Mamy niedzielę. Noc. Jeden mięsień dziwnie mi skacze - kurczy się i rozkurcza. Nie wiem czemu. Jest późno. Więc się spieszę.
Smirek bierze w łapki opowiadanie Nefretete...
Pierwsze wrażenie (6/10)
Fioletowy skok. Właściwie nie wiedziałam, z czym mam do czynienia, dopóki nie zajrzałam dalej. Nie wiem, ten skoczek mi gdzieś umknął. Faceci z aparatami symbolizują paparazzi? Skąd taki cytat w nagłówku? Czemu te zdjęcia, nie inne? Kurczę, ten nagłówek wzbudza we mnie jakieś wątpliwości i mi się nie podoba. Nie jest tragiczny, ale trudno mi pozostać wobec niego neutralną - jest po prostu brzydki i kiczowaty.
Czcionka (ta nieonetowa) na blogu lekko mnie drażni i czasami nie mogę jej rozczytać (zwłaszcza w nagłówku).
Trochę tu szaro, buro. Odcienie szarości jednak do siebie pasują i daję radę przymknąć na to oko. Nie mogę za to pozbyć się wrażenia wszechobecnego bałaganu. Denerwuje mnie, że rozdziały są wyśrodkowane, a po boku wrzuciłaś jakieś banerki z serduszkami, które w ogóle tu nie pasują.
O, opublikowałaś nową notkę. Nie czytałam jej, wybacz.
Treść (12,5/30)
a) zaciekawienie czytelnika
Prolog – i umarłam. „Być” na czasowniku „być”, czasownikiem „być” pogania. W pierwszym akapicie naliczyłam ich dziewięć. Atmosfera ckliwa, rozdmuchana przez kulturę masową. Szczytem wszystkiego okazało się „kochała świat – ta miłość ją zniszczyła”. Nie, nie, ja mam stanowczo jakieś granice wytrzymałości i ta granica tu została poważnie przekroczona.
Mam wrażenie, że brak tu płynności, zdania są urywane. Nie podoba mi się, nie, nie.
Zarysowanie sytuacji okropne. Śmierć nastolatki + jawna idealizacja postaci + żyletka + przyjaciółki „4eve” = chce mi się wymiotować.
Dotykasz płytkich emocji. Fachowo nazywa się to kiczem.
Jedynym plusem jest nowa tematyka. Chyba pierwszy raz czytam blog o skokach narciarskich. Sama bardzo je lubię, także w jakimś stopniu trafiłaś w moje upodobania, uderzyło mnie jednak Twoje podejście: „Nie wiem, czy ona ma tak na imię, ale przeszukiwanie Internetu w poszukiwaniu prawdziwego imienia mogłoby przysporzyć mi załamania nerwowego.” Aha, fajnie, miło mi, że mnie – czytelnika – traktujesz poważnie.
0/1
b) fabuła, akcja i oryginalność
Temat ciekawy na opowiadanie psychologiczne, jeśli zaś mowa o obyczajówce – trochę nudny. Nie dzieje się właściwie nic ciekawego, przemyślenia bohaterów skąpe, akcji prawie nie ma, zero tajemnicy, jeśli chodzi zaś o kwestię romansową, to w sumie tak czy siak wiadomo, że Greg i Julie będą razem, a w trakcie ich schodzenia się nie ma nic interesującego.
Nie rozumiem dnia ich smutku. Są sami i wściekają się na wszystkich, którzy im przeszkadzają, gdy Tobie to pasuje akurat do opisu, a zaraz potem wychodzą z samotności i bez słowa sprzeciwu zachowują się normalnie. Raz zarzucasz opisem, który – w mojej opinii – brzmi śmiesznie, że Julie ma srebrny klucz tylko po to, aby mama ją nie wysyłała po cukier do pustego domu sąsiadki (wtf), gdy ona akurat chce pomyć sama, a zaraz potem okazuje się, że siedzi w kuchni i piecze muffinki, choć przecież tak bardzo nie chciała nigdzie wychodzić. Za to Gregor daje się wyciągnąć matce, choć wcześniej zapewniał, że wszyscy wiedzą, że to jego dzień i nigdy mu nie przeszkadzają.
Podczas kłótni Grega z Sandrą on na nią nie krzyczał. Podkreśliłaś, że był uosobieniem spokoju. Za to potem uznał, że ją okrzyczał. Hę? Poza tym – tak, jesteś stanowczo mistrzem banałów. Wsiadł w samochód i nie myśląc, gdzie jedzie, przez przypadek znalazł się pod domem Julie. Oemgieoemgieoemgie.
Jest po imprezie. Julie zabiera Angie do domu, matka Julie chce aniołka wysłać na izbę wytrzeźwień, a potem piszesz z perspektywy Julie, że jej matka nie wyczuła alkoholu.
To wszystko jest takie jakieś… niewidoczne dla mnie. Przeczytałam Twoje opowiadanie dwa razy nawet, żeby sobie lepiej utrwalić, ale w mojej głowie zionie pustka. Mam wrażenie, jakby w tym opowiadaniu się nic nie działo, a najbardziej spektakularnym motywem był fakt, że piszesz o skoczku narciarskim. Moje podejście w dodatku znacząco też oklapło, gdy zauważyłam, jakie masz fajne podejście do czytelnika.
