Pierwsze wrażenie 7/10
Adres nie jest najgorszy. Jestem w stanie nawet polubić to
połączenie. Szablon mi się nie podoba, ale to jak najbardziej subiektywne
odczucie. Obrazek jest w porządku, jednak mam wrażenie, że ten niebieski kolor dodaje
stronie kiczowatego charakteru. Blog jest uporządkowany. Ja nie zostałabym na dłużej przez prywatne uprzedzenia. Jeśli nie darzysz tego szablonu zbyt wielkimi uczuciami, to proponowałabym jakąś zmianę.
Treść 30,5/40
Zaciekawienie czytelnika 1/1
Jestem zaciekawiona, tak, zdecydowanie tak. Zainteresował
mnie Twój spokojny styl, opanowana narracja i antyutopijny świat. Byłam bardzo
ciekawa, jak to sobie wyobrażasz, jak ten świat przedstawisz i czy w ogóle temu
podołasz – w końcu temat nie jest byle jaki i w wielu bardzo dobrych książkach
można się z nim spotkać, więc, chcąc nie chcąc, poprzeczka została zawieszona
dosyć wysoko.
Fabuła, akcja 7/9
Fabuła powoli się zarysowuje. Wydaje się na początku, że na
pierwszym miejscu stoi ta relacja pomiędzy rodzeństwem, wyjazd Kornela na wojnę
itd. Później wprowadzasz nowe wątki, m.in. tych nowych mieszkańców, możliwości jakiegoś
buntu. Wszystko dopiero się rozwija, pojawiają się też z czasem nowi bohaterowie
i jakoś to się tam rozkręca. Wszystko przebiega bardzo naturalnie, ale to nie
znaczy, że fabuła jest przewidywalna. Tak, możemy się czegoś spodziewać, jednak
nie w negatywnym znaczeniu tego zjawiska.
Na Twoim miejscu uważałabym szczególnie na akcję, na
jakiekolwiek napięcie. Bardzo łatwo można zgubić to w takiej narracji. Chociaż
piszesz dobrze i przystępnie, to czytelnik już może się nieco rozpraszać. Pilnuj
opisów – dawkuj napięcie, dbaj o harmonię przebiegu fabuły i o jego ciekawą
budowę. Na razie więcej nie powiem, bo chyba najlepsze dopiero przed nami.
Opisy, świat przedstawiony 6,5/9
Stworzyłaś własną anty utopię i postarałaś się, jak
najjaśniej ją nam zaprezentować. Tak, na początku muszę pochwalić Cię za próbę dokładnego skonstruowania świata. Już trochę o nim wiem – wyobrażam sobie jego
budowę, codzienność społeczeństwa - przebieg tych podstawowych
czynności. To dla mnie jest całkiem jasne. Zadbałaś także o
szczegóły w stylu wydzielenia strefy dla alergików. Idzie Ci bardzo dobrze,
nie zauważyłam, abyś miała jakieś większe problemy z opisami, wszystko starasz
się przedstawić jak najdokładniej i za to zasługujesz na pochwałę. Jednak
oczywiście nie jest idealnie, do Twoich opisów wkradają się czasami różne dziwactwa,
potknięcia językowe, jakieś niejasności oraz świat przedstawiony nie jest tak
dopracowany, jak mógłby być, bowiem kilka kwestii pominęłaś.
Zacznijmy od konstrukcji tego świata i żyjących w nim ludzi.
Zapomniałaś o jednej kluczowej kwestii, której brak dosyć mocno odbija się na
tym opowiadaniu. Chodzi mi o władzę. Mamy sterroryzowane nieco społeczeństwo,
ale właściwie nie wiadomo przez kogo. Jedynym przejawem tego, że ktoś jednak
nad nimi czuwa, jest ten człowiek, który codziennie przemawia na Lewitującym
Wzgórzu, ale nawet on nie wyraża swojej
przewagi nad społeczeństwem w sposób bezpośredni i oczywisty. No i wiesz, coś
tu nie gra. Bo jednak ludzie zamknięci są pod kloszem, ich życie jest
absolutnie ograniczone i od czasu do czasu pojawiają się tam takie osoby jak
Elena, które chciałyby po prostu stamtąd uciec i zacząć żyć normalnie. Kto im
tego zabrania? Ta sytuacja nie jest dość jasna. Nie wiadomo do końca, gdzie
jest ta granica pomiędzy światem sztucznie stworzonym a tym rzeczywistym, po co
w ogóle został taki podział stworzony, przez kogo i jak to funkcjonuje w takim
wymiarze ogólnym. O tym wspominałaś zdecydowanie za mało. Możliwe, że Elena nie
o wszystkim wie, ale wydaje mi się, że raczej została uświadomiona przez ojca
albo wszystko to miałaś dopiero w planach opisać. W każdym razie chciałabym Ci
zwrócić uwagę na to, że ludzie sami w więzieniu się trzymać nie będą. Zawsze
ktoś musi być nad nami, bo inaczej sami chcielibyśmy ustawić się na pierwszej
pozycji w hierarchii. To nie może być byle kto, bo jednak Ci ludzie żyją w
spokoju i absolutnie to akceptują. Wiadomo – kwestia przyzwyczajenia, z czasem
po prostu zapomina się o tym, co było wcześniej, jednak powinnaś zwrócić uwagę na ten proces. Jeśli chodzi o funkcjonowanie takich miejsc, myślę,
że pomogłaby Ci powieść Huxleya „Nowy wspaniały świat”, w której zostało
przedstawione coś podobnego. Tzn. nie chcę Cię namawiać, abyś szła na łatwiznę
i wzorowała się na gotowcu, ale może to Cię do czegoś zainspiruje, a na pewno
zwróci uwagę na takie kwestie, jak właśnie władza, jej siła manipulacji,
funkcjonowanie społeczeństwa, tj. wszelkie etapy dojrzewania, jakie przechodzą,
„programowanie” i tak dalej, i tak dalej. Na razie Twój świat nie jest do końca
wiarygodny, bowiem brakuje mu jakiegoś umotywowania i potyka się na szczegółach. Proponuję Ci więcej czasu
poświęcić relacjom międzyludzkim i poprzez nie również przedstawić problemy,
jakie wynikają z takiego stylu życia. Wiesz, taki świat musi wpłynąć jakoś na
ludzi, na ich podejście do pewnych spraw, na psychikę w ogóle. Dlatego też
Elena nie zawsze wydaje mi się wiarygodna, ale o tym wspomnę w „Bohaterach”. Moim zdaniem powinnaś ukazać stosunek innych ludzi do tego
miejsca, aby nadać temu wszystkiemu jeszcze wyrazistszych kształtów.
