środa, 29 sierpnia 2012

[867] www.letters-of-lady.blog.onet.pl

opowiadanie
ocenia Drzewo 


Pierwsze wrażenie (4/10)
Wrażenie dość przeciętne. Na podstawie adresu spodziewam się rozdziałów pisanych w formie listów, nawet jestem tego trochę ciekawa. Słowa w nawiasie są cytatem, powinny być w cudzysłowie. Szablon z szabloniarni, więc mogę co najwyżej powiedzieć, że mi się dzieło szabloniarki nie podoba, ale Ty i tak nic nie zmienisz... Jedynie mogę Ci poradzić wyśrodkowanie statystyki i zmniejszenie jej czcionki (żeby była taka, jak spis podstron). Także rozdziały wyglądałyby estetyczniej wyśrodkowane.
Ogólnie nic mnie tu specjalnie nie przyciąga. Obrazek w nagłówku prezentuje się tandetnie, lewa kolumna, ze znikającym konturem i rozmazanym napisem "menu" też nie najlepiej. Nie podoba mi się i tyle. Najlepiej poszukaj ładniejszej szaty graficznej, chyba że tę darzysz jakąś wielką miłością i uwielbieniem, to cóż, ciesz nią swoje oczy, ale nie licz na wielkie zainteresowanie potencjalnych czytelników.       

Treść (6/40)
Przyznam, że wcześnie zgłosiłaś się po ocenę. Na podstawie siedmiu stron (tyle wyszło mi po wydrukowaniu) trudno powiedzieć coś konstruktywnie, ale cóż, spróbuję.
W fabule, jak na 6 krótkich rozdziałów i kilkunastolinijkowy prolog, dzieje się strasznie dużo. Nie wiem, czy poświęciłaś chociaż chwilę na gruntowne przemyślenie całości. Miałam wrażenie (równe narastającemu niedowierzaniu), jakbyś powrzucała mnóstwo wydarzeń, niekoniecznie dbając o logiczne powiązanie tychże.  

Prolog
Treściwy do bólu. Nie opisujesz praktycznie niczego, niespecjalnie starasz się zbudować klimat. Wszystko, co sobie wyobraziłam, było raczej moim domysłem oraz skojarzeniami z książkami i filmami, w których pojawiły się podobne motywy nie wynikiem Twojego naprowadzenia mojej wyobraźni na właściwy tor. To nie jest prolog w pozytywnym sensie zbudowany z niedopowiedzeń, przepełniony tajemniczością, ale po prostu rażąco lakoniczny. Brakuje nie tylko kreacji miejsca, ale też postaci. Niemal w 100% przypadków osoby, które pojawiają się na początku powieści, mają potem swoje ważne role w niej. Dlatego istotne jest, aby już wtedy na tyle zarysować ich kształt, żeby czytelnik je sobie zapamiętał.

List
Tutaj już czynisz rzecz niezwykłą. Na tak małej przestrzeni upychasz tyle treści! Gonisz jak szalona z akcją. Na dosłownie jednej stronie zmieściłaś otrzymanie od tajemniczego chłopaka listu, pogoń strażników, rozmowę z rodzicami i wyrzucenie Lily z domu z powodu jakiegoś niebezpieczeństwa. Nie dajesz czasu pomyśleć, co się dzieje, a co dopiero szansy, żeby wczuć się.
Idiotyczne jest dla mnie to, że rodzeństwo śpieszy się do domu, jakby musieli wrócić przed określoną godziną, tymczasem okazuje się, że wcale tak nie jest. Ledwo się pojawiają w progu, matka każe im wyjść z powrotem, bo jej przeszkadzają. Równie dobrze mogli cały ten czas spędzić poza domem i spokojnie poczekać, aż wyschną włosy Lily. Nie byłoby wtedy żadnego problemu.
Nie wiemy, jak wygląda miasto, po którym chodzi trójka rodzeństwa, ani jezioro, ani dom. Wiemy, że te miejsca istnieją i to wszystko. Słabo jest też z kreacją postaci. Lily ma włosy ciemno blond i białą sukienkę, OK, ale w jakim jest wieku (nie musi być dokładnie, ale jest jeszcze dzieckiem czy już nastolatką?), jakiej jest postury (smukła/okrągła, niska/wysoka, itd.)? O Bouchardzie nam powiedziałaś, iż jest jedenastoletnim chłopcem, a Annelies jest młodsza od Lily. I dosłownie tyle.
Robisz powtórzenia.
    Przed domem krzątała się mama. Zły znak. Zaraz będą pytania, gdzie byliśmy. Uwierzcie mi, nie chcielibyście być w mojej skórze.
    Któraś z sąsiadek zawołała mamę. Zaczęliśmy biec. Cicho weszliśmy do domu. Zadanie "Wkraść się do domu pod nieuwagę mamy" zakończone z sukcesem. Bynajmniej mi się tak zdawało.
    Bo oto we drzwiach zjawiła się moje rodzicielka. Jej włosy w kolorze karmelu były upięta w niedbałego koka, a tego czegoś, co było w jej brązowych oczach, się bałam.
   