Nie ma tu nic, co przyciągnęłoby moją uwagę, poza samym tematem. To trochę mało.
2/6
c) opisy i kreacja świata
Nie rozumiem tych ciągłych zmian narracyjnych. Zaczynają się w prologu, potem z nimi pasujesz, po czym znów wyskakują w środku opowiadania. Ze względu na to, że nie widzę dla nich żadnego logicznego ani kompozycyjnego wytłumaczenia, wygląda to raczej jak chęć ułatwienia sobie życia z Twojej strony. Nie wiesz jak/łatwiej Ci jest napisać coś z tej perspektywy? To se dziabniesz perspektywę Grega. Perspektywa Grega jest nudna i monotonna i nic się nie dzieje, ponadto nie wiesz jak to urozmaicić? W takim razie pod ostrze idzie perspektywa Julie.
Gdy sięgasz po opis emocji, zwykle jest on obrzydliwie powierzchowny. Dotykasz jedynie prostych, wytłumaczalnych w dwóch słowach lub w ogóle nie potrzebujących wytłumaczenia uczuć, nie widać tu niczego naprawdę głębokiego. O ile u Gregora aż tak to nie przeszkadza i nie dziwi, bo jego kawałki są raczej przepełnione opisami działań i tworzysz go na takiego faceta, który zbyt wiele nie widzi i nie myśli, nie chce wywoływać konfliktów, życie najlepiej żeby toczyło się gładko i lekko, to przy Julie razi ich brak bardzo. Zwłaszcza, gdy sygnalizujesz, że dziewczyna ma głęboką psychikę i wielokrotnie spędza dzień na rozmyśleniach, ma niejeden problem na głowie oraz czuje się zagubiona. A kiedy przychodzi do opisania tego, to cóż, znów poświęcasz uwagę tylko oklepanemu motywowi „ale on nigdy nie spojrzy na mnie w ten specyficzny sposób”, co zawsze przywodzi mi na myśl miny całkowicie odmienne niż sielanka miłosna na mordzie. Zwykle kieruję się ku widokowi zmęczonego rzyganiem po struciu faceta po czterdziestce.
W każdym razie – zakochanie zakochaniem, ale nie rób z niej Super Bohatera Romantycznego Snape’a II, bo to się robi śmieszne, gdy jej wszystkie problemy (TAKIE OGROMNE I TAKIE PRZERAŻAJĄCE, KTÓRYCH NIE JEST W STANIE W OGÓLE OGARNĄĆ OJEJEJE) sprowadzają się do Gregora.
Opisy świata przedstawionego to rzecz u Ciebie dziwna. Raz zwracasz na nie uwagę i napiszesz nawet coś malowniczego, by zaraz zapomnieć o nich na dłuższy czas – jak i o emocjach – i skupić się jedynie na jakichś mechanicznych akcjach typu „położyłam się na łóżku” oraz na dialogach. Brakuje mi jednak w nich obrazowości. Raz tylko – przy obrazie gór, który zaserwowałaś nam w momencie spotkania Innauera z Julie – w pełni trafiło do mnie to, co opisałaś. Pamiętaj - wszystko wokół ma zarówno specyficzną fakturę, kolor, kształt, ale i też zapach. Niektóre rzeczy wydają też dźwięki.
Poza tym wymienienie paru znajdujących się w pomieszczeniu mebli nie sprawia, że wiem, jak pokój ten wygląda.
Zdarza Ci się też zapomnieć o opisie akcji. Przykładowo, Gregor jedzie samochodem, rozmawia z Julie, jest zdenerwowany. Pojawiają się tu tylko jego szczątkowe emocje i przemyślenia, a także przytoczone wypowiedzi. Co jednak z analizą głosu Sandry? W takim momencie, gdy się nie wie, o co chodzi, stara się odczytać coś chociaż z tonu drugiej osoby. A Ty go nawet nie przytoczyłaś, co dopiero tu mówić o zanalizowaniu, bo zamiast tego wolisz użyć wielkich liter w zapisie. Poza tym, przydałoby się coś niecoś napisać też jednak o tym, jak się Gregorowi prowadzi z telefonem i pod wpływem takich emocji. Nie obraziłabym się.
Podoba mi się, że wplatasz w opowiadanie stereotypy zgodne ze stereotypami danego kraju. Na przykład: „nawet Norweg by zrozumiał” czy tekściki bardziej na wyłączność Grega: „morgensternowe spojrzenie”.
3,5/6
d) dialogi
Dialogi są zwykłe, mało wnoszą, czasami starasz się, aby były śmieszne – rzadko kiedy Ci się to udaje. Częściej okazują się sztuczne do bólu. Na przykład: „Jednak twoje pytanie było błędne…” Do kogo powiedziałabyś to podczas zwykłej rozmowy w kuchni?!
