Lum ocenia my-logorhhea
Pierwsze wrażenie, dodatki 6/15
Adres ładny, aczkolwiek jego zapamiętanie po pierwszej wizycie
graniczy z cudem; belka mnie nie interesuje. Jaki, kurczę, przystojny szablon.
Taki spokojny, prosty i obrazkowy, mniam. Co prawda, nieco się rozjeżdża, ale
nie stanowi to jakiegoś problemu. Poza tym, jest to zapewne wina moich ustawień
ekranu, więc uznajmy, że nie ma problemu. Nie podoba mi się długość strony.
Jakbyś ograniczyła ilość postów do trzech, całość wyglądałaby lepiej. A tak
mamy kilometrowego tasiemca z milionem jakichś linków i innych pierdół na kiju.
Dwa sposoby subskrypcji (legendy głoszą, że ktoś kiedyś użył w tym celu
e-mailu), twitter, lubimyczytać (mogłaś uciąć ten banner do czterech książek,
przecież nie musimy znać całego Twojego życiowego must read, do diabła!),
statystyka, czyli całkowicie zbędny standard oraz dwa bannery, które jakoś mi
nie pasują do całości, do tych subtelnych kreseczek nad innymi dodatkami. Nie
da się tego zapakować w jakąś podstronę? A propos podstron: zajmijmy się dodatkami.
Podstrona nr
1, czyli coś o Tobie. Zobaczmy zatem w jakiej formie się nam zaserwujesz. Albo
jednak nie, mogłam tam nawet nie wchodzić, bo to, co spotkałam po załadowaniu
się strony przyprawiło mnie o skurcz mięśni twarzy. Co to jest, do jasnej
anielki? I nie jest to pytanie retoryczne, to zachęta do przemyślenia, co
chciałaś osiągnąć takim wstępem. Takim, o zgrozo!, grafomańskim, pseudo
ironicznym tekstem. Powinnaś w tym miejscu zachęcić przybysza, a nie rzucić mu
w twarz jakimś zlepkiem zdań, z którego wynika tylko tyle, że masz go w nosie i
żeby czym prędzej uciekał z tej strony, bo i tak nic dobrego go tu nie spotka.
Huh, to ma sens, na pewno zyskasz dzięki temu miliony czytelników! A dlaczego
nie będziesz robiła wywodów na temat swojego życiorysu, hm? Weź jakąś książkę
do ręki, otwórz w miejscu, gdzie widnieje opis autora i tell me honey, czy
napisane jest tam, jak ten ziomek się zachowuję, co robi w wolnym czasie albo
jaki jest jego ulubiony kolor? Dobra, jasne, rozumiem, ale pisząc takie coś,
powinnaś skupić się poważnych rzeczach, które faktycznie mogą mieć znaczenie
dla Twojego czytelnika. No chociażby: ile masz lat, dlaczego piszesz, od kiedy
piszesz.
Podstrona nr
2, czyli coś o blogu. Po pierwsze, zmieńże w informacji, że blog jest
zawieszony, bo nadal wisi tu ta wzmianka o postach co dwa tygodnie. Ponadto:
czemu nie lubisz spamu? Jakoś trzeba się zareklamować, pozbierać lajki i tak
dalej. Może wyprodukuj jakiś spamownik. Och, faktycznie „my” jest takim dziwnym
słowem pochodzącym z języka angielskiego! Ale wiesz, masz u mnie plus, że,
dzięki Bogu, nie podałaś jaki jest adres bloga. Dobrze, że wytłumaczyłaś, co
adres znaczy i dlaczego zdecydowałaś się na niego; widać, że nie był to
przypadkowy wybór. Sama nie wiem, co mam myśleć o całym tym opisie bloga. Niby
jest w porządku, ale wydaje mi się to takie naciągnięte, pod publikę. Nie
rozumiem, czy jest sens opisywać stary blog, skoro to historia zakończona,
podobnie nie warto podkreślać po pięćset razy, że teraz dorosłaś, że jesteś
dorosła, że to dorosły blog.
Podstrona nr
3, czyli subskrypcja, z której miałam szczery uciesz przez kilka minut.