Podoba mi się sposób, w jaki opisujesz główną bohaterkę. A
właściwie sposób, w jaki z opisów sytuacji docierasz do charakteru Eleny,
przekazujesz nam o niej jakieś informacje. Potrafisz od szczegółu przejść do
ogółu, a to bardzo przydatna umiejętność. Na opisach w ogóle składa się Twoje
opowiadanie i robisz to bardzo starannie, tak że ja – jako czytelnik, jestem w
stanie wszystko sobie w swojej głowie wyobrazić. Potrafisz tworzyć takie opisy,
które jakoś w tej pamięci pozostają.
– No tak. Gdybyście
byli małżonkami, nie byłoby problemu – mruknęłam, a Julia poczerwieniała jak
burak. Kornel zaśmiał się odległym śmiechem. Nieudana próba rozładowania
atmosfery. Jonatan zmierzył wzrokiem mojego brata i przyjaciółkę.
– Nie ma mowy –
powiedział, choć chyba tylko ja go usłyszałam, bo nagle Feniks się wydarł.
– Co to za syf! –
krzyczał. – To nie do zniesienia! Ile można! Nie mogę! Pieprzona wojna,
czego oni od nas chcą?! Nawet obywatelstwa pełnego nie mamy!!!
Frustracja.
Nie podoba mi się sposób, w jaki to przekazałaś. To znaczy
takie zachowanie Feniksa w tej sytuacji jest zupełnie zrozumiałe i jakby można
to logicznie uzasadnić. Nie byłoby nic złego, gdyby, zachowując obecny opis
całego wydarzenia, krzyknął on sobie „Co to za syf!”, jednocześnie wykonując
jakiś porywczy ruch w stylu uderzenia pięścią o blat stołu, kopnięcia ściany,
krzesła, nóżki łóżka – to typowe reakcje i wszystko byłoby absolutnie w
porządku. Jednak zauważ, że to, co on mówi, jest naprawdę dramatyczne, efekt
wzmacniają jeszcze te wykrzykniki – to jest naprawdę coś, on musi naprawdę cały
chodzić od tych emocji, musi nim to wszystko targać –
on to w sobie skrywał, próbował się pohamować, ale w końcu wybucha. Bardzo
dobrze, że wybucha, to naprawdę pasowałoby do tej sceny. Problem w tym, że nic
nie bierze się z niczego. Musisz pamiętać o tym, że jeśli bierzesz się za takie
skrajne uczucia, to należy nad nimi pracować od dłuższego czasu. Tzn. czytelnik
musi czuć w trakcie czytania, że coś jest nie tak, że coś się z tym chłopakiem
dzieje. On nie może grzecznie siedzieć na pryczy i w tej pozycji nagle unosić
się takim gniewem. To wszystko narasta w nim i musi narastać też w opisie, w
słowach. Zacznij od małych rzeczy, czegoś pozornie bez znaczenia, co jednak
później złoży się na całą reakcję. Zastanów się, jakie są typowe zachowania w
chwili takiej złości. Wiesz, jakieś nerwowe odruchy, na pewno inne spojrzenie,
głośniejsze oddychanie. Stopniowo ukazuj te zmiany, pracuj nad tymi emocjami,
aby później przejść do punktu kulminacyjnego. Umieszczaj to w części
narracyjnej w zupełnie naturalny sposób, tj. jako zwyczajne spostrzeżenia
Eleny, powtykane od czasu do czasu do jej zwyczajnych myśli.
Później podsumowałaś to wszystko jednym wyrazem
„frustracja”. Teoretycznie mogłoby to pasować, jednak radziłabym Ci unikać
takich opisów, a przynajmniej
obchodzić się z nimi ostrożnie, bo bardzo łatwo można się do tego przyzwyczaić
i posługiwać się tylko równoważnikami zdań.