Brakuje mi w tych dialogach Twoich postaci. Znajduję w nich więcej Ciebie i Twojego sposobu wypowiadania się lub sposobu, w jaki chciałabyś się wypowiadać.
Zapis jest dobry.
Właściwie znalazłam tylko jedną wypowiedź, która mnie rozbawiła: „Chcesz mi powiedzieć, że przyjechałeś tutaj aż po cukier?” Prychnęłam śmiechem na cały autobus, aż się ludzie dziwnie gapili.
Nie szczędź nam opisów, jak coś zostało powiedziane. Jakie emocje towarzyszyły komuś podczas wypowiedzi. Tnij ją na kawałki i wrzucaj kolejne opisy emocji. Nie bój się, że będzie za dużo czytania – po to chyba piszesz, nie? Bo potem czytam wypowiedź Julie na temat śmierci Angeli, a następnie komentarz Gregora: „widziałem, ile wkłada wysiłku, aby się nie rozpłakać” i wpadam w konsternację, ponieważ dla mnie jej wypowiedź – bez Twojego nakierowania na to, jak była wypowiadana – brzmiała sucho, rzeczowo, może nawet lekko protekcjonalnie. A tu nagle takie zaskoczenie.
0,8/2
e) styl i klimat
Klimat w opowiadaniu jest… no, właściwie to jakby go nie było. Piszesz i tyle, nie tworzysz wokół żadnej specjalnej atmosfery. Jedyne co w tej sprawie robisz to maniakalnie zaczynasz zdania od nowej linijki, starając się nadać tym tajemniczy nastrój.
Twój styl jest strasznie nudny. Często jest tak, że nagle upierasz się na jakąś konstrukcję zdania i wałkujesz ją przez kilka akapitów. Czasami po prostu to, jak piszesz, jest całkowicie zwyczajne. Czasami, a nawet częściej niż czasami, po prostu się nudziłam. Operujesz bardzo prostym słownictwem.
1,5/5
f) bohaterowie
Przy opisywaniu postaci trzymasz się utartych schematów. Białe jest białe, a czarne jest czarne. Dziwnie wygląda to w przypadku Angeli, bo raz jest ona całkowicie biała, a raz czarna jak noc, ale do tego odniosę się za sekundę. W każdym razie, często nie szukasz swoich wyjaśnień, a sięgasz do tych, które są najbardziej powszechne w naszej kulturze, jak chociażby: nie chcę się przed nikim otwierać, bo nie chcę okazywać swoich uczuć. Przecież mogą być różne inne wyjaśnienia, nie tak banalne. Właściwie mało prawdopodobne jest, aby facet, który nie doznał jakiegoś wielkiego urazu psychicznego i nie robi z siebie twardziela, tak się w sobie zamykał, żeby tylko nie odsłonić PRZED NAJBLIŻSZYMI swoich własnych uczuć.
Przejdźmy teraz do Angeli. Motyw jej śmierci stworzyłaś na jednym z najprostszych schematów. Mogłoby to być fajnym zabiegiem, owszem – jakieś takie odejście od wymyślnych scenariuszy – ale jedynie wtedy, gdy potrafiłabyś to utrzymać w klimacie realizmu i dobrego smaku. Ty otoczką, jaką nadałaś jej postaci, i tekstami niczym z taniego melodramatu sprawiłaś, że chce mi się rzygać. Cały motyw utrzymujesz gdzieś na granicy komedii, podniosłości i groteski.
Opisałaś tragedię życiową, użyłaś do tego najprostszego (znów) sposobu – listu, okazało się, że dziewczynę zostawiła matka z okropnym ojcem, generalnie – jest kiepsko. Z drugiej zaś strony wyskakujesz z „pisząc to, patrzę na pudełko żyletek” i ja już nie wiem w zasadzie, czy Ty sobie stroisz żarty z tego opowiadania, czy to jest na serio.
Naszym punktem wyjścia w tym opowiadaniu odnośnie osoby Angeli jest opinia Julie i Grega umieszczona jeszcze w prologu, który miał miejsce pięć lat po śmierci naszego słodkiego aniołka. Przez pięć lat wciąż myślą o niej jako o istocie idealnej. Nic się nie zmieniło.
Aż tu nagle przychodzi Nefretete… i okazuje się, że AKURAT w momencie, gdy ona postanowiła poopisywać życie Julie i Grega, oni nie dość, że diametralnie zmieniają opinię o Angeli, to jeszcze zaczynają wyraźnie pałać do siebie sympatią, choć wcześniej umiejętnie ją tłumili.
Wróćmy jednak do aniołka. W miarę tekstu – nagle po pięciu latach – opinia Grega i Julie, a zarazem oczywiście nasz obraz dziewczyny, rozszczepia się na trzy części. Jedna część wciąż utrzymuje, że taka była psiapsiółka z tej Angeli, że taka była wspaniała, cudowna, idealna, zabawna, pomocna, zawsze pod ręką. Podkreślmy: ZAWSZE. Lecz zaraz zza rogu wyjawia się druga część, która zaczyna wykrzykiwać, że Angela jest chamska, nierozważna, myśli tylko o sobie i o tym, jak poderwać Grega, trzeba jej ciągle pilnować, zachowuje się jak pusty gówniarz, nie można na nią liczyć, sprawia same kłopoty. Już się rodzi jakaś konsternacja, prawda? Aż tu nagle drepcze trzecia część, rozpycha łokciami część pierwszą i drugą i oznajmia, że Angela jest również dojrzała, sumienna, niezwykle poważna, taka „stara maleńka”, która mimo młodego wieku wszystko rozumie i jest w stanie zaakceptować.