Cześć, mamusiu! zawołałam i we trójkę wyszczerzyliśmy zęby w uśmiechu, który był najszerszym.
A więc, przymusowo wygonieni z domu, poszliśmy na jarmark.  
1) Nie bynajmniej (mające znaczenie: ani trochę), tylko przynajmniej.
2) moja rodzicielka
3) upięte
4) A jak inaczej: dobrowolnie wygonieni? Takie określenie sugeruje raczej, że mama była zmuszona do wygonienia ich. Po prostu: wygonieni. 
Dziwiły mnie uwagi głównej bohaterki. Niby miały być ironiczne, albo śmieszne, ale mnie po prostu denerwowały. Narracja jest prowadzona pierwszoosobowo, a Twoja postać w ogóle nie opisuje tego, co widzi, ani swojego rodzeństwa (jaki mają charakter? czy Lily dobrze się z nimi dogaduje?), ani swoich uczuć… Jedyne jej komentarze w stosunku do otaczającego jej świata to na przykład:
  • Tegoroczne lato było upalne i słoneczne, więc rzadko komu chciało się zostawać w dusznych domach, ale nikt nie wpadł na pomysł, żeby pójść nad pobliskie jezioro. Czasami ludzie przerażali mnie swoim brakiem pomysłowości.
1) mało komu 

  • Czekaj! Czy ona powiedziała "bałagan"?! Dom czysty jak łza, a ona mówi, że jest "bałagan"?! Tak, moja matka jest dziwna. Ale z kolei żadna normalna(w pełnym tego słowa znaczeniu) matka ze mną by nie wytrzymała.
To absolutnie nic nie wnosi. Nie mówię, że takich uwag w ogóle nie wolno stosować w prozie. Niektórym wychodzi kreowanie w ten sposób bohaterów, ale Tobie, na tym etapie, radziłabym się zająć podstawami.


Will  
Przy tym rozdziale, chociaż to dopiero druga strona, zwątpiłam w sens tego opowiadania. Przykro mi to pisać, naprawdę, ale czytając coś tak pozbawionego wszelkiej logiki, trudno nie popaść w rozpacz i rezygnację. Nie wiem, ile masz lat. Mam nadzieję, że nie więcej niż 10-12, bo taki wiek jeszcze tłumaczy brak ciągu przyczynowo skutkowego. Jeśli znajdujesz się w tym przedziale, to nie masz się czym przejmować…    
Spokój Lily jest piorunujący. Jej reakcja to po prostu brak reakcji. Prawdopodobnie jest małą dziewczynką, a w jej życiu wydarzyło coś niezrozumiałego i strasznego. Rodzice, dorośli opiekunowie spanikowali i wygonili ją z domu. Tymczasem ona, cały czas będąc ścigana i mając wskazówki od ludzi, którym ufa najbardziej na świecie, zachowuje się nieposłusznie i wraca, jak gdyby nigdy nic, nad jeziorko. Tam spokojnie siedzi, analizuje i postanawia zostać do rana (!!!). Nie jest przerażona? Jej rodzice są. Nie czuje się zagubiona? Właśnie straciła dach nad głową, opiekę i czai nad nią niezrozumiałe zagrożenie. Została sama i nie wie, co się dzieje, ale niespecjalnie ją to obchodzi.  
Jeszcze głupsze wydaje mi się zachowanie Willa, który chyba lepiej rozumie, co jest grane, a godzi się poczekać nad jeziorem i natychmiast mówi wszystko o sobie oraz o intrydze związanej z listem. Kompletnie nieodpowiedzialne i niedojrzałe jak na młodego hrabię, nie sądzisz?
Pseudofilozoficzna końcówka zdaje się być pozbawiona sensu. Zupełnie.  

