: aktualnie nie wiem nawet, jak wygląda, a z jej cech pamiętam tylko to, że była wyjątkowa, jej brawura (bo odwagą tego nie nazwę, wybacz) podnosiła na duchu całą szkołę, a wielokrotnie nawet potrafiła obronić ludzi (mając jedenaście lat) przed siejącą grozę siódmoroczną Bellą.
Niedogodnością dla osób, które nigdy nie przeczytały Harry’ego Potter’a, na pewno stanie się brak podstawowych informacji o Świecie Czarodziejskim w Twoim tekście. Nie opisujesz wnętrz, nie charakteryzujesz niczego nowego, nieznanego dla wszystkich pierwszorocznych (zwłaszcza z mugolskich rodzin) i osób, które książek pani Rowling nie czytały.
Śmieszny do tego stopnia, że nie mogę o tym nie wspomnieć, jest motyw asystenta dyrektora: uczeń władający szkołą? Mało prawdopodobne. Właściwie: W OGÓLE nieprawdopodobne.
Jeśli chodzi o zachowania postaci w ogóle, na początku historii nie dość, że nie można ich rozróżnić podczas dialogu (wszyscy mówią w ten sam sposób), to jeszcze osoby jedenastoletnie i siedemnastoletnie wypowiadają się tak samo (taki sam poziom poruszanych tematów, taki sam poziom słownictwa etc.), nie ma rozróżnienia problematycznego ze względu na wiek.
Kolejna przerażająco śmieszna rzecz to myśl, że ludzie nie umieją ze sobą rozmawiać, a Mary to jakiś wybawiciel, który rozwiązuje problemy każdego. Problem z Bellą? Rozwiąże go Mary. Problem z Remusem? Rozwiąże go Mary! Molly pokłóciła się z Arturem? Nie, nie wyjaśnią tego między sobą, nie porozmawiają, bo chyba, kurna, nie potrafią, w końcu mają jedyne siedemnaście lat, ale ich problem rozwiąże JEDENASTOLETNIA MARY, TAK! Nasza dojrzała od urodzenia wolontariuszka, która w wieku jedenastu lat jest znawczynią wszystkich kobiecych zachowań.
Odniosę się jeszcze do wplatania tekstu piosenki do rozdziału. O wiele efektowniejszy był sposób z rozdziału czwartego, w którym to cytowałeś kawałek piosenki w formie dialogu, po czym opisywałaś, co dana osoba robiła podczas śpiewania. Niestety jest to sam w sobie element niekanoniczny. Rowling zawsze wymyślała czarodziejskie kapele i czarodziejskie teksty piosenek, całkowicie odcięła mugolski rynek muzyczny od istot magicznych. Poza tym… opisujesz historię osób urodzonych w okolicach lat pięćdziesiątych dwudziestego wieku, a śpiewają oni kawałki piosenkarki, która zaczęła swoją karierę muzyczną prawie sześćdziesiąt lat później.
Jeden problem, który można uznać za szczególnie problematyczny i nieznikający w przyszłych rozdziałach, to kicz. Ze względu na brak wiarygodności psychologicznej postaci i właściwie Twoją nieumiejętność stworzenia bohatera, który wywołałby we mnie jakiekolwiek emocje, sięgasz po motyw tworzenia mrożących krew w żyłach sytuacji w opowiadaniu. I tak na przykład nie opiszesz czegoś smutnego normalnie, rzeczywiście, nie, Ty musisz otrzeć się o te najbardziej banalne, proste do ruszenia, „masowe emocje”, na przykład: „Stwierdziliśmy, że dla bezpieczeństwa Fabiana i Gideona powinniśmy się rozstać… Jednak on przyrzekł, że nigdy o mnie nie zapomni i będzie na mnie czekać… do końca swych dni…” Na marginesie, chyba bym się porzygała tęczą, gdyby mi coś takiego facet powiedział. W każdym razie, w tych trzech zdaniach zawarłeś najgorsze z możliwych elementy kultury masowej. Ideał miłości: nie pokonają jej przeciwieństwa, ale będzie mimo tego trwać. Co tam trwać, BĘDZIE DO KOŃCA JEGO DNI. Jakie słodkie, ckliwe i najłatwiejsze do wywołania wzruszenie. I jeszcze ten element grozy, bo przecież niczym Romeo i Julia napotkali na swojej drodze przeciwności, które nie pozwoliły ich kwiecistej i nieskazitelnej miłości wzrastać. Halo, lokaj, gdzie kolejna paczka chusteczek higienicznych?!
