opowiadanie
ocenia Drzewo
Pierwsze wrażenie (7/10)
Wiedziona ciekawością, najpierw wpisałam tekst z belki w
wyszukiwarkę, a dopiero potem zorientowałam się, że informacja, którą znalazłam — zapisany na niej jest cytat piosenki — znajduje się również z boku, w Twoich „Informacjach”.
Szkoda tylko, że skopiowałaś tłumaczenie z błędem interpunkcyjnym i nie
umieściłaś w cudzysłowie. Właściwie powinno być: „Świat, który znaliśmy, nigdy
nie wróci.” Adres nie wzbudził we mnie jakichś szczególnych emocji,
nie uruchomił wyobraźni. Przywodzi co najwyżej myśl, że przyjdzie mi czytać o czyichś
trudnych zmaganiach z życiem, walce o przetrwanie, ale to raczej dość oczywisty wniosek, jaki można wysnuć na
podstawie tych dwóch słów.
Zdjęcie w nagłówku nie przypadło mi do gustu, to, w jaki sposób
trzy postacie są stłoczone w 2/3 kompozycji i jak wielka jest dziewczyna w stosunku do
budynku i chłopaków, ale… To jakoś strasznie nie razi, całość prezentuje się
estetycznie. Oszczędna kolorystyka zdominowana przez granat daje pozytywny
efekt.
Ogólnie jestem pełna nadziei, że przedstawiana tu
historia mnie zainteresuje i wciągnie.
Treść (19/45)
Fabuła
Prolog i pierwszy rozdział stanowią jakby dwa prologi.
Nie wiążą się bezpośrednio ani ze sobą, ani z dalszym ciągiem. Z jednej strony
to intryguje, ale z drugiej dezorientuje za bardzo. Przytłoczona takim
natłokiem informacji, które nie składają się w jedną całość i po trzeciej części,
zaczynającej się w całkiem innej scenerii i okolicznościach, poczułam chęć
wycofania się.
Z perspektywy późniejszych rozdziałów ten prolog wydaje
mi się w ogóle niepotrzebny, bo i tak wracasz do przeszłości Nory, systematycznie
ujawniasz szczegóły jej życia w Nowym Jorku. „Rozdział Pierwszy” dużo bardziej
nadaje się na prolog. Trudno ocenić, czy to sen, jakieś majaki… Dopiero później
możemy się domyślać związku z porywaczami, jednak wciąż pozostaje całe mnóstwo
pytań, nie znamy ani motywów ani sposobu ich działania, nie mamy pojęcia, jak
dziewczyna i cała reszta mieszkańców znalazła się na Śmietniku. Z racji, że ten
motyw jest tak owiany przez Ciebie tajemnicą i „Rozdział Pierwszy” odstaje od
wszystkiego, pozostaje niejednoznaczny, dużo lepiej sprawdziłby się w roli
prologu, niż Twój faktyczny „Prolog”.
Rozwijasz
akcję bardzo długo i męcząco. Nie jestem nawet
pewna, czy już podjęłaś wątek właściwy, chyba dopiero zaczynasz? Takie
mam
odczucia, że wszystko, co przeczytałam do tej pory, było przygotowaniem
gruntu,
wprowadzeniem Nory i czytelnika w świat Niedoskonałych, a dopiero
rozmowa z „Rozdziału
Dwunastego” zwiastuje rzeczywistą treść opowiadania. Coś się dzieje, ale
nie
wydaje się na razie mieć większego sensu. Te zdarzenia to bardziej
epizody, niż
cokolwiek zmierzającego spójnie w jednym kierunku i mającego szansę
utworzyć
wątek. Nora zostaje zaatakowana przez humanoid, ale jeszcze nic z tego
nie
wynika, poza ucieczką, która jednak szybko się kończy. Główna bohaterka
ucieka krótko i wraca, więc jakiegoś poważniejszego ciągu
przyczynowo-skutkowego na próżno tu szukać. Dlatego fabułę interpretuję
jako tę
w zalążku i ciężko mi ją ocenić, bo nie wiem jeszcze, do czego
zmierzasz.
