czwartek, 4 lipca 2013

[914] www.lzy-marii-magdaleny.blog.onet.pl

Magda ocenia opowiadanie: lzy-marii-magdaleny




Pierwsze wrażenie i dodatki - 13/15
Bardzo ładny ten nagłówek. Taki delikatny. Przeszkadza tylko brak kreski w Ł.
Adres jest bez wątpienia intrygujący, jednak nie przyszłoby mi do głowy, że pod takim tytułem kryje się ff potterowski. W każdym razie, jest łatwy do zapamiętania i zwraca uwagę.
Czcionka mogłaby być trochę ciemniejsza, zwłaszcza w menu - linki są niemal zupełnie nieczytelne.
Po co Ci statystyki? Przeciętnego czytelnika wcale nie interesuje, jaki ma numerek.
Zbędna jest też zakładka o bohaterach, na szczęście nie ma tam dokładnego opisu każdej postaci. Ale naprawdę nie wiem, po co Ci te zdjęcia.
Generalnie panuje porządek, więc nie będę się więcej czepiać.


Treść - 25/40
Zacznę od tego, że przez całą lekturę Twojego opowiadania miałam bardzo mieszane uczucia. Właściwie powinnam wystawić Ci dwie zupełnie różne oceny, ale postaram się w tej jednej zawrzeć wszystko, co trzeba. Z jednej strony masz bowiem przyjemny styl, a bohaterów kreujesz w sposób bardzo ciekawy, a z drugiej... bohaterów tych uparłaś się nazywać Severusem, Gilderoyem i Voldemortem.
Dlatego właśnie część oceny może mieć bardzo nieprzyjemny wydźwięk. Od razu mówię, że raczej nie będę miła, bo bycie na siłę miłym nie leży w mojej naturze. Na swoje usprawiedliwienie podam to: przepada (...) za opowiadaniami na bazie Harry'ego Pottera, o ile są zgodne z kanonem lub jeśli odstępstwa od kanonu są sensownie umotywowane (hint: "bo ja tak chcę" nie jest sensowną motywacją).  Oraz: nie lubi owijać w bawełnę. Powie Ci dokładnie tyle, ile ma do powiedzenia, najprawdopodobniej w prostych, dobitnych słowach. Są to informacje z mojej podstrony. Już wiesz, co będzie? Tak, za wielokrotny i brutalny gwałt na kanonie poleje się krew.


Fabuła, pomysł, oryginalność - 5/15
Na początek kilka zdań na temat “dlaczego pomysł nie trzyma się kupy”.


Zastanówmy się, co zrobiłby znany nam Voldemort po otrzymaniu informacji, że jakaś jego przypadkowa kochanka jest w ciąży / urodziła właśnie jego dziecko.
a) poszedłby kupić wyprawkę, po czym umieściłby bachora w sierocińcu, obdarowując przy okazji domkiem na własność i górą złota w Gringotta,
b) zabiłby kochankę i bachora, być może przy okazji robiąc z nich kolejne horkruksy.
Tak, właśnie, “a” nie jest poprawną odpowiedzią.


To teraz drugie pytanie z trudnej dziedziny, jaką jest kanon.
Co zrobiłby znany nam Severus Snape po otrzymaniu informacji, że jedna z jego uczennic to małe voldziątko?
a) regularnie umawiałby się z nią na dziki seks, tulając później do swej miziastej klaty i gadając bzdury,
b) zachowałby daleko idącą ostrożność w kontaktach z nią, wiedząc, że jest to dla niego sprawa życia i śmierci, zwłaszcza, że i tak jest szpiegiem.
Tak, “a” znów nie jest poprawną odpowiedzią. Przegrywasz, przykro mi, oto pamiątkowe zdjęcie i kuferek od firmy ze słodyczami.


Ale idźmy dalej. Dlaczego MM używa w sierocińcu magii? Z tego, co pamiętam, uczniom nie wolno było tego robić. Nawet małym voldziątkom.
Snape nie jest wychowawcą, w Hogwarcie nie ma wychowawców.


Naprawdę zdołałaś wyobrazić sobie Severusa Snape’a (przypomnę: to ten koleś-nietoperz z ziemistą cerą i tłustymi włosami, o wiecznie skwaszonej minie, zatwardziały cynik, do końca życia bez pamięci zakochany w Lily Evans) jak mruczy “tęskniłem za tobą” i mizia po szyi jakąś wyszczekaną małolatę jak napalony nastolatek? Albo jak pytą tę małolatę “Lubisz mnie chociaż trochę, hm?” Albo jak podziwia bohaterkę, bo ona “o wszystkim mówi tak spokojnie” (przypomnę: Sev to ten koleś, który właściwie nigdy nie pozbywał się maski obojętnego, zimnego dupka)? Albo jak “prawie ochrypł”, bo krzyczał na jakiegoś ucznia za podpalenie biurka? Tak? To masz bardzo bogatą i bardzo niekanoniczną wyobraźnię.
Serio? Snape uważa, że Dumbledore wylałby go na zbity pysk za seks z uczennicą, skoro przyjął go wiedząc, że jest śmierciożercą i skoro Sev jest bezcennym szpiegiem Voldemorta?
I ogólnie pytanie dotyczące właściwie całego opowiadania: dlaczego Severus Snape zachowuje się jak napalony kretyn po całkowitej amputacji charakteru? (Ta kursywa to dlatego, że staram się nie używać capsa.)