Pierwsze pytanie o tę podstronę: czy sugerujesz, że Twoi czytelnicy są
idiotami? Każdy, kto chociaż trochę zna się na blogach (albo po prostu jest
normalnym, inteligentnym człowiekiem) wpadnie na pomysł, co zrobić, żeby nie
przegapić posta. Więc błagam, nie kompromituj się dłużej i wywalże tę
podstronę, zapomnijmy obie o jej istnieniu i będzie dobrze.
Podobnie z
podstroną nr 4. Po jakiego wała Ci te listy, skoro masz lubimyczytac, do
którego posiadasz nawet odnośnik u dołu? A i w przypadku filmów możesz założyć
sobie filmweb, nawet w gratisie dostaniesz statystyki i tak dalej. Bez sensu
jest robić pół miliona podstron, na które czytelnicy tylko wpadną, rzucą okiem,
a burdel pozostanie.
W Spisie
Treści wszystko i nic zarazem, ale przyjrzę się temu potem. Przechodząc do
współpracy: szkoda, że nie napisałaś na czym ta współpraca miałaby polegać. I
wytłumacz mi jedną rzecz: nie reklamujesz innych blogów, ale za to zasypujesz
czytelników stertą swoich bannerów. Eno, koleżanko, bądźmy konsekwentni.
Podsumowując całość:
pierwsze wrażenie nie było złe, do poprawy jest długość bloga, przemyśl też ten
bałagan na dole. W przypadku dodatków: popraw podstronę o Tobie, ogarnij
informację o zawieszeniu na tej o blogu, subskrypcja i listy powinny według
mnie w ogóle zniknąć oraz we współpracy napisz, na czym ona mniej więcej
polega. Za każdą z tych rzeczy odejmę Ci punkt, za podstronę o Tobie dwa.
Treść
24,25/40
Ocenię po jednym poście z każdej kategorii, żeby mieć
lepszy obraz tego, co Ty tam produkujesz. Każdą notkę ocenię według osobnych
kryteriów, a potem zapakuję to wszystko w średnią arytmetyczną i w ten sposób
uzyskam wynik.
(Tak jeszcze
do całości: szkoda, że jednak nie masz jakiegoś archiwum, szerokiej albo innego
tałatajstwa, gdzie mogłabym sobie przejrzeć posty według tytułów; sprawia mi to
ogromny problem, gdy chcę znaleźć coś, co mnie zainteresuje i jest nadające się
do oceny.)
Książki, "Niezgodna"
Nie znalazłszy niczego mądrego w moim klimacie, uznałam, że wezmę
recenzję pierwszą z brzegu. Szczerze, nigdy jakoś mnie te blogowe opinie nie
interesowały, czasem coś przeczytałam, ale tak to nie porywa mnie ta forma.
Zatem przed Tobą ciężka misja! Musisz pokazać mi, że faktycznie to jest coś
wartego uwagi.
Na początek krótkie przedstawienie książki. Brakuje mi autora oraz
wydawnictwa (co jest wbrew pozorom kluczową sprawą dla wielu czytelników).
Zaczynasz dwoma zdaniami, które są jakieś takie naciągnięte, niby poprawne, ale
brzmiące wyjątkowo niefajnie. A jakby to zapisać po prostu: Słyszałam o tej
książce wiele pochlebnych opinii. Boli? Potem wrzucasz tekst z okładki i na tym
się kończy. To Twoja teza, założenie, co ma to robić? Czuję się jakbyś z góry
narzucała mi, że ta książka jest super, jest zajebista, była przecież na drugim
miejscu po Murakamim i na pierwszym miejscu listy Amazonu, ojejejejej! Tak,
jakbyś miała to swoje zdanie, ale nie umiała go poprzeć. Tekst właściwy zaczynasz
krótko skracając fabułę, czyli dość typowo. Wyjaśnij mi też jeszcze jedno: jakim
cudem jest to DAWNE społeczeństwo Chicago, skoro piszesz, że wszystko ma
miejsce w PRZYSZŁOŚCI? Czyżbyś posiadała umiejętność zaginania
czasoprzestrzeni? W dalszej części recenzji nadal opisujesz fabułę. I
zastanawiam się, czy nie przekroczyłaś tej cienkiej granicy między spoilerem, a
recenzją. Myślę, że moment przejścia z frakcji do frakcji to kluczowa sprawa w
książce, a Ty nam bezczelnie to zdradziłaś!
