czwartek, 30 sierpnia 2012

[869] www.dyktator.blogspot.com

Barb_b ocenia opowiadanie Dyktator.


Kanako zaczęła pisać swoje opowiadanie od nowa i poprosiła mnie tylko o ocenę treści. 
Zaciekawienie czytelnika 0,5/1
Na początku czuję się przede wszystkim mocno zagubiona. Od razu zaczynasz z grubej rury, wchodzisz w sam środek jakiejś niejasnej akcji, prezentujesz coś, co nabierze dla mnie sensu pewnie dopiero po kilku rozdziałach. Okej, to niby intryguje, ale w dużej mierze takie wejście w akcję przytłacza. Poczułam się zainteresowana jako oceniająca (o czym zresztą Ci pisałam), bo jednak coś w tym może być i widać w tym jakiś pomysł, ale jako zwyczajna B. stwierdziłabym, że szkoda czasu, bo czuję się nieswojo, a styl i wykonanie prologu i pierwszego rozdziału nie jest na tyle niezwykłe, żeby w to dalej brnąć.

Fabuła, akcja 6,5/9
Po tych siedmiu dosyć obszernych rozdziałach trudno powiedzieć mi coś pewnego i konkretnego. Nie wynika to bynajmniej z tego, że tak mało się dzieje i zwyczajnie nie ma o czym mówić. Przygotowałaś bardzo ciekawą historię, co najważniejsze jest ona doszlifowana i Twoja własna. Tak przynajmniej wynika z zamieszczonego na stronie opisu i ogólnie z Twojej postawy, z tego, że tak jasno i pewnie wyrażasz się o swoich bohaterach, ich historiach np. w komentarzach pod postami. Najgorsze jest chyba to, że tak trudno cokolwiek odczytać bezpośrednio z Twojego tekstu. Wiem, że siedem rozdziałów to nie tak dużo, jednak wydaje mi się, że co nieco powinno już zostać nakreślone. Zauważyłam też, że tekst zaliczasz do kategorii suspense, jednak wydaje mi się, że łatwo w tym przesadzić.
Na Twoim miejscu uważałabym zwłaszcza na przeszłość. Teraźniejszość w Twoim tekście jeszcze jakoś się trzyma, można mniej więcej za wszystkim nadążyć i jakoś powiązać ze sobą pewne sytuacje czy bohaterów. Jednak wątki retrospekcyjne wzbudzają we mnie wiele wątpliwości. Dodajesz je od czasu do czasu, robisz to stopniowo, aby nie odsłaniać wszystkich kart i to wydaje się w porządku. Doceniam to, że próbujesz podtrzymywać napięcie, wywierać wrażenie na czytelniku; wszystko to robisz bardzo świadomie. Jednak zauważ, że w wielu przypadkach czytelnik musi się domyślać, o co tak naprawdę chodzi, kto jest kim itd. Zwróć uwagę na to, że wymyślona przez Ciebie historia naprawdę do łatwiejszych nie należy (a przynajmniej sprawia takie wrażenie) i to, że Ty się w tym wszystkim łapiesz, nie znaczy, że czytelnik też. Pamiętam, że gdzieś trafiłam na Twój komentarz, w którym wyjaśniasz sprawę z Kyo i Dai, że oni kiedyś nieświadomie zamienili się nazwiskami czy coś w ten deseń i było coś jeszcze o pokrewieństwie Yukari z kimś tam. Byłam szczerze zdziwiona i uświadomiłam sobie, że takie Twoje komentarze właściwie przydałyby się po każdej opisanej w opowiadaniu sytuacji. Wiesz, takie tłumaczenie „o co w tym wszystkim chodzi” nie jest w porządku. Naprawdę czytelnik nie jest w stanie wszystkiego ogarnąć. Często jest też tak, że w trakcie czytania umykają mu te wcześniejsze niejasne sytuacje (dotyczące przeszłości), zapomina o nich, nie jest w stanie ich zrozumieć, ale w sumie już o nich nie myśli, bo wydają mu się mało ważne. W taki sposób niektóre fragmenty stają się tylko i wyłącznie zapychaczami tekstu, choć pierwotnie miały wg Ciebie jakąś wartość, a na dodatek do czytelnika nie dociera wszystko to, co chciałaś swoim tekstem przekazać. Radziłabym Ci odrobinę rozsądniej opisywać wydarzenia z przeszłości. Albo zostaw je w niezmienionej formie, ale poczekaj z nimi, aż teraźniejsze sprawy staną się oczywiste, przez co łatwiej będzie je zrozumieć, albo bądź odrobinę bardziej dosłowna lub po prostu posługuj się innym stylem w tych sytuacjach. Innym rozwiązaniem jest całkowite porzucenie takich konkretnych opisów sytuacji z przeszłości, a przekazywanie ich sensu w teraźniejszej części narracyjnej. To też jest ciekawy sposób, ponieważ możesz przekazać to samo, a nie zaburzasz jednocześnie rytmu akcji, możesz zawierać pewne informacje między wierszami, co jest o wiele bardziej intrygujące, a też nie do końca oczywiste. Przede wszystkim czytelnik nie ma wtedy poczucia, że po prostu nie wie, o czym czyta. Przed sobą na parapecie mam akurat powieść „Fight club” Chucka Palahniuka i tam właśnie coś takiego się pojawiło. Myślę, że to jest jakiś sposób na zachowanie w tym wszystkim równowagi.
Muszę przyznać, że bardzo łatwo rozpraszałam się przy Twoim tekście, w ogóle nie czułam żadnego napięcia. Myślę, że historia sama w sobie jest na tyle ciekawa, aby je odczuwać, poza tym mam wrażenie, że Tobie szczególnie na tym zależy i się starasz. Przyczyny więc szukam w błędach i opisach, ale o tym później. Właściwie nie do końca rozumiem fabułę. Często miałam problem z połapaniem się, o co chodzi, kto jest kim, z kim i po jakiej stronie stoi, o co chodzi z tymi kartami i pieczęciami i w jaki sposób fantasy łączy się z rzeczywistością. Rozumiem, że to dopiero początek i poniekąd takiego wrażenia oczekiwałaś. Niestety nie wzbudza to we mnie napięcia, bo nawet nie mam czego wyczekiwać. Wydaje mi się jednak, że samą fabułę mogę obiektywnie docenić, tak samo jak Twoje zaangażowanie i dopracowanie historii – wszystkie zgrzyty i niejasności wychodzą tylko z realizacji tego pomysłu.