Przede wszystkim radzę ograniczyć etap poznawczy (i dla
Nory, i dla czytelnika), bo można przysnąć przy tym. To dziwne, jeśli sama
wrzucasz części, niebędące nawet rozdziałami, o których twierdzisz, że niczego
nie wnoszą. Nie musisz ulegać niczyim zachciankom i śpieszyć się z publikowaniem
nowości. Ujmę to tak: lepiej, abyś wystawiała ludzką cierpliwość oczekiwaniem
na rozdziały — bo te byłyby tak pełne nowych wrażeń — niż przydługim wstępem i
zamęczaniem wątpliwościami, kiedy coś naprawdę
zacznie się dziać. Mam na myśli dodawanie prawdziwych
rozdziałów, będących przemyślaną cząstką całości, dostarczającą określoną dawkę emocji i
informacji o postaciach (nie tylko dosłownie, ale także poprzez pokazywanie ich
w określonych sytuacjach!), świecie przedstawionym i fabule. Spójrz z szerszej
perspektywy i przepuść opisywane sceny przez sitko: co jest ważne, a co stanowi
tylko zapychacz? Co można połączyć w jedną, zamiast dwóch, trzech (czy nawet
więcej) scen — z tym samym ładunkiem informacyjnym, ale w mniej rozwlekłej
formie?
5/10
Świat przedstawiony
Tutaj tkwi duży potencjał, chociaż wykonanie pozostaje mocno niedoskonałe. Śmietnik jest miejscem bardzo ciekawym i zaskakującym, jak na taką nazwę. Dziwny, tajemniczy raj, jakby zawieszony gdzieś w czasie i przestrzeni. Co do tego czasu mam pewno zastrzeżenie, ponieważ w prologu podałaś dokładną datę, wyraźnie umieszczając opowiadanie we współczesności. Czytając dalej, miałam nie tylko wrażenie, że wszystko dzieje się w przyszłości — choćby nawet niedalekiej — ale odebrałam taki komunikat wprost, kiedy Nora przeglądała książki naukowe i ją śmieszyło, jak mało odkrywcza i nieaktualna jest ich treść. Wywnioskowałam, że żyje ona teraz w czasie bardziej zaawansowanego rozwoju cywilizacji. Stąd taka wątpliwość.
W kreacji Śmietnika brakowało mi takiego całościowego rozeznania w terenie. Pokazywałaś poszczególne miejsca, w które zawędrowała Nora, ale trudno mi było sobie wyobrazić je z dalszej perspektywy, scalone. Na przykład pojawiały się różne pomieszczenia, sklep, biblioteka, piwnica, a dopiero w którymś tam miejscu, raz, napomknęłaś o kamienicy i opuszczonym miasteczku.
Opisy często niedomagały pod względem precyzyjności. Kiedy główna bohaterka zorientowała się, że przyjemny zapach wytwarzany jest przez różowe liście, przed oczami miałam rośliny stojące w doniczkach w bibliotece, nie poszłam myślami aż tak daleko, żeby zdawać sobie sprawę z drzew widocznych przez okno i tak bliskich, że można ich dotknąć.
Przy ucieczce dziewczyny zastanawiałam się, jak te drzewa są „rozstawione”. Mimowolnie wyobrażałam sobie taki rządek utworzony przez nie, po którym ona skakała. Jednocześnie wiedziałam, że nie, na pewno jej trasa nie jest linią prostą, to by było idiotyczne i za łatwe. Tutaj się znów chyli kwestia całościowego oglądu. Potrzeba wyjaśnić, jak wiele rosło tych ingledorów (dlaczego stosujesz tę nazwę tylko raz i to na początku?! Musiałam szukać w tekście, bo nie zapamiętałam), jak gęsto, czy blisko domu zaczynała się ich linia, gdzie było ich więcej/gęściej, gdzie się przerzedzały...? Ech. Nic nie wiemy!