Musiałam się jakoś
rozładować, bo bym zwariowała. Nie miałam pod ręką nic, w co mogłabym walnąć,
na całe szczęście po tej ulic nie chodził też żaden człowiek. Stanęłam kurczowo
i zaczęłam wymachiwać pięściami, kopać powietrze, wierzgać i krzyczeć. Przewróciłam się na ziemię, czując jak
agresja uchodzi z mojego ciała - zostało już tylko wielkie poczucie bezsilności.
Fragment podkreślony jest jak najbardziej na miejscu, to
jest w miarę naturalne i byliśmy na to przygotowani już od jakiegoś czasu.
Jednak to znowu za mało na to, aby nagle upaść na ziemię w tej chwili
całkowitego szaleństwa, tego wręcz opętania, aby w amoku stracić grunt pod nogami
i osunąć się na chodnik. Możliwe, że masz wrażenie, że się czepiam, ale no
wystarczy tylko się temu odrobinę przyjrzeć i kontrast sam od razu wychodzi na
jaw. Opisy emocji naprawdę nie są takie łatwe i trzeba trochę nad nimi
posiedzieć, aby wszystko miało ręce i nogi, było zwyczajnie logiczne.
Jeśli chodzi o jakieś inne konkretne sytuacje, to przedstawiam
poniżej kilka przypadków, które zwróciły moją uwagę.
- Pamiętam, jak raz dostał prawdziwego szału, bo nie udało mu się namówić ludzi na założenie szkoły. Mieszkałam już w oddzielnym pokoju, bo u nas dostaje się taki po skończeniu dziewiątego roku życia. Byłam dość przerażona, miałam sobie sama gotować i w ogóle sama dbać o to wszystko. O co wszystko? Niby drobnostka, ale trzeba się nauczyć przyłapywać siebie właśnie na takich głupotach. No bo faktycznie nie ma to żadnego sensu, skracasz i teoretycznie wszystko wydaje się jasne, ale w istocie niczego tym nie wyrażasz.
- Musiałam sama chodzić po jedzenie i sama znajdywać sobie ubrania. Nie było to proste i skończyło się tak, że przez cztery następne lata nosiłam te same rzeczy, porozdzierane i poprzeszywane tak, żebym w ogóle się do nich mieściła. Niemożliwe. Chcesz mi powiedzieć, że od dziewiątego do trzynastego roku życia chodziła w tych samych ubraniach? Nie wierzę w to, nawet jeśli naprawdę byłyby jakieś porozdzierane i poprzeszywane, to nie wydaje się to wiarygodne, przecież w tym okresie najmocniej się rośnie i dojrzewa.
- Rosło wiele drzew różnego rodzaju, aczkolwiek były też strefy dla alergików, gdzie nikt nie sadzi roślin, ale żeby to jakoś przeważyć, wysypano morski piach, dzięki czemu było całkiem znośnie. Zauważ, że najpierw opisujesz to w czasie przeszłym, a potem przechodzisz do teraźniejszego (możliwe, że to literówka). Podkreślona końcówka zdania jest absolutnie do zmiany. Zwyczajnie to nie brzmi – ani poprawnie, ani chociaż ładnie.
- Czasami robili nam tu kino. Na Lewitujące wzgórze wjeżdżała wtedy mała ciężarówka, do której zamiast przyczepy był doczepiony sporych rozmiarów telewizor, ewentualnie białe płótno, na którym wyświetlano za pomocą rzutnika jakieś filmy. Mówisz, że zamiast przyczepy był telewizor? I co, on tak walał się po ziemi? Ciężarówka jechała, a on tak za nią? No chyba coś tu nie gra.
- – Elena! Czekaj… – Usłyszałam gdzieś za plecami. Gdzie? Może lepiej byłoby – usłyszałam głos zza pleców?
- W każdym razie dostałam od niego ten parawan w ohydnym, granatowym kolorze, jakby nie dokończono go w fabryce. To porównanie nie jest do końca jasne.
- Przez okna w suficie spływało zimne światło dnia. Było tu szaro i panował półmrok. Nie mogło być tam szaro. Okna w suficie dają najwięcej światła. Wcześniej wspominasz o tym, że powietrze było ciepłe, a za jej plecami wschodziło słońce (ergo – widziała je), także całość do siebie nie pasuje.
- Wyglądał na zmarnowanego człowieka, który nie ma nic do stracenia i obojętne mu, czy będzie tu, czy na wojnie. Kiedy się odzywał, czułam strach o istnienie. Rozumiem, co chciałaś przekazać, ale spróbuj wyrazić to inaczej, bowiem takie sformułowanie absolutnie nie brzmi.
- Akurat kiedy wypowiedział ostatnie słowo, drzwi się otworzyły. W progu stanęło dwóch mężczyzn, jeden drobniejszy od drugiego. Jeden miał pewnie z dziewiętnaście lat, drugi mógł podchodzić pod pięćdziesiątkę. Rozejrzeli się po pokoju, naliczyli trzynaście osób zamiast dziesięciu. Kazali wyjść gościom. Julia i Feniks wyszli posłusznie, choć ich krok był swawolny. Miałaś na myśli, że wypełniali rozkaz, ale robili to w sposób dosyć swobodny, bez poczucia strachu? Mam wrażenie, że określenie ich kroku jako „swawolny” to lekka przesada, że ten wyraz ma zbyt skrajny charakter i tutaj troszeczkę nie pasuje. W końcu to naprawdę diablo nieprzyjemna i w pewien sposób przerażająca sytuacja.