Mogę to podsumować tylko w jeden sposób: WTF?!
Czasami robisz z Gregora takiego idiotę... Nie pojmuję tego. „I oboje zrzucają liście na zimę – dodałem, przypominając sobie jakiś fakt z biologii.” On dowiedział się tego dopiero w szkole na biologii? No bo tak to brzmi.
Angela jest straszna. Gregor dziwny – mało w nim prawdziwej ekscytacji skokami, przez Twoje płytkie opisy każda jego radość jest taka powierzchowna. Związek z dziewczyną odstawia na drugi plan i w zasadzie nie wiem, po co oni się spotykają, skoro on nie umie z nią rozmawiać. Nie wiem też, na czym polegają ich spotkania, bo ich nie zaprezentowałaś. Jego relacja z kumplami jest trochę… nie wiem jak to opisać, koszmarna? To nie jest dobre słowo, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy. W każdym razie każdego traktuje jak rzecz, która ma mu pomóc. Cieszę się, że wprowadziłaś motyw zwracania uwagi na swój egoizm, szkoda jednak, że na zasadzie „pojawiam się i znikam”, a nie „mam głębszy sens”.
Poza tym dziwi mnie, że przez tyle lat nie mogli z Julie nawiązać rozmowy, raz pogadali, a Gregor – którego opisujesz jako takiego nieufnego, nikt mnie nie rozumie, oh i ah – od razu stwierdza, że odnowili przyjaźń. Hę!?
Julie mówi Gregowi: nie obwiniaj się o Angelę. Gregor przestaje obwiniać się o Angeli. PO PIĘCIU LATACH UMARTWIANIA SIĘ NICZYM ASCETYK ON PO JEDNEJ ROZMOWIE PRZESTAJE ZAMARTWIAĆ SIĘ SWOIM ANIOŁKIEM?! WTF?!
Julie kojarzy mi się z osobami, które robią sobie problemy niczego i ja bardzo takich osób nie lubię. Ale widzisz, tu jest plus, bo wzbudzasz we mnie jakieś emocje bohaterką. Co nie oznacza, że jest dobrze wykreowana – bo cholernie, jak na nią, płytka. O czym mówiłam przy opisach.
Mało wiem o aktualnym życiu Julie. Czy ma jakieś pasje poza studiami i Gregorem? Tak? Jakie? To samo tyczy się dziewczyny Gregora – przedstaw ją nam może lepiej?
Postacie ogólnie nie są wykreowane najgorzej. Może nie jest to ósmy cud świata – bardziej powierzchowny kicz – ale przynajmniej coś tam z nich kręcisz i nie robisz z każdego tego samego. Raczej stawiasz na bohaterów zwykłych, co nadaje opowiadaniu realizmu. Niezbyt dobrze wyglądają jednak opisy wyglądu postaci – aktualnie totalnie nie pamiętam, co kto sobą prezentował. Ani jedna osoba!
Wiesz co jest dużym problemem tutaj? Chyba ta zwyczajność bohaterów, bo trochę z nią jednak przesadziłaś. Są oni tak do bólu niewyróżniający się, że aż nieciekawi. A każdy ma to coś, na co warto zwrócić uwagę. Poza tym odnoszę wrażenie, że Ty nie tworzysz charakteru postaci, a rzucasz cechami. Tu dziabnę taką i tego nie pociągnę dalej, tu pacnę taką i zostawię. I się kręci.
3,5/7
g) estetyka i kompozycja
Tekst wyśrodkowany, miliardy literówek, często pojawiające się różnice w zapisie – raz stosujesz kursywę, raz nie przy zapisie myśli – ciągłe rozpoczynanie od nowego akapitu… Eh, nie.
0,2/1
h) logika tekstu
Piszesz, że Gregor nigdy nie był w profesjonalnym zakładzie psychologicznym. Ale… jak to, skoro każdy skoczek musi być pod opieką psychologa/psychiatry?
Jakoś mało mi motywu reporterów w tym opowiadaniu, totalnie ich olałaś.
1/2
Poprawność (1/5)
Nadużywasz nawiasu i wielokropka. Ten drugi ponadto jest przez Ciebie niejednokrotnie źle zapisywany: gubisz ostatnią z trzech kropek.
Mylisz tryby: „Angie zawsze znalazła jakiś sposób […]” – skoro zawsze, musi być to czasownik niedokonany. ZNAJDOWAŁA.
Ortografia:
- „Mam nadzieję, że nie rozmarzą tuszu[…] – rozmażą.
- „Przez chwile[…]” – chwilę
- „[…] która zachowała się w pełni nie uczciwie[…]” – nieuczciwie
- „na randzie łóżka” – rancie. Rand to jednostka monetarna Republiki Południowej Afryki.