Opisy, świat przedstawiony 3/9
Świata przedstawionego nie ma prawie w ogóle. Miejsca pojawiają się znikąd, bohaterowie się teleportują i w pomieszczeniach są tylko te przedmioty, których używają postacie. Przystopuj trochę z akcją i skup się na miejscach, w których się ona rozgrywa. Zacznij od pomieszczeń, w których bezpośrednio dzieje się sytuacja. Nie musisz opisywać tych wszystkich nudnych przedmiotów – możesz jedynie nakreślić charakter danego miejsca i skupić się na osobliwych szczegółach, które z jakiegoś powodu zwracają uwagę. Dzięki temu łatwiej będzie można kojarzyć dane pomieszczenia, w ogóle zaczną one istnieć. Później przejdź dalej. Tylko dzięki twoim dopiskom jestem w stanie stwierdzić, że akcja rozgrywa się np. w Kobe. W ogóle nie wynika to z treści opowiadania, a zauważ, że to naprawdę na tyle interesujące miejsca, że można spokojnie poświęcić czas na ich opisy bez uszczerbku dla całości tekstu.
Jeśli chodzi o ogólne opisy, to tak, może zacznijmy od szczegółów. Bez sensu wypisywać błędy logiczne z całego tekstu, bo i tak zaczynasz od nowa. Poniżej jedynie przykłady. Jaki jest na to sposób? Upewniać się dwa razy, czy to, co chcesz napisać, ma jakikolwiek sens. Zanim wklepiesz jakieś słowo, zastanów się, co innego może to oznaczać i czy nie da się tego wyrazić w inny, lepszy sposób. To niesamowicie nudne, ale skoro zdarzają Ci się takie potknięcia, to lepiej nad tym posiedzieć, bo bardzo negatywnie wpływa to na odbiór tekstu.
  •       W powietrzu unosiła się lekko mżawka – mżawka, czyli drobny deszcz, nie mogła unosić się powietrzu, jak np. mgła, bo to znaczyłoby, że krople wody zawieszone są w powietrzu, nad naszymi głowami, a przecież nawet jeśli kropelki nie spadają bezpośrednio na ziemię, a są noszone przez wiatr, to i tak pozostają w ruchu.
  •        Miał zamknięte powieki, a jego twarz nie wykazywała nic, poza spokojem. Upajał się swoim zmęczeniem. Zapomniał napić się kawy, a dzień bez kawy był dniem zmarnowanym. (r.1) – upajać się rozumiane jest raczej jako czynność o zabarwieniu pozytywnym (w stylu delektować się). Teoretycznie pasowałoby to do pierwszego zdania – odczuwał spokój, bo uwielbiał być zmęczony i sprawiało mu to przyjemność, jednak później wspominasz o tym, że to jednak był zmarnowany dzień, bo nie napił się kawy (co doprowadziło do zmęczenia).
  •        Po prostu zabrał kubek i zmiażdżył go w dłoni. Plastik pękł, a kawa wylała się na blat stolika. Strużka czarnego płynu spłynęło mu ciurkiem po brzegu dłoni – ta sytuacja mnie zwyczajnie bawi, bo wydaje się dosyć absurdalna. Czytając, zadałam sobie zwyczajne pytanie – ale po kiego? No i w ogóle wrzątek i te sprawy…
  •     (…) przecisnęła się przez tłum tańczących i upadła na puste miejsce przy barze – upadła? Zdecydowanie złe słowo.
  •       (…) kolejny iście szatański plan zaczął wić się w jej głowie, jak wiją się smoki w trawie – już myślałam, że ominął mnie jakiś związek frazeologiczny na lekcji polskiego... Smoki w trawie raczej się nie wiją, prędzej węże.
  •         Usiadł na zimnym kamieniu i oparł się o jakiś budynek, który równie dobrze mógł być wszystkim – muszę tłumaczyć?