Dobrze, że
skupiasz się też na wadach tej książki i opisujesz je dość obiektywnie, pomimo
tego, że uznałaś na początku tę książkę za cud (swoją drogą: cud, który ma
niedociągnięcia?) i nawet dałaś jej prawie maksymalną ilość punktów. Nie wiem,
ja po Twojej recenzji oceniłabym ją na jakieś 5, patrząc na ilość wymienionych słabostek
i przymiotów (gdzie według mnie te pierwsze przeważają, co może świadczyć tylko
o tym, że nie napisałaś tej recenzji zgodnie z zamierzeniem i jako czytelnik
odbieram fałszywe sygnały).
Jeśli chodzi
o Twój styl pisania, jest on całkiem płynny i poprawny. Nie miałam problemów ze
skupieniem się na treści, nie odpływałam, ale też nie zachwyciłaś mnie niczym,
co wyróżniłoby Cię spośród innych. Język jest całkowicie w porządku, prosty,
zrozumiały. Nachodzi mi na myśl określenie: młodzieżowy.
W przypadku
oryginalności, którą niestety muszę ocenić jest kiepsko. Takich recenzji, jak
Twoja, mogłabym znaleźć co najmniej pięć i różniłyby się one pewnie tylko
czcionką. Potrzebujesz czegoś, co sprawi, że Twoje teksty będą jeszcze
ciekawsze. Poczytaj różne inne, zainspiruj się jakoś. Nie potrafię Ci pomóc w
tym momencie, dlatego, że sama musisz to odkryć. I na koniec smutny wniosek:
recenzja nie zachęciła mnie do przeczytania tej książki, przykro mi.
Zrealizowanie tematu: 10/10; styl, język, sposób
przekazu informacji: 6/10; Oryginalność: 2/10; Zaciekawienie czytelnika: 5/10;
Łącznie: 23/40
Filmy, "Bejbi blues"
O, zobaczmy tym razem, jak poszła Ci recenzja filmu. Włączę sobie
soundtrack z tejże produkcji i biorę się do roboty.
W krótkim przedstawieniu brakuje mi obsady, to jest chociażby
nazwisk aktorów grających Natalię, jej chłopaka, koleżankę i tego typa ze
sklepu. Na początku serwujesz nam krótki portret psychologiczny głównej
bohaterki (oparłaś go na własnych odczuciach czy tym, co przeczytałaś o
filmie?). Wózek z dwudziestolecia międzywojennego? Huh, powiedz mi skąd ta
dziewczyna miałaby wydobyć wózek sprzed wojny? Wyjaśniam: podobne wózki mieli
Twoi rodzice za komuny, sprawdź sobie na zdjęciach. Dość powierzchowny opis,
skupiasz się głównie na dziecku, na ich relacji, a nie opowiesz, że Natalia
lubi np. stroić się, przecież jej outfity to jedna z najciekawszych rzeczy w
tym filmie. Jakim cudem ktoś może być z zawodu uczniem albo maturzystą? Zawód
to rzecz wyuczona i nie można wykonywać ZAWODU UCZNIA! Usuńże to i pozostaw po
prostu samego maturzystę, przecież wyglądałoby to tak samo. Poza tym: skate z
powołania? Że niby jak to jego powołanie wygląda? To jest wybór, świadomy
wybór. No i brzmi to mniej więcej jakby z zawodu był stolarzem, a z powołania
ogrodnikiem. A bycie uczniem i skatem się ze sobą jakoś nie wyklucza, znam
wielu skatów z powodzeniem chodzących do szkoły.
Niedobrze,
że narzucasz czytającemu swoje zdanie w recenzji, powinnaś być bardziej
obiektywna. Mam wrażenie, że na siłę starasz się do czegoś przyczepić, nie
podajesz argumentów, dlaczego Ci to i owo nie podoba. Mówisz, że coś jest
nielogiczne, nie wyjaśniasz dlaczego. A może dla kogoś to jest logiczne, może w
pewnych kręgach to jest normalne, może tylko Tobie się to nie podoba, bo nie
musisz podejmować decyzji jak Natalia, nie jara Cię matka Twojej dziewczyny.
Poza tym to nie jest film o normalnych ludziach i ich sytuacjach, a tego w
swojej recenzji nie uwzględniłaś. Kurczę, kobieto, konsekwencji nieco proszę!