Gdy piszesz list, skłaniałabym się ku pisaniu zwrotów grzecznościowych wielką literą – jeden bohater pisze do drugiego, a Ty, jako narrator, jedynie przytaczasz treść.
W tekście jest od groma literówek. Przykładowo:
- […] przypominając sobie inne fragmentu tekstu – fragmenty
- Powiedział/ło – coooo?
- […] i już maja to ciebie pretensje – mają
- – Witaj – powiedziałam, uśmiechając się do dziewczyny. – powiedziałem
- […] rozłoszczone spojrzenie. – rozzłoszczone
Wielokrotne powtórzenia:
- Móc: „[…]nie mogłem sobie pozwolić na takie stwierdzenie. Reporterzy mogli […]”
- Być - przez cały tekst, gdzie się nie obejrzysz.
Gdy rozpoczynasz cytat, nie zawsze musisz rozpoczynać go wielką literą. Chociażby jednowyrazowe cytaty rozpoczynane wielką literą wyglądają nawet śmiesznie: „[…] więc pozostawało mi jedynie krzyknąć »Wejść!«[…]”
„[…] okkk…” – CO TO JEST?
„[…] Julie, piekąca muf finki” – po pierwsze, nie mam pojęcia ani co to jest „muf”, ani „finek”. Radzę zacząć przykładać większą uwagę do zapisu, bo to już się robi niesmaczne. Ten przecinek jest zbędny. Czemu? Zapraszam do artykułu tutaj.
Błędy frazeologiczne:
- „porzuć nadzieję w to[…]” – na to.
- „w którym spała” – na którym spała.
Nie skracaj słów! „[…](przynajmniej wg mnie)[…]” – według.
Masz duże problemy z interpunkcją. Sama lubię ten temat i się nim maniakalnie zajmuję. Na mojej podstronie w linkach możesz znaleźć odnośnik do artykułów, które piszę dla Katalogu Ocenialni, lub po prostu odnaleźć je na tej stronie, z której artykuł Ci już poleciłam. W ogóle - z poprawnością. Postaraj się o betę. Jeśli nie masz nikogo znajomego, kto mógłby Ci pomóc, polecam Ci alfa betę lub Cuddly - Beta Readera.
Dodatki (4/5)
Rzeczy typu "hymn bloga" mnie śmieszą, ale niech Ci ziemia lekką będzie i zachowam subiektywne opinie dla siebie.
Masz bardzo rozbudowane linki. Mogłabym Cię prosić o zmianę adresu SiSOBu na ten blogspotowy? Dziękuję z góry. Cieszę się, że pogrupowałaś linki na blogi te zakończone, ale warte uwagi, a wciąż działające. Tworzy to porządek.
Nie wiem, o co chodzi z tymi akcjami. Ale szablon jest uroczy.
Jej, ale Ty zaśmiecasz blogosferę. Każdą podstronę masz na OSOBNYM BLOGU. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałam. Proponowałabym Ci utworzenie ich w notkach na stronie głównej, skopiowanie linku tych notek i zapisanie ich potem jako szkicu, a następnie wrzucenie ich w linki.
Dodatkowe punkty od smirka (1/5)
Za tematykę.
RAZEM uzyskałaś/ 24,5 na 55 punktów, co kwalifikuje Cię do oceny dostatecznej.
hej, Sisobiątka, co myślicie o tym: http://laura242.deviantart.com/art/Decisions-125440929?q=boost%3Apopular%20in%3Aphotography%2Fconceptual%20weight&qo=5 ?
OdpowiedzUsuńMam pytanie (łamane przez prośbę) do Lumaris, u której jestem pierwsza w kolejce: zamierzam przebudować trochę znajdującą się na profilu tabelkę z linkami (czyli dodać ze trzy kategorie-kolumny, do których przeniosę linki z "wnętrza" strony, bo raz, że byłoby to bardziej przejrzyste, a dwa, że LJ miewa jakieś zawieszki przy pokazywaniu linków w ich wyznaczonym do tego miejscu). Chciałabym zatem zapytać, czy mogłabym to zrobić już teraz, czy według Ciebie jest to raczej element zaliczający do zmiany szablonu, a tym samym powinnam poczekać z linkowym remontem do chwili, gdy wystawisz ocenę?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za zamieszanie, ale LJ, jak Was dotąd Onet, doprowadza czasem do szału i trzeba niektóre rzeczy robić metodą "dookoła, dookoła, może się nie zwariuje".
Pozdrawiam :)
Ome
zamiast serca dałabym tam coś innego ;d
OdpowiedzUsuńlu
hm, ja wiem, co być dała, TY!
OdpowiedzUsuńDzięki za zrozumienie i zgodę, lumaris :) Czekam jeszcze na odpowiedź z innej ocenialni, ale myślę, że w ciągu paru dni zamieszczę przerobioną tabelkę. Przy okazji, bo zapomniałam o tym poprzednio napisać: najprawdopodobniej nie zdążę wrzucić kolejnego rozdziału przed 13 maja - z racji paru prac, z którymi muszę się szybko uwinąć. Chciałabym zatem poprosić, żebyś przymknęła oko na to opóźnienie, nie powinno ono przekroczyć tygodnia.