Często za bardzo się spieszysz i przechodzisz do akcji, pomijając po drodze kilka kwestii. Przedstawię to na przykładach.
·         Zatrzymał się dopiero przy niewielkim kiosku z gazetami na małej, obskurnej, zatłoczonej uliczce, która obfitowała przeważnie w turystów. (…) Inohara nie zdawał sobie sprawy, że przez kilka dobrych, długich minut obserwowała go para karminowych oczy spod gazety sprzed dziewięciu lat w kawiarni naprzeciwko. Pełne, różowe usta wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu, przebiegłszy jeszcze raz wzrokiem po pożółkłych już stronicach brukowca. Delikatna dłoń poprawiła niedbałym ruchem wykrzywiony kapelusz na głowie.
– Jesteś nim? – Zatrzymała wzrok dłużej na nagłówku (…)
– Szukałaś tego, prawda? – zapytał mężczyzna, podchodząc do stolika.
Po pierwsze taka drobnostka – żeby obserwować go spod gazety, musiałaby ją trzymać dosyć wysoko – inaczej nie widziałaby go dokładnie i szpiegowanie nie miałoby sensu. Z drugiej strony – i tak już nie ma, bo takim trzymaniem gazety raczej się wyróżniała. Czy przesadzam? Dobra, to nie jest ważne.
Zauważyłaś może sama, że coś w tym opisie się nie zgadza? Przede wszystkim – dobra, mała uliczka, rozumiem, ale jak głośno musiała wypowiedzieć słowa ta kobieta, żeby przedarły się one przez falę napływających turystów (sama napisałaś, że uliczka była zatłoczona) i dotarły do mężczyzny po drugiej stronie. Jak zresztą przez tę falę turystów ona mogła go obserwować, a on mógł zwrócić na nią uwagę? Poza tym gdybyś nie napisała później, że mężczyzna się do niej przysiada (zresztą – jak to robi? Przed chwilą był przy kiosku), mogłoby się zdawać, że kobieta rzuca te słowa w powietrze, a nie kieruje bezpośrednio do niego. Rozumiesz? Brakuje takich opisów podstawowych czynności, bez których ta sytuacja nie ma sensu. Nie chcę powiedzieć, że są one zawsze konieczne, ale w tym przypadku nie wszystko jest oczywiste.
·         Chłopiec przedzierał się przez długi, pusty korytarz, balansując pomiędzy różnymi sprzętami medycznymi, których położenie znał na pamięć. Koniec końców zacisnął drobną dłoń na klamce i popchnął drzwi, które przywitały go z delikatnym skrzypnięciem.
Zacisnął dłoń na klamce zawieszonej w powietrzu, na środku drogi pomiędzy sprzętami medycznymi?
·         Szklana pólka z różnymi medykamentami zaczęła kołysać się na prawo i lewo, tak jakby była pijana i po chwili zaczęła upadać. Z ust Ryuichiro wydobył się niekontrolowany jęk przerażenie, skulił się i zamknął oczy, szykując się na śmierć.
I nagle wszystko ustało w zaledwie dwadzieścia sekund, choć chłopcu wydawało się, że trwało całą wieczność. Dopiero wówczas odważył się, aby otworzyć oczy, zdziwiony, że spodziewany ból wcale nie zawitał w jego skromne progi.
