niedziela, 9 września 2012

[872] www.notspecial-love.blogspot.com

Lum; notspecial-love


Pierwsze wrażenie 7/10

Wszystko, naturalnie, po angielsku. Począwszy od adresu, który faktycznie w wersji polskiej wyglądałby dość dziwnie, poprzez belkę, która wyglądałaby już o niebo lepiej w naszym ojczystym języku, kończąc na napisach na nagłówku, które trochę mnie śmieszą, bo nadają całości dramatycznej wyniosłości. Nie podoba mi się ten nadmiar języka angielskiego. Dlaczego? Ano mogłabym zarzucić argumentem mojej koleżanki z branży, że "nie każdy może rozumieć". Żartowałam. Po prostu w połączeniu z polskimi tytułami ramek (czy "gadżetów", jak to się w blogspocie inaczej nazywa), całość wygląda dość komicznie. 
Szablon, jak widzę, nie jest Twojego autorstwa. Nagłówek jest w porządku — kolory są porządnie dobrane, zdjęcia w dobrej jakości. Środkowa kolumna wydaje mi się być trochę za wąską — treść ciągnie się w niej trochę bez sensu. Oprócz tego wszystko jest w porządku. 


Treść 8/40 

Fabuła 0,5/5

Zacznę od oryginalności. Zawsze w fanfickach mam problem z oceną tej kwestii, bo opierają się one, tak czy siak, najczęściej na tych samych schematach. Sztuką jest jednak wymyślić coś na tyle oryginalnego, żeby zaskoczyć czytelnika chociaż w stopniu minimalnym. I przyznam z lekkim żalem, że nie wyszło to Tobie ani trochę. Obóz dla talenciarzy, konflikt z popularną grupką, kilka głupich sytuacji, które psują zaczynający się związek z gwiazdą
nie wiem, czy pamiętasz pewien disnejowski film sprzed kilku lat, grał w nim Joe Jonas i Demi Lovato, nazywał się „Camp Rock” i opierał się na tym samym schemacie, co Twoje opowiadanie. Śmiem jednak wątpić, aby jego twórcy zainspirowali się Twoim opowiadaniem, mam wrażenie, że było raczej odwrotnie. Nie miałabym też nic przeciwko temu zabiegowi, gdybyś zrobiła to w troszkę inny sposób, jakoś ten układ zmieniła. I nawet, jeśli zrobiłaś to nieświadomie, oryginalności nadal nam brakuje. Miałaś jeden naprawdę ciekawy motyw, na którym mogłoby się opierać całe opowiadanie  sytuacja, gdy Clyde nie pamiętał, że Vanessa z nim zerwała. Jakbyś jakoś to pociągnęła, wyszłaby naprawdę interesująca historia z niebanalnym, jak na taki rodzaj twórczości, pomysłem. 
Czytając to opowiadanie, często miałam wrażenie, że zbyt się spieszysz, nie masz wszystkiego rozpracowanego od początku do końca, a pomysły na wydarzenia nachodzą Cię w trakcie pisania. Brakuje Ci spójnego sposobu, w jaki chcesz czytelnikowi pokazać to, co się tam dzieje. Dobrym pomysłem byłby plan wydarzeń, nawet na przyszłość, skoro to opowiadanie jest już w zasadzie zakończone. Nie musisz robić go na całość 
 wystarczyłoby na jeden rozdział. 
Podsumowując, nie jest dobrze. Pomysłu na opowiadanie nie miałaś żadnego
na pojedyncze sytuacje owszem. Z oryginalnością również było słabo, miałaś kilka dobrych momentów, ale nie wniosły one nic do całości. A jeśli chodzi o sposób przedstawienia pomysłu (lub też pomysłów), był on bardzo chaotyczny i poplątany. Naszło mnie też takie skojarzenie, że próbowałaś wszystko opisać jak najszybciej, żeby przypadkiem nie stracić weny. A to zły zabieg   czasem lepiej zrobić po prostu szkic, a potem to rozwinąć, niż opisywać wszystko po łebkach. 