- Po szybach ciężarówek rysowały gałęzie drzew, zanim wjechały na tę wielką polanę. Może… Szyby ciężarówek zostały porysowane przez gałęzie drzew albo Gałęzie drzew porysowały szyby ciężarówek, zanim te wjechały na tę wielką polanę.
- Chłopiec uchylił szerzej drzwi i zaprosił nas do środka. Weszliśmy, słysząc znajomy skrzek drewna pod stopami. Skrzek – jedna z form składania jaj przez płazy, charakteryzująca się tym, że jaja składane są grupowo, co zapewnia ich ochronę, przede wszystkim przed wysychaniem i wrogami naturalnymi. Może skrzypienie, skrzypnięcie?
- Wyszłam z magazynu, przedostając się między tańczącymi ludźmi. Przedostawanie się między ludźmi to niemalże przeciskanie się między nimi, a wcześniej wspominasz, że na parkiecie została tylko ona, Katarzyna i dwie inne osoby. Przeciskała się między trzema osobami? Wcześniej było ich tam więcej i jakoś nie było ciasno.
Powyżej przykłady zwyczajnych niedopatrzeń, aby uświadomić Ci, jak wielkie znaczenie ma każde najmniejsze słówko. Trzeba na to uważać i nad każdym z nim się dobrze zastanowić. Każdemu oczywiście zdarzają się takie wpadki, a żeby ich uniknąć trzeba być zwyczajnie ostrożnym w doborze słów, często wracać do swoich tekstów (po upływie jakiegoś czasu), aby móc spojrzeć na nie z innej strony i dostrzec właśnie takie potknięcia.
Twój język jest bardzo spokojny i nie wiem, czy to kwestia
Twojego stylu, czy zwyczajnej poprawności. Bo rzeczywiście – Twój tekst
najlepiej określić po prostu poprawnym. To dobrze, bo z łatwością się go czyta,
da się go zrozumieć, co nie jest równoznaczne z prostotą opisów, akcji czy
bohaterów w ogóle. Jednak chyba łatwo przy czymś takim trochę się zapomnieć i zgnuśnieć. Taki tekst szybko może zrobić się nudny. To znaczy jeśli
będziesz opisywała niesamowicie ciekawą historię albo snuła diablo interesujące
refleksje – okej, wtedy wiele rzeczy może przejść. Ale w takich absolutnie
zwyczajnych, standardowych przypadkach to rzeczywiście na dłuższą metę może
odrobinę nużyć. Bo mimo tego, że opisujesz jakieś emocje i teoretycznie to
trafiłoby w czytelnika, to mam wrażenie, że ten język to wszystko złagadza,
czyni absolutnie niewinnym. Też trzeba zwrócić uwagę na to, że prowadzisz
narrację pierwszoosobową, więc jakby styl wypowiedzi musi zgadzać się z charakterem
bohaterki. Ona sama wydaje mi się odrobinę pusta emocjonalnie i naiwna, więc
może wszystko jest na swoim miejscu?
Myślę, że mogłabyś uczynić te słowa bardziej prywatnymi,
własnymi. One są po prostu prawidłowe, zwyczajnie w porządku. Trzeba nadać im
odrobinę charakterku, więc nie krępuj się – posługuj się własnymi
skojarzeniami, kombinuj ze słowami, korzystaj z dwuznaczności… Próbuj wykraczać
odrobinę poza to, co dotychczas przychodziło Ci z taką łatwością. Zmuszaj się
do innego brzmienia słów, aby się rozwijać. W tej chwili nie jest źle, jest
naprawdę dobrze – tekst czyta się z zainteresowaniem, da się wyczuć też pewien
klimat, ale mam wrażenie, że wszystko upchnięte jest w takie ramy szkolnej przyzwoitości
i brakuje tych literackich smaczków.
Bohaterowie 6/8
Jeśli chodzi o Elenę, to cóż, dziewczyna jest dosyć
zwyczajna. Wydaje się spokojna, delikatna, trochę naiwna. Nie wzbudza żadnych
skrajnych uczuć i czasami pozostawia czytelników trochę na siebie obojętnych.
Dziewczyna może wzbudzać pewną sympatię, ale wszystko to jest takie sztywne,
pełne może nie sztucznej, ale i tak nieco wymuszonej życzliwości. Mam wrażenie,
że jest ona trochę za mało charakterystyczna, nie ma w niej jakichś specyficznych
cech, które zwracałyby uwagę czytelnika. Brakuje mi jakichkolwiek refleksji,
które wzbogaciłyby jej postać. Niby pojawiają się tam jakieś zalążki, w końcu
dziewczyna zastanawia się nad sensem życia w takim miejscu, nad wojną, historią
z ojcem itd., ale brakuje mi rozwinięcia – wszystko ucicha, zanim zdąży dobrze
się rozpocząć.