I tu napotykamy sedno sprawy: to opowiadanie jest do bólu płytkie. Problemy bohaterów to dosłownie: „wszyscy uczniowie się bali się jej. Przed zemstą nikt nie mógł się uchronić”. Piszesz o rzeczach, których nie znasz (chociażby ciąża). Piszesz o bohaterach, w których nie umiesz się wczuć. Wcielasz się w jedenastoletnią dziewczynkę i tworzysz z niej superbohaterkę o psychologii piętnastoletniego faceta. Jakiekolwiek dobre motywy niszczysz przez kiepskie słownictwo i kulejącą stylistykę, przez kolejne kiczowate elementy, przez kolejne absurdalne zachowania bohaterów, aż w końcu człowiek się zaczyna zastanawiać, czy Ty to piszesz na serio, czy to następna prowokacja.
Mało prawdopodobne są też sceny, w których Artur zostaje torturowany przez Bellę. Są pewne granice wytrzymałości siedemnastolatka, a Ty je przekroczyłeś już gdzieś w okolicy dwunastu Crutiatusów rzuconych jednocześnie.
Wrócę jeszcze do wspomnianego gdzieś w nawiasie motywu ciąży. Rozmowa dziewczyn o seksie wyszła Ci tak śmieszna, że aż podzieliłam się nią w klasie – ryłyśmy dobrych kilka minut. Znów unaocznia się to, o czym już mówiłam: nie znasz kobiet, nie umiesz się w nie wcielić, a starasz się wczuć w ich problemy i jeszcze próbujesz opisać ich rozmowę o kobiecych problemach. Tu nawet nie ma mowy o doborze złych słów czy problemie technicznym. Sednem jest to, że kobiety tak nie rozmawiają i już. Ale weźmy pod lupę kwestie techniczne: Molly dowiaduje się od pielęgniarki, że jest w ciąży. Pielęgniarka ją po prostu puszcza dalej na lekcje, jakby to była codzienność, jakby co druga uczennica przychodziła do niej zaciążona. W dodatku nie informuje o zaistniałej sytuacji ani dyrektora, ani rodziców dziewczyny. Hę?!?!?
Bella coraz bardziej zaczyna przypominać z zachowania rozszalałego mordercę. To co mnie dziwi i jest według mnie nieracjonalne, to brak reakcji nauczycieli na zaistniałe sytuacje lub też ich rzekoma niewiedza o nich. Poza tym robisz z Belli taką heterę, a wielokrotnie jest powstrzymywana przez jedenastolatkę lub jedenastolatka (teoretycznie, bo ten ją potem przepuszcza), a z drugiej strony, gdy przychodzi do rodzinnego domu, pyta skrzata o pozwolenie na wejście do domu.
Dalej znów rzucasz się w wir tendencyjności. Białe jest białe, a czarne jest czarne: wszyscy Gryfoni są dobrzy, a Ślizgoni źli. Poza tym: Mary popada w depresję i oczywiście jedynym słusznym sposobem na okazanie tego to zaprzestanie jedzenia oraz spania i urwane kontakty z przyjaciółmi.
Z przykrością stwierdziłam po kilku rozdziałach, że z czasem nie robi się lepiej (warsztatowo pozostajesz na wciąż tym samym, niskim poziomie), a coraz bardziej umiera fabuła. Facet zabijający się dla dobra swojej dziewczyny, a potem podróż po niego w zaświaty... to chyba nie na moją głowę.
Wymieszanie kilku światów (Eragon, Narnia etc.) to ciekawy pomysł, jeśli zabierzesz się za niego poważnie, a nie w jednym rozdziale zaczniesz pisać o wszystkim na raz, a doprawiasz to Aslanem-Chrystusem, Synem Ojca Wszechmogącego.
Kolejne rozdziały tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że Twoi bohaterowie są całkowicie nielogiczni i pozbawieni podłoża psychologicznego, gdy najpierw wypędzona i pokonana przez jedenastolatkę Bella ucieka z Hogwartu, aby parę miesięcy później skutecznie Mary zastraszać i powodować u niej depresję.
Po dwudziestu pięciu rozdziałach słownictwo wciąż jest przeciętne, opowiadanie nie niesie ze sobą nic głębszego, bohaterowie wciąż nie mają w sobie nic, poza cząstkowymi (znalazły się może trzy, cztery) opisami wewnętrznymi. Generalnie właściwie: brak opisu emocji, brak opisów w ogóle, te co są strasznie płytkie i nietrafiające do wyobraźni. Wciąż ciągnie się za Toba jak smród nieumiejętność wczucia się w postacie i pisanie o problemach, których nie znasz. Kicz to wciąż Twoja baza. Jakoś nie zapowiada się na poprawę.