Lockhart uznał za niezwykłe, że MM ani razu nie spojrzała mu w oczy (no cóż, nie wiem, jakie masz przyzwyczajenia, ale ja na przykład też rzadko patrzę ludziom w oczy, gdy adresuję kopertę, zwykle patrzę wtedy na to, co robię) a nie poczuł się urażony jej chamskim (tak, nie bójmy się tego słowa, to było zwyczajnie chamskie, słoma jej się z butów wysypała) zachowaniem? Widzę, że Lockharta również masz zamiar pozbawić charakteru. Szkoda, bo chociaż był idiotą, to całkiem ciekawym. Jakoś nie wydaje mi się, żeby w samotności przechodził magiczną metamorfozę w inteligentnego, chłodno myślącego, poważnego faceta.
Poza tym lekcje Lockharta nie opierały się wyłącznie na czczeniu jego osoby. Wybacz, ale NIE.  A Lockhart podstępem całujący uczennicę? Również NIE.


Ale wracamy do krzywdzenia Snape’a, jak widzę. Otóż Snape nigdy nie mówiłby o Albusie w taki sposób, jak w rozdziale czwartym. Snape szanował Dumbledore’a.
Poza tym nigdy nie dałby się tak łatwo sprowokować Lockhartowi. Naprawdę.


Lockhart (przypomnę: to ten facet, który chwilę wcześniej wzbudzał w MM żywiołową niechęć i pogardę) podstępem ją cmoknął, a ona rozważa pójście z nim do łóżka i zaczyna myśleć, że to jej tró loff? No chyba nie. Koleś jest upierdliwy jak nietoperz, codziennie ją męczy i nagabuje, a wreszcie daje jej szlaban, by zmusić ją do spotkania wbrew jej woli, a ona mówi, że “jej serce mięknie”? Czy ona ma jakieś zaburzenia...?
W sumie na pomysł sparowania uczennicy z Lockhartem natknęłam się pierwszy raz, jest to dość oryginalne, ale ten wątek jest po prostu niesmaczny, podobnie jak ten o Severusie. Bo to, że przy każdej wizycie MM w gabinecie Snape zamienia z nią kilka słów, a następnie rżnie (bo w sumie trudno inaczej to nazwać), jest naprawdę niesmaczne i absolutnie niekanoniczne.


Chwila, moment. Kiedy Voldek zdążył opowiedzieć córci o Komnacie Tajemnic? Z tego, co zrozumiałam, spotkali się tylko raz. Chyba historia Komnaty nie była wtedy priorytetową opowieścią, zwłaszcza, że MM miała wtedy sześć lat, a Voldzio jeszcze nie wiedział, że zostanie pokonany?


Opis pojedynków jest niezwykle drętwy i przypomina zwykłe streszczenie tego, co w książce. Tak, jakbyś chciała jak najszybciej mieć ten fragment za sobą. To jest  do napisania od nowa, przynajmniej według mnie.


Borze, pamiętasz jeszcze, że napisałaś, że Voldzio widział się z MM jak miała sześć lat? I co, opowiedział jej wtedy o wszystkich tajemnicach Hogwartu i o polityce, tak? Sześciolatce...?


MM poszła tym razem wskoczyć do łóżka Lockharta. Może nawet strawiłabym ten wątek i tę wielką tró loff, gdybyś wcześniej pokazała, jak to uczucie powstaje. I nie, te kilka akapitów rozrzuconych po poprzednich rozdziałach nie wystarczy. Zwłaszcza, że opisane przez Ciebie sytuacje powinny raczej wywołać u MM wściekłość i zaszczepić w niej jeszcze silniejszą pogardę (w końcu tak ją kreujesz od początku), a nie wielką miłość do końca życia. Sugeruję przemyślenie, jak lepiej ukazać to uczucie i to, jak się zmienia stosunek MM do Lockharta. Żeby to nie było tak, że w jednym rozdziale ona go nie znosi i pogardza nim, by w następnym - pstryk! - myśleć o nim jak o fantastycznym facecie.


Scena bijatyki Seva i Lockharta, MM opierdzielająca ich za niedojrzałe zachowanie oraz Sev rzucający się z pięściami jak “zwykły, mugolski pijaczek” - to ponad moje siły. Przerwa. Posłucham dźwięków natury i wrócę.


Bal! Czekałam! Oczywiście, żelazny punkt przy planowaniu opek. A to, że w “Komnacie Tajemnic” nie było żadnego balu to pies? A to, że w Hogwarcie nie odbywały się bale, a Turniej Trójmagiczny był specjalną okazją - też pies? Poza tym nie wiem, po co Ci ten bal, skoro nic on nie wniósł do fabuły. Podobnie jak wycieczka MM i Poncjusza do Komnaty Tajemnic. Poszli, posiedzeli na podłodze i wrócili. I wsjo. Po co to?
Unikaj epizodów, które nie mają żadnego znaczenia. Takie zapychacze tylko drażnią i wybijają z toku opowieści.


Chwila. MM nie mogła zabić Lockharta, bo on poszedł z Harrym i Ronem do Komnaty. Aż tak zmieniłaś wydarzenia...?