Bohaterowie 1/7
Zacznę od samej Vanessy, bo to jej poświęcasz najwięcej czasu w opowiadaniu. W pewnym momencie zrobiłaś z niej samobójczynię, zagubioną w świecie dziewczynkę, która chlasta się po nadgarstkach, gdy jest jej źle. Powiem szczerze
zdziwiło mnie to, bo wcześniej nie przejawiała jakichkolwiek predyspozycji do czegoś takiego. Bardziej określiłabym ją jako niestałą w uczuciach typową nastolatkę, która żyje tylko tym, co jest teraz. Samych cech się nie czepię to Twoja bohaterka i masz prawo zrobić z niej kogo tylko zapragniesz. Nie mogę jednak pominąć niekonsekwencji w działaniach  próba samobójcza to był tylko przykład. Jej wybory nie są absolutnie niczym podbudowane chodzi mi tu o to, że robi coś, ale nie piszesz, dlaczego konkretnie to, a nie coś innego. I nie mam na myśli pisania dosłownego. Zresztą sama wiesz, jak jest w rzeczywistym życiu nie popełniasz decyzji pochopnie, tylko zastanawiasz się nad tym, próbujesz wybrać jak najlepszą opcję, a zachowujesz się tak, a nie inaczej, bo masz taki charakter. Na przykład: mając pogodny charakter, nie wpadniesz nagle na pomysł podcięcia sobie żył, bo po prostu nie i już. I możesz mi wmawiać, że nie każdy musi pokazywać, co ma wewnątrz siebie, ale przecież przy narracji pierwszoosobowej pokazujesz właśnie to wnętrze Vanessy nie ma więc mowy o niekonsekwencjach w zachowaniu. Poza tym nasza bohaterka nie ma nawet czegoś takiego jak charakter. I przechodząc to sedna: skoro nie ma charakteru, to ciężko mówić o jakiejkolwiek kreacji postaci, bo nie piszesz o papierowych tworach, o zabawie lalkami, gdzie skupiasz się tylko na teraźniejszości. Może jakieś traumatyczne wspomnienia z przeszłości, które zadecydowały o tym, że Vanessa miała myśli samobójcze? W końcu to musiał być dłuższy proces. Nie musiałaś tego ujawniać od początku, co zresztą dziwnie by wyglądało, coś w stylu Anonimowych Samobójców: Cześć, jestem Vanessa i chcę się zabić, bo kocham dwóch chłopaków. Ale masz przecież narrację pierwszoosobową i świetne warunki ku temu, aby skupić się nie tylko na samej sytuacji, ale też na jej wnętrzu.

Justin Bieber. Kreacja o wiele bardziej udana, niż ta Vanessy, może dlatego, że wzorowałaś się na realnej osobie. Niemniej jednak
postać nie jest już tak papierowa, mamy nawet jakieś motywacje dla jego zachowań, np. rzuca Van, bo uważa, że próbuje go usidlić na ciążę. Jako sam człowiek mnie nie zachwyca, niczym nie różni się od kilkunastu innych kreacji Justina Biebera, którymi miałam przyjemność się zajmować. Szkoda, że nie wpadłaś na pomysł dania mu np. jakiegoś oryginalnego hobby, ale zrobienia z niego zupełnie innego człowieka, niż się wydaje element zaskoczenia zadziałałby tu zdecydowanie na plus. Weźmy chociażby przykład wymyślony przeze mnie na szybko: Justin Bieber, najbardziej pożądany nastolatek świata, który prywatne maluje pejzaże górskie, interesuje się astronomią i lubi pływać kajakiem. Jak dla mnie pełen surrealizm, ale na tej podstawie mogłaś przecież zrobić z tego coś o wiele ciekawszego, niż wytarty do nieprzyzwoitości stereotyp Justina Biebera, jako zarozumiałej, ale kochającej do upadłego gwiazdki. 