Poza kiepsko ujętym motywem połączenia kilku światów, nie ma tu nic oryginalnego ani nic oryginalnie ujętego. Akcja toczy sie tak szybko, że nie ma czasu na opisy. Nastoju wciąż brak. Nie zaznaczasz upływu czasu, ewentualnie czasem, rzadko – za rzadko! Pilnuj tego czasu, bo po różnych wskazówkach miałam nie raz wrażenie, że Ci się czasem on gubi.
Często piszesz np. „szóstoklasiści” zamiast „szóstoroczni”.
Pojawia sięteż problem zgrzytu czasowego: Jeżeli Mary jest w wieku Lily, Syriusza i Jamesa, nie jest możliwe, aby w jednym momencie przebywała w Hogwarcie w celach naukowych razem z Molly, gdyż ta jest od niej dziesięć lat starsza. Bellatriks jest natomiast rok młodsza od Molly, zatem dziewięć lat starsza od Mary, więc również nie mogły podejmować nauki w Hogwarcie równocześnie.
Plusów będzie niestety znacznie mniej.
Spodobał mi się irracjonalizm Voldemorta, który idealnie oddawał tę jego część natury.
Nie wiem, czemu bawisz się w jakieś pseudowzniosłe wypowiedzi, które wciskasz w usta Mary, skoro bardzo dobrze i naturalnie wychodzą Ci przepychanki słowne. Wykorzystaj to, może do napisania opowiadania o bardziej komediowym charakterze?
Cieszę się,że nie zapomniałeś o takim szczególe jak Wierzba Bijąca, która została posadzona specjalnie dla Remusa.
Dobrze wychodzi Ci sposób zapisu jąkania się postaci.
Kilkakrotnie spodobał mi się opis emocji Mary: w momencie jej przemyśleń o Remusie (dobrze poradziłeś sobie z doborem słów i z wiarygodnością emocjonalną) oraz gdy miała wątpliwości, czy powiedzieć o wszystkim Dubledorowi, czy nie.
Godna pochwały jest kreacja Albusa ‒ w paru zdaniach i wypowiedziach zawarłeś te bardziej powierzchowne cechy jego charakteru. Ująłeś idealnie jego zachowania i pokrętny sposób prowadzenia rozmowy.
Muszę także Ci przyklasnąć, gdyż ładnie popisałeś się przeplataniem akcji w opowiadaniu i tym, że często jedną sytuację pokazywałeś z kilku perspektyw, co dawało choćodrobinę lepszy pogląd na wydarzenia.
Gratuluję też umiejętności pisania o tak wielu postaciach na raz pod kątem logistycznym ‒ nikt Ci się nie mieszał i nie zauważyłam u Ciebie żadnych błędów logicznych z tym związanych.
Błędy w opowiadaniu występują wszelkiej maści. Od interpunkcyjnych (Właściwie, co ja tu robię? ‒ bez przecinka), przez gramatyczne (Rodzina Blacków wpadną w furię… ‒ wpadnie), stylistyczne ([…]jak bardzo opuściła się w nauce i ją to lekko załamało. ‒ lekko ją to załamało), literówki (Obwiniał go o to, że to przez niego Kathryn oddala się Lucyferowi […] ‒ oddała), aż po ortograficzne (Wbiła wzrok w swoje kolano i mruknęła cicho:  Boje się. ‒ boję). Chciałam również przypomnieć, że dywiz (-) to nie znak interpunkcyjny i nie można go używać jak myślnika. Stosuje się go przy zapisie np. biało-czerwona flaga. Jeśli chcesz zapisać myślnik, musisz użyć półpauzy() lub pauzy ().
PIERWSZE WRAŻENIE (5/10)
TREŚĆ (8/30)
a) zaciekawienie czytelnika ‒ 0/1
b) fabuła (2), akcja (2) i oryginalność (2) ‒ 0+1+0 = 1/6
c) opisy (akcja ‒ 1; emocje ‒ 1; wygląd postaci ‒ 1; otoczenie ‒ 1) i kreacja świata (miejsca ‒ 1; czas ‒ 1) ‒ 0,5+0,2+0,2+0,2+0,6+0,3 = 2/6
d) dialogi (zapis ‒ 0,5; reszta ‒ 1,5) ‒ 0,5+0,5 = 1/2
e) styl (3) i klimat (2) ‒ 0+0,5 = 0,5/5
f) bohaterowie ‒ 1,5/7
g) estetyka i kompozycja ‒ 1/1
h) logika tekstu ‒ 1/2
POPRAWNOŚĆ (1/5)
DODATKI (2/5)
DODATKOWE PUNKTY OD SMIRKA (0/5)
RAZEM: 16/55 ‒ ocena dopuszczająca (2)

