Pierwsze wrażenie dość pozytywne,
nie za ciemno, nie za jasno. Wszystko jest uporządkowane, więc można odnieść
miłe wrażenie, że autorka faktycznie opiekuje się blogiem i nie jest jej on
obojętny. Moje zastrzeżenie budzi jedynie czcionka w gadżetach i fakt, że
posiadasz tytuł do menu, jakby wpisany już w szablon, gdzie pod spodem znajduje
się pustka. Nie wiem, czy to wina braku umiejętności odpowiedniego ustawienia
szablonu lub po prostu przeoczenia. Nie jestem też fanką układów z trzema
kolumnami, a i w Twoim przypadku jest on całkowicie zbędny.
W podstronach dość oszczędnie.
Najbardziej obszerna zdaje się być ta, w której opisujesz siebie. Mam jednak
kilka zastrzeżeń, jeśli o nią chodzi. Po pierwsze witasz nas stwierdzeniem, że
jesteś dziwna. A to ciekawe, bo taką informację zamieszcza na swojej podstronie
co trzecia szesnastolatka, nie żebym miała tu komukolwiek właśnie pojechać.
Myślę, że takie stwierdzenie nie robi dobrego wrażenia, szczególnie jako wstęp
do tak rozbudowanego i dojrzałego tekstu, zahaczającego nawet o próbę
niewprawnej analizy samej siebie. Z uwag ogólnych: akapity, które całkowicie
zostały u Ciebie pominięte. Nieistotne, że masz tytuły do każdej fragmentu;
nowa myśl powinna się rozpoczynać akapitem i tego się trzymajmy.
Martwią mnie ci „Bohaterowie”. Opowiadanie
piszesz o osobach, które żyły na ulicy i były doświadczone przez los, a w ich
opisie ukazujesz zupełnie co innego. Już pomijając sam fakt, że nie powinnaś
tego robić, ale zdjęcia, które zamieściłaś przedstawiają czyściutkich,
wypielęgnowanych nastolatków (bo wątpię, że którakolwiek z tamtych osób ma
więcej niż 17 lat) o twarzach gładkich i nieskalanych przemocą. Przecież to
śmierdzi jawną sprzecznością na kilka kilometrów. Pamiętaj, że wszystko, co
opisałaś, powinno znaleźć się w tekście, bo Twoją rolą jest również prowadzenie
kreacji bohaterów. A umieszczając na blogu taką podstronę, nie załatwiasz wcale
sprawy, wręcz przeciwnie, bo nie masz możliwości odbiegnięcia od tego
wizerunku, wykreowania postaci na potrzeby opowiadania i sama siebie ograniczasz
zdjęciami jakiś azjatyckich lalusiów czy wypudrowanych panienek. Ale to do tego
przejdziemy później (czyt. za to Cię później zabiję).
Co do ostatniej strony, zastanawiam się,
czy nie lepiej byłoby te kilka linków zawrzeć w Twojej historii, bo jest to z
nią w pewien sposób związane. Nie jest
to blog traktujący wyłącznie o Twoim życiu, zatem wydaje się, że chyba lekko
przedobrzyłaś z odnośnikami do Twojego życia.
Mam też wątpliwości odnośnie archiwum,
wydaje mi się, że lepszym rozwiązaniem byłby spis treści.
·
Pierwsze wrażenie 9/10
·
Dodatki 2/5
Rozdział 1
Prologu brak, rozdział pierwszy zaczynasz
krótkim zlepkiem zdań o samej bohaterce i pogodzie które, jak rozumiem, miały
pełnić funkcję wprowadzającą. Całość tego, co ją otacza zamknęłaś jednak w
krótkich trzech zdaniach, które ani trochę nie wwiodły mnie w klimat opowieści.
A nie masz wrażenia, że powinny, skoro dopiero co rozpoczęłaś akcję? Rzucasz
hasłem: deszcz, ale jaki deszcz? Czy była to zwykła mżawka, ulewa? Czy ten
deszcz siąpił, może lał? Jaka była pora roku, cokolwiek? Skupiasz się na
przedstawieniu bohaterki, ale zauważ, że sama zainteresowana nie jest
umiejscowiona w konkretnym miejscu. Wiem tylko tyle, że na działce. Ale działki
są różne, różnie wyglądają. Nie bój się opisywać otoczenia, scenerii i
okoliczności. Wiadomo, że nadmiar opisów również dobrze nie służy, ale ich brak
jest jeszcze gorszy. Scena, kiedy bohaterka leży na hamaku, byłaby dobrym tłem
do opowiedzenia kilku słów o jej historii, do wprowadzenia czytelnika w świat,
jakim przyszło jej żyć. Bardzo dobrze skomponowałoby się to z późniejszą sceną,
gdy bohaterka zabija policjantów. Zakładając oczywiście, że ten fragment
również odpowiednio zmodyfikowałabyś, ale o tym za moment.