— Ryu-chan, uciekaj. — Usłyszał cichy szept tuż nad swoim uchem i zadrżał, gdy dostrzegł nad sobą twarz własnej matki, uginającej się do ciężaru półki. — Zabierz te piekielną fioletową, czarną i czerwoną fiolkę i uciekaj — dodała kobieta, zaciskając zęby. Złapała go za ramię i wydostała spod swojego ciała resztkami sił. - To nie może być koniec…Nie może być koniec — powtarzała ciągle i ciągle, jak modlitwę, upadając na ziemię. — Ryuchiro, nie siedzieć tak, uciekaj, do cholery! — warknęła.
Jednak chłopiec był sparaliżowany strachem, patrzył na jej twarz i milczał, czując jak coraz więcej łzy napływa mu do oczu. Nie mógł wykrztusić z siebie ani słowa, ani jednego głupiego słowa. Czuł drugą Saharę w ustach.
— Słuchaj, Ryuichiro, nie stój tu jak kołek! Zbierz je, zabierz i ukryj — krzyczała, nie mogąc powstrzymać silnych emocji, które nią zawładnęły. — Nikomu nie mów o ich istnieniu, proszę — uśmiechnęła się do niego słabo i poczochrała czarne włosy. — Gdy przyjdzie czas zrozumiesz wszystko, Ryu — dodała, krztusząc się własną krwią. — A teraz idź. To pomieszczenie… ta klinika za chwilę stanie w płomieniach…
To podłe, ale ta sytuacja jest naprawdę komiczna. Przeczytaj to dokładnie. Chodzi mi i o te pozakreślane fragmenty, i o np. wymienianie fiolek w takiej sytuacji, i w ogóle… proszę cię, ta półka się chwieje na prawo i lewo, co świadczy o tym, że najcięższa nie jest. Poza tym w takiej sytuacji fiolki na pewno by spadły i się zbiły. A ta krew to od trzymania półki? No absurd.
Wiele jest sytuacji, w której znikąd pojawią się drzwi (najczęściej), klamki, lustra, budynki albo ludzie robią coś bez żadnego uzasadnienia itd., itd. Co możesz z tym zrobić? Cóż, po prostu uważaj, bądź ostrożna w opisywaniu sytuacji – staraj się je sobie wyobrażać, a potem dokładnie wyrażaj je w słowach. A zanim cokolwiek opublikujesz czy nawet zaakceptujesz – przeczytaj to kilka razy (rób przy tym kilkudniowe przerwy), spróbuj spojrzeć na to z perspektywy czytelnika i upewniaj się, czy wszystko na pewno jest logicznie.
Spróbuj uczynić swoje opisy bardziej charakterystyczne. Jest ich zbyt mało lub odgrywają zbyt małą rolę. Wydaje mi się, że opisujesz tylko to, co konieczne, a potem uciekasz dalej – kończysz szybko jedną sytuację i przechodzisz od razu do drugiej. A jednak coś powinno pozostać w naszej pamięci. Nie spiesz się, na spokojnie powinnaś przemyśleć opisywane wydarzenie i skupić się na nim w stu procentach – nie myśl o tym, co będzie potem. Nic złego się nie stanie, jeśli w jednym rozdziale zawrzesz tylko na przykład dwie różne sytuacje, ale opiszesz je w taki sposób, że czytelnik nie będzie w stanie pozbyć się ich z myśli. Próbuj wywierać też tym wrażenie na czytelniku – nie tylko samą fabułą. Wszystko może okazać się ważne i znaczące dla akcji – począwszy od pogody, przez charakterystyczny element wystroju wnętrza, na jakichś drobiazgach związanych z zachowaniem bohatera kończąc. 