_________
Bardzo przepraszam za wszelkie niewyłapane literówki, a starałam się bardzo – na komputerze bez Worda, z Wordem i na papierze – ale ze względu na mój padnięty dysk (powinno się ogłosić jakąś żałobę narodową, popadam w coraz większą depresję) używam notebooka, który ma minimalistyczną klawiaturę. Nie jest to problem rzędu nie mieszczenia na niej palców, a po prostu nie jestem przyzwyczajona do takiego minimalizmu i czasami chcąc kliknąć w jakąś literkę, klikam w inną, która na mojej klawiaturze mniej więcej się tam mieści, albo też w dziwne znaki graficzne typu: „`\,;[”.
Btw, wyjeżdżam sobie w poniedziałek na wakacje. Komputer zabieram, acz nie wiem, jak sprawa się będzie miała z Internetem – najwyżej będę wytrwale poszukiwać McDonaldów lub innych miejsc z wifi. :) Biorę ze sobą surowicę i myślę, że do końca miesiąca ocenę opublikuję.
Chciałam jeszcze zapytać, czy Wam też blogspot zżera spacje i entery?

28 komentarzy:

  1. spoko, miło, że dałeś znak, że przeczytałeś ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. MAGDO:
    „Szczerze mówiąc, patrzyłam na te cztery linijki przez dobre pół minuty, próbując wymyślić cokolwiek konstruktywnego na ich temat. Ale nie dałam rady.
    Wybacz, ale dawno nie widziałam wpisu, w którym ktoś tak bardzo nie miałby nic do powiedzenia.” – <3
    „Jak czytasz książkę, gazetę albo artykuł w Internecie, zazwyczaj składa się on z takich bloków tekstu ułożonych jeden pod drugim. Każdy składa się z kilku zdań i czasem są oddzielone niewielkim odstępem, a czasem zamiast odstępu jest takie wcięcie w pierwszym wierszu. Te bloki to akapity. Używanie akapitów sprawia, że tekst wygląda ładniej, jest bardziej poprawny i zrozumiały. Akapitu używamy, gdy rozpoczynamy nową myśl.” – trochę powtórzeń Ci tu nawłaziło.
    „Jak nie masz nic do powiedzenia to nie pisz!” – orzeczenie numer jeden: „nie masz”. Orzeczenie numer dwa: „nie pisz”. A przecinek gdzie, krowa zjadła?
    „Rzuć okiem do naszej zakładki "Wyróżnione" - na podlinkowanych tam blogach spokojnie możesz się wzorować.” – wlazły Ci dywizy zamiast półpauzy/pauzy (w reszcie oceny też wypadałoby to zmienić.
    „I ogranicz się do jednego posta dziennie, chyba, że nagle dowiesz się czegoś absolutnie fascynującego, co nie może czekać.” – zasada cofania przecinka: powinien się on znaleźć (teoretycznie) i przed „chyba”, i przed „że”, ale w związku ze zbiegiem tych dwóch słów, przecinek praktycznie ma prawo istnieć tylko przed „chyba”.
    „Chociaż nie wiem, na ile to, co tworzysz można nazwać zdaniami […]” – albo nie bawimy się w wtrącenie (co tworzysz), albo wydzielamy je na początku I KOŃCU przecinkiem.

    poza tym, chciałam pogratulować niezwykle bezstronnego podejścia do pamiętniczka, z którym mialaś okazję się zmierzyć. :D

    Agnes, czytam teraz Twoją ocenę i też zaraz Ci co nieco o niej naskrobię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Żadnych zgłoszeń nie mam ja. :<

    OdpowiedzUsuń
  4. Drzewo, wróciłaś do oceniania kilka dni temu, a zgłoszeń też nie mamy dziesięć na dzień, więc myślę, że to kwestia czasu. :)