Jakim cudem glany mogą chlupnąć o kałuże
przy jednym skoku? Kałuże, to jest kilka kałuży, o ile dobrze zrozumiałam Twoje
intencje. To jaki rozmiar buta ona miała?
W dalszej części tekstu pojawiają się
pojedyncze zdania odnośnie burzy, jakichś ludzi na dworcu, ale to jest takie
minimum, nawet nie. Kelly nagle przeteleportowała się na dworzec, stwierdziła,
że nie ma celu, zagrzmiało, a w międzyczasie kilku policjantów przechadzało się
po budynku. Co robili tam policjanci? Z tego, co wiem, policja jest na kolej
wzywana w szczególnych przypadkach, normalnie utrzymywaniem porządku zajmuje
się wewnętrzna straż ochrony kolei. Tak jest w każdym razie w Polsce, nie wiem
jak w tym miasteczku, którego położenia nie raczyłaś nam podać.
Motywy złości Kelly są nam nieznane,
przyszła na dworzec, coś tajemniczego kazało jej zabić policjantów i poszła do
domu. Skoro ma względny dom, dlaczego nie udała się tam wcześniej w celu
schowania się przed deszczem, tylko leżała na działce lub tułała się po dworcach?
Zachowanie tej dziewczyny nie ma jakiegokolwiek tła. Wiem, że ciężko o jakieś
głębsze wywody o tym, co też się w tej główce dzieje, biorąc pod uwagę fakt, że
zdecydowałaś się na narrację trzecioosobową, ale mogłaś dodać jakiś drobiazg,
jakąś pozornie nieistotną sytuację, która spowodowała tę lawinę zdarzeń.
Zajmijmy się teraz panami policjantami.
Pominę fakt ich obecności na dworcu i nieuzasadnionego zainteresowania Kelly.
Przyjmę, że jest to całkowicie logiczne i wiarygodne. Nie mogę jednak z taką
wyrozumiałością potraktować faktu, że dwudziestoparolatka powaliła trzech
silnych mężczyzn na środku dworca, potem dziwnym trafem znalazła się w zaułku,
następnie sama zataszczyła ich zwłoki do śmietnika i nikt się nie skapnął.
Zakładam, że znajdowała się gdzieś na środku dworca, skoro kilka linijek
wcześniej piszesz, że znajdowało się wokół niej dużo ludzi, a potem, że zaczęła
kierować się ku wyjściu. Kolejna kwestia jest taka, że przecież na dworcach
bywa monitoring, a dwaj policjanci, którzy chwilowo nie mieli jeszcze dziury w
głowie, mogli wezwać posiłki przez radio. O wiele wiarygodniej by wyszło,
jakbyś pozwoliła autorce zaciągnąć ich gdzieś w faktycznie odludne miejsce,
bardziej nadające się na morderstwo.
Brakuje mi opisów, brakuje mi klimatu. Starasz
się zwracać uwagę tylko na jej buntowniczy charakter, póki co niczym
nieumotywowany, traktując całą resztę po macoszemu. A to niedobrze, bo
opowiadanie to nie tylko bohaterzy. Oczywiście byłoby to możliwe, jasne, czemu
nie, ale obawiam się, że musiałabyś zmienić wtedy lekko koncepcję opowiadania,
nazywać się „ilovejustinbieber” i Azjatę zastąpić słodkim chłopaczkiem z buźką
niczym pupcia niemowlaczka. A na tym Ci chyba nie zależy.
Ledwo wykiełkowałaś z kreacją Kelly,
zaraz dorabiasz jej kolegę. A przecież niewiele wiemy o dziewczynie, równie
prawdopodobnie mogłaby być jakąś wariatką, która uciekła z psychiatryka, łazi
teraz po jakiś działkach i morduje ludzi, a jej zachowania możemy sobie
tłumaczyć ciężką niedołężnością psychiczną. Ich spotkanie jest dość nietypowe,
można by pomyśleć teraz, że główna postać, oprócz braku piątej klepki, posiada
również problemy ze słuchem. Szkoda, że tak popędziłaś z akcją, warto byłoby
dopisać coś więcej o samej zainteresowanej, analizować ją, rozbijać na części
pierwsze, rozbebeszać emocjonalnie, pokazać jej historię, zachowanie chociaż trochę.