Clyde, którego osobiście nie lubię. Tutaj również jest trochę poplątania z pomieszaniem, chociaż na pewno mniej, niż u Vanessy. Postać lekkomyślna, jeśli mielibyśmy go przełożyć na nasze realia. Kreacja tejże postaci wyszła średnio
odnoszę wrażenie również, że starasz się zrobić z niego całkowitą odwrotność Biebera, tak zwany czarny charakter. Ale jednak w pewnym momencie, zaczyna się to psuć, najchętniej pozbyłabyś się go, ale mimo to wracasz. Jak w toksycznym związku, kiedy jedna strona się dusi, ale nie ma siły tego zakończyć, bo boi się samotności, albo jeden Bóg wie czego. Konflikt z Justinem jeszcze to pogłębia, starasz się opowiedzieć po jakiejś stronie, ale nie masz chyba nawet pomysłu po której skoro oboje mają dobre cechy. Ponadto, Clyde kreujesz jako tego bardziej męskiego, co trochę jest komiczne. Jeśli chodzi o moje rady na tę postać, to może faktycznie warto zrobić z niego przeciwwagę dla Biebsa w jeszcze większym stopniu, niż teraz. W końcu coś musi wybrać, a ciężko, żeby nagle stał się podłym dziadem bez jakiejś konkretnej motywacji. A obawiam się, że ta motywacja mogłaby się wiązać z poważnymi wyrzutami sumienia u Vanessy, co starannie zakłóciłoby późniejsze kontakty z Justinem. Czyli jednym słowem: przemyśl sobie jeszcze tę postać.

Przyjaciółki Vanessy są tak schematyczne i nudne, że nie będę się nad nimi nawet rozwodzić, bo nie ma o czym. Odgrywają malutką rolę, są tylko od pocieszania
 w innym wypadku Vanessa ma je w poważaniu, gdyż zajęta jest spełnianiem się w miłości. Nic nowego, ani też odkrywczego, w fanfickach przyjaciółki mają takie role i taki ich dramat. 

Gwiazdeczki pt. Melissa, Selena i tym podobne są równie typowe, co te wymienione powyżej. Nie zdziwiłabym się również, gdyby któraś pokazała, że jednak ma duszę i nie jest tak do cna wyżarta kasą. Ale na szczęście nie wpadłaś jeszcze na ten pomysł i myślę, że opowiadanie zyska na oryginalności, jeśli tego nie zrobisz. W sumie, zawsze jakiś czarny charakter się przydaje, ale skoro jeszcze nie popsuły niczego bardziej, to nie rozumiem do końca, po co je tu wciskać? Żeby się zemścić, bo są sławne? O tak, bardzo się przejęły.

I nasz Luca. Nie wiem, po co go tu wpakowałaś, skoro i tak nie odgrywa żadnej roli w tym wszystkim. Jego postać jest naciągana, kompletnie nieprzemyślana. Myślę, że nie byłoby specjalnej różnicy, gdyby go nie było.