    AGNES:
    „Jedynie w niektórych miejscach, w ramkach zielone, małe literki, zlewają się z tłem.” – piszesz, że jedynie w niektórych miejscach zielone literki zlewają się z tłem. Dopowiedzenie (w ramkach) zatem ująć powinnaś albo w dwa przecinki jak wtrącenie (ewentualnie w myślniki), albo uznać to za rzeczywiste dopowiedzenie, czyli wrzucić w nawias. Inaczej tworzy się dwuznaczność.
    „Kolejnym element, to długie, szczegółowe opisy, które, odwołując się nie tylko do zmysłu wzroku, ale też do węchu, bardzo pobudzają wyobraźnię.” – niech zgadnę: widniało tu „kolejnym elementem jest…”, ale postanowiłaś powyrzucać powtórzenia i wyszedł Ci „kolejnym element”? Dodatkowo – bez pierwszego przecinka.
    „Fabuła jest zaskakująca, bo przechodzisz od rozmowy o strachu przed burzą, do śmierci.” – nie widzę powodu, aby stawiać ostatni przecinek.
    „Tu mamy przykład bardzo ciekawego utworu. Forma jest bardzo krótka, jednak tekst daje duże możliwości, jeśli chodzi o interpretację.” – bardzo ciekawy utwór z bardzo krótką formą.
    „Opis pokoju na początku, mimo, że bardzo ładny, jakoś nie pasuje mi do całości, podobnie jak ostatni akapit.” – czytała panna o cofaniu przecinka, o co prosiłam?
    „Nie wiadomo, czego spodziewać się dalej, bo równie dobrze, mogłoby tak zostać, bez dalszej części.” – bez przecinka między „dobrze” a „mogłoby”. Po co on tam?
    „Bardzo się starałam (1), ale jedyne(2a) co znalazłam(3), to niewielkie potknięcia(2b), ale to już kwestia błędów.(4)” – powtórzenie słowa „ale”. Dodatkowo znów gubisz się w przecinkach. "co znalazłam" jest wtrąceniem, które powinnaś wydzielić przecinkami lub myślnikami.
    „>>I czuję się to czas otworzyć się na zewnątrz.<< – Jeżeli dobrze zrozumiałam zamysł zdania, przed >>to<< powinien być przecinek. Chyba, że zdanie zrozumiałam źle.” – w innym wypadku byłby tu błąd ortograficzny. ^^

    Ha, Agnes, ocena znacznie lepsza od poprzedniej, brak pieprzenia kotka za pomocą młotka, acz jak tak patrzę (mimo że lum twierdzi inaczej), pod kątem formy pisanie oceny jej bloga jest proste. Gorzej z wyłapaniem poszczególnych rzeczy, ale jak ktoś ocenia z głową, też nie powinno być problemu. W każdym razie, słownictwo o wiele lepsze, aczkolwiek nie osiadaj na laurach i następnym razem pokombinuj nad przeredagowaniem części zdań tak, aby ze zdania z czasownikiem „być” nie powstawał w kółko równoważnik zdania na zasadzie: „Funia jest ładną suczką” -> „Funia to ładna suczka”. Postaraj się posiedzieć nad choć dziesięcioma zdaniami z czasownikiem „być” i przekształcić je tak, aby użyć innego czasownika. Przecinkowo wciąż się trochę gubisz. Treściowo znów bardzo profesjonalnie. Polać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na poczatek wybaczcie literówki i błedy ale sie spieszyłam gdy to pisalam.
    Właśnie tak czytam nowa ocene smirka no i mam mieszane uczucia. Czepiasz się, że Mary nie może być w Hogwarcie razem z Huncwotami i Weasleyami ale skąd wiesz, że autor nie chcial nieco odejśc od kanonu i napisac cos własnego? Np ja jestem jedną z wielu osób które lubia ff HP gdy ludzie ślepo nie podąząją wg kanonu i tworzą własna historię na fundamentach czegos znanego. Dla mnie jak i dla wielu osób to jest fajne, bo nie wiadomo co może sie wydarzyć. Tym bardziej, ze jestem w trakcie czytania kontynuacji tego opowiadania i chłopak robi co może by czytelnika zaciekawić.
    Ok, to może nie jest mocne opowiadanie, ale czytałam to z czasu gdy to bylo na onecie no i cóż, jak zaczynał to wtedy starał się wyrabiac swój styl wiec nic dziwnego ze wczesniejsze rozdzialy sa nielogiczne. Tym bardziej ze te poczatkowe mają jakies 3 lata wstecz chyba. David ma sporo opowiadań i generalnie fanficki to nie jego mocna strona - polecam horrory w jego wydaniu, aż ciary przechodzą + opowiadania z jego ulubionego działu.
    No i zauważę, że "Boje się" to nie jest żaden błąd ortograficzny tylko zwykla literówka, która kazdemu się zdaża. Nie bierz tego do siebie ale dla mnie to był atak w stylu: "zjade go, bo jestem idealna i wiem lepiej".

    Tak, o gustach się nie dyskutuje, ale ocenianie opowiadań ala HP wg zgodności z kanonem dla mnie to nie jest fair, bo autor ma prawo odbiec od kanonu jak mu się podoba a nie się go trzymać bo to byłoby nudne.

    Smirku, nie bierz tego komentarza do siebie jako jakiś atak albo prowokację, po prostu wyrażam swoja opinię. I naprawdę nie chcę tu tworzyć milionowych dyskusji jak w przypadku jednej z ocen lumaris gdzie pare dziewczyn się nad nia uwzięło, o ile pamiętam dobrze, bo wtedy okropnie wspólczułam jej.