Pamiętaj, że podstrona o bohaterach mnie nie interesuje, a informacje tam
zawarte traktuję dodatkowo, więc nie próbuj się potem usprawiedliwiać, że nie
pisałaś o jej przeszłości, bo przecież było o tym w „Bohaterach”. Nie, moja
droga, Twoim zadaniem jest tak zapoznać nas z bohaterką i światem, w jakim
żyje, abym wchłonęła to wszystko. Czytając, powinnam czuć razem z nią,
przeżywać jej złość, frustrację, ciężkość broni, gdy mordowała ludzi, którzy
niczego od niej nie chcieli ( a jeśli chcieli, czemu o tym też nie ma ani
słowa?). Nie kastruj tak tekstu ze szczegółów.
Mam wrażenie, jakby to spotkanie z Kimem nie zdziwiło jej. W ogóle nie mogę się pozbyć uczucia, że wszystko dzieje się
według planu, że brakuje elementów zaskoczenia, nagłych zmian. Chłopak wszedł
do pokoju, a K. nawet się tym specjalnie nie zdziwiła, w każdym razie
zdziwienie to zostało pokazane w sposób szczątkowy, jeśli nie zerowy. Tak,
jakby tylko czekała, że on wejdzie, a on wiedział, że odmówi. Brakuje napięcia.
To nie jest scenariusz do telenoweli, gdzie bohaterowie mogą swoje zdziwienie
okazać przez westchnięcie i stwierdzenie, że się tego nie spodziewali, ojej.
Początkiem mnie niestety nie zachwyciłaś,
jest dużo do poprawy. Tekst jest mało wiarygodny i momentami bardzo
nielogiczny. Zwrócę Ci też uwagę na zapis dialogów, który w wielu przypadkach
jest niepoprawny. Odsyłam Cię to źródła KLIK, gdzie możesz spokojnie przejrzeć
sobie i na przykładach wzbogacić swoją wiedzę.
Rozdział 2
Znowu rozpoczynasz od opisu pogody. O ile
opisem można to nazwać, bo mam pewne wątpliwości, czy jedno zdanie można już
podciągnąć do tej kategorii. Jeśli nie wiesz, jak zacząć, bo i takie mam
wrażenie, zacznij od chwili zastanowienia się nad obecną sytuacją. Opisuj
wszystkie możliwości, zagłęb się w myśli głównej bohaterki. Możesz też
przedstawić część miasta, po którym właśnie się porusza, trochę o jej
przeszłości. Korzystaj z tego, że przy trzecioosobowej narracji możesz
dowolnie manipulować akcją, zjawiać się w danym momencie i miejscu, żeby zaraz
przenieść się gdzie indziej. Nie pomijaj jednak tego, co jest pomiędzy.
Chociażby tutaj mogłaś zaznaczyć, że było już zupełnie ciemno, gdy padający od
dwóch godzin deszcz właśnie skończył swój popis. Daje to wrażenie spójności,
czytelnik wie, że nie skaczesz sobie od wydarzenia do wydarzenia i pomiędzy
jest również coś. Poza tym zacząć od większego opisu jest po prostu łatwiej,
możesz dać sobie czas na rozwinięcie akcji, na pokazanie czytelnikowi
okoliczności, w jakich znajduje się bohater. Wiele osób tak robi. Często jest
tak, że pisząc, sami siebie musimy w ten klimat wprowadzić, a tekst, który
piszemy po takim wstępie, zdaje się być bardziej płynnym i wiarygodnym.
Kim jest jakiś dziwny, zupełnie nie
pasuje do wizerunku wyrzutka, jaki został mu narzucony. Nawet ta jego
tajemniczość, gdy wkręca Kelly bajkę o demonach jest taka sztuczna. Jego
sposób mówienia niczym nie różni się od wypowiedzi dziewczyny. Naprawdę
uważasz, że ktoś, kto od ósmego roku życia mieszka na ulicy i jest płatnym
mordercą mógłby gawędzić sobie radośnie z dziewczyną, która z kolei od
dwunastego roku życia mieszka na ulicy. O tak, to wcale nie powód do zmiany
zachowania, każda taka osoba jest beztroska i radosna, zero strachu, zero
instynktu, skądże. Ponadto te dwie postacie są identyczne, płaskie. Nawet ich
wygląd jest dla nas tajemnicą. Czerwone włosy Kelly i koreańskie rysy chłopaka
są jedynymi cechami, o których, jak dotąd, napisałaś. Obie te osoby wydają mi
się być zwykłymi zlepkami kilku cech. Zero zainteresowań, motywacji.
