Agnes ocenia opowiadanie http://charmednowahistoria.blog.onet.pl/
Pierwsze wrażenie (6/10)
Przyznam, że nie znoszę zbitek
słownych w adresach blogów. Wystarczyło oddzielić słowa myślnikami, a efekt
byłby dużo lepszy. Teraz mamy ciąg liter, który, bez zastanowienia się nad nim,
nic nie znaczy. Adres powinien być łatwy do odczytania w sekundę, a ten
niestety nie jest, zwłaszcza, że zawiera słowa w dwóch językach. Podoba mi się
natomiast napis na belce. Bije od niego optymizm, nadzieja. Pozytywnie nastraja
i wywołał uśmiech na mojej twarzy. Nagłówek jest trochę zbyt chaotyczny, ale
podoba mi się jego kolorystyka. Niestety nie jestem w stanie odczytać trzeciej
linijki tekstu, chociaż bardzo się starałam. Jest tam coś po angielsku, ale
pozostanie to dla mnie zagadką. Poza tym tutaj słowa zdecydowanie powinny być
rozdzielone. Biorąc pod uwagę, że to onet, nie zdziwił mnie brak podstron. Nie
panuje tu jednak bałagan, co bardzo mnie cieszy. Czcionką piszesz wyraźną,
odpowiedniej wielkości, a kolory nie rażą w oczy.
Adres 0/2
Tytuł 2/2
Nagłówek/ szablon 1/2
Czcionka 2/2
Ogólne wrażenie 1/2
Treść (10/45)
Zgodnie z ustaleniami oceniam
tylko sezon czwarty.
S04E01&02 "NOWE
ŻYCIE"
Początek nowego sezonu powinien
zacząć się tak, aby każdy, niezależnie od tego, czy czytał wcześniejsze części,
czy nie, mógł odnaleźć się w fabule. Pierwsze słowa nowego odcina brzmią tutaj
„2 DNI PÓŹNIEJ”. Później? Nie wiemy, co działo się dwa dni wcześniej. Kiedy
piszesz opowiadanie bez podziału na sezony, taki zwrot w kolejnym odcinku nie
jest problemem. Kiedy jednak decydujesz się wydzielić części, pamiętaj, że
powinny być zrozumiałe zarówno razem, jak i samodzielnie.
„Mówiłem że kran jest zepsuty!” –
Przed „że” stawiamy przecinek.
„Nie mam ochoty z tobą gadać
dalej!” – To zdanie brzmi dziwnie, ze względu na szyk wyrazów. „Nie mam ochoty
z tobą dłużej gadać!” wydaje się bardziej naturalną formą.
„W POKOJU PAIGE
Paige: Co ty robisz!!?
Mike: Co ci zaś nie pasuje!?
Paige: Cała łazienka jest w
wodzie!
Mike: Mówiłem że kran jest
zepsuty!
Paige: To go napraw!
Mike: Nie mam czasu!
Paige: Zawsze tylko nie masz
czasu!
Mike: Pracuje!
Paige: To rzuć tą pracę!
Mike: Z czego będziemy żyli?
Paige: Z mojej pensji!
Mike: Nie mam ochoty z tobą gadać
dalej!
Paige: Właśnie jedyne co
potrafisz to wyjść!
Mike wybiegł z domu.
Paige: Dupek.” – Zapewne
zastanawiasz się, dlaczego przytoczyłam ten fragment. Chciałam zwrócić uwagę na
to, jak Twoi bohaterowie rozmawiają. Używają zdań pojedynczych, temat rozmowy
właściwie nie istnieje, a rozmowa kończy się, zanim jeszcze się zaczęła. Rozmowa
zaczyna się od pytania, na które Mike mógł odpowiedzieć „Czytam gazetę.” i
zignorować żonę. Mamy więc bezsensowne pytanie (które może nie byłoby takim,
gdyby nie złość Paige, zaznaczona przez Ciebie wykrzyknikami), trzyzdaniową
awanturę o kran, dwuzdaniową o brak czasu, potem dziewczyna się czepia, że on
pracuje, a on, zamiast próbować rozwiązać konflikt (to przecież ona przechodzi
ciężki okres, więc powinien starać się ją zrozumieć), wychodzi, prawdopodobnie
trzaskając drzwiami. Myślę, że bardziej realne byłoby, gdyby dziewczyna się
zachowała w ten sposób, a Mike próbował ją uspokoić, pocieszyć, a nie potęgował
tylko jej złość słowami i zachowaniem. To nie nastolatek w okresie dojrzewania,
który obraża się o każde słowo, ale dorosły mężczyzna.