Kilka rzeczy trochę mi nie pasuje i łączy się to odrobinę z
niedopracowaniem świata przedstawionego. Jak wspominałam – Elena nie jest do
końca wiarygodną postacią, bo trudno uwierzyć mi w jej obecne podejście do miejsca,
w którym żyje. Tzn. wspominałaś o tym, że to jej ojciec pokazał jej ten
rzeczywisty świat itd., ale jakby brakuje poruszenia kwestii jej dojrzewania,
kształtowania własnego światopoglądu. Zaskoczył mnie np. ten fragment:
Myślałam, jakby to
było opuścić te mury. Poprosić zielonookiego kuriera o rower, albo po prostu o
podwiezienie. Zgodziłby się za buziaka. Poszłabym do swojej pierwszej szkoły w
wieku siedemnastu lat. Musiałabym pewnie wypełnić jakieś testy kompetencji. Na
pewno byłabym daleko w tyle. Jadłabym najdroższe lody w lodziarni, nie płacąc
za nie, bo pracowałabym tam jako kelnerka i po prostu wyjadała łyżkę dziennie,
tak że nikt by się nie orientował. Wynajęłabym jednopokojowe mieszkanie z
łazienką i kuchnią w oddzielnych pomieszczeniach. Nie trzeba tak wiele.
Zostałabym obywatelką kraju i załatwiłabym obywatelstwo również mojemu bratu.
Mógłby wrócić z wojny i rozpocząć ludzkie życie poza rezerwatem. Poszłabym do
supermarketu. Poszłabym do centrum handlowego. Wydałabym pieniądze.
Przymierzyłabym ubranie w przymierzalni. Sama odcięłabym od niego metkę w domu,
przy biurku. Stałabym w kolejce do kasy. Zrobiłabym prawo jazdy, poszłabym na
wykład. Kupiłabym aparat fotograficzny i robiła zdjęcia wszystkim szpetnym
rzeczom, jakie bym znalazła. W naszym mieście brakowało szpetności.
Zadałam sobie pytanie – skąd ona jest tak dobrze
uświadomiona o funkcjonowaniu świata „za murami”? I dlaczego nie wzbudza to w
niej zwyczajnego strachu? Dziewczyna wychowuje się w jednym miejscu zgodnie z
panującymi tam zasadami, normami społecznymi. Pewne rzeczy powinny być dla niej
absolutnie niezrozumiałe, niezgodne z tą właśnie normą. Dojrzewanie w takim
miejscu musiałoby trwale wpłynąć na jej psychikę i światopogląd. Przyjmowanie
tych wszystkich „nowości” świata zewnętrznego nie powinno być dla niej takie
łatwe, bo ma zakorzeniony w sobie zupełnie inny system wartości. A przynajmniej
– powinna mieć, jeśli zależy Ci na tym, aby społeczeństwo w tym mieście
zachowywało względny spokój (w każdym tego słowa znaczeniu), ale to już Twoje
niedopatrzenie. Tak samo nie pasuje mi to jej oburzenie w związku z połączeniem
łazienki z normalnym pokojem i jej potrzeba zasłonięcia się. Ten odruch nie
jest naturalny w tym przypadku, bo właśnie ten brak wstydu uznawany jest za
normę. Jeśli chciałabyś, aby Twoja bohaterka się przeciwko temu zbuntowała, to
musisz wtedy zupełnie inaczej to przedstawić, aby z psychologicznego punktu
widzenia wszystko było uzasadnione. To absolutna podstawa, jeśli chodzi o
tworzenie bohaterów. Zastanów się, jak chcesz, aby to wszystko wyglądało i
postaraj się o szczegóły, w końcu to w nich tkwi diabeł.
Poza tym innych bohaterów potrafisz czynić charakterystycznymi.
Jest ich wielu, ale żaden z nich nie wydaje mi się do siebie na tyle podobny,
abym mogła ich ze sobą mylić w myślach. Stworzyłaś kilka naprawdę ciekawych
postaci. Moją uwagę przykuli głównie Jonatan, Filip oraz matka Eleny, naprawdę
ich zachowanie mnie zaintrygowało. King wydaje mi się odrobinę przerysowany,
ale o nim wolę się na razie nie wypowiadać, bo jest z nami od niedawna i nie
wszystko jest jasne. Brat Eleny, chociaż we własnej osobie pojawił się na
chwilę, także wyróżnia się własnym charakterem, tak samo jak Feniks (ale go nie
znoszę!). Dobrze ukazujesz relacje pomiędzy bohaterami. Niektóre sytuacje są
naprawdę fantastyczne (np. rozmowa z matką czy z Filipem). Zachowania są odpowiednie
do wieku, z tym naprawdę idealnie trafiłaś i chwała Ci za to, bo często w
opowiadaniach blogowych można spotkać się z dziwacznym zachowaniem nastolatków.
Czego mi jeszcze brakuje? Procesu dojrzewania w ogóle, tj. jak dzieci są przystosowywane do życia w takim społeczeństwie. Poza tym takich drobniejszych kwestii, np. jak oni się poznają. Nie wiem zbyt wiele
o znajomości Eleny z Julią, w ogóle mało wiem o samej Julii (chyba najmniej ze
wszystkich bohaterów). Ta historia mogłaby się pojawić we wspomnieniach Eleny,
uczyniłaby postać Julii również wiarygodniejszą. Resztę niepoprawności w
kwestii kreacji bohaterów możesz wyeliminować tylko po udoskonaleniu świata
przedstawionego, po stworzeniu konkretnych, jasnych zasad funkcjonowania tego
społeczeństwa.