Zresztą, nie chciałabym oceniać Ciebie, ale mam wrażenie, że po prostu nie
zrozumiałaś tego filmu, że sceny, gdy Natalia dzwoniła i nikt nie odbierał
miały Ci coś pokazać, zasygnalizować. Mam wrażenie, że poleciałaś z prądem
hejtu na ten film i tyle. I żeby było jasne: wcale mi się on nie podobał, ale
liczyłam, że może pokażesz pełny punkt widzenia, a zamiast tego dostałam ochłap
emocji. Emocji w dodatku bez umotywowania.
Styl trochę
Ci podupadł w porównaniu z poprzednim postem, nie jest już tak płynnie. Staraj
się, żeby nie ponosiły Cię własne wrażenia, jak recenzujesz to rób to
obiektywnie. Oryginalność jest mi ciężko ocenić, ale chyba podobnie jak przy
poście poprzednim nie mogę Ci dać więcej niż dwóch punktów. Ta recenzja również
słabo mnie zachęciła do ponownego oglądnięcia tego dzieła oraz do dalszego
czytania Twoich opisów filmów.
Zrealizowanie tematu: 7/10; styl, język, sposób
przekazu informacji: 5/10; oryginalność: 3/10; zaciekawienie: 4/10; łacznie:
19/40
Twórczość, "SS"
Miałam duży problem z wyborem opowiadania. Pomysł miałaś bardzo dobry,
jestem pod wrażeniem. Zawiódł jednak sposób, w jaki to zrealizowałaś.
Zacznijmy
jednak od początku, czyli od fabuły. W przypadku tak krótkiego tekstu ciężko o
jakiejkolwiek mówić, szczególnie, że bardzo okroiłaś ten tekst z wszelkich
wydarzeń. Całość jest chaotyczna, więc uważam, że powinnaś to trochę
uporządkować, w czym naturalnie Ci pomogę. Zacznijmy od wspomnień tej kobiety,
które poprzeplatałaś motywem lufy przy skroni. Dobry zabieg. Znaczy: byłby
dobry, gdybyś ich sielankę, romantyczną historię ich miłości opisała bardziej
obszernie. Nie mamy zbyt dobrego tła, aby dogłębnie poczuć dramat tej kobiety.
Napisz jeszcze trochę o tym, jak się poznali, jak ta miłość się rozwijała,
wszystko po kolei. Dokładaj do tego konkretne sytuacje, które sprawiały, że to
było wyjątkowe (tak, jak piszesz o tych wieczorach, gdy wracał z pracy). A
dopiero potem przejdź do wojny, jak to zmieniło ich życie, jak wpłynęło na tę
miłość. Wątek kolegi nazisty powinien być trochę wpleciony w całość. Aktualnie
jest to na takiej zasadzie: sielanka, sielanka i pac, kolega nazista każe mu
wstąpić do SS i ten leci na łeb na szyję, bo tak, bo taki ma kaprys. Brakuje mi
umotywowania zachowania jego, jak i tej kobiety. Nie bój się zawrzeć tu różnych
poglądów Hitlera, możesz się do nich odnosić i podkreślać, dlaczego wystąpiła
sprzeczność. Fakt, że kobieta jest Żydówką też nie powinien być ukrywany, bo to
dość istotna sprawa w takiej sytuacji. Nie musisz tego podkreślać na każdym
kroku, ale wzmianka kilka akapitów wcześniej byłaby dobrym pomysłem. Przejdźmy
teraz do wątku z lufą pistoletu. Naprawdę świetny pomysł! Tylko podobnie jak
wspomnienia, dość okrojony ze szczegółów, uczucia kobiety są opisane dość
ubogo. Skupiasz się głównie na jego oddechu, jakiejś lufie, drżących rękach.
Zwróć uwagę na to, co myślała w danej chwili, jakie delikatne ruchy były
wykonywane. Wątpię, że wszystko trwało z pół godziny, on stał, wisiał nad nią,
zastanawiał się i jedyną zmieniającą się rzeczą był jego oddech. Zaznacz, że to
był moment, kilka sekund, spróbuj opisać cały tok myślowy w trakcie tego
wszystkiego, może otoczenie, gdzie kobieta się znajduje, może to, jak się
spotkali po tym roku i w jakich okolicznościach postanowił ją zabić. Przecież
nie przylazłby tak ot, zabić swoją żonę, bo była Żydówką. Może była w obozie,
może próbowała się buntować? Jeśli chodzi o zakończenie, to jest koszmarne i
proponuję się nad nim porządnie zastanowić. Zbyt na siłę, bezsensownie psuje
poważny charakter tej opowieści. Spróbuj wymyślić coś nowego, bardziej realnego
i trzymającego się całości.