Teraz zatrzymajmy się na chwilę i wróćmy do tego, co napisałam na samym początku. Gdybyś nie sięgnęła po postacie z książek Rowling, gdyby Twoi bohaterowie nie nazywali się Snape, Lockhart i Riddle - to opowiadanie byłoby całkiem dobre. Naprawdę. Wtedy mogłabym przeczytać z przyjemnością. Ale - o czym uprzedziłam od razu na swojej podstronie - kocham kanon, a Twoje opowiadanie jest okrutnym gwałtem na nim.
Zapomnijmy na chwilę, że to są postacie Rowling, na minutkę uznajmy, że są Twoje. W takim przypadku sytuacja MM, zaplątanej w tę sytuację z dwoma nauczycielami, jest autentycznie ciekawa, zwłaszcza, że Twoja bohaterka jest postacią bardzo dynamiczną i jej charakter ulega właściwie zupełnej przemianie. To jest materiał na świetną opowieść. To, że ocena jest, jaka jest, to jedno - gdy czytałam, nieustannie denerwowało mnie to, co robisz z Severusem. Ale gdybyś wymyśliła wszystkich bohaterów, za fabułę dostałabyś 13 punktów na 15 możliwych.  
To wygląda tak, jakbyś po prostu potrzebowała wątku z bazyliszkiem, bo nie miałaś pomysłu na własne tło fabularne dla działań Mary Madeleine. Miałaś tylko pomysł na wyczyny MM z nauczycielami. I naprawdę - ja jestem niemiła, ostrzegałam, że będę niemiła i możesz się na mnie wściekać, ale taka jest prawda, powtórzę się po raz kolejny - gdybyś tylko stworzyła własne postacie, to byłoby bardzo dobre opowiadanie.
Na dobrą sprawę, po co Ci tu nazwisko Snape’a? Skoro i tak pozbawiłaś go oryginalnego charakteru i dałaś taki, jak sobie wymysliłaś? Skoro z kanonicznego Severusa zostało tylko imię, nazwisko i posada nauczyciela eliksirów? To samo się tyczy Lockharta. Przemyśl to jeszcze.
Zwłaszcza, że teraz zaczyna się ta lepsza część. Od sceny zabójstwa Lockharta (notabene bardzo ładnie napisanej) jest o wiele lepiej; MM opuszcza szkołę, zostawia biednego Seva i nie potykam się już na każdym kroku o zniezgodności z kanonem.


W rozdziale czternastym, gdy MM traci włosy, zastanawia się, czy stanie się podobna do Voldzia. Ale chwila - jesteśmy w “Komnacie Tajemnic”, Voldzio odrodzi się dopiero za dwa lata, więc córcia jeszcze nie wie, że tatuś będzie tak nieatrakcyjnie wyglądać.
Właściwie dlaczego MM nie schowała się w domu, który zostawił jej Voldek? Poza tym - nie wierzę, że aurorzy nie przeszukali Nokturnu. To dość oczywista kryjówka dla wszelkiego marginesu.


To teraz pomówmy o tym, jaka to MM jest wychudzona.
Zdrowy, dorosły człowiek może głodować przez około trzy tygodnie bez niekorzystnych skutków dla zdrowia - nawet wykonując prace fizyczne. U Ciebie MM jest wychudzona i ma zapadniętą twarz po zaledwie kilku dniach. Coś się nie zgadza, nie sądzisz?
MM jadła - może marnie, ale jadła - a do tego spędzała całą dobę w łóżku, nie wykazując fizycznej aktywności. Więc nie miała szans stać się tak wychudzona, jak to opisujesz.
Ale załóżmy na chwilę, że masz rację i istotnie zdołała się tak wyniszczyć. W takim razie, gdyby faktycznie była w ciąży, nie utrzymałaby jej. Głód, który prowadzi do takiego wyniszczenia organizmu, prowadzi również do poronienia. Nie ma innej możliwości.


Muszę przyznać, że doskonale ukazujesz stan emocjonalny MM i jej myśli. Widać jak na dłoni przemianę, którą przeszła, to, jak zmienił się jej charakter.
A to, że nigdy nie było realnego zagrożenia i MM uciekła właściwie bez sensu jest fantastycznym pomysłem. Jak wspomniałam - im dalej od Hogwartu, tym lepiej jest z fabułą, tym ciekawsze staje się opowiadanie. Nie myślałaś, żeby pisać coś własnego, a nie ff?


Powiem jeszcze raz, coby zakończyć ten podpunkt: zostaw w spokoju kanoniczne postacie. Wzięłaś sobie etykietki z ich nazwiskami, po czym zbudowałaś im charaktery od zera. Wrzuć MM do szkoły nieco wcześniej - na przykład rok przed akcją “Kamienia filozoficznego”. Wymyśl sobie własnego nauczyciela obrony przed czarną magią - nie tylko Gilderoy pisał książki. Seva zastąp stworzonym przez siebie nauczycielem jakiegokolwiek innego przedmiotu. Kanon nie jest czymś, co można sobie beztrosko odwiesić do szafy. Skoro piszesz ff - kanon w pełni Cię obowiązuje.
Poza tym postaraj się lepiej ukazać rozwój uczucia MM do Lockharta - w tym momencie jest zupełnie od rzeczy.
Przemyśl też kwestię ciąży i wychudzenia MM - albo jedno, albo drugie, poczytaj sobie o tym trochę.  