Dialogi 3/4
Cieszę się, że dialogi w Twoim opowiadaniu nie są jedyną
formą przekazywania jakichkolwiek treści. Dobrze, że potrafisz się bez tego
obejść. Co lepsze – kiedy już na te dialogi się decydujesz, wychodzą Ci one
bardzo dobrze. Przede wszystkim muszę zwrócić uwagę na naturalność. Tematy
rozmów nie są przesadnie ambitne, ale nie zaskakują też swoją głupotą. Nie są
też absolutnie nieważne – spełniają bowiem jakąś rolę i czytelnik jest w stanie
je zapamiętać. Poza tym zdarzają Ci się naprawdę ciekawe teksty, które – co
najważniejsze – oddają charakter postaci. To naprawdę wspaniale, jeśli
czytelnik jest w stanie rozróżnić postacie po ich wypowiedziach. Poza tym
wszystko mi się zgadza – te dialogi pasują do szesnato- i siedemnastolatków. Na
dodatek niektóre z nich prowokują bohaterkę do dalszych refleksji (chociażby na
temat wolności), potrafisz płynnie to ze sobą łączyć, tak że wszystko tworzy
zgrabną całość.
Na Twoim miejscu skupiłabym się trochę bardziej na
wypowiedziach „człowieka w garniturze” (no właśnie – musisz mu przydzielić
jakąś konkretną funkcję, to nie może tak wyglądać). Wiem, że w sytuacjach,
kiedy nie za bardzo wiemy, jak dana rzecz funkcjonuje, to skracamy, trochę
lejemy wodę, po prostu improwizujemy. Da się wyczuć, że nie za bardzo wiesz,
jak te jego „przemówienia” zaczynać, prowadzić i kończyć. Wychodzi to troszkę
niezgrabnie, da się to co prawda przeżyć – nie zaburza to całości, ale jest to
coś, co możesz jeszcze udoskonalić. Przede wszystkim – nie musisz trzymać się
tylko jednego tematu. Rozumiem, że tak łatwiej, ale teoretycznie nam zależy i
nie idziemy na łatwiznę. Proponuję, aby poruszał on także inne kwestie,
dotyczące np. życia w tym i innych światach. Możesz wymyślać jakieś problemy, o
których on mógłby opowiadać (jednocześnie, poprzez np. nielogicznie dobrane
informacje albo w ogóle charakter całej wypowiedzi, pokazałabyś, jak
funkcjonuje manipulacja i cenzura), co jednocześnie ujawniałoby działanie
innych światów i dopełniało opisy Eleny.
Ja wykorzystałabym jeszcze jeden element – manipulację i
siłę tego człowieka w ogóle. Ludzie nie słuchaliby się go, gdyby zwracał się do
nich tak bezpośrednio, jak teraz. On ma nad nimi władzę, nie możesz o tym
zapominać. To nie są najlepsi przyjaciele ani nawet zwyczajni znajomi. Nie – on
stoi przy ambonie i wygłasza przemówienie, informując o bieżących sprawach,
oczywiście kłamiąc na każdym kroku, tuszując niewygodne fakty i tak dalej, i
tak dalej, zachowując przy tym godną postawę, wyrażając się do granic
możliwości dyplomatycznie. Tak przynajmniej to sobie wyobrażam… Chyba że masz
inną wizję, ale nie wiem, bo jak wspominałam – mało jest władzy w Twoim
opowiadaniu w ogóle. W każdym razie jest to coś, nad czym mogłabyś się jeszcze
trochę pogłowić i tym zabiegiem urozmaicić wypowiedzi tego mężczyzny.
Jeśli chodzi o zapis, zauważyłam mały problem. Nie wiem, czy
to kwestia przypadku, czy naprawdę nie znasz zasad. Chodzi głównie o
interpunkcję i rozpoczynanie części narracyjnej od małej bądź wielkiej litery. Zasada
jest taka, że jeśli część narracyjna bezpośrednio odnosi się do wypowiedzi, to
rozpoczynamy ją małą literą, bo i wypowiedzi kropką nie kończymy. Jeśli
natomiast część narracyjna nie wiąże się z wypowiedzią, to jest to już nowe
zdanie. Problem polega w tym, że czasami trudno jasno stwierdzić, czy część
narracyjna jest opisem wypowiedzi, czy też nie, dlatego wszystko zależy od
interpretacji autora.
- Powinnaś przyjść i
spytać, czy do czegoś nie jesteś potrzebna - zauważyła Julia
- Pytałam. - Usprawiedliwiałam
się.
Wydaje mi się, że w tym przypadku sprawa jest jasna i
„usprawiedliwiałam się” bezpośrednio odnosi się do wypowiedzi. Dlatego poprawny
zapis powinien wyglądać:
- Pytałam - usprawiedliwiałam się.
- Skowyt Kornel! - Zawołał
mężczyzna, tak że głośnik aż zaskrzeczał.