Komuś się tu pory dnia pogmerały, co?
Wchodząc do metra było już ciemno, a gdy wysiedli z niego niebo jaśniało
czerwonym blaskiem. Czyli są dwie opcje: jechali metrem całą noc i wysiedli w
momencie, kiedy słońce wschodziło lub nie zwróciłaś uwagi na to, co tu
wypisujesz i powstała nam urocza sprzeczność. Zatem jak to w końcu było, co?
Poza tym cały dzień padało, więc nielogiczne, żeby zachód słońca był czerwony,
bo taki zachód słońca oznacza, że pogoda była i będzie dobra. Ha, ktoś tu nie
słuchał na przyrodzie w podstawówce! A potem z kolei piszesz jeszcze o
napływających ciemnych chmurach. Zwracaj uwagę na takie szczegóły!
Rozdział jest za krótki i nic nie wnosi.
Bez sensu tworzyć osobną część na ich podróż, podczas której nie dzieję się nic
konkretnego, Kim wkręca jej jakieś farmazony, trochę sobie pogadali, trochę
pokazali, że są płaskimi marionetkami bez motywów i na tym się kończy.
Wspominałam już o tym wcześniej — brakuje zwrotów akcji. Piszesz opowiadanie, w
którym byłyby one bardzo wskazane, to nie jest romans, gdzie bohaterowie mogą
się ze sobą umawiać przez szesnaście rozdziałów i oprócz tego nie robić nic.
Rozdział 3
Znowu się pani pogoda pokiełbasiła.
Jakieś dwa rozdziały wstecz niebo było ciemne, przed chwilą czerwieniało i
wypogadzało się, a teraz znowu pioruny i PRZEDWCZESNY ZMROK. Jakiś osobliwy rodzaj anomalii pogodowych,
czasowych i jakichkolwiek. Zwracaj uwagę na takie rzeczy, to wszystko powinno
być idealnie dopasowane i zgrane, nie ma mowy o niedociągnięciach, nawet w
przypadku tła opowiadania. Którego, swoją drogą, i tak jest tu niewiele. Nie
opisujesz miejsc — nie mam tu na myśli tych kilku zdań, które gdzieś wplatasz,
nie zaznaczasz konkretnego upływu czasu przez co ja, jako Twój czytelnik, mam
wrażenie, że wszystko dzieje się w ślimaczym tempie. A może faktycznie się
dzieje, nie wiem.
Zaczynasz trzeci rozdział, nadal jest ten
sam dzień, nic się nie wydarzyło i nie zapowiada się, aby akcja miała ruszyć do
przodu. Bohaterowie wędrują po mieście, wbijają się do
jakiejś paskudnej tawerny, piją łyskacze i na tym się wszystko kończy, Kim mówi
jej tylko, że demony to kit. Żadnego zmieniającego bieg akcji dialogu, żadnych
nowości. Po prostu sobie siedzą. Jeśli kiedykolwiek będę chciała pokazać komuś,
jak dobrze zapchać miejsce w opowiadaniu, możesz być pewna, że podeślę mu link
do tej części. Mogłaś to naprawdę dobrze wykorzystać, mogłaś tutaj rozwinąć
jakąś rozmowę między bohaterami. Olać tę tajemniczość Kima, mogłaś go schlać i
zmusić do otworzenia przed Kelly gęby i opowiedzenia czegoś o sobie, skąd jest,
dlaczego wylądował na ulicy. Pamiętaj, że Twój bohater powinien być realny i
żywy, jak Ty i ja. Nie możesz ograniczyć się tylko do tego, co jest teraz. Nie
mogę traktować poważnie osoby bez przeszłości i charakteru.
Więcej do powiedzenia na ten temat nie
mam, odcinek wydaje się być pisany byle tylko coś napisać. Bez sensu.
Rozdział 4
Opisów miasta nam skąpisz, oprócz tego, że
w co piątym zdaniu podkreślasz jak bardzo ponura była ulica (czyli że oni od
poprzedniego rozdziału idą jedną ulicą?) i że raczej nie było to miejsce dobre
na rekreacyjne spacerki (a powoli zaczynam mieć wrażenie, że to wszystko to
taka przyjazna przechadzka dwojga przyjaciół). No dobra, takowe miejsca to tło
dla większości opowiadań i być może nie powinno mnie dziwić to, że i Ty
postanowiłaś umieścić tam akcję. Tylko co o tej dramatycznej ponurości stanowiło:
skrzypiące drewno i deszcz? A widzisz! I tu wychodzi nam prosty wniosek: za
dużo pieprzenia, za mało pisania o tym, co ważne.