Śmieszyło mnie, kiedy Nora gdzieś sobie wędrowała i „sceneria ulegała zmianie”. Chyba chodziło Ci o to, że krajobraz stopniowo się zmieniał, podczas gdy szła? Tymczasem to wyglądało trochę tak, jakby momentalnie to, na co patrzyła, zastępowane było przez inny kadr.
Punkty trochę nieco na wyrost, bo świat jest, owszem, i to całkiem interesujący, jednak kwestia przedstawienia go pozostawia wiele do życzenia.
5/8
Bohaterowie
Trochę mnie zdruzgotało to, że z zakładki o tym samym tytule dowiedziałam się dużo, dużo więcej, niż z opowiadania. A tylko rzuciłam na nią okiem, nie czytałam dokładnie, i na szczęście zrobiłam to po zapoznaniu się z treścią „Survive...”. Nie chodzi tylko o streszczenia dziejów poszczególnych postaci, zwłaszcza, że wiem, iż chcesz się je usunąć. Rzecz w tym, że najlepiej by było, gdybyś pozbyła się całej zakładki. Interesuje mnie tylko to, co pisarz napisze o swoich postaciach w książce, natomiast to, co dopowie o nich poza nią, jest już całkowicie osobną sprawą, właściwie nieistotną. Otóż to opowiadanie jest Twoim polem do działania. W opowiadaniu, nigdzie indziej, chcę widzieć takie kreacje bohaterów, które pozwolą mi ich wszystkich doskonale sobie wyobrazić, tak, jakby siedzieli obok. Możesz sobie robić prywatnie jakieś notatki, w których będziesz przechowywać i uzupełniać charakterystyki postaci, ale mają być one pomocą dla Ciebie, nie jakimś zastępstwem dla czytelnika, w ramach rekompensaty za nieskuteczne opisy... Kurczę, gdybyś to wszystko zawarła w opowiadaniu! Wszystko nabrałoby innego kształtu, więcej życia!
Jest mnóstwo sposobów, za pomocą których możesz tworzyć bohaterów. Po pierwsze, przez opisy. Nawet krótkie i konkretne — takie, jakie zresztą robisz — ale pewne ich elementy warto od czasu do czasu przypominać. Trzeba utrwalać czytelnikowi niektóre cechy charakterystyczne dla danej postaci, żeby kojarzył je błyskawicznie i tylko z nią, nie myląc z nikim innym (ja po pewnym czasie już nie wiedziałam, kto miał oczy zielone jak młoda trawa, pamiętałam, że ktoś takie posiadał).
Po drugie, dialogi. Każdy człowiek wypowiada się inaczej, w specyficzny dla siebie sposób. Między Twoimi bohaterami nie ma różnic, a nawet nie ma różnicy między słowami, które wkładasz w ich usta, a narratorem. Ten sam język. To wielka strata, bo odbierasz im tym wiele wiarygodności.
Po trzecie, zachowanie. Za pomocą tego, co robią i w jaki sposób, ich czynów, reagowaniem na konkretne sytuacje, możesz zaprezentować charakter. Nie wszystko trzeba podawać na tacy, a można pokazać taką drogą.
Po czwarte, opinie innych. Upraszczając, postacie mogą się obgadywać, opowiadać coś o kimś, o jakiejś typowej dla niego cesze, zachowaniu czy też zainteresowaniach; ewentualnie ostrzegać, że ten i ów jest taki, śmaki, a więc trzeba na niego uważać.
Oczywiście, coś tam piszesz o tych swoich bohaterów, troszeczkę o nich możemy się dowiedzieć z opowiadania, ale za mało. Wszyscy oni się mieszają. Jest ich wielu i nie chodzi o to, żeby każdemu strzelać w opowiadaniu dokładną charakterystykę. O pierwszoplanowych postaciach powinniśmy wiedzieć jak najwięcej, znać ich jak własną kieszeń, natomiast poza kilkorgiem takich, wystarczy nam ogólny zarys i choćby tylko jedna rzecz, wyróżniająca z tłumu.