Spójrzmy na kolejny dialog:
„Paige: Co?
Vanessa: Właśnie.
Paige: John?
Vanessa: Tak.
Paige: Ale on nie żyje.
Vanessa: Wiem , ale napisał ten
list to jego pismo (Przed „to” powinien być przecinek,
albo kropka i „to” dużą literą rozpoczynać powinno równoważnik zdania. Chciałam
też zwrócić Ci uwagę, że przed przecinkiem nie stawiamy spacji, a ty to robisz.
Taki zapis jest niepoprawny).
Paige: Też poznaje to pismo.
Vanessa: Ma do mnie przyjść
jutro.
Paige: A kiedy Anette przyjeżdża?
Vanessa: Dzisiaj wieczorem.
Paige: Akurat , będziecie
rodzinką.
Vanessa: Jasne ... (Nie stawiamy spacji przed znakami interpunkcyjnymi.
Wyjątkiem jest pauza i półpauza).
Paige: No co?
Vanessa: Pewnie nic z tego nie
wyjdzie.
Paige: Skąd wiesz?
Vanessa: A jak wy się trzymacie?
Paige: Piper najgorzej.
Vanessa: Przepraszam (przecinek przed „że”) że was jeszcze nie odwiedziłam.
Paige: Nic się nie stało.
Vanessa: Jutro przyjde(ę!) do was z Anette.
Paige: Okej to ja lece (ę! I niepotrzebna spacja przed przecinkiem), narazie.”
Brakuje tu wielu rzeczy, od
opisów począwszy, na ogólnym sensie i porządku skończywszy. Na początku wymiana
pojedynczych wyrazów. Nie wiadomo o co chodzi, może zdziwione lub pytające
spojrzenie wiele by tu zmieniło. Może jakiś gest, skinienie głową. Jutro ma
przyjść martwy John, który napisał list? Rozumiem, że to czarodziejki, ale
jakieś wyjaśnienie by się przydało. Może kobiety podejrzewają, jak to się
stało, że mężczyzna żyje, mimo że nie powinien. Powinny o tym porozmawiać,
rozważyć wszystkie możliwości. Wyskoczenie nagle z Anette, która z nieznanego
powodu ma być rodziną Vanessy, jest co najmniej niezrozumiałe. Potem dziewczyna
nie odpowiada na zadane pytanie, tylko zadaje inne, znów dotyczące innej
kwestii. Odpowiedź Paige też nie jest zbyt trafna. Piper trzyma się najgorzej.
A reszta? Jak się trzymają pozostałe siostry, w porównaniu z nią? Pytanie
dotyczyło przecież całej trójki. Kobieta mogła przybliżyć sytuację, jaka panuje
w domu. Najdziwniejsza jednak była ostatnia wypowiedź Paige. A oto jaki miała
wydźwięk: Przyjdziesz? Dobra to ja lecę, bo już mam cię dość, a jeszcze muszę
cię znosić jutro. – Dziwna reakcja. Powinna się ucieszyć, powiedzieć, że miło
jej będzie je gościć, a nie wyjść!
„Felicja weszła do jego biura.
Mike: Cześć.
Felicja: Cześć , mam sprawę.
Mike: Tak?
Felicja: Potrzebuje pomocy
prawnej.
Mike; Słucham?
Felicja: Co mam zrobić (Brakuje przecinka. „Gdy” rozpoczyna drugie – podrzędne – zdanie
składowe. W tej sytuacji przecinek jest konieczny), gdy podoba mi się
mąż sąsiadki?
Mike: Trzeba go poderwać.
Felicja: A byłbyś chętny.
Mike: Zawsze.
Felicja podeszła do Mikea i
zaczęli się całować.
Felicja ; Może wpadniesz do mnie
wieczorem.
Mike: Okej.
Felicja: To pa.
Felicja wyszła uśmiechnięta.” –
Co to było? Facet ma żonę, przychodzi do niego jakaś kobieta, a on jej mówi, że
chętnie wda się w romans? Cała scena wygląda bardziej jak pożyczanie długopisu
(Weszła. – Cześć! – Cześć! – Mogę
pożyczyć długopis? – Jasne. Wzięła
przedmiot. – No to pa. Wyszła).