Z kolei pisząc o budynku owego nieba,
stajesz się aż zbyt szczegółowa. Opisujesz dosłownie wszystko, każdą pierdołę
zapominając o jednym: odczuciach na jego temat głównej bohaterki, o jej
reakcji. Nawiasem mówiąc, odnoszę coraz częstsze wrażenie, że Kelly to taka
porcelanowa laleczka pozbawiona mimiki, myśli i złożonych zachowań, w sumie
trochę taka zbuntowana Mary Sue. Wróćmy jednak do tematu. Czasem przesadzasz z
różnymi poetyckimi zagraniami, które, w występującym u Ciebie nadmiarze,
zamieniają tekst w grafomańską papkę różnych stwierdzeń, nierzadko niczym ze
sobą niepowiązanych. Najwyraźniej nie opanowałaś jeszcze sztuki wyczucia, gdzie
co pasuje, a gdzie nie. Ale wszystko przed Tobą. Zastanów się też nad jakimś
ładniejszym sposobem zapisu myśli. Proponuję kursywą.
Opis walki bardzo ładny, zgrabny,
plastyczny i w miarę spójny, chociaż momentami chaotyczny. W przypadku tego
fragmentu różne porównania sprawdziłyby się nadzwyczajnie i pomyśl nad tym,
pisząc kolejne opisy walk. Chaotyczność, o której wspomniałam, wcale nie
powoduje wrażenia niedopracowania, a wręcz przeciwnie. Poza tym pokazuje ona
jak ciężki i nierówny był to pojedynek, a więc świetnie określa klimat.
Powinnam Ci teraz pogratulować bardzo dobrego fragmentu, gdyby nie to, że pod
kątem poprawności tekst leży i kwiczy, co w sumie może też dotyczyć całej
reszty. Gubisz dużo polskich ogonków, co nie jest raczej spowodowane Twoją
niewiedzą, bardziej niedbalstwem. Wystarczy przecież, że kilka dni po
publikacji przejrzysz znowu tekst i z powodzeniem możesz wykryć większość
takich błędów. Masz również dużo braków przecinków. Nie wiem, skąd się to
bierze, skoro jednym razem przecinek jest, a za drugim razem w przypadku tego
samego zastosowania przecinka już nie ma. Możliwe, że i tu kłania się Twoje
roztrzepanie. Zdecydowanie powinnaś wyedukować się w kwestii zapisu dialogów,
bo mam wrażenie, że robisz to całkowicie nieumiejętnie i przypadkowo. Podobnie
z cudzysłowem, w który tak namiętnie ładujesz myśli bohaterów.
Pojawia się Shanti, która również dołącza
do Klubu Bohaterów, Którzy Wypowiadają Się W Ten Sam Sposób. Naprawdę nie
wpadłaś na taki bolesny pomysł, żeby jakoś te postacie rozróżnić? Trzy Mary Sue
w jednym opowiadaniu to nieco za dużo, więc błagam - opamiętaj się zanim
zrobisz z niej kolejną płaską bohaterkę. No i przypominam, że zielone i kręcone
włosy nie stanowią jej opisu.
Stałaś się coraz bardziej uciążliwie
szczegółowa. To logiczne, że winda jeździ tylko po naciśnięciu guzika, przecież
nie na abrakadabra, kurde no, więc spokojnie mogłaś napisać, że po prostu
zjechały w dół. Tracisz też resztki realności. Cholera, ta barmaneczka wydaje
się być jakaś bez sensu! Tak z miejsca zaufać Kelly i dać jej pokój obity
jedwabiem? Błagam! Żeby to było chociaż trochę sensowne, powinnaś dorzucić
jakąś niepewność, zagadkę, intrygę. Lecisz według planu i zachowujesz się,
jakbyś pisała o historii trzynastolatki przyjeżdzającej na obóz nad morze, a
nie morderczyni dołączającej do jakiejś organizacji zabijającej ludzi na
zlecenie. Tak swoją drogą, czy policja w tym mieście jest aż tak nieudolna, aby
nie zainteresować się problemem ginących ludzi? Żadnego śledztwa, nic?
I na koniec jedno pytanie: czemu
wszystkich ludzi w kółko określasz jako czerwonowłosa, zielonowłosa? Już pominę
poprawny zapis, ale czy serio oni nie mają innych cech, niż włosy?