Po wykrzyknikach czy znakach zapytania część narracyjną - jeśli odnosi się do wypowiedzi - zapisujemy od małej.
- Wiesz, jak to będzie
wyglądać? - na ostatniej sylabie głos mi lekko zadrżał, choć bardzo się
starałam, by nie było po nim słychać emocji.
Teoretycznie coś takiego mogłoby przejść – jeśli chodzi o
określanie głosu, sprawa nie jest do końca oczywista – jednak później w tym
samym rozdziale, kiedy pojawia się opis głosu postaci, traktujesz to już jako
odrębną część… Musisz zdecydować się na jedną wersję i jej się trzymać.
- Prędzej czy później i tak bym tu trafił. Przygotowałem
się, spokojna głowa. - Powtarzał.
- Która godzina? - zapytałam, próbując ustalić swój biorytm.
- Zaraz jedenasta. - stwierdził.
Estetyka i kompozycja 3/3
Alles gut.
Poprawność 2/5
Niestety zdarzają Ci się błędy – najczęściej interpunkcyjne.
Przede wszystkim musisz zapamiętać, że przed takimi spójnikami jak: albo, oraz,
ani, i itd., stawiamy przecinek tylko wtedy, kiedy pojawia się on w zdaniu
dwukrotnie i to przed tym drugim spójnikiem. To najczęściej popełniany przez
Ciebie błąd, który trochę mnie zaskoczył, bo myślałam, że to podstawowa zasada,
którą zawsze najwcześniej się poznaje. No ale dobrze – lepiej późno niż wcale.
Byłoby najlepiej, gdybyś poprawiła wszystkie błędy swojego opowiadania, bo to
zbyt ciekawy tekst, żeby go takimi drobnostkami rujnować. Nie zamierzam jednak
wypisywać wszystkich potknięć, bo tak naprawdę cały czas powtarzają się te
same. Wydaje mi się, że wystarczy, jak poznasz zasady i od następnego rozdziału
zaczniesz się do nich stosować. Kiedy będzie wracała do wcześniejszych rozdziałów,
to po prostu poprawiaj to, co wpadnie Ci w oko.
Poniżej wszystkie błędy tylko z pierwszego rozdziału.
Zielone przecinki to te postawione niepoprawnie, a czerwone
to brakujące.
- Skończyło tak, że przewracałam się z jednego boku na drugi, zawinięta w cieplutką kołdrę. (r.1) – zgubiłaś „się”.
- Miasto. W gruncie rzeczy to nie było miasto, ale wszyscy to tak nazywali. Większość z mieszkańców po prostu nigdy miasta nie widziała. W naszym mieście były same długie, niskie budynki, podzielone na pojedyncze pokoje. (r.1) O ile dwa pierwsza „miasta” nie przeszkadzają, bo zabieg jest celowy, tak tych podkreślonych można byłoby uniknąć, np. Większość z mieszkańców po prostu nigdy takowego nie widziała. W naszym były same długie, niskie budynki...
- Jednak nikt z nas nie miał tu pieniędzy, ani samochodu, żeby gdzieś dojechać.(r.1)
- Przemianowali więc kulturalne rozmowy na zgromadzenia, gdzie każdy, kto miał coś ważnego do powiedzenia, wchodził… (r.1)
- Matematyki uczyłam się u pani Ilony spod dziesiątki i u pana Zbigniewa spot trzydziestki czwórki.(r.1) – spod.
- Mieliśmy kilka biblii, fantastyki, beletrystyki, książki popularno naukowe i mnóstwo innych – książki popularno-naukowe.
- Naiwni proponowali im jedzenie ze swojego sadu, albo ręcznie plecione wiklinowe koszyki.
- Zazwyczaj był to ktoś z zewnątrz, albo jakaś osoba, która chciała się koniecznie wyróżnić z tłumu.
- Julia miała chyba najładniejsze włosy, jakie widziałam
- używała słów typu „buraku”, „baranie”, albo „ośle”.
- Co jakiś czas ktoś kogoś deptał, zaczepiał się kawałkiem ubrania, albo zatrzymywał się na przykład po to, by zawiązać buty.
- Dopiero kiedy zapanowała kompletna cisza (co swoją drogą było niesamowite, taki tłok i bezwzględna cisza), poczułam, że naprawdę się boję.
- Czekałam, aż tłum się przede mną rozstąpi…
- Nawet nie wiedziałam, na co tak czekałam.
Jestem głodna, zatem zjem albo czekoladę, albo
obiad.
Jestem zmęczona, dlatego nie mam ochoty ani na odrabianie lekcji, ani
na pisanie ocen.
Druga zasada – rozdzielamy przecinkiem dwa zdania składowe w
zdaniu współrzędnym. Łopatologicznie mówiąc – postaw przecinek, kiedy możesz
postawić pytanie i w zdaniu jest więcej niż jedno orzeczenie. Przykład:
Lubię przychodzić do jego domu, kiedy czeka tam na nas obiad. Uważam, że w innym przypadku to nie ma
sensu. Zachowuje się tak, jakby
był najnudniejszym człowiekiem na świecie. Ale na szczęście jego mama
dobrze gotuje, więc ten
związek ma sens.