Podsumowując, z kreacją bohaterów ma pani problem. Zauważyłam niestety post ze zdjęciami bohaterów, co wyjaśnia całkowity brak opisów ich wyglądu. Otóż: powinnaś to wszystko zawrzeć w opowiadaniu. To samo ma się do stroju bohaterów. Świat się nie zawali, a Ty nie zostaniesz na drugi rok w tej samej klasie, bo albo opiszesz jak bohater się ubrał, albo to pominiesz
 nie szaty w końcu zdobią człowieka. A nie wiem jak Ty, ale ja nigdy nie miałam przyjemności spotkać się z książką, w której autor pisałby: „Vanessa ubrana była KLIK”. Albo zamieszczał też zdjęcie tego ubioru. Lub go rysował. Chyba że mówimy o literaturze dla klas 1-3 podstawówki lub o moim kochanym Vonnegucie, który faktycznie w „Śniadaniu mistrzów” zamieszcza rysunki np. bobra lub ciężarówki, ale to chyba zupełnie inny przypadek. A z drugiej strony, miło byłoby wiedzieć jak np. wygląda Vanessa albo Clyde. I nie mówię tu o zdjęciu, ale o tym, jak Ty ich widzisz, w środku, nie jako twory po przedawkowaniu photoshopa. Wracając do kryteriów: psychologia bohaterów też nie jest najlepsza. Powiedziałabym nawet, że po prostu jej tu nie ma. Może lekkie zalążki są u Vanessy, ale sama widzisz, że nie za wiele. Nie skupiasz się na tym w ogóle i w zasadzie Ci się nie dziwię. Ale jednak powinnaś zrobić coś, żeby postaci nie były tylko tymi papierowymi ludzikami sterowanymi zdalnie przy Twojej pomocy. 

Świat przedstawiony 2,5/7

Zacznę od opisów. Albo bardziej: braku opisów. Kompletnie nie mam pojęcia jak wygląda świat, w którym ona mieszka, począwszy od obozu, kończąc na jej domu. Jedyne miejsce, które opisałaś to pokój, w którym mieszka w domku Clyde. Ale nie mamy też zielonego pojęcia jak wygląda dom od zewnątrz, ulica, miasto. Nic! A przecież opowiadanie to nie tylko dialogi, powinnaś zawrzeć o wiele więcej, niż same sytuacje. I to obowiązkowo. Nawet miejsca, w które zabierali ją chłopcy, opisywałaś jednym słowem. A obóz? Zero słowa o tym, jak to wyglądało. Ja np. widzę to bardziej jako coś w stylu „Nie ma to jak statek”, niż „Camp Rock”. A myślę, że chodziło Ci o coś zupełnie innego.
Poza tym: umieszczenie opowiadania w miejscu i czasie. Pierwsza rzecz nierozerwalnie łączy się z tymi opisami. Co mi po tym, że napiszesz, że były to okolice Rzymu. Które okolice? Północ, wschód? Jaka kraina, miasteczko, cokolwiek. Chociaż jak to wyglądało. W dobie Internetu możesz nawet wygoglować sobie jakieś zdjęcie okolic Rzymu i je po prostu opisać
pójść na łatwiznę. To samo z Toronto i Californią. Jak to wyglądało? Pisałaś, że byłaś w Kanadzie, zatem nie mogę zrozumieć, czemu nie podzieliłam się z nami tym, jak to wygląda. Na pewno dodałabyś wiarygodności opowiadaniu. Co do czasu myślę, że nie wystarczy napisać „2 tygodnie później”. To nie załatwia sprawy. O wiele lepiej byłoby już opisać, co było w trakcie tych dwóch tygodni, utrzymywać jakąś spójność czasową. Ponadto, nie widzę u Ciebie żadnych słów „potem”, „następnie”. Mówię teraz o przykładach, że nie zaznaczasz nawet, kiedy coś miało miejsce, czy było to potem, czy w tym momencie. Czytelnik sam się tego nie domyśli, musisz go o tym poinformować. 
I teraz nadszedł czas na moją ulubioną wiarygodność. W zasadzie, jakoś nie masz z tym problemu, bo ani nie wciskasz tego za mocno w rzeczywistość, tylko trzymasz opowiadanie na w miarę przyzwoitym poziomie nierealności. I dobrze, taki ma być fanfick. Nie mam większego problemu z przyjęciem tego do wiadomości, podczas czytania. I jak na razie, to jedyny plus.