Rozdział 5
Dość bujny opis snu, biorąc pod uwagę
język, jakiego w nim użyłaś. Tak, podpowiem: poniosło Cię. Bardziej
przypomina mi to prologi u pani Meyer, dramatyczne i krwiste rozważania nad
nadchodzącą śmiercią, bezsensowne i zachwycające bez sensu nawalonymi ładnymi
słówkami. Ale to nie jest porównanie, które powinnaś uznać za komplement
(zresztą kto normalny by uznał?). Ten fragment piszesz z punktu widzenia
głównej bohaterki, czyż nie? Bohaterki, która od dwunastego roku życia żyje na
ulicy, jest przeżarta przemocą i zdecydowanie nie myśli o tym, czy krew spływa
w pląsach, czy ciszę rozdziera odgłos pękających warg, czy śnieg jest skrzący.
Jej myślenie jest inne, niż Twoje, więc staraj się to uwzględniać. Wątpliwe
jest czy taka osoba w ogóle zna takie słowa. Poza tym to jest opis snu? Proszę
Cię, ale nikt nie śni tak realistycznie, tak szczegółowo!
Dialogi są bardzo nierealne, sztuczne. Mam
wrażenie, że kompletnie nie przykładasz się do tego, aby nadać im chociaż
trochę klimatu rozmów osób podobnych do Kima i Kelly. Może nie masz z nimi
kontaktu, nie wiem. Ale w takich przypadkach pomocna jest literatura, nie
ukrywajmy, że na tym etapie twórczości musisz czytać i inspirować się
pisarzami, którzy mają większe doświadczenie w takiej tematyce. Nie każę Ci
szlajać się po jakichś melinach i narażać się na darmowe przemeblowanie buźki,
ale trochę wysiłku, aby zorientować się w tych klimatach nikomu nie
zaszkodziło.
Błagam, dziewczyna praktycznie z ulicy
trafia do Nieba dla wyrzutków i od razu idzie na zakupy? A skąd ma pieniążki? A
kto jej na to pozwoli? A jeśli już, to dlaczego jest to kolejna sytuacja bez znaczenia,
jakby narzucona przez plan? Mogłaś tu dorzucić coś z sensem, nie wiem, próbę
ucieczki, jakiś atak. A nie, po prostu idzie na plażę, zszywa kurtkę i myśli.
Żebyś Ty chociaż dokonywała jakiejś próby analizy jej zachowania, ukazania nam
motywów i konkretnych sytuacji z przeszłości. Ale nie! Zamiast tego mamy lekko
zawiewające grafomanią opisy jakichś morderstw. Zastanów się nad ich sensem.
Znowu niepoprawny zapis dialogów, błędy
ortograficzne, braki przecinków. Mam wrażenie, że od pierwszego odcinka ani
trochę się nie poprawiłaś.
Rozdział 6
Mam ochotę rzucać krzesłami, jak czytam to
wszystko. No bo patrz: bezsensowna podróż Kima i Kelly zajęła trzy rozdziały,
potem w jednym upakowałaś cały pierwszy dzień, który powinien być
najważniejszy, a Ty ogołociłaś go z wszelkiego znaczenia. A potem całą piątą
część bohaterka szyje sobie kurtkę i wspomina. Jaki to ma cel? Zielonego
pojęcia nie mam, bo w szóstym rozdziale streszczasz nam czterdziestodniową
rutynę, okres próbny. Rozplanowanie akcji masz całkowicie do czterech liter.
Wyjaśnij mi, gdzie tu jakikolwiek sens i konsekwencja, bo ja przestałam już go
widzieć. Skupiasz się na, za przeproszeniem, pierdołach, a kwestie istotne
traktujesz bardzo po macoszemu. Powinnaś to zmienić, określić, które wątki są najważniejsze,
a które to tylko dodatki, bo inaczej można dostać korbki z tym wszystkim.
Całość nadal jest bardzo sztuczna, brakuje zwyczajnej lekkości w dialogach,
zresztą nie tylko. Postaci są płaskie, takie same. Mam wrażenie, że Kelly i Kim
są bliźniakami, które różnią się tylko fragmentami odzienia, kolorem włosów i
to by było na tyle. Co powoduje taki stan? Brak analizy ich charakterów,
określenia wyglądu i przede wszystkim rozrysowania postaci na płaszczyznach
przyszłości, przeszłości i teraźniejszości. Mówiłam, że będę krzyczeć za brak
opisów postaci, więc krzyczę: wszystko to, co widzimy na ich zdjęciach ma się
znaleźć w tekście! Poświęcasz tyle czasu na bzdurne momenty, że spokojnie
znajdziesz jeszcze czas na opisanie Kim, Kelly i Shanti. Nie tylko wyglądu, ale
też cech charakteru, zachowania, motywów. I pracuj nad tym, żeby dialogi nie
były tak sztywne, nawet zmniejsz ich ilość i nie rób z nich zapychaczy miejsca.