OdpowiedzUsuńNa marginesie: cieszę się, że całość idzie do oceny.
Pozdrawiam!
Ome
twoją głowę smireczku! ;d
OdpowiedzUsuńlum
Bardzo rzeczowa ocena, aż zazdroszczę, ja zawsze muszę dostać słowotoku... Swoją drogą miałam szczęście, wepchłam się akurat przed urlopem hihi :D Swoją drogą powiedz mi czy jak oceniasz poprawność to wypisujesz i poprawiasz wszystkie błędy czy tylko wybrane "na dowód"?
OdpowiedzUsuńmi się wydaje, że ja wciąż słowotoczę i przy każdej ocenie staram się być coraz bardziej rzeczowa... kiedyś uda mi się napisać ocenę, która mnie zadowoli! :D
OdpowiedzUsuńSWOJĄ DROGĄ, poprawność wypisuję na pięć sposobów.
1. jeśli sobie zażyczysz i nie będzie ich bardzo dużo, mogę wypisać wszystkie
2. jeśli nie masz preferencji w tej kwestii jako osoba oceniana, wypisuję błędy wybrane, staram się podawać kilka przykładów do błędów różnego rodzaju
3. lub wypisuję błędy powtarzające się notorycznie przez cały tekst plus szczegółowo z kilku rozdziałów (2-3)
4. jeśli rozdziałów jest mało (5-6) staram się wypisać wszystkie błędy mimo wszystko
5. jeśli masz długie opowiadanie i dużo błędów, a mimo to chciałabyś poznać wszystkie błędy, to żebym się nie zapieprzyła na śmierć przy przepisywaniu, mogę ci zeskanować i przesłać wydrukowany i ręcznie poprawiony tekst, tylko wtedy nie omówię każdego błędu (zaznaczam sobie błędy inne niż interpunkcyjne kółkiem).
tak czy siak tekst drukuję i cały poprawiam dla wprawy. także wyraź swoją opinię w tej sprawie, a ja ocenię po sprawdzeniu, czy ilość błędów nadaje się na ręczne wypisywanie. :)
https://fbcdn-sphotos-a.akamaihd.net/hphotos-ak-snc7/s720x720/318277_352892871437063_100001490595995_938630_960265424_n.jpg pozdrowionka od 12-letniego lumariska <333
OdpowiedzUsuńwyglądasz jak ryba
OdpowiedzUsuńsmirek, ale pocisk. :D
OdpowiedzUsuńA w tle moje ukochanie chipsy. <3
a ty jak smirek!
OdpowiedzUsuńco miałaś napisane na tej bluzce? (szalenie mnie to nurtuje :D)
OdpowiedzUsuńA Byuczka przeczytała ostatnie podsumowanie?
Wybacz to swojodrożenie, dopisałam to ostatnie zdanie w ostatniej chwili i nie przeczytałam komentarza.
OdpowiedzUsuńO błędy pytałam z ciekawości, a nie w nawiązaniu do swojego tekstu, bo się zastanawiałam czy wybierałaś błędy w powyższej ocenie, czy może po prostu tylko tyle ich w opowiadaniu było. ;) Natomiast jeśli mowa o Surowicy, to mi obojętne. Korekty całości w każdym razie chyba nie trzeba będzie robić, bo betę mam i jest naprawdę dobra. No, ale nigdy nic nie wiadomo :)
" I love your heart" xddd
OdpowiedzUsuńspoko, tak się tylko nie mogłam powstrzymać od mojej zwyczajowej uszczypliwości. :D
OdpowiedzUsuńodpowiedziałam w nawiązaniu do Surowicy, bo mam Cię w kolejce, także no, to dlatego. :D jej, już czuję, że będzie mi się dobrze czytało, skoro masz dobrą betę. bo zwykle nerwicy dostaję, jak sprawdzam tekst i w co drugim zdaniu est błąd gramatyczny/ortograficzny/stylistyczny/frazeologiczny/literówka/błąd interpunkcyjny.
aaaa, ok ;D
OdpowiedzUsuńło, wysoko stoimy w rankingu maja - chyba nam przeniesienie na blogspot nie zaszkodziło...
OdpowiedzUsuńja jeszcze nie zagłosowałam, mam zamiar to zrobić pod koniec maja :D
OdpowiedzUsuńdziewczyny moje drogie :))
OdpowiedzUsuńpostanowiłam odpuścić sobie jakieś zbędne wywody na temat, hmm, wszystkiego i walę wprost, bez ogródek: żegnam się z wami. to znaczy, z ocenianiem. włażę tu ciągle, tylko tak po cichu. obserwuję!
miło mi się z wami oceniało, w ogóle przygoda z sisobem była bardzo ciekawa, ale nadszedł jej koniec dla mnie.