Dialogi 1/6

Czyli właściwie dziewięćdziesiąt sześć procent opowiadania. I rozumiałabym, gdyby faktycznie były one na przyzwoitym poziomie, wnosiły do opowieści tyle, żeby nie potrzebować nic więcej. Ale nie wnoszą. Najczęściej są to po prostu puste wypowiedzi, aby zapchać czymś miejsce. Nie podoba mi się to. Powinnaś trochę ograniczyć gadatliwość bohaterów, zrobić sobie jakiś filtr ich wypowiedzi, bo nie może być, żeby większość opowiadania składała się z głupiej paplaniny. A już na pewno niedopuszczalną rzeczą jest to, że w dialogach używasz emotikon. Rozumiem
czasem aż człowieka skręca, żeby użyć, ale wytłumacz mi, jak to zrobić w realnym świecie? Myślę, że z ograniczeniem czegoś takiego pomoże Ci wyobrażenie sobie takiej sytuacji, może trochę bajkowej i głupiej. Zatem za każdym razem, gdy zaczynasz pisać opowiadanie, tworzy się kolejna Ziemia. Zapełnia się tym, co stworzysz, a bohaterowie są idealnie tacy, jakich ich opisujesz. Wypowiadają się również dokładnie tak, jak napiszesz. I weź pierwszą kwestię bohaterów z brzegu i pomyśl, czy to nie brzmi źle? No właśnie. Wiarygodność dialogów jest średnia. A jak na ludzi w mniej więcej moim wieku wybacz, ale zerowa. Może to kwestia różnicy środowisk, ale gdyby ktoś w moim otoczeniu tak się wypowiadał, zostałby po prostu wyśmiany lub uznany za jakiegoś zdziecinniałego kosmitę, czy coś równie dziwnego. Musisz przemyśleć jedną rzecz: po co oni w ogóle mają się odzywać? Jaki to ma mieć cel? Jakiś przecież mieć musi, nie może być tak, że wszystko jest głupią paplaniną bez sensu.

Kreacja kolejnych wątków 1,5/5

I tutaj się porozpisuję, bo jest o czym.
Zacznę od Melissy i Clyde. Mogło z tego wyjść coś ciekawego, dobry sposób na urozmaicenie opowiadanie, gdybyś nie zrobiła dwóch rzeczy: nie wprowadziła tego tak od razu i tak od razu nie ucięła. Masz tendencję do szybkiego kończenia wątków, ale o tym szerzej zaraz. Miałaś kilkanaście różnych opcji, co mogłabyś z tym zrobić, ale postanowiła to po prostu tak skończyć. Dobrym urozmaiceniem mogłoby być np. Melissa zakochana w Justinie. Sama wiesz, co powinnaś z tym zrobić. Pierwsza sytuacja z tą parą była naciągana, ale była potrzebna do poznania Justina. I gdybyś nie pozwoliła Vanessie dać drugiej szansy, wszystko pewnie wyszłoby lepiej. Chociaż też sama nie jestem przekonana, co do tego. W każdym razie, w tym przypadku wszystko popsuło to, że zbyt szybko lecisz z akcją.
Kolejny ciekawy, ale niewykorzystany dobrze wątek to ciąża. Już pominę logikę i wiarygodność tej sytuacji, a zajmę się resztą. Również myślę, że za szybko to ucięłaś, a i zanim Vanessa nie powiedziała o tym Biebsowi, nie było w ogóle mowy o tym. A zamartwianie się, cokolwiek? W końcu ciąża nie jest rzeczą, która codziennie przydarza się siedemnastolatkom, nie sądzisz? Wyszło to trochę naciąganie. Wszystko mogło wyjść przecież w trakcie, Van mogła pokłócić się z Justinem o coś innego. Na pewno dodałoby to trochę więcej dramatyzmu i napięcia. Ogółem mówiąc: trochę ten wątek popsułaś, ale na pewno było to jakieś urozmaicenie. Szkoda tylko, że nic nie wniosło do późniejszej historii, oprócz kilku jęków, że zabiła małego człowieka. A Justin? No nie wierzę, że nie zastanawiałby się, czy to nie jego dziecko, czy ona nie kłamała
rozumiem, że na początku mógł się przestraszyć, jak i każdy siedemnastolatek wystraszyłby się takiej perspektywy i najpierw pognał, gdzie pieprz rośnie, ale jakieś wątpliwości też by miał. W końcu była ku temu możliwość, zatem nie rozumiem, dlaczego to tak pominęłaś. 
Śpiączka Clyde w sumie też była dobrym pomysłem, ale, jak nie trudno się domyślić, zawiodło wykonanie. Początek tego był koszmarny
nierealny, naciągany i po prostu nie. Kolejną spapraną rzeczą było to, że nagle urwałaś akcję, machnęłaś napis „1,5 tygodnia potem” i zaczęłaś od pięciu zdań, które wyjaśniły, że Van jest w ciąży, jest z Justinem i do tego Clyde umiera. Tak się po prostu nie robi! Zdenerwowało mnie, że zepsułaś najlepszy pomysł opowiadania to, że Clyde nie pamiętał ich zerwania. Przecież to mogło być świetne, nie tylko na jeden rozdział! 
Wątek konfliktu Justina z Clyde również mogłaś pociągnąć bardziej, wpleść w to przemyślenia Van.
Resztę wątków urywasz tak samo i myślę, że nie są one warte głębszej analizy. Staraj się wszystko lepiej przemyśleć, pociągnij w miarę możliwości to, co masz teraz, próbuj wyciągnąć z tego jak najwięcej.