Zniknięcie
Zarówno intryga, jak i strategia Willa nie trzymają się kupy. Nic się niczego nie trzyma, chaos totalny. Chłopak, który zamieszał Lily w całą tę sprawę, wręczając jej list podczas ucieczki przed strażami, chyba ma jakiś plan. Po coś to zrobił i raczej przemyślał trochę, co będzie dalej? Tymczasem najpierw przystaje na plan dziewczynki (idiotyczny) i obmyśla działanie, które jest oparte na założeniu: Eleanor nie wyśle swoich strażników dzisiaj. Będą nas ścigać, prawda, ale najpierw się przygotują. Jutro będziemy mieli nad nimi przewagę czasową. Najpierw przeanalizują mapy dosyć dokładnie, potem obmyślą strategię. Jestem pewny, że wezmą konie, a one też wymagają przygotowania. A my już oddalimy się od miasta. Jej, jej, jej, jacy strażnicy przygotowywaliby się tyle do pościgu za dwójką dzieciaków???!!! Zwłaszcza, że już byli w trakcie niego. Zatem zatrzymali się nagle i stwierdzili: „Hm, do dalszego pościgu lepiej osiodłajmy konie!”    

Trans
Nie rozumiem, co tu się dzieje. Przepraszam, ale od analizowania tego i próby zrozumienia czegokolwiek mam sieczkę w głowie. Może nie powinnam rozumieć? Może to z założenia nie ma mieć wspólnego mianownika, tylko być zbieraniną różnych niezwiązanych ze sobą obrazów, jak sny? Tylko że sny bazują na obrazach właśnie, a Ty niczego nie opisujesz, dlatego też nie da się tutaj niczego zobaczyć oczami wyobraźni. Częścią składową snów jest także klimat, emocje, ale żeby takowe w opowiadaniu stworzyć,  trzeba w ogóle strać się je umieścić tymczasem nie wspominasz nic o tym, co czuje Lily albo Will… Dlatego konieczne jest, żeby Twoja fabuła trzymała się w ryzach logiki. 
Dobrze, pomalutku. Główna bohaterka w dalszym ciągu nie przejmuje się swoją sytuacją i pozwala sobie nawet na żarcik względem Willa. Jednocześnie jej siostra doświadcza dziwnego transu. Tylko że tutaj jest taki problem: ten stan Annelies opisałaś w taki sposób, że w ogóle nie zorientowałabym się, że to coś przerażającego, niezwykłego, czy w ogóle mającego znaczenie. Nie zwróciłabym na to nawet uwagi, gdyby nie fakt, że tak nazwałaś rozdział. Poza tym zdziwiłam się, dlaczego Lily zemdlała, więc wróciłam do tego fragmentu, szukając przyczyny. Rozumiesz? Zaszklone i zamglone oczy może mieć każdy, kto przez chwilę się zamyśli. Nie jest to nic nadzwyczajnego samo w sobie. Spróbuj trochę rozwinąć temat, podkreślić, jak okropnie wyglądała dziewczynka, że w jej oczach była bezdenna pustka… Coś w tym stylu. A nie trzy linijki na tytułowy trans, pół strony na cały rozdział. Nikt Cię nie goni, spokojnie!     

U Lady
Dlaczego matka czepia się, że dziewczynka wróciła kwadrans później od brata, a w ogóle jej nie obchodzi, że oboje byli U LILY. NAD JEZIOREM. Przecież kobieta nie pozwalała im chodzić nad jezioro! A przede wszystkim: nakazała starszej córce czym prędzej uciekać do doliny Acantar!!! Nawet nie dała jej czasu na spakowanie się!!! Tymczasem z obojętnością przyjmuje fakt, że Lily zignorowała jej nakaz, a dwójka pozostałych dzieci poszła, ot tak, odwiedzić ją…
Poza tym: skąd matka wie, kim był chłopak, który wręczył dziewczynce list?   
Rozdział jest dłuższy, ale dalej niczego nie wyjaśnia, powoduje tylko większy mętlik w mojej głowie. Dowiedziałam się, że Lily ma 16 lat. To jeszcze pogarsza moje zdanie o jej kreacji. Nie zachowuje się jak szesnastolatka, nie myśli jak szesnastolatka, po prostu: nie!
  