Język jest nieco zbyt beztroski, opisujesz wszystko zwyczajnymi
słowami, brakuje mi zwrotów, które podkreślałyby grozę tej sytuacji, jak
również płynnych opisów zamiast kilku zdań rzuconych tak ot, bez większego
związku z fabułą. Skoro akcja dzieje się w Berlinie, mogłabyś skusić się na
wtrącenie kilku niemieckich słówek, które oddzielone od reszty kursywą,
nadałyby opowiadaniu niezwykły klimat. Podobny zabieg stosował chociażby mój
kochany Nabokov i uwierz mi, że tekst bardzo na tym zyskuje. Styl jest ładny,
ale trochę niedopracowany, chaotyczny i momentami masz grafomańskie przebłyski.
Pisz zdecydowanie więcej i zwracaj uwagę na takie stylistyczne pierdoły, jak
chociażby to nieszczęsne zakończenie. Nie jestem mistrzem historii, ale wydaje
mi się, że tło historyczne jest w porządku, chociaż mogę się mylić, bo, jak już
wspomniałam, całość jest bardzo okrojona i ciężko wysnuć jakiekolwiek wnioski.
Fabuła (pomysł, oryginalność, sposób
przedstawienia pomysłu): 2/5; bohaterowie (kreacja, psychologia, odczucia
wewnętrzne): 3/7; świat przedstawiony (opisy, miejsce i czas, wiarygodność):
5/7; tło historyczne (wiarygodność): 6/6; kreacja kilku wątków: 2/5; styl,
język: 3/6; logika, spójność: 2/3; zaciekawienie 1/1; łącznie: 24/40
Blogowo, "Inspirujące strony"
Nie mam najzieleńszego pojęcia według jakich kryteriów powinnam
ocenić ten post, więc użyję tych najbardziej uniwersalnych do blogów
tematycznych.
Temat zrealizowałaś całkowicie, chociaż brakuje mi kilku
elementów. Po pierwsze: jaki to jest inspirujący obrazek, mogłaś wkleić kilka
przykładów zdjęć, które ostatnio Cię zainspirowały do zrobienia czegokolwiek.
Inspirowanie jest ostatnio w modzie, tylko zastanawia mnie często, do czego te,
w większości pseudo ahrtistik, fociunie miałyby kogokolwiek zmotywować. Przykłady
nie zaszkodziłyby. Po drugie, czym te dziesięć identycznych stron z takimi
samymi zdjęciami się od siebie różni i dlaczego to akuratnie one są dla Ciebie
top, a nie chociażby tumblr albo soup?
Styl i język zwyczajne, co tu dodać. Nie rozpisałaś się
szczególnie, więc nie mam też się czego czepić, ale też nad niczym się
specjalnie nie zachwycę. Oryginalność jest w sumie zerowa. Mam wrażenie, że to
jeden z tych postów pisanych na siłę. Pomysł przewija się między blogami, coraz
to nowe bloggerki dodają swoje topki różnych stron. Ale co to wnosi, tell me
darling, jeśli one się w większości pokrywają i zawierają zaledwie pacnięty
linkas do danej strony bez jakiejkolwiek zachęty, to ja nie wiem.
Zrealizowanie tematu: 5/10; styl, język: 7/10;
oryginalność: 2/10; zaciekawienie: 5/10; łącznie: 19/40
Melanże, "Kwietniowy melanż"
Moje pierwsze skojarzenie było takie, że opisujesz tu swoje
imprezy, ale dzięki Bogu jest to po prostu gazetka blogowa. Całkiem przyzwoita,
dodam. Nie będę jej analizować i rozkładać na czynniki pierwsze, bo nie ma
takiej potrzeby. Mam jednak kilka uwag:
·
Pisząc o Dniu Książki mogłaś wymyślić coś ciekawego, jakiś mini
konkurs, opisać czy jakkolwiek go obchodzisz. Trochę śmiesznie wygląda:
wciśnięta na siłę wzmianka o Dniu Książki, który nie znaczy nic dla Ciebie.