Styl i klimat 2/6
Nie zauważyłam u Ciebie jakiegoś konkretnego stylu. Oczywiście nie należy panikować – wszystko przed Tobą. Przede wszystkim dużo pisz i w trakcie pisania zwracaj sobie samej uwagę na to, aby słowa nie były przypadkowe. Staraj się nadawać im czegoś własnego, osobistego, posługuj się prywatnymi skojarzeniami. Tekst nie może być taki zwykły (i wypruty z emocji), jak jest teraz.
Zwróciłam uwagę na to, że często się zapominasz i dodajesz części narracyjnej bardzo osobisty charakter, często potoczny. Pamiętaj o tym, że powinnaś trzymać się raczej jednego stylu – więc jeśli narracja jest trzecioosobowa, absolutnie obiektywna, to nie możesz nagle nadawać treści jakichś prywatnych emocji. Przykład: – Masz – przerwała mu brutalnie, podkładając mu pod nos coś, co miało zapach… kawy?! Niby nic wielkiego, ale już ten wykrzyknik ze znakiem zapytania jest zbyt osobisty, bowiem sygnalizuje jakieś prywatne odczucia narratora (z jakiegoś powodu zapach kawy go zdziwił), kiedy w rzeczywistości należą one do Kyo. Inne wyrażenie, które rzuciło mi się w oczy, to nagminnie używane „ba”, np.  (…) a mówiła to tylko wówczas, kiedy była na niego naprawdę zła, ba, wściekła, jak zwierzę, któremu odebrano zdobycz do zjedzenia. To także jest zdecydowanie nie na miejscu, ponieważ pasuje bardziej to stylu potocznego. Musisz dbać o język literacki. Staraj się nie posługiwać oczywistościami, które przychodzą nam do głowy w codziennym życiu, w zwyczajnych rozmowach ze znajomymi, np. (…) wytłumaczył pospiesznie, czując, że spalił buraka. To oczywiście nie są błędy, jednak znacząco wpływają na jakość tekstu.
Nie powiedziałabym, aby Twój tekst miał jakiś konkretny charakter, klimat. Wszystko jest dosyć zwyczajne, bez przegięć w żadną stronę, co czyni mnie absolutnie w stosunku do niego obojętną. Nie chcę się powtarzać – myślę, że powinnaś bardziej skupiać się na doborze słów, być dokładniejszą i pozbyć się takich zwyczajnie głupich pomyłek. To drobnostki, nie popełniasz ogromnych błędów, jednak bardzo negatywnie oddziałuje to na odbiór opowiadania. 