Zakładka z bohaterami prawdopodobnie tylko Cię rozleniwia. Przecież skoro czytelnicy będą orientować się, kto jest kim, dzięki podstronie, to po co starać się ich dobrze opisać w opowiadaniu?! Nie, nie, nie, proszę, jeśli tak myślisz, to przestań. Weź się za kreowanie bohaterów wewnątrz Twego prawdziwego pola działania, nie poza nim.
Na koniec pragnę dodać, że Finowie cechują się skandynawskimi rysami, nie słowiańskimi.
3/8
Pomysł
Najbardziej zafascynowały mnie ingledory. Są cholernie fajnym motywem, szkoda, że słabo opisanym. Drzewa o różowych liściach, charakterystycznie pachnących i tak dużych, że można po nich skakać. Na dodatek, oni wykorzystują je na co dzień do wchodzenia i wychodzenia ze swoich mieszkań, są więc takimi jakby schodami. Osiągają chyba ogromne rozmiary i tworzą coś w rodzaju stabilnego podłoża, skoro Nora na nich spała, a chłopcy, którzy po nią przyszli, zestawiali ją z liścia na liść i się pobili, nie zszedłszy uprzednio na ziemię. Ingledory stanowią dla mnie taki znak firmowy Twojego opowiadania, które generalnie zapowiada się ciekawie i oryginalnie, ale te drzewa mają w sobie niepowtarzalny urok, są jak wyciągnięte z jakiegoś dziwacznego, kolorowego snu.
Naprawdę ciekawa jestem, jak dalej rozwiniesz swój pomysł. Na razie widzę wielki potencjał tego opowiadania i dużo pracy, żeby go zacząć w pełni wykorzystywać. To aż niewiarygodne, ile jeszcze można wyciągnąć z fabuły, świata przedstawionego, postaci! Mam nadzieję, że tego nie zmarnujesz.
3/4
Naprawdę ciekawa jestem, jak dalej rozwiniesz swój pomysł. Na razie widzę wielki potencjał tego opowiadania i dużo pracy, żeby go zacząć w pełni wykorzystywać. To aż niewiarygodne, ile jeszcze można wyciągnąć z fabuły, świata przedstawionego, postaci! Mam nadzieję, że tego nie zmarnujesz.
3/4
Język i styl
Zasada: białe - dodane ode mnie; czerwone - niepotrzebne, do usunięcia; żółte - inne; podkreślenie - powtórzenie.
Styl przyciężkawy, często używasz szyku przestawnego i to w takich miejscach, że byśmy się go tam nigdy nie spodziewali. Po słownictwo sięgasz dość wzniosłe, a niekoniecznie umiesz nim dobrze operować.
Styl przyciężkawy, często używasz szyku przestawnego i to w takich miejscach, że byśmy się go tam nigdy nie spodziewali. Po słownictwo sięgasz dość wzniosłe, a niekoniecznie umiesz nim dobrze operować.
„Nos jego
jest lekko zgarbiony, jakby od złamania, usta zaś cienkie, ledwie widoczne,
jednocześnie pełne wyrazu.” (3.) — Coś może być wyrazem czegoś np. gest będący wyrazem niezadowolenia, dać wyraz swojemu poirytowaniu, ale „usta pełne wyrazu”??? Nie.
„Zawsze, nim kogoś zaakceptuje, długo analizuje istoty tej osobowość: wygląd, oraz wszelkie możliwe cechy.” (4.) — osobowość tej istoty
„Skądś dobiega mych uszu głos (...).” (5.) — To sformułowanie oznacza, że nie dość, że jej uszy mogły mówić, to usłyszała ich głos z daleka. Zdumiewające, prawda? Oczywiście: do moich uszu dobiega głos.