Styl, język 1/6
Styl jest koszmarny, niedopracowany. Takie były moje pierwsze skojarzenia i niestety utrzymywały się one przez całą lekturę Twojego opowiadania. Piszesz bardzo chaotycznie, zdaje mi się czasem, że po prostu nie interesuje Cię to, jaki będzie efekt końcowy, bo na siłę chcesz pokazać jakąś historię. Określiłabym to trochę jako szkolne i kompletnie nieliterackie. Nie zwracasz uwagi na estetykę tekstu. Myślę też, że dużą przeszkodą są również błędy, których jest u Ciebie naprawdę dużo. Co mogłabym Ci poradzić: na pewno powinnaś czytać więcej książek i to nie biografii Justina, czy „Zmierzchu”. Spróbuj przegryźć się przez Musierowicz, chociaż kilka tytułów. Ona pisze akurat bardzo neutralnie, ja osobiście dzięki niej przestałam pisać w sposób chaotyczny. A poza tym
pisz, pisz, ćwicz i jeszcze raz pisz, i ćwicz.
Co do języka, to używasz mało wyszukanego i potocznego słownictwa. Mało wyszukane bym przeżyła, ale potoczne mnie po prostu razi. Staraj się jakoś to urozmaicać. Poza tym mam wrażenie, że upodobałaś sobie kilka różnych zwrotów i używasz ich raz po raz. Weźmy chociaż: rozumieć się bez słów. Użyłaś tego co najmniej kilka razy w odniesieniu do Luca, Clyde i Justina. Aż się to robi po prostu nudne. I nie każę Ci tu nagle tworzyć opowiadań na miarę Kundery, czy Nabokova, bo to się nie da. Uważam po prostu, że powinnaś zwracać na to większą uwagę.