Trzecia zasad – kiedy w zdaniu pojawia się imiesłów
przysłówkowy, także rozdzielamy je przecinkiem. Przykład:
Zjadłszy obiad, poszliśmy na górę. Idąc
po schodach, rozmawialiśmy ze sobą i milczeliśmy, pijąc
kawę.
Inne błędy:
- Mieliśmy ten sam kolor włosów, tą samą, bladą cerę i te same oczy (r.2) – tę cerę.
- wyobrażałam sobie dziesięć miejsc siedzących w tylnich kabinach(r.3) – w tylnych kabinach.
- Zazwyczaj dostałam coś do naprawienia, albo posprzątania – dostawałam.
- Jednak nie rozumiałam, jakiege perspektywy oni widzą przed sobą? (r.5) – literówka – jakie.
- Przez chwile szliśmy w ciszy(r.6) – chwilę.
- Myślał, że jestem wciągnięta i pomaga mi przetrwać, tym czasem wprowadził mnie nieświadomie do jego świata (r.7) – tymczasem.
Kolejna sprawa - zapis nazwy wzgórza. Musisz zdecydować się na jedną wersję - albo lewitujące wzgórze, albo Lewitujące Wzgórze (tak byłoby najlepiej).
Dodatki 4/5
Co my tu mamy… Najpierw linki. Czy te białe wyróżnienia
tekstu zrobiłaś celowo? Nie wygląda to estetycznie. Twój opis jest w porządku,
wiele można z niego odczytać i wzbudzasz nim sympatię. Zdziwiła mnie strona z
Kruczownikami. „Szczerze, wolałabym żebyście pominęli sobie tę rubrykę i po
prostu przeczytali opowiadanie, samodzielnie wyciągając stamtąd wnioski...” –
kto Cię zmusił do stworzenia tych opisów? Jeśli chcesz, żeby czytelnik je
pominął, to po prostu wywal je ze strony, one naprawdę nie są niezbędne. Sama
nigdy ich nie czytam – często nawet jako oceniająca. Dalej – obrazki,
spamownik. Wszystko jest w porządku, tylko zastanów się nad tymi opisami
postaci i popraw na podstronach błędy:
Przeznaczony głównie
dla ocenialni, oraz naprawdę dobrych
opowiadań. (spamownik)
Jak mi coś podeślecie, to na pewno umieszczę, a póki co wstawiam swoje. (obrazki)
Wkurzają mnie małe
dzieci, chyba że są wesołe i poczciwe, i ciche… (Mijen)
trzymam się na uboczu, choć lubię być w centrum uwagi
Dodatkowe punkty 1/5
Za to, że podjęłaś wyzwanie i wzięłaś się za taki temat i tak prywatnie - za umilenie mi czasu, bo opowiadane naprawdę dobrze się czytało.
Otrzymałaś 44,5 pkt., czyli ocenę dobrą (na którą w pełni zasługujesz; sama wystawiłabym Ci ją bez punktów). Życzę powodzenia w dalszym pisaniu.
Za to, że podjęłaś wyzwanie i wzięłaś się za taki temat i tak prywatnie - za umilenie mi czasu, bo opowiadane naprawdę dobrze się czytało.
Otrzymałaś 44,5 pkt., czyli ocenę dobrą (na którą w pełni zasługujesz; sama wystawiłabym Ci ją bez punktów). Życzę powodzenia w dalszym pisaniu.
Dziewczęta, nie zapomnijcie o komentarzu Smirka pod ostatnim postem.
A, wiem, że w ocenie są dywizy, ale mi się wszystko pochrzaniło po publikacji, trudno.
Jestem druga w Twojej kolejce i mam pytanie:
OdpowiedzUsuńSą osoby, które skarżą się na to, że dzielę rozdziały na kilka części, dlatego chcę zmienić ich nazwy, by było łatwiej i przejrzyściej. Nie wiem czy już zaczęłaś pisać ocenę, czy ta zmiana wchodzi w grę, czy raczej nie? Jeśli nie, poczekam i zmienię, kiedy skończysz. ;)
Dzięki za ocenę, dobrze, że w końcu trafiłam na kogoś kompetentnego :) Zasady zapisywania dialogów znam, nie wiem co się stało, że ich nie zastosowałam, bo przeważnie robię to raczej odruchowo. Co do prysznica połączonego z pokojem - nie chodziło mi o to, że ludzie się nie wstydzą. Nie ma oddzielenia tylko dlatego, że każdy z założenia mieszka i żyje sam, przynajmniej jeśli nie ma rodziny. Elena akurat nie ma. Faceta od przemawiania rozgryzłaś, co trochę mnie zmartwiło, faktycznie mam z nim problem. Tyle że on jest tylko i wyłącznie mówcą - nie ma wiele władzy. Cały system władzy miałam zamiar dopiero przedstawić za pomocą Kinga ogarniętego w świecie. Jeśli chodzi o mój styl i charakter Eleny - te dwa elementy są ze sobą powiązane, dziewczyna jest wyprana przez większość czasu z silnych emocji i raczej zdystansowana, takżetego. No. Za to bardzo mi się podobała Twoja podpowiedź, żebym korzystała z dwuznaczności słów :D
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie za ocenę, była jedną z lepszych jakie czytałam, pozdro i te takie :>