życzę wam powodzenia w pisaniu, no i dużo chęci!
iryz
Mnie z kolei nie denerwują błędy, lecz moja maniakalna tendencja do poprawiania ich z tłumaczeniem. I zazwyczaj nie jednozdaniowym, ale uwielbiam autorowi opowiadania jak niedorozwiniętemu tłumaczyć, czemu jest źle. Przez to wszelkie bety i korekty w moim wykonaniu trwają wieki...
OdpowiedzUsuń@ iryz - cóż, nie powiem, żebym była zaskoczona, iryzku, z wiadomych powodów. :>
OdpowiedzUsuńw zasadzie nie musisz być po cichu, możesz być nawet głośno i z nami rozmawiać. nie dziękuj za łaskawość! XD
@ suszak - też miałam z tym kiedyś problem. ale czasami odnoszę wrażenie, że ludzie mają w dupie moje oceny - nawet nie powiedzą głupiego "dziękuję", a co dopiero mówić o jakiejś bardziej treściwej opinii. więc mi się odechciało.
iryś odszedł, ale w ramach swej ostatniej posługi rekrutacyjnej (;P) wyłowił nam jeszcze jedną osóbkę, która właśnie dołączyła na okres próbny - powitajmy Kanako! :D
OdpowiedzUsuńAhoj, załogo! Cieszę się, że mogę do was dołączyć ^^ Miło was wszystkich poznać! Liczę na miłą współpracę :D
OdpowiedzUsuńIRYŚ ;((
OdpowiedzUsuńCześć Kanako! :D Też liczę na miłą współpracę ;>> uważaj na barb_b, to tajniak :P
siema Kanako, ta ostatnia ocena nadiowych to była Twoja?
OdpowiedzUsuńnie wiem, czy współpraca ze mną jest miła, dopóki jesteś na stażu, może być dość męcząca. ;p Magda może potwierdzić. ;p
a tak, barb_b jest groźna i uważaj, żeby cię nie wciągnęła do polnego trójkąta. :D
aha, to byłam ja, smirek :D
OdpowiedzUsuńCześć lumaris, czołem smirku ^^
OdpowiedzUsuńTaa, ta ocena nadiowych była moja.
Uff, mam nadzieję, że zniosę to wszystko z dumnie uniesioną głową ;p
Polny trójką? A cóż to? xD
Potwierdzam ^^ (ale za to mniej więcej nauczyłam się przecinkowania - nie ma to jak dobra motywacja, prawda)
OdpowiedzUsuńAnyway, witaj, Kanako :)
Do Konako:
OdpowiedzUsuńOczywiście, że wyrażam zgodę na to, abyś zajęła się oceną mojego bloga. Mam jednak jeszcze prośbę. Tak jak jest to w zgłoszeniu, dalej chcę abyś oceniła opowiadanie "Słońce za chmurami", ale oprócz tego miło by było, gdybyś pochyliła się nad opowiadaniem "Książę". Jak na razie nie ma dużo rozdziałów, bo tylko pięć, a i te nie są jakieś szczególnie długie, więc wydaje mi się, że przeczytanie ich nie zajmie Tobie wiele czasu :)
Z góry dziękuję i pozdrawiam.
PS. super, że przenieśliście się na blogspot :)
Nie pytaj, co to jest polny trójkąt. Serio, wolisz nie wiedzieć.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam! Uważaj na przecinki, smiruś dostaje ataku na widok braku jakiegoś. Zresztą nie tylko, na widok jakiegokolwiek błędu.
Lum
Kanako, patrząc po Twojej podstronie, uprzedzam na wstępie, co by pierwsza ocena się nie zmarnowała: to nie 100 ani 50% oceny, ale jeśli nie będziesz zwracać uwagi na błędy prawie w ogóle lub olewać je, bo ktoś jest dyslektykiem, raczej uśmiechnięta nie będę. bądź co bądź, po polsku powinno się umieć pisać, gdy ma się pod ręką miliard słowników, poradników i jeszcze autokorektę nawet w przeglądarce. >.>
OdpowiedzUsuńpolny trójkąt? Baśka (barb_b), Janusz i - jeśli dasz się wciągnąć - Ty na łące. :D
właśnie, Magdo, jakoś wypadło mi z głowy, żeby zobaczyć sobie, jak sobie radzisz z poprawnością. ale dobrze, że przypomniałaś. :3
oj...
OdpowiedzUsuń*bierze przykład z lumaris i wyczuwając nadchodzącą burzę chowa się pod kołdrą*
Nie ma się co chować, i tak was dopadnie... Burza oczywiście.
OdpowiedzUsuńlum, dzisiaj postanowiłam zostać stoikiem.
OdpowiedzUsuńKanako, ja wiem, że to pierwszy dzień, czy tam drugi, ale masz błąd ORTOGRAFICZNY na podstronie. ekhm. podstronie, która trafia do ludzi i jest jedną z "okładek" naszej ocenialni.
Magdo!
Smirku, to nie tak, że mam zamiar ignorować błędy. Jeśli jakieś są to je wypiszę i wskażę autorowi poprawną drogę, aby je wyeliminować. Jednakże jeśli będzie to błąd jednorazowy, nie mam zamiaru odbierać punktów, ot co.