Bohaterowie - 4/8
Zacznijmy od Mary Madeleine.  Nie wiem, czy zrobiłaś to świadomie, ale Twoja bohaterka to stuprocentowa Ślizgonka - jest odpychająca, chamska, dwulicowa, zadufana w sobie, egocentryczna i trochę pusta. Jeśli stworzyłaś ją taką celowo - wielkie brawa. Jeśli nie - to coś jest nie tak. W każdym razie MM wzbudza niechęć od pierwszego akapitu, bo dałaś jej tyle typowo ślizgońskich cech, a na dodatek jest rozkapryszoną nastolatką przechodzącą spóźniony okres buntu. Jest pewną sztuką pisać opowiadanie, którego główna bohaterka ma właściwie same wady. Także kreacja MM (jeśli zrobiłaś to z premedytacją) zasługuje na uznanie.
Przejdźmy więc do Seva. Wszystkie sceny z udziałem Seva wtrącały mnie w otchłanie cierpienia, gdy uderzałam czołem o biurko. Powtórzę się znów, ale co tam: facet ma zadatki na ciekawą, zwracającą uwagę postać, wywołującą emocje w czytelniku. Jest energiczny, seksowny, może zbyt porywczy, ale to się wybacza, służy bohaterce swym rycerskim ramieniem. Ma tylko jedną wadę - nie jest Severusem Snapem. Nie ma w sobie ani trochę z Severusa Snape’a. Amputowałaś cały jego charakter i wstawiłaś w to miejsce protezę.
Podobnie rzecz się ma z Lockhartem, chociaż z perspektywy całego opowiadania muszę stwierdzić, że jest mu o wiele bliżej do oryginału niż Severusowi.
W tle przewijają się Poncjusz i Josephine, postacie właściwie pozbawione znaczenia, które nie posiadają jakiegoś wyraźnie zarysowanego charakteru. Ot, Josephine jest roztrzepanym podlotkiem, a Poncjusz standardowym Ślizgonem.
Więcej bohaterów, którzy mieliby znaczenie dla fabuły, nie wychwyciłam.


Styl, język - 5/5
Jak wspomniałam, styl jest przyjemny i dzięki temu czyta się lekko i szybko. Tutaj nie mam zastrzeżeń.


Opisy, kreacja świata przedstawionego - 8/8
Pierwsza scena łóżkowa jest całkiem dobrze napisana (za co brawa, bo to dość ciężkie do napisania). Pozostałe róznież byłyby dobre, gdyby nie to, że w sumie są dokładnymi kalkami tej pierwszej. Wszystko opisujesz zawsze według jednego schematu - prześledź to, a na pewno dostrzeżesz, o czym mówię.
Bardzo ładne są opisy emocji i stanu MM, pomijając kwestię jej nagłego i niczym nieuzasadnionego wielkiego uczucia do Lockharta.
Opisy przestrzeni również są wystarczające, bym mogła wyobrazić sobie wszystko, Twoje postacie nie poruszają się po białej kartce.


Logika, spójność - 3/4  
Tu tylko takie potknięcie: co to za sierociniec, w którym mozna mieć własny pokój i do którego wraca się o pierwszej w nocy?
Oraz kwestia sześciolatki słuchającej z zapartym tchem o czarodziejskiej polityce.  


Poprawność - 5/5
Tekst jest poprawny, wyłapałam jednak nieco potknięć.


Rozdział 1
ubrałam buty - w spódniczkę? Buty się zakłada, ubierać można lalkę.
Obudził mnie jakiś gwałtowny hałas, spowodowany, jak się później okazało, Lestrange i Draco Malfoy w towarzystwie swoich dwóch goryli. - coś tu jest nie tak.
nie prawda - nieprawda.
atramentowo czarnym - atramentowoczarnym.
W tym roku nie było tak wielu czarodziejów czystej krwi, jak w przyszłym. - chyba w zeszłym?


Rozdział 3
z rządzą mordu - żądzą (ten błąd się u Ciebie powtarza).


Rozdział 4
uśmiechnął się do Foxy, po czym Dziale Niewidzialności. - co z tym Działem?
Ani śladu nie zostało po jego wesołkowatości i narcyzmowi. - coś tu jest nie tak.


Rozdział 5
C rano na błoniach - co.
reszta rodziny gniła wilgotnych grobach - w.
ogarnięty potężną rządzą - żądzą.
pogoda była poda - podła.
jak Harry Potter Miotka się w przestworzach - miota.
przewarzają - przeważają.


Rozdział 6
dowidzenia - do widzenia.


Rozdział 7
pomidorowa te i purchawkowate nowy - pomidorowate nosy.
Oczywiście atak na Puchona i Sir Nicolasa wywołało panikę - wywołał.
Nie odzywając się do niej ani słowa - słowem.
dysponuje śmiertelnym spojrzeniem - chyba śmiercionośnym?


Rozdział 9
a aj byłam teraz sama - ja.
przede wszystkim mary Madeleine - Mary.
włuczyć po korytarzach - włóczyć.


Rozdział 10
szczerząc zęby w głupim uśmieszki - uśmieszku.
szmaragdowo zieloną - szmaragdowozieloną.


Rozdział 12
Kran rozjarzył się białym blaskiem, a kran zaczął - powtórzenie.
której słucha się bazyliszek - bez się.
rzędy kolumny - kolumn.