Sceny powinny być prawdopodobne! Felicja powinna w jakiś sposób uwodzić Mike’a,
przekonać go do tego, nie mówiąc nic wprost. Romans to nie transakcja handlowa!
„Danny: I jak?
Felicja: Złapał haczyk.” – Nie
było żadnego haczyka! Haczyk to podstęp. Ona wyłożyła kawę na ławę, nie
wysilając się zbytnio z przekonywaniem mężczyzny do czegokolwiek. On okazał się
niewiele myślącym osobnikiem, któremu nie robi większej różnicy, na co się
zgadza i jakie mogą być tego konsekwencje.
„Zawszę” — Mam nadzieję, że to tylko
literówka, bo zarażanie wszami w przemówieniu księdza na pogrzebie nie jest
trafionym wyrazem.
S04E06 " KTOŚ MA ZA DŁUGI
JĘZYK "
„Ben; Doskonale tańczysz.
Piper: Dzięki , ty też.
Ben: Chcesz może drinka?
Piper: Jasne.
Piper i Ben podeszli do baru.
Ben: Ostatnio często cię tu
widać (Wydaje mi się, że lepszym słowem byłoby
„widuję”. Widać ją nie często, a zawsze, bo nie jest niewidzialna.
Piper: Zmieniłam styl życia.
Jestem teraz imprezowiczką („Od dziś postanowiłam być
bardzo niegrzeczną dziewczynką.” To stwierdzenie jest strasznie sztuczne.
Nawet, jeżeli ktoś zmienia swój styl życia po traumatycznym wydarzeniu,
zazwyczaj nie mówi o tym wprost. Raczej stara się udawać, że wszystko jest tak,
jak było).
Ben: A praca?
Piper: Spadła na drugi plan.
Ben: Tak jak moja (A to niby dlaczego? Nic o nim nie wiemy, czy on, tak całkiem
przypadkiem, też zmienił styl życia?).
Piper: Kim jesteś?
Ben: Kierownikiem banku (Wątpię, żeby kierownik banku mógł sobie odpuścić pracę).
Piper: Fajnie.
Ben: A ty kim jesteś?
Piper: Współwłaścicielką
restauracji Quake.
Ben: Nie byłem tam nigdy.
Piper: słuchaj może pójdziemy do
mnie do domu (Pomińmy brak dużej litery na początku
zdania i przecinka po „słuchaj”. Co to ma wspólnego z restauracją?
Przeanalizujmy całą sytuację. Piper poznała w klubie fajnego faceta. Tańczyli
razem, a teraz zaczynają rozmawiać. Stwierdzenie Bena, że nigdy nie był w
restauracji, której współwłaścicielką jest dziewczyna, każe przypuszczać, że
chce kontynuować rozmowę i uznał to za jakiś punkt zaczepienia. Ona powinna
zatem powiedzieć, gdzie owy lokal się znajduje, albo chociażby, że nie ma czego
żałować, bo to nie jest jakieś nadzwyczajne miejsce. W tym momencie propozycja,
żeby poszli do jej domu, wydaje się głupia, a on zapewne uzna ją za łatwą i
puszczalską. Powinna chociaż stwarzać pozory, że jest zainteresowana znajomością
wykraczającą poza łóżko)?
Ben: Chcesz (Jakby nie chciała, to by nie zaproponowała. On natomiast
powinien się zdziwić tą propozycją. Przynajmniej udawać zaskoczonego, nawet
jeśli tylko na tym mu zależało)?
Piper: Tak.
Ben: To idziemy.”
„Piper: Jestem wiedźmą.
Ben: Co? Żartujesz?
Piper: Nie , patrz
Piper wysadziła kosz na śmieci.
Ben: Wow.
Piper: To mój rodzinny sekret.
Ben; Dzięki że mi powiedziałaś.”
– Facet dowiedział się, że jego dziewczyna jest wiedźmą i wysadza przedmioty.
Myślisz, że naprawdę w ten sposób by zareagował? On przecież nie ma pojęcia o
istnieniu magii, a nawet jak ma, najwidoczniej chce to przed kobietą ukryć.
Powinien być przerażony, bo ludzie na ogół boją się tego, co dziwne i obce.
Powinien się od niej odsunąć, zacząć krzyczeć, czy coś takiego. Nie odbieraj
ludziom człowieczeństwa, ładnie proszę. Nawet, jeżeli to tylko podstęp.