·
Gdzie są, do diaska, recenzje książek ze stosiku, co?! (Nie, nie
odejmę Ci za to punktów, po prostu jestem ciekawa).
·
Duży plus za strony w "Warte uwagi". I za pomysł na
zakładkę do książki. (W końcu ile można łazić z rachunkami albo innymi
śmieciami powpychanymi w książki?)
Bardzo mi
się spodobał ten pomysł, taki kontrolowany misz masz. I nie mam się do
czego przyczepić, no normalnie nie mam.
Zrealizowanie tematu: 9,5/10; styl, język:
10/10; oryginalność: 10/10; zaciekawienie: 10/10; łącznie: 39,5/40
Jakby cały
blog był taki, jak melanże, to miałabyś u mnie pionę.
Życie; "Ciekawe kanały na youtube".
Chyba znowu trafiłam na topkę jakichś stron. Zobaczymy, jak
wykażesz się tym razem.
SĄ OPISY, JADŹKA, PATRZ, SĄ OPISY! Aczkolwiek nad ich jakością
wolałabym się chwilkę zastanowić. Oczywiście, Polimaty jako pierwsze. Ciekawe,
czy ma to jakiś związek z urodą Radka, że tak sobie pozwolę na chwilę zadumy i
odejścia od tematu. Jak dla mnie trochę za mało o tym napisałaś. Mogłaś zawrzeć
informacje, jakiej tematyki dotyczą filmy: psychologii, medycyny i historii, a
nie dajmy na to wiedzy o pierniczkach i tajnikach ich produkcji, do diaska. Z
kolei taki piękny i wyczerpujący opis dostał się "Marco prezentuje".
A propos prezentowania: kilka słów o samych prowadzących nie zaszkodziłoby. Kim
są Ci ludzie, jakimiś znanymi publicystami, zwykłymi vloggerami, przystojnymi
mężczyznami (jak chociażby Radek albo Włodek z LS, hihi)? To z pewnością
zachęciłoby Twoich czytelników do odwiedzenia tych stron. O, taki opis
prowadzącego, jak w przypadku Niekrytego Krytyka. I co, nie ciekawiej? Myślę,
że panowie z LS również zasłużyli na kilka zdań o ich twórczości. Skoro
podejmujesz się zadania przybliżenia nam tych wszystkich kanałów na jutjubie,
to poprosiłabym o faktycznie przybliżenie, a nie, do diaska, o kolejną topkę
(bo w gruncie rzeczy to mogę ją sobie znaleźć na pierdylionie innych blogów i
myślę, że specjalnie się nie będą od siebie różnić). Za krótko, zbyt po
łebkach, do poprawy.
Zrealizowanie tematu: 4/10; styl, język: 10/10;
oryginalność: 3/10; zaciekawienie: 4/10; łącznie: 21/40
Konkursów, droga pani, oceniać nie
będę, bo i po co.
Uzyskane punkty: 145,5. Podzieliwszy to na 6
wychodzi, że dostajesz 24,25 punktów w kategorii treść.
Poprawność 3,5/5
Dramatu nie
ma, ale zdarzają się lekkie potknięcia przecinkowe, cudzysłowiowe i
wielokropkowe. Poza tym masz od gnoma błędów stylistycznych. Nie ma jednak sensu
poprawiać starych notek, zamiast tego proponuję po prostu czytać kilka razy
post przed publikacją w różnych odstępach czasowych, innej opcji nie ma.
Dodatkowe punkty 2/5
Urwę Ci
jednego za upierdliwy antyspam, dorzucę dwa za melanż i jednego za szablon.
Łączna ilość punktów: 39,75/65; ocena dobra.
Buziaki, lum
PS Chyba muszę się rozkręcić z ocenianiem.
PS II No czyż TO nie jest piękne? Zapętlone od miesiąca. :3
,,napisane jest tam, jak ten ziomek się zachowuję,'' - on zachowuje, ja zachowuję :).
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńPS nie zabiłabym Cię, jakbyś się podpisał
Lum, z tobą to nigdy nie wiadomo. Człowiek ostrożny jest po prostu. ;p
Usuń