Rozdział 13
nie orzesz sobie zapolować - możesz?
perłowo białymi łańcuchami - perłowobiałymi.


Rozdział 15
chłodnego powietrza, które przyjemnie owionął mi twarz - owionęło.


Rozdział 16
pożółkł, cieniutkie płótno - pożółkłe.
twarz znękana im przygnębiona - i.


Rozdział 17
hipotezę, że w sprawy zostały zamieszany wypadki - zamieszane.
moje serc - serce.


Rozdział 18
tej wiążącej bar czynności - co?
przeszył nie ten ostry - mnie.


Rozdział 19
ogłodzenia - ogłoszenia.
przez bardzo wiele laty - lat.
trochę nie swojo - nieswojo.
była poza obiadowa - pora.


Dodatkowe punkty od Magdy
(- 5) za zgwałcony kanon.
(+3) za ładny styl i ciekawy pomysł.


Łącznie punktów jest 41, co daje ocenę dobrą.
Mam nadzieję, że nie będziesz chować urazy za moje słowa. Liczę również, że przemyślisz kwestię zgodności z kanonem. 

28 komentarzy:

  1. Okej, będę komentować wszystko, bo już dawno nie zgłaszałam bloga do oceny i się strasznie cieszę :)
    Właśnie obawiałam się, że będzie Ci przeszkadzać jasny kolor czcionki, ale nijak nie mogę tego przyciemnić, to jedna z wad blog.pl, na który nas przenieśli. Co do bohaterów i innych zakładek - wiem, że jestem już za stara na takie zabawy, ale uwielbiam to. Poza pisaniem i publikowaniem tego, tworzenie tych wszystkich podstronek jest niesamowicie przyjemne. A statystykę potrzebuję po to, aby zawsze przeczytać to, co Czytelnik mi napisze, Oni są dla mnie bardzo ważni i staram się odpowiadać na każdy komentarz, aby Czytelnik nie poczuł się zignorowany. Sama czytam wiele opowiadań i lubię, kiedy autor bloga odpowiada na moje komentarze :) No i też jest taka sprawa... trzeba też pomyśleć o osobach, które czytają. Nie każdy Czytelnik jest ze mną od samego prologu, ktoś może zacząć czytać np. od rozdziału 15 i nie ma pojęcia, o czym jest opowiadanie, nie wie nawet, w jakich latach dzieje się akcja, nie wie, czy jest to Dramione, Fremione czy coś innego. Kiedy ja wchodzę na jakiegoś fanfika, to pierwsze, co robię, kiedy blog mnie zainteresuje, to szukam w podstronach bohaterów, opisu bloga albo czegoś podobnego, aby się dowiedzieć, kim są bohaterowie. Nie muszę znać ich charakteru, tylko chcę wiedzieć, kto jest ważny, a kto nie, zwłaszcza wtedy, kiedy jest kilka postaci, które są wykreowane w 100% przez autora, których nie było w powieściach Rowling.
    Błoże, jaka długa ocena, aż mi się sama mordeczka śmieje xD
    Oczywiście, rozumiem Cię w pełni, nie musi Ci się podobać moja tematyka (HP to tylko główna fabuła oraz główni bohaterowie), dlatego każdą krytykę przyjmę z radością, o ile jest usprawiedliwiona xD
    Wiem, to się nie podoba wielu osobom. Mam na myśli wszelakie dzieci Voldemorta. Ale dlaczego wszyscy się tak upierają na tego książkowego ch..&^uja? Przecież to są opowiadania ff, a nie książka Rowling. Gdybym opisywała każdego bohatera tak, jak opisała go Rowling, to tworzenie opowiadań ff nie miałoby sensu. Mnie np. irytuje parring Dramione albo Riddlemione, aczkolwiek lubię te opowiadania z jednego powodu - tam postacie nie są skopiowane z "HP", tylko mają swoje nowe charaktery i podejście do życie. Troszkę więcej kreatywności widać w tych opowiadaniach. Napisać, że Voldemort zabiłby swoją kochankę, niechciane dziecko, miałby wszystko gdzieś, interesowałby się tylko zabiciem Pottera i Insygniami - to przepisać z książki potrafi każdy, a wykreować nowy charakter postaci, która jest wykreowana przez autorkę powieści - no, już nie każdy xD
    Uważam, że ironia jest zbędna, gdyż pokazuje, że przejmujesz się moim opowiadaniem, a tak się nie powinno robić (też byłam swego czasu oceniającą i unikałam tego), no, ale nie wtrącam się xD