S04E07
„Julie: Nic , musimy ją zawieść
do szpitala.
Phoebe; Tak , to jedyny dobry
pomysł.” – Magia powinna pozostać w tajemnicy. Dlaczego więc zawiezienie wiedźmy
(nieprzytomnej po ataku demona) do szpitala jest dobrym pomysłem? To chyba
najgłupsza rzecz, jaka mogłaby wpaść siostrom (doświadczonym czarownicom) do
głów.
„Phoebe; Nie wierze że jest on dla niej ważniejszy nisz
siostra” (Robić coś w dobrej wierze, ale ja nie
wierzę w cuda. Brakuje przecinka przed „że”. Nisz jest miastem w Serbii
i jego pojawienie się w tym zdaniu jest zupełnie bezpodstawne i nielogiczne).
S04E08
Motyw z królewną śnieżką i
siedmioma krasnoludkami mnie nie przekonuje. To trochę inna bajka, nie uważasz?
Gdybyś coś urozmaiciła, dorobiła do tego jakąś inną, nie tak oczywistą teorię.
Ale zatrute jabłko jest chyba zbyt banalne.
„Phoebe: Jesteś Julie.” – Phoebe nie nadaje jej
imienia („Od dziś jesteś Julie.”) ani nie stwierdza oczywistego faktu, ale
zauważa jej obecność („Julie, jesteś wreszcie”). Po „jesteś” konieczny jest
przecinek, aby zdanie miało odpowiedni wydźwięk.
„Angela: Żyj sobie tutaj , znajdź
kogoś.
Julie: Mam już kogoś na oku.
Angela: Ładny?
Julie: Bardzo.” – Jaka matka
najpierw martwi się o urodę wybranka córki? Powinna zapytać, czy jest dobrym
człowiekiem, czy odwzajemnia uczucie, czy się o nią troszczy. Przecież głównie
od tego zależy szczęście nastolatki, a na nim zależy matkom najbardziej.
Podsumowanie
Pomysł jakiś jest, przede
wszystkim na formę. Scenariusz jest wyzwaniem, ale może okazać się przepisem na
sukces. Niestety, wymaga dużo więcej pracy, niż jakakolwiek inna forma.
Fanfiction o czarodziejkach do tej pory nie czytałam, mimo że serial bardzo
lubię. Świat magii daje duże pole do popisu, pozwala działać wyobraźni.
Niestety, ty z tego nie do końca korzystasz. Jeżeli chodzi o pomysł na fabułę,
trzymasz kanon walki dobra ze złem, ale poza tym wszystko jest takie zwyczajne.
Śluby, zdrady, rozstania. Pomyśl, jak rozwinąć akcję, aby wątki nie powtarzały
się co trzy odcinki. Wymyślaj demonom moce, które naprawdę zaskoczą. Niech
będzie to coś bardziej niewiarygodnego, niż rzucanie kulami energii. Niech
będzie ich więcej, niech walczą. Czarodziejki powinny wkładać więcej wysiłku w
ich pokonanie, tworzyć eliksiry, a nie mieć je gotowe w kieszeni. Spróbuj
ograniczyć obyczajowy aspekt serialu, a bardziej rozwinąć aspekty sensacyjno-fantastyczne.
Nie wiem, czy powinnam oceniać
opisy, bo one właściwie nie istnieją. Wybierając formę scenariusza, powinnaś
uwzględnić didaskalia. Samo „stoi przed drzwiami” nie wystarczy. W tych
pozadialogowych tekstach powinno znaleźć się wszystko, co pomogłoby wyobrazić
sobie daną scenę. Dokładny opis miejsca, zwrócenie uwagi na jakieś szczegóły, a
także opisy bohaterów. To, że w serialu nie ma narratora, nie oznacza, że w
scenariuszu nie ma żadnych informacji. Powinnaś opisywać emocje bohaterów, ich
nastrój, wygląd, nawet minę czy drobne gesty. To wszystko wzbogaca twoją pracę
i pozwala czytelnikowi zwizualizować sobie wydarzenie. Dzięki temu aktorzy
wiedzą jak grać, a scenografowie, jak ucharakteryzować pomieszczenia. W tej
chwili są to odcinki serialu, ale bez obrazu. Niemal jak głosy dochodzące z
ciemności.