Dostaję propozycję od Lady
    Mój brat jak zwykle zaczął marudzić, że jego rówieśnicy nie muszą się tak wcześnie spać (a skąd on mógł to wiedzieć?!). Ja nie jestem taka głupia jak on ( i nigdy nie byłam ani nie będę) i nie wdawałam się w niepotrzebne dyskusje, tylko po prostu poszłam na górę. 
Jak to skąd? Chyba posiada znajomych, z którymi rozmawia i może łatwo porównać tak prostą rzecz, jak pora kładzenia się do łózka. Jej późniejsza uwaga również wydaje mi się zbędna. Poza tym nie powinno tam być spacji.
    Ledwo co zjadłam śniadanie, przyszła babcia Filippa i dziadek Arnulf. Odnośnie ich wyglądu, to babcia wygląda jakby połączenie rysów mamy z oczami i kolorem włosów Lily. 
Po pierwsze, człowiek nie może wyglądać jak połączenie rysów twarzy i koloru włosów. Po drugie, rozbawiłaś mnie, bo nie pamiętam, jakie rysy twarzy ma mama, ani koloru oczu Lily, dlatego taki "opis" niczego, ale to niczego nie wyjaśnia. Nie wiem, czy umieściłaś gdzieś te informacje, czy nie, a jeśli nawet, to jedna wzmianka na temat jakiegoś szczegółu to za mało, by czytelnik mógł go sobie wyryć w pamięci.

    Annelies, przebierz się w tą suknię, co trzy dni temu poleciła mama. 
1) tę suknię — pamiętaj, zawsze tak jest, gdy rzeczownik kończy się na "ę"

    Przygotowałaś się, Catrien – powiedziała Lady spokojnie, przerywając ciszę. Chociaż sądzę, że Terra popsuła ci trochę plany.
    Trochę popsuła plany?! Ja nie użyłabym słowa "trochę". Terra CAŁKOWICIE popsuła plany!

 JAK popsuła plany Terra? Zjeżdżając z Annelies ze schodów? I jakie plany???

 Rozdział w dalszym ciągu niczego nie rozjaśnia. Z tego, co rozumiem, Lady to Eleanor, macocha Willa, tak? Dobrze, więc to już sobie ustaliłyśmy.  Jaką pełni rolę w mieście, jest kimś rządzącym, jakby królową? Za mało opisujesz, za mało, za mało. Pokładałam nadzieję we wspomnieniu Lady, że coś zacznie składać się w całość, ale... nie. Niestety.     

Podsumowanie: Jesteś dopiero na początku swojej pisarskiej drogi i w tym opowiadaniu. Masz pewien zalążek pomysłu, jednak wymaga on rozwinięcia. Przede wszystkim: poukładania. Zastanów się, co chcesz opowiedzieć, a potem stopniowo odkrywaj swoją koncepcję, tajemnice i intrygi poszczególnych bohaterów. Fabuła jest chaotyczna bardzo, bardzo, bardzo! Przede wszystkim radzę zrezygnować z pisania z trzech punktów widzenia. Jeśli chcesz "być" we wszystkich miejscach na raz i opisywać, co się dzieje z różnymi bohaterami wybierz narrację trzecioosobową. Nie wykorzystujesz walorów, jakie daje pisanie z perspektywy różnych osób, więc nie jest Ci to do niczego potrzebne. Bardziej doświadczeni pisarze umieją pokazać różnice w postrzeganiu sytuacji i w sposobie wypowiadania się poszczególnych bohaterów, ale Ty do takich nie należysz. Myślę, że Tobie to wręcz przeszkadza i powoduje większy bałagan w opowiadaniu. Brakuje opisów i jest to niezwykle poważny brak, ponieważ cierpi na nim więcej niż jeden aspekt opowiadania: postacie się mylą, nie mają własnych, charakterystycznych wyglądów ani osobowości. Świata przedstawionego praktycznie nie ma. Jest jakieś miasto, jakieś jezioro, jakiś pałac. Musisz pomóc czytelnikowi wyobrazić sobie miejsca, w których poruszają się bohaterowie! Kto to zrobi, jeśli nie Ty? To w końcu Twoje opowiadanie i świat wymyślony przez Ciebie. Jako pisarka (nawet początkująca) jesteś odpowiedzialna za pokazanie go. Język i styl jest niewprawny, przebija przez niego niedoświadczenie, za mała ilość przeczytanych książek. Robisz powtórzenia i dużo innych błędów, które sprawiają, że tekstu nie czyta się płynnie i przyjemnie. Uważam, że to jeszcze nie czas na publikowanie na blogu. Czytelnicy nic Ci nie pomagają, zdają się być bezkrytyczni. Możliwe, że komentują Twojego bloga tylko po to, żebyś odwiedzała ich. Już lepiej wydrukuj swój tekst i daj do przeczytania rodzinie, przyjaciołom. Poproś o szczere uwagi i opinie, o wyłapanie wszelkich niedociągnięć, czy to w warstwie językowej, czy logicznej. W ten sposób możesz się naprawdę wiele nauczyć. Ponadto czytaj — jak najwięcej! Mam na myśli książki, bynajmniej nie opowiadania blogowe, bo większość z nich wpaja tylko złe nawyki, nie dobre... Prawdziwe, drukowane, najwspanialsze książki, odpowiadające Ci tematyką, są niezbędne do postępu pisarskiego.
Fabuła: 1/10
Język i styl (w tym opisy): 0/8
Bohaterowie: 1/8
Świat przedstawiony: 1/8
Pomysł: 2/4 
Estetyka tekstu: 1/2 
Chciałam tutaj trochę szczodrzej obdarować Cię punktami, ale niestety, chociaż są akapity i wszystko wygląda dość przyzwoicie, czytelnie, to brakuje wyrównania tekstu. 