OdpowiedzUsuńtak tylko chciałam wyjaśnić, bo z lum dostałyśmy na uboczu małego ataku serca. no, może ja bardziej. ale zaraz po tym powzięłam chęć zostania stoikiem! XD
OdpowiedzUsuńTy? Stoikiem? Stolikiem chyba. Ale nie zostać, a rzucać :P
OdpowiedzUsuńte, stolikiem tez dzisiaj byłam. metallica ma nowy album, ten Lulu, na którym jest piosenka, w której bo krótkim wstępie (jedyne ok. 4 minuty) w końcu pojawia się refren, w którym facet śpiewa I AM THE TABLE! znaczy najprawdopodobniej śpiewa coś innego, ale wszyscy beczą, że jest stolikiem. <3 i ja dzisiaj zostałam stołem. na którym stoją dwa wazony i który można posunąć, jeśli stoi w złym miejscu. hihihiih.
OdpowiedzUsuńwiecie co. te rozmowy w komentarzach zaczynają przypominać jakieś kółko AA. Albo AS [patrz barb_b xdd]
OdpowiedzUsuńCzeeść, jestem lumaris i piję od 2 lat.
czeeeeeść lumaariiiis,
OdpowiedzUsuńjestem smirek i mieszkam w składziku na miotły Harry'ego Potter'a.
* i jeszcze lubię naklejki z napisem "dzielny pacjent".
OdpowiedzUsuńjasssne, wkręcaj sobie! ;p
Ale jesteście okropne, no nie wierzę... Kanako - uciekaj, dopóki jeszcze masz wybór!
OdpowiedzUsuńKanako, nie masz już wyboru! stuknij sake na zdrowie.
OdpowiedzUsuńMówiłam, żeby na nią uważać!
OdpowiedzUsuńSmiruś, a Ty nie na zw? ;p
właśnie wróciłam, ale chyba już śpisz. :<
OdpowiedzUsuńtak się zastanawiam... skoro nam te zgłoszenia nie działają i nikt nie wie, jak je skłonić do działania, to może coś by dało założenie innej podstrony na zgłoszenia, bo może ona by działała.
OdpowiedzUsuńjeśli bredzę, to zrzućcie to na tę wczesną porę. :)
w sumie, masz rację :D
OdpowiedzUsuńhm, w sumie tak, choć wg mnie to wgl wina szablonu i chyba prościej byłoby po prostu go zmienić. >.>
OdpowiedzUsuńw każdym razie, bo zapomniałam. Magdo, jeśli wyjdziesz spod kołdry, mam Ci coś do powiedzenia.
OdpowiedzUsuńHej, doczytałam gdzieś, że teraz trzeba zgłaszać się pod najnowszym postem.
OdpowiedzUsuńTak więc chciałam zgłosić do oceny mojego bloga
http://marmurowe-serce.blogspot.com/ i poproszę o to Magdę. Hasło podane w karcie Magdy: Mingle.
Proszę o ocenę mojego bloga: http://wisienka-rozkoszy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńprzez Magdę (Mingle)
Na początku serdecznie dziękuję za ocenę. Potrafię sobie wyobrazić ile autorka musiała włożyć cierpliwości i czasu, by pomęczyć się z moją amatorską twórczością. Ocenę czytałam w sumie w środę, więc dokładnie jej nie skomentuję. Pragnę jednak powiedzieć (dokładniej - napisać), iż zdecydowanie zgadzam się z opinią autorki. Pomysł na opowiadanie miałam, ale go zgubiłam. Od początku nie czułam tej historii, jednak starałam się pociągnąć ją do końca taką, jaką ją stworzyłam, bo moja chora ambicja nie pozwalała mi się poddać. Po pierwszej dostatecznej ocenie zmieniłam szablon, dodałam opisy, jednak nie postarałam się za bardzo w reformacji mojego pomysłu. Akcja była zbyt statyczna, a ja pofatygowałam się tylko wspomnieć, że kiedyś to zmienię. I nie zmieniłam. Nie potrafiłam napisać tego tak, jak powinnam, więc pisałam bezsensowne rozdziały. Byle tylko dodać coś nowego i "nie zawieść" publiczności. Zgubiłam się w tej historii, w mojej twórczości. Przez jedno, niedokładnie przemyślane opowiadanie straciłam ochotę do pisania. Dlatego dobrze, że znowu dostałam ocenę, na jaką zasługuję zarówna ja jak i ta opowieść. Cała historia wymaga poprawy, a ja potrzebowałam chyba drugiej porażki, by to zrozumieć. Trochę namieszałam, napisałam komentarz bez akapitów, co nie jest u mnie zwyczajne, jednak chciałam w tych wielu słowach powiedzieć "Dzięki za wysiłek, masz rację".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jej, już myślałam, że się nie odzywasz, bo uznałaś, że pierdolę i nie jestem godna choć słowa, dlatego miło, że coś skrobnęłaś. I jestem zaskoczona, że tak dobrze przyjęłaś moje słowa, to się aktualnie ceni.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że w jakiś sposób Ci pomogłam. :)