Bohaterowie 2/8
No cóż, nie żałujesz sobie – ponad sześciu bohaterów, a każdy z nich wydaje się tak samo ważny. Musisz przyznać, że to dużo i że to niełatwe zadanie – nadać każdemu indywidualne cechy, odpowiednio je w tekście przedstawić, nie zapominać o nich z biegiem akcji i zachować równowagę w ogóle.
Zacznijmy od Daichiego i Kyohei. Przede wszystkim muszę przyznać, że miałam poważny problem z odróżnieniem tych dwóch bohaterów. Dopiero za drugim czytaniem byłam w stanie połapać się w niektórych sytuacjach, kto jest kim. Nawet teraz ich charaktery nie są dla mnie do końca jasne i faktycznie się ze sobą zlewają. W prologu próbujesz nakreślić kontrast, jaki pomiędzy nimi panuje, jednak jasno odczytać mogłam go dzięki Twojemu komentarzowi. W tym duecie to Dai ma być tym spokojniejszym i słabszym, jednak czasami to gdzieś się zacierało. Na przykład: „Miał ochotę wykrzyczeć [Kyo] mu prosto w twarz – jesteś dupkiem i uderzyć, ale bał się, że ucierpi na tym jedynie jego dłoń, a Dai będzie nadal stał jak patyk, niewzruszony bądź wyciągnie puszkę napoju i zacznie ją sączyć” – te wątpliwości wg mnie zupełnie nie pasują do Kyo, który powinien działać chyba impulsywniej i bez tych właśnie wątpliwości. To teoretycznie drobnostka, ale w trakcie czytania musiałam wrócić się do poprzedniego zdania, aby upewnić się, że myślę o odpowiedniej osobie. Później w tej samej sytuacji Dai wykazuje się trochę ponadprzeciętną pewnością w stosunku do Kyo, co też się jakoś nie zgadza. Wszystko to sprawia, że zaczynam wątpić, czy aby na pewno dobrze zrozumiałam Twoje intencje w kwestii kreacji bohaterów.
O reszcie mogę niewiele powiedzieć. Mam wrażenie, że każdej postaci nadałaś jedną główną cechę, przydzieliłaś jedną rolę, którą muszą w Twoim tekście spełniać i tyle, wg Ciebie to wystarczy. Każda osoba to dla mnie jedno – dwa hasła. Czuję, że podzieliłaś ich na czarne i białe, nie zagłębiając się w ogóle w istotę ich osobowości. Tworzenie par bohaterów na zasadzie kontrastu to nie jest rozwiązanie. Nie wystarczy, aby jedna osoba była całkowitym przeciwieństwem drugiej i bazując tylko na tym, tworzyć jakiekolwiek sytuacje z nimi. Różnica pomiędzy nimi będzie widoczna i tak, nawet jeśli każdego z nich stworzysz osobno i każdemu nadasz indywidualne cechy. Łatwiej wtedy też czytelnikowi zapamiętać, kto jest kim i jaki on jest. Dla mnie w tej chwili istnieją takie pary, jak np. Dai i Kyo, Kyo i Yuri, Yuriko i bla,  i tylko w takich zestawieniach te postacie dla mnie funkcjonują. Byłoby mi trudniej powiedzieć coś konkretnego o każdym z nich z osobna.
Z tego, co zauważyłam, w Twojej nowej wersji Dyktatora, pojawią się chyba nieco inni bohaterowie (albo przynajmniej inaczej będą się nazywać, nie wiem). Zaczynasz od nowa, więc dobrze się do tego przygotuj. Przede wszystkim musisz wiedzieć, o kim piszesz. To dobrze, że chcesz „spokojnie obmyślić charaktery postaci i naszkicować ich portrety psychologiczne na kartce”, mam nadzieję, że to Ci już jakoś wyszło. Pracuj nad osobowością, niech Twoi bohaterowie nie będą tacy jednowymiarowi. Muszą mieć jakiś kształt i charakter, aby sytuacje mogły realnie żyć i rozkwitać w naszej wyobraźni. Wygląd jest ważny, ale jego elementy możesz przedstawić w każdej chwili, to nie jest takie trudne. W każdym momencie możesz dodać, że to i to powiedział takim i takim głosem, odgarniając przy tym takie i takie włosy i w tym samym czasie patrzył na niego takimi i takimi oczami. Nie przytłaczaj czytelnika długimi opisami wyglądu i nie myśl, że wystarczy wspomnieć o tym tylko jeden raz, w chwili kiedy bohater po raz pierwszy pojawia się w opowiadaniu. Nie, bądź spokojna i stopniowo przedstawiaj te sprawy jako uzupełnienie opisów jakichś sytuacji (nie tyczy się to jednak jakichś szczególnych cech wyglądu danego bohatera, ale z takimi szczegółami możesz na razie poczekać). Najważniejszy jest charakter i indywidualność. Nie dotyczy to tylko cech osobowości, ale na przykład myśli bohatera. Zauważ, że w Twoim tekście ani razu żadna postać nie miała chwili dla siebie, w której zmagałaby się ze swoimi myślami. Nie zapominaj o tym, w końcu każdy ma jakieś wątpliwości, troski czy poglądy w ogóle. Niech takie rzeczy też wyrażają Twoich bohaterów. Przygotowując ich portrety psychologiczne nie zapominaj o ich ideologiach. Z tego możesz potem korzystać w rozmowach pomiędzy bohaterami czy w ogóle w opisach sytuacji. W ogóle proponowałabym Ci tworzyć od czasu do czasu takie bardziej osobiste, intymne chwile, które odbiegałyby nieco od głównego wątku. Dzięki temu czytelnik ma szansę bliżej poznać bohatera, zrozumieć go i jego późniejsze działania, lepiej go zapamiętać i może nawet się z nim w pewien sposób utożsamić. Te prywatne sprawy możesz przedstawiać i w formie rozmów, i w formie zwyczajnych opisów. Spokojnie, akcja na tym nie ucierpi.
Czeka Cię dużo pracy, jeśli zależy Ci na tym, aby wszyscy bohaterowie byli równo traktowani. Myślę jednak, że warto, bo chyba nie możesz nagle zrezygnować z jakiejś postaci, a dzięki ulepszeniom ich charakterów możesz tylko zyskać. Na razie jest dosyć słabo, jednak wierzę, że z czasem wypracujesz sobie własny system i sposób na oddawanie zróżnicowanych osobowości bohaterów, a także tworząc nowe historie, automatycznie będziesz o te indywidualności się starała.