    OdpowiedzUsuń
  2. ...
    Co do fragmentu pojedynku - tak, chciałam mieć go za sobą, nawet po zakończeniu rozdziału napisałam, że dialogi są przepisane z książki :) Jestem dopiero na początku oceny i już widzę, jaką radość sprawia Ci jechanie po moim opowiadaniu, ale NIE po moim stylu pisania, tylko po moim pomyśle na opowiadanie, co cieszy mnie niezmiernie, bo widzę, że rozwijam swój styli pisania. A opowiadanie - to fakt, jest kontrowersyjne i nie mam o to do Ciebie najmniejszego żalu, tylko się nieco dziwię, że jeszcze mnie nie opiepszyłaś za wątki biblijne, bo pod prologiem, zdaje się, jakiś czas temu wybuchła mała wojenka dotycząca właśnie tego, ale jeszcze wszystko przede mną xD
    Tak, bal xD Uwielbiam opisywać bale, stroje uczniów, mimo że nie wszystko później ukazuje się na blogach. Takie "zapychacze", jak to nazwałaś, są tworzone tylko i wyłącznie dla mnie, ja też chcę mieć coś z tych opowiadań xD Opisuję to, co lubię, a jeśli Czytelnicy mają jakieś swoje pomysły i propozycje, to też chętnie umieszczam je w opowiadaniu. Bloguję już od bardzo wielu lat, od ponad siedmiu, więc poznałam już różne opinie, mam także wiele innych potterowskich fanfików i zauważyłam, że Czytelnikom o wiele bardziej podobają się moje kreatywne pomysły (np. bal, to, że Snape jest wychowawcą, morderstwo Lockharta), czyli te "odstępstwa od kanonu", bo nigdy nie wiadomo na 100%, co się wydarzy. Po co miałabym przepisywać wydarzenia z książki? To jest bez sensu, bo jakby ktoś chciał poczytać, że Lockhart poszedł z Harrym i Ronem do Komnaty, to równie dobrze może otworzyć książkę i przeczytać oryginał, więc po co mu moje wypociny? xD Widzę, że lubisz mało kreatywne opowiadania.
    Okej, wygląd MM po ucieczce z Hogwartu.
    Każdy ma inną przemianę materii. Jedni w ogóle nie mogą schudnąć, inni chudną, mimo że jedzą. Ogólnie wątek chudnięcia jest u mnie bardzo popularny w opowiadaniach, ja jestem z nimi bardzo związana i zawsze staram się przekazać głównym bohaterom chociaż jedną moją cechę. I zawsze, kiedy pojawia się jakiś wątek, w którym któraś z postaci chudnie, jest to wzorowane na mojej osobie. Jestem takim raczej nołlajfem, więc żyję sobie w swoim świecie, niektóre tematy są dla mnie całkiem obce, wiec nie wiem, ile tygodni potrzebuje normalny, zdrowy człowiek, aby schudnąć do takiego stopnia, jak MM, więc jej wyniszczenie jest wzorowane na mnie samej, bo ten temat znam z autopsji.
    No, wielka miłość MM do Lockharta to już przeszłość, bo on nie żyje, a MM go nienawidzi, więc mogę budować tylko jej nienawiść, ale lepsze to, niż nic xD
    Co do jej charakteru - Ślizgon to Ślizgon. Ja ogólnie nie przepadam za takim kurczowym trzymaniem się fabuły i całego tego potterowskiego kanonu, lubię mieszać różne rzeczy i już nie mogłam się doczekać, aż Mary Madeleine skończy szkołę. Jednak, skoro to fanfiki, nie mogę pozbywać się wszystkiego, a charakter postaci jest dla mnie niezwykle ważny, w zasadzie najważniejszy, bo piszę w pierwszej osobie i przemyślenia są bardzo osobiste. Muszę być tą postacią, kiedy piszę, bo wtedy te wszystkie emocje, uczucia i stany są sztuczne. Tak, jak w grze aktorskiej. Większość moich bohaterek jest Ślizgonami/Ślizgonkami, ale tylko Mary Madeleine jest córką Voldemorta, więc musi mieć charakter TYPOWO ślizgoński. Nie mogło byś inaczej.
    Opisując bohaterów, niestety pominęłaś Szaula, który jest najważniejszą postacią zaraz po Mary Madeleine, ale jestem to w stanie zrozumieć, bo Ty oceniasz tylko to, co przeczytasz, ja mam w głowie zarys całego opowiadania aż do epilogu, więc... :)
    Na koniec dziękuję za wypisanie błędów, mam poważną dysortografię (zapewne czytając ten komentarz, aż się spienisz na ich widok, ponieważ nie piszę w wordzie i nic mi ich nie poprawia), wiem, że to nie jest uzasadnienie, bo skoro się pisze, trzeba także zwracać uwagę na poprawność wyrazów, no, ja nie zwracam, hehe. Ale wszystko sobie później poprawię.

    OdpowiedzUsuń

  3. Jeszcze raz dziękuję za ocenę (pierwszy raz podziękowałam? Bo już nie pamiętam xD), czytać i rozumieć to, co piszę, ogarnąć to wszystko, co się roi w tym moim pomieszanym łbie, to ceniona umiejętność, jedna rzecz mnie tylko mierzi - uparłaś się na tę zgodność z fabułą, którą wymyśliła Rowling. Ale po co? To nie jest ff dotyczący "Innego Świata" albo "Potopu", tylko ff potterowski, czyli magia, dziwność... tam wszystko się może zdarzyć. I oderwanie się chociaż na chwilę od tego naszego szarego świata, aby wejść w świat dziwny, ale lepszy, niż nasz, to coś przyjemnego, więc możemy zaszaleć, pisząc takie farmazony xD Oczywiście, nie próbuję Cię przekonać, piszę to, aby Ci pokazać, jak ja widzę tę kwestię :) A tak poza tym wszystkim... jestem niezmiernie ciekawa, co byś powiedziała na mój nastrarszy blog - SCP, też potterowski. Miałam to zgłosić zamiast LMM, ale stwierdziłam, że nie będę Cię męczyć, tam się dopiero dzieje, a jakie są odstępstwa od kanonu... zabiłabyś mnie chyba xD Jeszcze raz dzięki za ocenę :*
    PS: Musiałam to podzielić na trzy komentarze, bo jak się rozgadam, tak się to właśnie kończy xD
    - www.lzy-marii-magdaleny.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, zapomniałabym... jak już zauważyłaś, mam świra na punkcie przeróżnych podstron, więc pozwoliłam sobie na blogu z aktualnościami napisać kilka słów o Twojej ocenie, jeśli chcesz, możesz przeczytać - http://prorok-frozenki.blogspot.com/2013/07/ocena-lmm.html
    xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzisz, ja od razu na podstronie podkreślam, że kanon jest dla mnie ważny, więc wiesz, na co się pisałaś. Mamy nieco inne poglądy na ten temat, jak widzę, ale nie mam zamiaru nikogo nawracać ;)