    I jesli to czytasz, David, wybacz że się wtrącam, ale aż przykro mi się zrobiło z powodu tej oceny, mimo że to nie mój blog.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tego co wiem, o zgodności z kakonem była jedna wzmianka? JEDNA na całą sześciostronicową ocenę? Ja mam na ten temat inne zdanie. I myślę, że nie z tego powodu dostał dwóję. Jeśli uważasz, że chcę pokazać w ocenie, że jestem idealna i wiem lepiej, to z Twoim osądem jest coś nie tak, a nie z moim. Pokazałam co mi się nie podoba i uargumentowałam to. W języku polskim brak ogonka przy czasowniku w pierwszej osobie liczby pojedynczej jest uznawany za błąd ortograficzny. Mam ciekawsze rzeczy do roboty niż dowartościowywanie się średniej jakości opowiadaniami innych. Być może David w innych opowiadaniach wykazuje się lepszym stylem, ale zgłosił sie do mnie z TYM opowiadaniem. Jesli będzie chciał, abym wyraziła swoją opinie na temat innych tekstów, myślę, że po prostu zgłosi sie w odpowiedniej zakładce.
    Dziekuje za wyrażoną opinię i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. No dobra, wzmianek byłomoże wiecej niż jedna, bo też cos pisałam o muzyce, ale DD, za takie rzeczy odejmuję maksymalnie pół punkta w skali trzydziestu punktów i to jeśli błędy kanoniczne są bardzo rażące. Nawet jeśli byłby to jedyny problem Davida, to dostałby nawet szóstkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. A TERAZ MACIE PŁAKAĆ: Otóż, jadę jutro daleko i mnie nie będzie do 26. Biorę lapka, ale cóż - tak jak smirek, jestem skazana na macdonaldy i darmowe wifi.

    Nie słyszę płaczu.

    Drzewko, jadę w Twoje strony ^^

    lum

    OdpowiedzUsuń
  9. Cóz, widzę, ze pewne kwestie dotyczace oceny poruszyła p. DD, więc ja dodam tylko jedną rzecz.
    Szanowny Smirku, czytając Twoja ocenę miałam wrażenie, jakbys oceniała opowiadanie nominowane na Bloga Roku albo jakiegoś blogowego bestselera a co tu mamy? Zwykle opowiadanie. A wytykanie zasad poprawnej polszczyzny (jak w komentarzu powyżej) albo zasad stosowania mylśników to mi zalatuję... niespełnionym polonizmem? Nie wiem jak to okreslić, ale, Smirku, wytykasz autorowi każdy błąd interpunkcyjny, ortograficzny i inne jakbyś oczekiwala bezbłędności. Nie ma ludzi doskonałych pod każdym wględem, a jak mowa o pisaniu to zawsze wtraci sie jakas literówka. Prawda, opowiadanie moze się wydac płytkie, jeżeli oceniający/a ma bogaty bagaz literacki i twierdzi że niesamowicie dobrze pisze (nie wnikam w szczegóły), ale nie oczekuj podobnego profesjonalizmu od osoby, powiedzmy, mniej doświadczonej, nie obrazajac autora, rzecz jasna.
    Tak samo jak DD, nie mam zamiaru Ci ubliżać, kłocic się z Toba, prowokować ale dla mnie ocena by pasowało do jakichś świezo wydanych książek jakiegos dobrego autora.
    W sumie miałam cos powiedziec, ale nie zajmuję się ocenianiem ocen ze tak się wyrażę, bo brak mi takiego typowego podsumowania oceny - chyba że zostało wplecone wieloetapowo w trakcie oceny. Albo zmęczenie bierze górę i nie wszystko udalo mi się dojrzec.
    Tak samo jak DD, nie chce tu prowadzić długich dyskusji bo to nie o to chodzi. Wyrazilam swoja opinię i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale przepraszam, co ja mu miałam powiedzieć? "Piszesz zajebiście"? Pogłaskać po główce? "Super opowiadanie, zero błędów"? To zaczyna się robić śmieszne. Nie będę się teraz każdej fance tłumaczyć, co robię, bo mi się zwyczajnie nie chce. Jeżeli nie znacie polityki ocenialni, to nie czytajcie ocen i się nie denerwujcie. Wytykam błędy, ponieważ tekst powinien być bezbłędny. Nie oznacza to, że nie dopuszczam możliwości pomyłki. Po prostu pomagam autorowi dążyć do tego braku błędów. To tak jakbyście miały pretensje do korektorów w wydawnictwach, bo przecież nikt nie jest idealny, że autor artykułu/książki mógł popełnic błąd. Okej, mógł. Gdybym miała czas, powypisywałabym wszystkie błędy, ale moja doba ma jedynie dwadzieścia cztery godziny. Poza tym, o ile się nie mylę, nie jestem darmowym słownikiem, a jeśli autor opowiadania widzi, że ma problem z danym zagadnieniem z języka polskiego, kupuje sobie choćby slownik interpunkcyjny za 9,99 z PWNu i czyta zasady. Nie wymagam od autorów opowiadań, aby pisali jak Stephen King w swoich latach świetności, ale nie będę ich głaskać po główce, bo publikują w internecie. Jeśli kolega David pisze TYLKO dla przyjemności, to po kiego grzyba zgłasza się do oceny? Dla mnie to sygnał, że facet chce się kształcić, a jesli on nie potrafi zrobić nawet szkieletu bohatera czy fabuła opowiadania zakrawa o groteskę, mimo że jest pisana na poważnie, w tekście występują częste potknięcia językowe, słownictwo jest przeciętne, a poprawność kuleje - co ja mam zrobić? Powiedzieć facetowi: tak, jest zajebiście? Wydaje mi się, że podeszłam do niego nad wyraz fair, starając się w tym wszystkim znaleźć równiez dobre strony. Na przeciętnej ocenialni zjechaliby go z góry na dół i jeszcze wyśmiali. Ja starałam sie mu pokazać, co w opowiadaniu było dobre. Po prologu nie powiedziałabym, że pisze dobre kryminały czy horrory, bardziej widziałabym go w komedii, co poparłam lekkością "przepychanek słownych", jakie zawarł w opowiadaniu, ale być może w horrorach też się sprawdza. Starałam się mu pomóc na podstawie tekstu, jaki mi przedstawił.
    To jest śmieszne, że na większości ocenialni oceniają Was dziewczynki, które ledwo mają pojęcie, że przed wyrazem "który" stawia się przecinek, a "rzeka" pisze się przez "rz" i po nich jedziecie, a gdy ja zabieram się do tego bardziej profesjonalnie i wypowiadam się w sposób inteligentny, argumentuję i staram się pomóc, do mnie też macie wąty. Zastanówcie się, czego chcecie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Smirku, przejrzałaś mnie. Walczę z "być" jak mogę, ale nie zawsze się do końca udaje. Nad przecinkami będę oczywiście pracować. Cieszę się, że jest chociaż trochę lepiej. Będę się starać.