Logika, spójność, wiarygodność 0,5/3
Zacznę od tyłu, czyli wiarygodności. O ile pisałam, że świat przedstawiony jako całość jest w miarę wiarygodny
biorąc pod uwagę warunki fanficku to nie mogę podtrzymać mojego zdania w przypadku kilku konkretnych sytuacji. Nie chcę się tym wymądrzać, czy coś, ale po prostu nie kupuję tego, co piszesz. Zacznijmy od sytuacji z ciążą i śpiączką. Nie uważam się za specjalistę w tej dziedzinie, ale mam wrażenie, że nawet nie zorientowałaś się, jak to wygląda, co nie jest też trudne. Po pierwsze ciąża po półtora tygodnia? Teoretycznie jest to możliwe do wykrycia, ale na pewno nie ze stuprocentową pewnością. Odłączanie od aparatury po trzech tygodniach śpiączki? Cóż to za jakieś kosmiczne przepisy? Eutanazja jest teoretycznie zakazana, a już na pewno nie, gdy istnieją minimalne szanse i gdy śpiączka trwa niecałe dwa tygodnie. Kwestie związane z karierą Justina i Clyde są strasznie nierealne, jak zresztą w dziewięćdziesięciu dziesięciu procentach fanficków, bo jest to trochę cięższe do sprawdzenia. Niemniej jednak powinnaś zadać sobie chociaż minimum trudu, aby sprawdzić, jak to wygląda. Poza tym sporo jest sytuacji, w których nie ma za grosz sensu.
Spójność jest średnia, szczególnie w momencie, gdy Vanessa postanawia popełnić samobójstwo. Pogubiłam się tam kompletnie, nie wiem, co było do czego, jak to działało. A logika? Głównie jej brak w zachowaniu bohaterów, o czym już pisałam.

Zaciekawienie 0/1
Całość niestety nie zaciekawiła mnie ani trochę. Opowiadanie jest przeciętne i nie ma w nim nic interesującego. Myślę jednak, że kilka poprawek i byłabym skłonna nawet do niego wrócić.


Łączna ilość punktów za treść: 8/40

Poprawność 1/5

Uznałam, że jeśli miałabym wypisywać błędy z całego opowiadania, mogłabym nie dać rady. Postanowiłam zatem wziąć pod uwagę tylko te z dwóch ostatnich rozdziałów, bo zauważyłam w tej kwestii trochę poprawy.

I ZŁE SŁOWA; ŹLE UŻYTE SŁOWO; ZŁY ZAPIS
LITERÓWKA
„nareszcie zobaczyłam swojego chłopaka radośnie chichotającego się z jakąś dziewczyną”
 chichoczącego;
„a szpilki w cale nie ułatwiały mi wejścia”
wcale;
„niemal wodził za nim po całym pokoju, co był wręcz niemożliwe”
było;
„Występ Clydea miał być za jakieś czterdzieści pięć minut”
Clyde’a lub Clyda;
„-Irytuje cie to”
cię.

II ZŁY ZAPIS DIALOGU
Ogólnie zauważyłam tutaj duży problem, odsyłam Cię więc do poradników smirka i niżej podaję kilka przykładów.
„-Cześć.-podeszłam do nich i uśmiechnęłam się promiennie” 
„ – Cześć. – Podeszłam do nich i uśmiechnęłam się promiennie”;
” -Zostań.-powiedziała Selena, kiedy chciałam iść za moim ukochanym dziwadłem i poklepała krzesło koło siebie”
 „ – Zostań – powiedziała Selena, kiedy chciałam iść za moim ukochanym dziwadłem i poklepała krzesło koło siebie”;
„-T-taak?-popatrzył się na nią tak zdezorientowany”
 „ – T-taak? – popatrzył się na nią tak zdezorientowany”;
„-Poraził cię prąd?- Powiedział pragnąc być śmiesznym”
 „ – Poraził Cię prąd? – powiedział, pragnąc być śmiesznym”; 
„-Najwidoczniej jeszcze nie potrzebujesz odpowiedzi-uśmiechnął się i pociągnął za klamkę- Cholera zamknięte-zaklął- musimy iść za kulisy, może to i lepiej”
„ – Najwidoczniej, jeszcze nie potrzebujesz odpowiedzi. – Uśmiechnął się i pociągnął za klamkę. – Cholera, zamknięte – zaklnął. – Musimy iść za kulisy, może to i lepiej".