    "Uważam, że ironia jest zbędna, gdyż pokazuje, że przejmujesz się moim opowiadaniem, a tak się nie powinno robić" - dlaczego nie powinnam się przejmować? Pytam z ciekawości, widzę kolejną różnicę poglądów. Osobiście wolałabym być oceniana przez kogoś, kto ma jakiśtam stosunek emocjonalny do tego, co czyta, a nie tylko wygłasza prawdy objawione w stylu "tu nie masz przecinka".

    "jaką radość sprawia Ci jechanie po moim opowiadaniu" - chwila, to wcale nie tak! Jest faktem, że nie starałam się być specjalnie miła, ale to kwestia mojego bezpośredniości, a nie tego, że uwielbiam jechać po tekście. Serio :)

    "się nieco dziwię, że jeszcze mnie nie opiepszyłaś za wątki biblijne" - no cóż, to znów przez to, że jestem z przekonania ateistką i jest mi w pełni obojętne, co ludzie robią z Biblią i do czego ją wykorzystują. A u Ciebie było to oryginalne i kreatywne, więc czemu miałam się czepiać?

    "Widzę, że lubisz mało kreatywne opowiadania" - o nie, w życiu. Bardzo lubię kreatywność. Inna rzecz, że nigdy nie określiłabym kanonu "brakiem kreatywności". Uważam, że wielką sztuką jest pilnowanie, by bohaterowie zachowali swój oryginalny, książkowy charakter - zmienić charakter postaci potrafi każdy.

    O Szaulu póki co nie było tak wiele, bym mogła uznać go za ważną postać - niestety. Nie znam Twoich zamysłów :)

    "uparłaś się na tę zgodność z fabułą, którą wymyśliła Rowling" - ostrzegałam od razu na podstronie.

    Cóż, nie spodziewałam się osobnego postu o mnie xD
    W każdym razie dziękuję i serio cieszę się, że jesteś z tej oceny zadowolona ;)

    Życzę powodzenia w dalszym pisaniu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *mojej bezpośredniości, oczywiście.

      Usuń
    2. Mam jedno pytanie.... jak zrobiłaś pochyloną czcionkę w komentarzu? *________*

      Usuń
    3. w komentarzach blogspota normalnie działa kod html, można więc używać < i > kursywy, < b > pogrubienia i < a href > linkowania. Oczywiście bez spacji ;)

      Usuń
    4. Propos tej kreatywności - najbardziej wymyślnymi torturami nie da się zmusić nikogo, kto trochę fandomu już widział, by przyznał, że wątek córki Voldemorta jest oryginalny. xD

      Usuń
    5. Ach, to tak, ale zazwyczaj córka Voldemorta jest piękną, często miłą dziewczyną, która zakochuje się albo w Harrym, albo w Draconie, opowiadania o Lockharcie nigdy nie widziałam, a bardzo chciałam go wpakować w jakiś związek, więc pomyślałam: "Mam tyle opowiadań, więc taka córka Voldka mi nie zaszkodzi, a nie będzie się niczym wyróżniać na tle innych, bardziej kontrowersyjnych opowiadań" i tak powstało LMM XD