    Dziewczyny, nie denerwujcie się tak. Myślę, że David wcale nie odebrał oceny, jako dowartościowywania się czyimś kosztem. Polega to na wytykaniu błędów. Nie chodzi o ośmieszenie autora, ale o pokazanie mu, co robi źle, nad czym musi popracować. A co do komentarzy, w których Smirek wytyka błędy, ja jestem za nie wdzięczna, chociaż sposób nie zawsze jest najdelikatniejszy z możliwych.

    OdpowiedzUsuń
  12. Po pierwsze, nie znam tych dziewczyn.
    Po drugie - oceniłaś mojego bloga, masz taka opinię, spoko, przyjąłem krytyke, nie wyzywam się za niska ocene.
    Po trzecie - zgłosiłem się m.in. dlatego, że krazyły opinie, że lubisz się wyzywac na autorkach płci meskiej. Ocena była profesjonalna, uznalem że to tylko plotka, bo jako tako sie nie wyżywałas (w sensie że nie ), jednakże patrząc na parę stwierdzeń w komentarzu wyżej to już sam nie wiem.
    Po czwarte - Rima, DD, czasem zachowac własne zdanie dla siebie a nie wywoływac kłótnie i prowokując Smirka.
    Smirku nie pisze dla przyjemności, biore to na poważnie. I mimo wszystko, dziękuje za krytyke a nie za słodzenie. I nie, nie jestem na Ciebie obrazony, mimo tych słów typu że nie umiem nawet ulożyć logicznej fabuly czy jak to tam było.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale w Smirku właśnie najfajniejsze jest to wyłapywanie drobiazgów i pierdółek! To jest cudowne, bo większość oceeniających na większości ocenialni nawet czegoś takiego nie zauważy, a Smirek nie dość, że wypisze, to jeszcze dorzuci do tego dużo mądrych rzeczy.

    Ogólnie uważam, że Smirek powinna nosić tylko i wyłącznie koszulki z nadrukowanym nickiem, żeby napotkani ludzie mogli Smirkowi stawiać piwo i kupować żelki.