Muszę Ci jednak przyznać, że jest już
lepiej, pojawił się czas i miejsce wydarzeń. Motywujesz i analizujesz też
zachowania Kelly, krótko i jeszcze nieudolnie, ale zawsze to jakiś krok do
przodu. Szkoda, że tak urwałaś ten fragment o jej przeszłości. Tego mi
najbardziej brakuje — wiemy zbyt dużo o teraźniejszości bohaterów, a o
przeszłości nic. Taka tajemniczość staje się w pewnym momencie bardzo męcząca.
Język wyraźnie zmienił się od poprzedniej
części. Nie wiem tylko, czy to dobrze, ponieważ coraz mocniej przesadzasz z
różnymi metaforami. Na taką skalę nie robi to dobrego wrażenia. Myślę, że po
prostu nie umiesz wartko prowadzić akcji, więc kręcisz się wokół takich bzdur
typu pogoda.
Nadal zły zapis dialogów, braki
przecinków. Wychwyciłam też w wielu miejscach złą odmianę przez przypadki i
literówki. Albo nauczysz się sama to wychwytywać, albo znajdź sobie jakąś betę.
Punkty:
*Fabuła 2/5
* Bohaterowie 2/7
* Świat przedstawiony 4/7
* Dialogi 1,5/6
* Kreacja kolejnych wątków 1/5
* Styl, język, kompozycja 4/6
*Logika, spójność, wiarygodność 0,5/6
* Zaciekawienie 1/1
* Poprawność 4/5
Łącznie: 20/45
Sam pomysł nie jest zły, właściwie jest
naprawdę dobry w dobie wszechobecnych wampirów i HP. Duży plus masz za to, że
wszystko wymyślasz sama i nie opierasz się na istniejących już schematach. Nie
znaczy to jednak, że masz u mnie taryfę ulgową. Wręcz przeciwnie. Stoi przed
Tobą o tyle ciężkie zadanie, że kandydujesz na oceniającą, więc sama powinnaś
raczej świecić przykładem, więc nie było mowy o popuszczeniu Ci jakiejkolwiek
pierdoły. A pierdół wszelkiej maści było pełno.
Chociażby to nieszczęsne tempo akcji. Raz
wlokłaś się ze wszystkim przez cztery rozdziały, aby następnie najważniejsze
momenty poupychać w dwóch, trzech akapitach. Powinnaś zdecydowanie bardziej
myśleć nad tym, ile konkretna sytuacja ma zająć w opowiadaniu, jakie ma mieć znaczenie.
Wędrówka nie miała żadnego, w każdym razie tak została ona ukazana. Być może
chodziło Ci o jakiś moment przejścia, tego nie wiem, ponieważ nie zaznaczyłaś
niczego takiego.
Kolejna denerwująca sprawa jest taka, że
mam wrażenie, jakby wydarzenia następowały po sobie według jakiegoś odgórnie
narzuconego planu. Bohaterowie zdają się o wszystkich wiedzieć i milcząco
wykonywać swoją robotę. Zero jakiegokolwiek zaskoczenia. W przypadku takiego
opowiadania zwroty akcji są wręcz wskazane. Miałaś wiele sytuacji, które
zresztą Ci wskazałam, gdzie mogłaś wrzucić taki element zaskoczenia.
Bohaterowie, których wykreowałaś są
zwyczajnie płascy i niczym od siebie się nie różnią. Mówiłam Ci już na początku
oceny, że zdjęcia są bez znaczenia i jeśli tylko na nich będziesz się opierać,
udusisz się w końcu w sosie własnej głupoty. Powinnaś ich opisywać, stopniowo
pokazywać kolejne części i charakteru lub wyglądu, pisać o ich przemianach,
motywach, o tym, co czują, czego pragną, czego się boją — o wszystkim, co
wydaje Ci się mieć znaczenie i co chciałabyś wiedzieć o swojej ulubionej
książkowej postaci. Spraw też, że będą się od siebie jakoś różnić. Co z tego,
że byli w mniej więcej podobnej sytuacji życiowej, każda historia jest inna i
opowiedz nam ją, niczym interesującą bajkę. Nie bój się doprowadzać do
gwałtownych kłótni między nimi, pokaż, że mają inne zdanie na temat świata.
Pamiętaj, że oni też mają mimikę, używają charakterystycznych gestów, mają
konkretny głos, zapach. Nie składają się tylko z włosów i glanów, niestety.