„Zawsze, nim kogoś zaakceptuje, długo analizuje istoty tej osobowość: wygląd, oraz wszelkie możliwe cechy.” (4.) — osobowość tej istoty
„Skądś dobiega mych uszu głos (...).” (5.) — To sformułowanie oznacza, że nie dość, że jej uszy mogły mówić, to usłyszała ich głos z daleka. Zdumiewające, prawda? Oczywiście: do moich uszu dobiega głos.
„Może przez to też nie wpadłam na pomysł, żeby zamiast tracić siły przy wspinaczce po roślinie wejść tutaj poprzez jedno z pustych pomieszczeń.
Robię to teraz, czując się nieswojo i podziwiając przepych panujący w opuszczonych mieszkaniach.” — Tutaj zawaliłaś logikę, bo niezamieszkane pomieszczenie nie jest wcale puste. Tymczasem najpierw zasugerowałaś pokój, w którym nie ma nic, żadnych mebli ani przedmiotów, a później napisałaś o panującym w nim przepychu. Powiedzieć, że trochę mnie to zaskoczyło, to mało.
„Ostry, do niczego nie podobny smak kuje w gardło i coraz niżej, wprawia ciało w spazmatyczny kaszel, ma gdzieś nieme błagania, by tego uniknąć, bo przecież już dość zbłaźniłam się tego dnia.”
1) niepodobny
2) kłuje
3) unikaj kolokwializmów, bo zwłaszcza do tak wzniosłego stylu, jakim starasz się pisać, nie pasują
„Nie byłam spokojna wieczorem, bo utraciłam przyjaźń ludzi, których poczęłam cenić, oni utracili moją. Drążę temat przyjaźni, bo uznałam go za niezwykle ważny. Ludzie nie miewają przyjaciół, każdy dba o siebie. Oni są od siebie uzależnieni, a jednocześnie sprawiają wrażenie bardzo samodzielnych. Dają sobie wolność, ale dzielą się nią między sobą. Definicja relacji opartych na kontrastach, stała się dla mnie definicją przyjaźni.” (8.) — Opanuj potrzebę sięgania po tak patetyczne wyrażenia, bo najczęściej wypadają one komicznie. Wszystko jest dozwolone, ale ze zdrowym umiarem. W dalszej części chyba się zagalopowałaś, bo zwykłą narrację zamieniasz w rozprawkę na temat przyjaźni. Przede wszystkim chodzi mi o to, że to brzmi, jakbyś się usprawiedliwiała, dlaczego o tym piszesz. Wyczuwalna jest przez to Twoja osoba, autorki, a opowieść powinien snuć narrator.
„Ciekawość mnie zmusiła, bym przesiedziała na stołku całą noc, aż do teraz. Wschodzi słońce i nadal borykam się z ciekawością.” (8.)
„Droga, którą sobie obrałam, zmusza do skoku na liść. Już to widziałam, nawet sama chciałam spróbować skoczyć w ten sposób. Oto mam.” (9.) — Jeszcze jeden przykład przesadnego patosu.
„Jeszcze mnie nie widzą, ale ich dzioby długie nie przypominają niegroźnych.” (9.) — ich długie dzioby nie wyglądają na niegroźne (kolejny przykład nadużycia stylu przestawnego)
„Muszę powtórzyć ten ruch jeszcze wielokrotnie, nim lot przybiera wygląd celowego zachowania.” — Co takiego?! Nie mam nawet pomysłu, jak to sensownie poprawić. Zastanów się, co chciałaś przekazać i ujmij to jak najprostszymi słowami.