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba jesteś pierwszym autorem płci męskiej, jakiego oceniałam. A i nie wiem, skąd taka opinia, bo zwykle podchodzę do autora bezosobowo, jakieś zażyłości powstają dopiero, gdy go poznaję - np. podczas czytania zakładki "o autorze" lub w komentarzach. W każdym razie, z przyzwyczajenia piszę do autora w rodzaju żenskim, bo autorów mało, częściej spotykam autorki - nie wiem czemu, szkoda, bo męski punkt widzenia jest również ciekawy. Także tym bardziej nie mam pojęcia, skąd taka "plotka", bo pisząc tę ocenę kilkakrotnie musiałam upominać sama siebie, że jesteś mężczyzną, zatem czasowniki powinny być w formie męskiej. Ale dziękuję za informacje, może umieszczę sobie jakieś info na stronie, że sikam na płeć autora. ^^
    Nie wiem, co w tym stwierdzeniu zakrawa na wyżywanie się. W ogóle podczas takich rozmów z ludźmi rozwala mnie, jak wiele ludzie biorą do siebie. Ja piszę to, co przychodzi mi do głowy i mieści się w zakładce "kulturalna wypowiedź". Nie mówiłam o nielogicznej fabule (choć jeśli miałbyś rzeczywiście z tym problem, nie sądzę, aby mialo to możliwość w jakikolwiek sposób Ci ubliżyć - wtedy byłoby poparte argumentem, zatem krytyka byłaby konstruktywna), a o fabule, która momentami jest śmieszna - rzeczy są chwilami tak nieprawdopodobne, że aż wydają się groteskowe (a przykładów na tę groteskowość podałam kilka). To, że nie używam miliarda zdrobnień i eufemizmów - po co? Wiecie, że Was szanuję, bo nie daliście mi powodu do tego, abym Was nie szanowała, wiecie, że chcę pomóc, nie macie trzech lat i nie obrażacie się za to, że Wam zabiorę długopis, więc po cholerę mam siedzieć nad jednym komentarzem/oceną miliard lat dłużej tylko dlatego, że teoretycznie milej się czyta delikatne słówka? Kurczę, to nie przedszkole, serio.

    OdpowiedzUsuń
  15. hehe, polać Anonimowi, już mam jedną koszulkę z swoim nickiem, a nawet cały czarny plecak pokolorowałam na wszelkie możliwe barwy świata i opatrzyłam wielkim napisem: SMIREK.
    dziękuję za miłe słowa.

    OdpowiedzUsuń
  16. po prostu na onecie czytałem wiele opinii i na pare właśnie trafiłem.
    generalnie gdyby nie regularne dodawanie postów to bym dał coś "mniej groteskowego", a tak dałem to co mialem w zanadrzu.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem bardzo ciekawa Twoich horrorów. Nie chciałbyś się z nimi zgłosić? :)

    smirek

    OdpowiedzUsuń
  18. Ostatnio posty tam były... rok temu? Chyba jakoś tak, więc raczej jest sprzeczne z regulaminem.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dzięki, smirku :) już się biorę za poprawkę.
    Mi zżera entery, spacji zeżartych jeszcze nie zauważyłam. Ale entery musiałam ostatnio ze dwa razy poprawiać, zanim do niego dotarło. Może za dużo luda wyemigrowało z onetu i blogspot nie daje rady :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Davidzie, regulamin można naginać, jeśli autorowi zależy :D
    Madziu, ja się zastanawiam, czy to nie jakieś błędy w html'u...

    OdpowiedzUsuń
  21. Smirku i tak wyjeżdżasz wiec poki co nie ma co sie zgłaszac ;p

    OdpowiedzUsuń
  22. Rima, takie wtrącenie. Ocenialnie są po to, żeby wyłapywać najmniejsze błędy. Owszem, są takie strony, gdzie nie zauważą jeśli napiszesz "żeka" i dadzą Ci full punktów. Ja nie widzę sensu w takich ocenach, a jeśli Smirek bierze to profesjonalnie, to chwała jej za to.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Oglądacie siatkówkę? Wygrywamy jednym setem z Amerykanami. ^^
    Ja wiem, że dopiero wróciłam, ale mimo wszystko coś bym już sobie oceniła. W ogóle mam zamiar zmienić preferencje i oceniać to wszystko, czego teraz nie oceniam, a nie oceniać pamiętników. Tylko że się nie mogę zmotywować do ruszenia podstrony... ;p Chyba sobie założę na blogspocie i zmienię wtedy opis.

    OdpowiedzUsuń
  24. PS Spodobała mi się teoria ze smirkiem w smirkowych koszulkach, dostającym piwo i żelki za swą wspaniałą smirkowość. ^^

    OdpowiedzUsuń
  25. może zacznę sprzedawać na podstronie koszulki z moim ryjkiem? XD
    nie, Drzewku, nie oglądam siatkówki, pakuję się. ale cieszę się Twoim szczęściem.

    OdpowiedzUsuń
  26. http://www.flickr.com/photos/metadored/4959445079/

    OdpowiedzUsuń
  27. http://www.flickr.com/photos/ladylara/235731703/
    http://www.flickr.com/photos/100_hyaku/4731878542/
    http://www.digart.pl/zoom/3709834/Tree_of_Libra.html

    OdpowiedzUsuń