Poprawność:  1/5
Poza błędami, które wskazałam w Treści, musisz zwrócić też uwagę na brak spacji po pauzach w początkowych rozdziałach oraz literówki. Nie wypiszę Ci wszystkich, ale takie na przykład z pierwszego rozdziału (żółtym dodane przeze mnie końcówki):  

  Coś ty narobiłoa, dziewucho! zaczęła krzyczeć matka. Coś ukradłaś, tak?! A może jeszcze gorzej?! 

 Zawsze będziesz naszą córką, Lily mama podeszła do mnie i mnie przytuliła, zawieszając na mojej szyi jakąś torbę. Tak będzie dla ciebie najlepiej. Idź już!
 


Dodatki (3/5)
Pochwalić Cię mogę za to, że dodatki są ładnie poukładane i mieszczą się na podstronach. To nie takie oczywiste na Onecie. Tylko że stanowią je same linki i SPAMownik. Brakuje czegoś od Ciebie, paru słów zachęty do opowiadania, o Autorce — czyli o Tobie samej, dlaczego piszesz, co Ci się w tym podoba, skąd wziął się pomysł na "Letters od Lady". Możliwości jest wiele.
 Co więcej, linki nie otwierają się w osobnych kartach. Należałoby to poprawić. 

Dodatkowe punkty od Drzewa (3/5)
Na osłodę.

punktów 17 na 65
niedostateczny

5 komentarzy:

  1. –Zawsze będziesz naszą córką, Lily – mama podeszła do mnie i mnie przytuliła, zawieszając na mojej szyi jakąś torbę. – Tak będzie dla ciebie najlepiej. Idź już! - co jest tu złego? O.o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żółtym DODANE przeze mnie końcówki. W oryginale było: "Zawsze będzie naszą córką, Lily." Zmienię kolory, żeby uczytelnić.

      Usuń
    2. Ah. A wiesz, że żółte "a" też masz przekreślone pomarańczową kreską? :D

      Usuń
  2. Bardzo dziękuję za ocenę. Najgorsze dla mnie było to zdenerwowanie, kiedy będzie, które zaczęło się przed paroma dniami, ale już się skończyło.
    Przede wszystkim muszę podziękować za wytknięcie mi błędów w fabule. Przede wszystkim to przez to, że nie lubię pisać, kiedy się zastanowię nad treścią dokładnie. Jak na razie postaram sobie to jakoś poukładać w głowie.
    Co do szablonu, to zamierzam go zmienić, jak na razie szukam innego.
    Z pewnością zastosuję się do Twoich rad, które uważam za BARDZO pomocne.
    Przede wszystkim należą Ci się podziękowania, że poświęciłaś swój czas na przeczytanie i napisanie oceny mojego bloga.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się pomóc! Bałam się, że po takiej nocie nie zechcesz nawet skomentować oceny, ale widzę, że podeszłaś do tego dojrzale. :)

      Usuń