„Cała wrzeszczę w środku. Nie podniosę głosu, kiedy boję się krzyku. Pomyślisz czytelniku, "odbiło jej", "to bez sensu", a jednak to właśnie zajmuje moją głowę teraz kiedy kolejny raz wywinęłam się ze szpon kostuchy.” (9.) — Podobna sytuacja, jak z drążeniem tematu przyjaźni, zdajesz się tłumaczyć jako autorka. Narrator nigdy wcześniej nie zwrócił się bezpośrednio do czytelnika, więc wyskakiwanie z takim zwrotem ni stąd, ni zowąd jest dziwne. Jeśli stosujesz taki zabieg, rób to konsekwentnie. Co więcej, w opowiadaniu nie powinnaś stosować cudzysłowu potocznego. Więcej na ten temat: klik.
„Wędka zarzucona haczykiem w kierunku przeciwnego brzegu nie wzbudzała zainteresowania w żadnej choćby najmniejszej rybce, toteż postanowiłam wylegiwać się do znudzenia na owym przepięknym, gładkim kamieniu.
- Kiedy kompletnie nic nie bierze.
(...) W tym samym czasie spojrzeniem zmroziłam Matta, który wyciągał właśnie trzecią już rybę sięgającą mu pasa, podczas gdy moje zdobycze mieściły się w dłoni.” — Sprzeczność.
Powtórzenia pojawiają się od czasu do czasu, ale to nie one są najgorszym wrogiem, zabijającym Twój styl. Przede wszystkim musisz walczyć z niezręcznościami językowymi tego typu, niezgrabnymi sformułowaniami albo całymi zdaniami. Podałam malutką garstkę przykładów, ale od takich „kwiatków” aż się roi w tekście.
Dużo o niedoskonałości opisów powiedziałam przy okazji omawiania bohaterów i świata przedstawionego, ale chciałabym dodać na pocieszenie, że dostrzegalna jest poprawa. Szczególnie zwróciłam na nią uwagę czytając o zmaganiach Nory z wielką rybą w rozdziale dwunastym. Jest to tak całkiem inne od sceny walki z humanoidem, wyrwanej jakby z taniego horroru, groteskowej, nie strasznej. Co prawda dziwne trochę dla mnie było, że potwór morski, zraniony w płetwę, zaczął odpływać, a nie rozjuszyło go to tylko bardziej, jednak mimo wszystko uważam ten opis za o niebo lepszy.
Co do narracji: zdecydowanie służy jej czas przeszły. Tylko stosuj go konsekwentnie, skoro zmieniłaś, to zmień już w całym opowiadaniu. Poza tym, nie możesz sobie ot tak, bez uprzedzenia pisać nagle w trzeciej osobie, co się zdarzyło dwa razy. Jeśli to konieczne, to zasygnalizuj jakoś, że zmieniasz osobę, jakimś nagłówkiem czy inną czcionką (kursywę masz już zarezerwowaną dla kronik, więc nie proponuję).
2/8
Poprawność
WAŻNE:
- „z resztą” — zresztą!
„popękany w prawdzie beton” (4.) — wprawdzie
„Jest chyba najmłodszy spośród swych towarzyszy, lecz chartem ducha oraz pewnością swych przekonań nie ustępuje żadnemu z nich.” - hartem (jest to homofon, więcej: link)
Przez tą chwilę przyczepiły się do mnie cztery, ale popatrz na Nową.— tę chwilę
INTERPUNKCJA:
Przede wszystkim chcę powiedzieć, że warto, żebyś zapoznała się z całym bogactwem poradnika, prowadzonego przez smirka na Katalogu ocenialni: KLIK. Jednak wiedza, którą musisz sobie przyswoić najpilniej, dotyczy interpunkcji. Sama wiesz, że przecinki to Twoja pięta achillesowa, ale nie, absolutnie nie byłaś i nie jesteś maszyną sypiącą przecinkami, jak to ujęłaś. Wręcz przeciwnie! Mało kiedy się zdarzało, żebym skreśliła jakiś przecinek na wydruku z Twoim opowiadaniem, raczej non stop jakiś dopisywałam.