Dialogi 1,5/4
Dialogi w Twoim opowiadaniu nie odgrywają żadnej szczególnej roli. Mogłoby ich nie być, właściwie bez różnicy, bo i tak nic nie pozostaje w pamięci. Może jedynie niesmak, bo czasami popadasz w różne dziwne skrajności. Przykładem jest chociażby dziecięca gierka, którą czasami prowadzisz pomiędzy bohaterami. - Dlaczego ciągle rozbijasz moje kruche serce na drobniejsze kawałeczki, Ryu-chan? – Kyohei uśmiechnął się pobłażliwie, ale ostatecznie starał się poukładać rozszalałe myśli. – I wiesz, braciszku, o to samo mogę zapytać ciebie – dorzucił. - Możesz, ale ja zapytałem o to pierwszy – odparł Daichi. Wiesz, do tego pasowałaby kontynuacja w stylu: - Nie, to ja zapytałem pierwszy; - Nie, to ja; - Ja dziesięć razy bardziej byłem pierwszy; - A ja sto razy bardziej itd., itd. Staraj się unikać zwyczajnie głupich sytuacji, które intelektualnie odpowiadają rozmowom dzieci w piaskownicy. Chodzi mi o głupie przekomarzanie się, idiotyczne docinki itd., bowiem tracisz tym na wiarygodności. Można też zastąpić dialogi zwykłymi opisami, co często tylko korzystnie wpływa na tekst. Nie mówię tutaj o całych rozmowach, bo to też nie jest łatwe, aby w opisie miało to wszystko ręce i nogi, ale na przykład o onomatopejach. „- Reszta dla ciebie. Nie dziękuj – dodał, zbierając się do wyjścia. – E…?”; „- Nie, to brzmiało jak aaaaaa...”. Ani to nie wygląda estetycznie, ani tego się jakoś dobrze nie czyta, a przede wszystkim nie ma to wpływu na rozmowę. Dlatego nie idziemy na łatwiznę (takich „eee” roi się w Twoim tekście), a staramy się, pracujemy i budujemy sensowne i ładne zdania, które ciekawie opisują wydarzenia, a także nadają klimatu i wpływają na napięcie. Kiedy zaczniesz unikać takich wyrażeń w dialogach, a stan bohaterów będziesz wyrażała w części narracyjnej, spróbuj wziąć się za dłuższe kawałki. Nie chcę Cię przekonywać, że dialogi zupełnie nie mają żadnego sensu ani wartości literackiej, ale często pełnią one funkcję tylko i wyłącznie zapychaczy, a nawet wypadają głupio; zresztą nie ukrywajmy – nasze codzienne rozmowy na żywo nie są ciekawe i często rzeczywiście nie mają żadnej wartości. Ciekawiej jest przekazywać istotę rozmowy w opisach, zwłaszcza, kiedy dotyczą one spraw bardzo przyziemnych, często po prostu nudnych. Zauważ, że masz wtedy też większą dowolność – nie musisz martwić się o to, czy coś jest na tyle naturalne, aby mogło zostać przez kogokolwiek wypowiedziane. Jeśli już decydujesz się na dialogi, nie traktuj ich tak powierzchownie. Staraj się coś nimi wyrażać, w wypowiedziach przekazywać jakieś cechy charakteru bohaterów, dobierać interesujące, nawet osobiste tematy. Pamiętaj, że nie musisz się cały czas trzymać głównego wątku – niech postacie w wolnej chwili ze sobą porozmawiają – o problemach, poglądach, czymkolwiek, to też jest przecież wpisane w ich osobowość. Naprawdę powinnaś nad tym popracować, bo w tej chwili są one po prostu nieważne, są absolutnie niczym. Pamiętaj też, że dialogi to nie tylko wypowiedzi bohaterów. To konkretne sytuacje, które tworzą też spojrzenia, gesty itd., itd., one też uzupełniają wypowiadane słowa, a nawet mogę je zastępować, dlatego postaraj się to wykorzystywać.
Jeśli chodzi o zapis, to nic szczególnego nie zwróciło mojej uwagi. Jak przepisywałam jeden fragment, to tylko rzuciło mi się w oczy, że bezpośredni zwrot napisałaś od wielkiej litery („- Reszta dla Ciebie”). Oczywiście jest to błąd, ale chyba tylko jeden raz Ci się to zdarzyło, reszta wydaje mi się w porządku.