      Usuń
    6. Każda fanfikowa bohaterka jest piękna, bo jakby to pisać o BRZYDULI i jeszcze GRUBEJ?!?!?!?! XD Ale nie, nie zgodzę się z Tobą, córki Voldemorta są zawsze niesamowicie uzdolnione, ale również pyskate, złośliwe, cyniczne, sarkastyczne, mroczne, wyizolowane, i tak dalej, i tak dalej... Oczywiście, od razu zakochują się w pierwszym lepszym przystojniaczku i godzinami dyskutują ze swoimi równie mrocznymi przyjaciółeczkami nad wyborem sukni na jakąś dżamprę, ale to już inna sprawa. xD
      Poza tym, przestrzeganie kanonu nie oznacza, że trzeba się trzymać obowiązkowo wydarzeń fabularnych z książki, bo czytając podsumowanie oceny na Twoim blogu, odniosłam wrażenie, że tak to rozumiesz. Że tak poprę się przykładem: http://maska-smierciozercy.blogspot.com/ (kurczę, muszę w końcu nadrobić zaległości, czasie, wróć do mnie! XD). Ale wracając do meritum, zobacz: pojawiają się nowe, kluczowe dla fabuły postacie, o których nie było mowy w kanonie. Cały tom piąty został zastąpiony zupełnie nową, oryginalną historią, ale Snape dalej jest starym, dobrym Severusem, Dumbledore Dumbledorem, Tonks to ciągle Tonks. Wszyscy zachowali swoje tożsamości i typowe dla siebie zachowania, ale zostali wrzuceni w całkiem inną rzeczywistość, tworzoną nie przez Rowling, ale przez Deltę.
      Teoretycznie mogłabym napisać fanfik, w którym Hogwart to ekskluzywna restauracja, przystojny, niebieskooki Severus Snape to jej główny kucharz, mrukliwy, tajemniczy Hagrid robi za kelnera, a dwójkę tych bohaterów połączy niesamowite uczucie, ale zapytam - gdzie tu magia świata Harry'ego Pottera? Kanon jest po to, by zachować ciągłość między naszą fanowską twórczością, a tym, co stworzyła Rowling. Żebym, czytając, mogła poznać inną stronę (dajmy na to) Syriusza Blacka, jego wcześniejsze losy, jego alternatywną przyszłość, ale, na obfite łono Helgi Hufflepuff, nie zupełnie nowego, nie mającego nic wspólnego z kanonicznym Syriusza Blacka.
      Tak jeszcze kończąc - naprawdę nie jest trudno wymyślić oryginalny fanfik. Mogę całą kadrę z czasów wojny z Voldemortem przemianować na clownów, którzy zamiast walczyć rozstawiają namiot cyrkowy i urządzają przedstawienie wszech czasów, ale sztuką jest zrobić to tak, by nakłonić do tego szaleństwa bohaterów, jednocześnie nie naruszając ich charakterów.

      Usuń
    7. Astmo, tłumaczysz to o wiele lepiej ode mnie xD
      Btw, nie wiem, czy widziałaś, ale jesteś blogiem miesiąca ;) a ja cały czas się zbieram, żeby skomciać Ci rozdział (który notabene przeczytałam już dawno), ale co chwila coś mnie odrywa :/

      Usuń
    8. A ja się zastanawiałam, skąd nagle tyle wejść z SiSu, no popatrz. XD
      Spokojnie, nikogo z komci nie rozliczam!

      Usuń
  6. http://konstruktywna-krytyka.blogspot.com/
    Zobaczcie, kto założył nową ocenialnię. To bardzo dobrze! Dziewczyna dużo się od Was nauczyła, no i do tego brakuje ocenialni. Sypmy jej kwiaty pod nogi. Czyż małe dzieci nie są rozkoszne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej wina, że nie słuchała rad. Zostawmy ją w spokoju, napisze ocenę, która będzie słaba, nikt się tam nie zgłosi a ona pewnie usunie tę ''ocenialnię''. Niech się uczy na błędach, skoro nie potrafi na porządnych poradach i doświadczeniu innych.

      Usuń
    2. Przynajmniej mamy odpowiedź, dlaczego powstają nowe ocenialnie, a ludzie nie zgaszają się do starych - nie chce im się nad sobą pracować.

      Usuń
    3. No nie wiem, ludzie się zgłaszają dla lolcontentu, a ci od słabszych blogasków nie zwracają uwagi na jakość ocenialni, raczej bym się zastanawiała nad wytrzymaniem fali krytyki. Btw kryteria są skopiowane od Was, nieznacznie tylko zmienione.

      Usuń
    4. Leleth, regulaminy również są skopiowane od nas. I to nas bardziej uwiera, bo smirek siedziała nad nimi sporo czasu.
      I chodziło mi o zgłaszanie się na staż.

      Usuń
    5. Wiem, mówiłam do Anonimowego, powinnam była zaznaczyć :).

      Usuń
    6. A niby odnośnie czego mówiłaś do Anonimowego? Anonimowy słowem o zgłaszaniu się do ocen nie wspomniał.

      Usuń
    7. "[...] nikt się tam nie zgłosi [...]"

      Usuń
    8. A, teraz zauważyłem, że są dwa Anonimowi, a ten drugi faktycznie to pisał.

      Usuń
  7. Dobra, ale tak całkiem poważnie, stażyści, co z wami? Jak pisanie ocen? Jesteście tu już okrągły miesiąc (oboje!) i wypadałoby już coś wyprodukować. Nie żebym poganiała, ale jednak dostaliście się na staż i to do czegoś zobowiązuje. Przynajmniej do dania nam znać, jak idą prace. Nallie to wiemy, że pracuje (chociaż nie wiemy, na jakim jest etapie), a Tomek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  8. Z tej strony autorka Legendy Sennarille - jestem pierwsza w kolejce Nallie i właśnie bezczelnie zmieniłam szablon. Ale nie z kaprysu!
    Poprzedni raczył zdechnąć, a ja nie mogłam na to zdechnięcie patrzeć. Jeśli to tak wielki problem, to może zostać opinia o poprzednim szablonie. Chyba że to kolosalny problem, wtedy, zamiast odmowy, mogłabym prosić o zero za grafikę oraz skupienie się na treści?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. switny blog zapraszam do mnie demolkafashion.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starzyści hyba ómarli, nie odzyfajaom się jórz od dwuh miesiency... Czy oni planujom kiedykolfiek dodać jakomś ocenę? ToMeK, nAlLiE, RzYjEcIe JeSzCzE!?!???!!??!?!!

      Usuń