III BRAKI PRZECINKÓW
„sukienka idealnie podkreśla jej figurę co sprawia, że wygląda ona olśniewająco”
 brak przecinka przez „co”;
„-Justin!- krzyknęła i gestem pokazała aby ten tu przyszedł”
 brak przecinka przed „aby”;
„Przez chwilę czułam jak kręci mi się w głowie”
brak przecinka przed „jak”. 
„Rozdział 24- czyli irytuje cię wszystko czego nie możesz mieć pod kontrolą”
brak przecinka przed „czego”. 

IV INNE BŁĘDY
„Justin wybełkotał coś w stylu ‘mhm’ i zniknął w tłumie krzątających się sław”
Nie ma zielonego pojęcia, co oznacza „mhm” w języku ludzi cywilizowanych i na dodatek nie wiem, czym są te znaki wokół tego tworu. Bo cudzysłowem to nie jest na pewno.

Dodatki 4/5

Archiwum dobrą rzeczą, ale zdecydowanie nie przypadku opowiadań. Tutaj sprawdziłaby się szeroka lista albo spis rozdziałów. Całkiem ciekawa koncepcja na opis autora. Nawet ładnie to wyszło. Osobowości się nie czepię   nie oceniam Ciebie. Dobra zakładka: ocenialnie. Mogłaś jednak to zalinkować, zamiast wklejać linki, byłoby estetyczniej. Na temat zakładki z bohaterami już się wypowiadałam i liczę na to, że weźmiesz sobie moją radę do serca i po prostu ją usuniesz. Spamownik i link do szabloniarni   wiadomo, nic nowego. Brakuje mi linków do blogów, które czytasz, tak po prostu. Jakieś w końcu musisz czytać. Ogólnie jest dobrze. 


Dodatkowe punkty 2/5

Proszę bardzo, na zachętę, żeby nie było, że taka ze mnie zła i czepialska oceniająca. 


Łączna ilość punktów: 22/65
Ocena: dopuszczająca (na pocieszenie dodam, że taka właśnie była moja ocena z pierwszej niezapowiedzianej kartkówki na pierwszej matematyce w tym roku, kartkówka była z czegoś, czego w życiu na oczy nie widziałam :P)


Oui, oui moje kochane, mam INTERNET u brata na komputerze. Nawiasem mówiąc, fascynująca sprawa  pisanie oceny w wordzie w telefonie w każdym możliwym miejscu (zatłoczone MPK o siódmej rano i sklep spożywczy "Drobik" pozdrawiają!). Przez jakiś czas mogą być jeszcze problemy z kontaktem ze mną zatem, mój numer ma Baśka, adres Baśka i smirek, więc łatwo mnie znajdziecie.
Jak tam u Was początek roku? 

5 komentarzy:

  1. Na blogu Gossip-bum.blogspot.com pojawił się artykuł na temat odejścia Drzewka. :C

    OdpowiedzUsuń
  2. misiaczki, ślę buziaczki. :*
    czytałam wszystkie mejle, ale teraz mi onet pisze, że rozpoczął prace konserwujące (akurat dziś!) i nie mam jak odpisać. :<<<
    ale napisałam wam wcześniej mejla grupowego, mam nadzieję, że wszystko wyjaśnia. na KO pojawiło się też ogłoszenie odnośnie rekrutacji, które napisałam, a na Gossip Bum (jak widać w komentarzu wyżej) artykuł.
    jutro na ósmą francuuuuuuski, nie chce mi się prawie tak, jakbym chodziła do szkoły w Polsce. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajne to ogłoszenie.
      A zatem Magda została rekrutatorką. :) Powodzenia życzę, cierpliwości do nowych rekrutów. ;)

      Usuń
  3. do smirka: tak, ciągle chcę tę ocenę.
    adres: sto-piesni.blogspot.com
    wszystko jeszcze w stanie surowym

    OdpowiedzUsuń
  4. Lum, mam do Ciebie takie pytanko. Mogłabym szybciutko zmienić szablon? ; ) Oczywiście jeśli to niestanowi dla Ciebie problemu.

    OdpowiedzUsuń