Estetyka i kompozycja 3/3
Nie mam żadnych zastrzeżeń – zachowujesz akapity, odpowiednie odstępy, tekst jest wyjustowany.

Poprawność 2,5/5

Z racji tego, że tekst piszesz od nowa, nie będę poprawiała Ci tego tak dokładnie. Zwróć tylko uwagę na pewne kwestie:
  • Zanim napiszesz „tą”, upewnij się dwa razy, że nie chodzi o „tę” – z tym rozróżnieniem masz niestety problem.
  • Jeśli chodzi o interpunkcję, to zwróć uwagę na wyrazy wprowadzające zdanie podrzędne. Pamiętaj, że istnieją zwroty, których wewnętrznie nie rozdzielamy przecinkiem, np. mimo że (najczęstszy u Ciebie błąd z tej kategorii), podczas gdy, przy czym, zwłaszcza gdy itd.
  • Unikaj powtórzeń – czasami przemykają Ci do tekstu. 
  • Co najważniejsze - staraj się być dokładna. W Twoim opowiadaniu roi się od drobnych literówek, potknięć językowych czy zwyczajnych głupstw, błędów logicznych itd. Można tego uniknąć tylko wtedy, kiedy odrobinę się postarasz i zaczniesz staranniej dobierać słowa, budować zdania. To od razu poprawi jakość tekstu, a przecież tak wiele pracy od Ciebie nie wymaga. Nie zapominaj też o wielokrotnym czytaniu własnego tekstu przed publikacją.


W sumie uzyskałaś 21,5 pkt. na 45. Z moich przeliczeń wychodzi ocena dostateczna (no bo 48% z 65 to trója, nie? Jest tak późno...).

Dobranoc.

11 komentarzy:

  1. Bardzo dziękuję za spełnienie mojej nagłej zachcianki. :)

    Właściwie, przyznam szczerze, że twoja ocena miała być oceną zamykającą starego "dyktatora", no i oczywiście pomocą do stworzenia tego nowego i wcale nie pomyliłam się w swoich „kalkulacjach”. Wszystkie rady i uwagi, które umieściłaś na pewno przyczynią się do tego, że będę dużo więcej uwagi zwracała na kreacje świata i bohaterów, mam też cichutką nadzieję, że dzięki nim poprawi się mój styl pisania i całokształt.
    Właściwie nie wiem co mogłabym napisać, bo zdecydowanie wachlarz rad, które mi udzieliłaś dały mi niezłego kopa w tyłek, mogę tylko i wyłącznie jeszcze raz podziękować ;*
    Chętnie zgłoszę się do ciebie raz jeszcze z "dyktatorem" ulepszonym, jeśli oczywiście wyrazisz takowe chęci.

    Pozdrawiam całą załogę :D Trzymajcie się, duszki! XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam.
    Czy jeśli Magda jeszcze jest na urlopie, mogę zmienić szablon na swoim blogu mimo iż jestem pierwsza w jej kolejce? Wiem, że regulamin mówi inaczej, dlatego pytam.
    Z góry dziękuję za odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiadomo, czy Magda nie zaczęła już pisać oceny bloga. Nie możesz poczekać dwóch tygodni? Do tego czasu ocenę na pewno wystawi, a nie będzie niepotrzebnych problemów.

      Usuń
    2. Magda waśnie odzyskała stały dostęp do internetu ^^
      Naridio, poczekaj trochę, jeśli możesz. Sądzę, że w miarę szybko dokończę ocenę :)

      Usuń
    3. O matko, nie chciałam, żeby to wyszło tak, jakby się paliło czy coś. Nie jest mi tak bardzo spieszno do zmiany szablonu, ale po prostu dostałam "w prezencie" nowy szablon i chciałam wiedzieć, czy mogę go wstawić. Poczekam choćby i miesiąc, a nawet dłużej, jeśli zajdzie taka potrzeba.
      Przepraszam za zamieszanie

      Usuń
    4. To nie jest zamieszanie, spokojnie! :)

      Usuń
    5. Nie gryziemy (na ogół), spytać zawsze można. :)

      Usuń