Jest takie jedno wspaniałę zdanie z dwunastego rozdziału, na którym mogę pokazać aż dwie zasady stawiania przecinków: „Uczyniwszy to dziwne dzieło, zerknął na mnie z dezaprobatą, a potem ruszył ponownie do brzegu, nic nie mówiąc.” Po pierwsze: imiesłów uprzedni. Po drugie: imiesłów bierny. Nieważna jest nawet znajomość ich nazw, ale mają charakterystyczne końcówki, po których je poznasz. Zawsze, gdy tylko widzisz któryś z nich, wiedz, że w zdaniu musi pojawić się przecinek! (Swoją drogą, co ma oznaczać dziwne dzieło w kontekście całości?!)
To taki jedyny przykład, przepraszam, że nie podaję Ci więcej, ale ciężko by mi było zdecydować, na czym się skupić, żeby Cię czegoś nauczyć, a nie mam przecież robić Ci bety, tylko napisać ocenę. Odniesienie do Poradników Poprawnej Polszczyzny da chyba więcej, niż poprawienie przeze mnie wszystkich i nie pozostawienie Ci nawet chwili do namysłu, dlaczego tak.
0/5
„Jest chyba najmłodszy spośród swych towarzyszy, lecz chartem ducha oraz pewnością swych przekonań nie ustępuje żadnemu z nich.” - hartem (jest to homofon, więcej: link)
Przez tą chwilę przyczepiły się do mnie cztery, ale popatrz na Nową.— tę chwilę
INTERPUNKCJA:
Przede wszystkim chcę powiedzieć, że warto, żebyś zapoznała się z całym bogactwem poradnika, prowadzonego przez smirka na Katalogu ocenialni: KLIK. Jednak wiedza, którą musisz sobie przyswoić najpilniej, dotyczy interpunkcji. Sama wiesz, że przecinki to Twoja pięta achillesowa, ale nie, absolutnie nie byłaś i nie jesteś maszyną sypiącą przecinkami, jak to ujęłaś. Wręcz przeciwnie! Mało kiedy się zdarzało, żebym skreśliła jakiś przecinek na wydruku z Twoim opowiadaniem, raczej non stop jakiś dopisywałam.
Jest takie jedno wspaniałę zdanie z dwunastego rozdziału, na którym mogę pokazać aż dwie zasady stawiania przecinków: „Uczyniwszy to dziwne dzieło, zerknął na mnie z dezaprobatą, a potem ruszył ponownie do brzegu, nic nie mówiąc.” Po pierwsze: imiesłów uprzedni. Po drugie: imiesłów bierny. Nieważna jest nawet znajomość ich nazw, ale mają charakterystyczne końcówki, po których je poznasz. Zawsze, gdy tylko widzisz któryś z nich, wiedz, że w zdaniu musi pojawić się przecinek! (Swoją drogą, co ma oznaczać dziwne dzieło w kontekście całości?!)
To taki jedyny przykład, przepraszam, że nie podaję Ci więcej, ale ciężko by mi było zdecydować, na czym się skupić, żeby Cię czegoś nauczyć, a nie mam przecież robić Ci bety, tylko napisać ocenę. Odniesienie do Poradników Poprawnej Polszczyzny da chyba więcej, niż poprawienie przeze mnie wszystkich i nie pozostawienie Ci nawet chwili do namysłu, dlaczego tak.
0/5
Estetyka tekstu
Brak wyrównania tekstu i dywizy zamiast pauz, to na minus. Wcięcia akapitowe są, choć mogłyby być wyraźniejsze. Czcionka czytelna.
1/2
1/2
Dodatki (3,5/5)
Odejmuję za zakładkę o bohaterach, którą skrytykowałam już chyba na wszelkie możliwe sposoby, więcej nie będę. Poza tym OK, bez jakiegoś przepychu, którego bardzo nie lubię. Za ubogo też nie jest, coś od siebie, o sobie i na temat opowiadania, napisałaś. Linki otwierają się w osobnych kartach, to dobrze.
Dodatkowe punkty od Drzewa (1/5)
Za ingledory!