Na początku opisy świata przedstawionego
były bardzo krótkie, gołe i niespójne. W ostatnim odcinku coś jakby się
poprawiło. Ale no cóż: ze skrajności w skrajność, bo teraz mamy lekki przesyt
tego wszystkiego. Za dużo gadasz o nieistotnych pierdołach, chcesz się
pochwalić ładnym, poetyckim stylem, a to Ci niestety niezbyt pasuje. Trochę
tego za dużo. Poza tym otoczenie Kelly jest bardzo monotonne i dość
tendencyjne. Chodzi mi o to, że całość wydaje się bardzo typowa, mroczna i
nudna. Mam też wrażenie, że, oprócz tych policjantów i ludzi z tawerny, nikt w
tym mieście nie mieszka. A przecież to dość duże miasto, jak mniemam — portowe.
Ktoś na pewno musi się tam przemieszczać, zawadzać. Byłby to dobry motyw do
pokazania samotności bohaterów — dwoje młodych ludzi zmuszonych do życia na
ulicy, samotnych wśród tylu twarzy. Zawsze to jakieś urozmaicenie od ciągłego
lania się po gębach.
Zwróciłam
Ci uwagę na to, że gubisz się przy pogodzie. I jest to najpiękniejszy przykład
braku konsekwencji. Konsekwencji i logiki, w zasadzie. A takich przykładów jest
o wiele więcej, wszystkie zresztą wypisałam Ci wcześniej. Sama nie wiem, czy
opowiadanie jest realne. Coś podpowiada mi, że nie masz o tym pojęcia, dlatego
ciągle odnoszę wrażenie, że piszesz to bardzo niepewnie i gubisz się we
własnych pomysłach. Jeśli brakuje Ci wiedzy — czytaj, czytaj i jeszcze raz
czytaj.
I na koniec: GDZIE SĄ DO DIASKA
AKAPITY W OSTATNIM ODCINKU?!?!?!?!?!?!?!
I właściwie to by było na tyle, jeśli o
ogólne podsumowanie chodzi. Punktów dodatkowych nie dostaniesz na razie,
dopiero jak zobaczę poprawę to mogę o nim pomyśleć. Mam nadzieję, że nie
pogryzłam Cię zbytnio.
Wyszło, że otrzymujesz 31 punktów na 65
możliwych, czyli ocena dostateczna.
Buziaki!
PS Zepsuło mi się formatowanie w tej ocenie, ale już nie mam siły go poprawiać. Jakby którejś się nudziło, czujcie się upoważnione do naprawienia tego za mnie.
PS 2 Dobry brodacz na dobre popołudnie.
Dziękuję bardzo za ocenę. Wszystkie rozdziały napiszę od nowa w najbliższym czasie, stosując się do rad zamieszczonych tutaj. Mam nadzieję, że nie było tak bardzo mocno źle, że nie przyjmiesz prośby o ponowną ocenę, gdy tylko spełnię wymagania regulaminu ;). Wiedziałam, że wiele rzeczy jest źle, poza tym nielogicznie, ale opowiadanie zaczęłam jakiś rok temu, a potem odświeżyłam na szybkiego i niedbale. Nie jestem taka znowu beznadziejna, udowodnię to, kiedy wszystko ogarnę ^^.
OdpowiedzUsuńAch i jeszcze jedno pytanie: Gdzie się podziała ocena "Prawa do miłości"? Oceniłaś wyłącznie rozdziały, a był tam również one-part. Pozdrawiam~
A, durna Ida. Przypomnij mi na podstawie jakiej książki go pisałaś, to przeczytam i zrobię dopisek do oceny.
OdpowiedzUsuńAleż to nie było na podstawie żadnej książki. Pomysł był zaczerpnięty z książki. Z "Gry Anioła" Carlosa Ruiza Zafóna. ^^
UsuńA jeśli już przy ocenach jesteśmy: gdzie się podziały Twoje oceny?
OdpowiedzUsuńW trakcie ;). Jestem zabiegana jak nie wiem, robię trzy na raz ;-;
OdpowiedzUsuńPamiętaj, że staż Ci się za miesiąc kończy.
UsuńWiem, pamiętam :c. Za ok. trzy dni powinnam już wam wysłać jedną z tych ocen.
UsuńI PROOOSZĘ OCEŃ MI TĘ JEDNĄ NOTKĘ :C
OdpowiedzUsuńJak dasz mi 30-godzinną dobę to nawet dziś.
UsuńCiekawy pomysł na prowadzenie bloga. Każdy zawsze się czegoś z tego nauczy ;)
OdpowiedzUsuń