30,5/65
Dostateczny (3)
Chyba nie taka strrrraszna ta krytyka, jak się spodziewałaś? ;) Starałam się przede wszystkim pomóc, a i końcowy wynik wyszedł całkiem niezły.
Za ingledory!
30,5/65
Dostateczny (3)
Chyba nie taka strrrraszna ta krytyka, jak się spodziewałaś? ;) Starałam się przede wszystkim pomóc, a i końcowy wynik wyszedł całkiem niezły.
Szczerze powiedziawszy właśnie takiej oceny się spodziewałam :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ona mimo wszystko. Publikuję tutaj opowiadanie w jego pierwotnej wersji, co znaczy, że prezentuje moje wątpliwe umiejętności sprzed niemal trzech lat. Czytając to myślałam 'ale jestem kiepska', a potem, że masz rację wiele mogłabym zmienić, żeby blog był lepszy. Zacznę od zaraz!
Muszę przyznać Ci rację między innymi w kwestii dłuuuuugiego początku. Bardzo chciałam, żeby nic nie działo się za szybko, a tymczasem mamy dwunasty rozdział i wydarzyło się bardzo niewiele. Popracuję nad tym.
Idąc tym śladem data, która rozpoczyna prolog zostałaby wyjaśniona wiele rozdziałów później :) Krótko mówiąc Nora urodziła się około dwutysięcznego osiemdziesiątego, a jednak biedne dzielnice zatrzymały swój czas wraz z ostatnim kalendarzem. Stąd ta dokładność. Za rok w jej szkole znowu byłby styczeń dwa tysiące jedenaście.
Nie wiem do czego jeszcze mogłabym się odnieść. Bardzo dziękuję za ocenę, wzięłam ją sobie do serca i już postanowiłam o zmianach, jakie wprowadzę. Opowiadanie zachowam i będę kontynuować pisanie go, chociaż wolałabym rozpocząć wszystko od początku z poprawionym tekstem i innym podejściem do pisania :) To pewnie nie byłby głupi pomysł - założyć nowego bloga dla tego opowiadania, tudzież zupełnie odmienić survive-tomorrow.
Mam nadzieję, że kiedy w przyszłości zgłoszę się do oceny będzie ona lepsza.
Pozdrawiam :)
Jej, aż sprzed 3 lat?! To naprawdę duży upływ czasu z punktu widzenia umiejętności pisarskich, można w nim się rozwinąć i oddalić o przepaść od tego, od czego się zaczynało. Myślę też, że to właściwy moment na ocenę. Masz do tej wersji tekstu wystarczający dystans i możesz potraktować ją jako szkic, a zacząć od nowa, z tymi wskazówkami. Chętnie bym zobaczyła w przyszłości nowy, poprawiony tekst, pisany z innym podejściem i z pewnością dojrzalej. :)
UsuńW takim razie już rozumiem, podoba mi się ten pomysł z wolniej płynącym czasem w slumsach.
Nie żartowałam, że widzę potencjał w tym opowiadaniu, naprawdę dużo rzeczy mi się spodobało. Chyba nie wspomniałam o tym w ocenie, ale już teraz dało się wyczuć zalążek klimatu. Jeśli podniesiesz poziom stylu i opisów, może z tego wyjść bardzo ciekawe opowiadanie, mam nadzieję, utrzymane w takim fajnym, tajemniczym klimacie.
Powodzenia! :)
PS. Dodałam opis do cytatu „Cała wrzeszczę w środku. Nie podniosę głosu, kiedy boję się krzyku. Pomyślisz czytelniku, "odbiło jej", "to bez sensu", a jednak to właśnie zajmuje moją głowę teraz kiedy kolejny raz wywinęłam się ze szpon kostuchy." Przepraszam, wcześniej go po prostu wypisałam i przeoczyłam.
UsuńDziękuję jeszcze raz. W celu ulepszenia opowiadania postanowiłam zacząć wszystko od początku - na nowym blogu. Co wyjdzie zobaczymy :)
Usuń