Dialogi pełnią u Ciebie główną
rolę, więc powinny być dopracowane do perfekcji i rzucać na kolana. Niestety,
tak nie jest. Postacie wypowiadają krótkie zdania, rozmowy też szybko się
kończą. Brakuje w nich ładu i składu. Czasem mam wrażenie, że wypowiedzi są
zupełnie przypadkowe, a bohaterowie nie słuchają siebie nawzajem. Niby
rozmawiają ze sobą, ale każde zdanie jest na inny temat. Poza tym to wszystko
jest takie banalne, jakby rozmowy toczyły się pomiędzy dziećmi, a nie dorosłymi
ludźmi. Brak tu powagi, jakichś bardziej skomplikowanych przemyśleń, emocji. Twoje
postacie nie myślą, paplają od rzeczy, działają pod wpływem chwili, niczego nie
analizują. Poza tym wiele wypowiedzi się powtarza, a pytanie „co?” pojawiło się
chyba tysiąc razy. Zastanów się, w jaki sposób uatrakcyjnić dialogi. Spraw, aby
nie były takie naiwne i banalne. Pamiętaj, że każdy bohater jest odrębną
jednostką, więc powinien trochę inaczej się wypowiadać. Uwzględnij ich wiek,
relacje między rozmówcami. Inaczej rozmawia się z matką, siostrą, przyjaciółką.
Każdy człowiek ma też inny temperament. Powinno to być widoczne w rozmowach.
Świat przedstawiony niemal nie
istnieje. Wiemy, że to San Francisco, ale nie ma w tym mieście nic, na co można
zwrócić uwagę. Nie mówisz nic o klubach, restauracjach, domach, miejscach
pracy. Nie wspomnę już o ogólnym krajobrazie. Momentami miałam wrażenie, że
bohaterowie zostali zamknięci w wielkiej, białej sali i żyją tam sobie,
nieświadomi zewnętrznego świata.
Bohaterów przedstawiasz przez ich
zachowania, wypowiedzi. Niestety, wszystkich traktujesz tak samo. Ich
charaktery niczym się nie różnią. Może za wyjątkiem Felicii, która, żyjąc sobie
na uboczu, ma jakiś plan działania. Pozostali, nie mają żadnego charakteru. Nie
myślą, nie mają własnego zdania na żaden poważny temat, działają pod wpływem tego,
co akurat zaświta im w głowach. Wszyscy mają podobną wrażliwość, a właściwie
jej brak, działają bardzo mechanicznie, bo nie uwzględniasz ich uczuć i emocji.
Weźmy ślub Phoebe i Alexa. Nie ważne, że zdradził ją i złamał serce. Wzięła z
nim ślub, bo tak sobie zaplanowała i nawet ta wcześniejsza „katastrofa” nie
dała jej do myślenia. A gdzie wątpliwości, smutek, żal? Podejście „nie dam się
wykiwać, zrobię co planowałam” jest tu zupełnie nie na miejscu. Może dlatego,
że wszyscy mówią tak samo i tak samo postępują, miałam problem z odróżnieniem
postaci. Często myliły mi się siostry, ale też drugoplanowe bohaterki. Nie
byłam w stanie połączyć imienia z wydarzeniami. Brakuje Ci też pomysłu na
bohaterów magicznych. Postacie, które wprowadzasz nie są wyjątkowo oryginalne,
nie poznajemy ich magicznych mocy. Nawet jeśli próbujesz nam je pokazać, nie do
końca wiadomo, co miałaś na myśli. Na przykład demon wykorzystujący słabe
strony. Jest on w stanie odkryć ludzkie słabości, ale jak właściwie ma to
zaszkodzić przeciwnikowi? Jeżeli nie wyjaśnisz, jak to działa, czytelnik może
się tylko domyślać. Nie bój się tworzyć dziwnych, nietypowych stworów. Niech
mają dziwne zdolności, niech nietypowo wyglądają. Mogą być odrażające, albo
zdeformowane. W fantastyce wszystkie chwyty są dozwolone. O to w tym przecież
chodzi. Wymyślaj własne moce, użyj wyobraźni. Niech nowe postacie zaskakują,
wnoszą coś nowego, innego. Zastanawia mnie postać Melindy, która momentami
znika w niewyjaśnionych okolicznościach, kiedy nie jest Ci potrzebna. Często w
serialach dzieci cierpią na tą przypadłość. Pamiętaj, że dziecko potrzebuje
opieki rodziców, zwłaszcza że jest dosyć małe. Jeżeli jest w przedszkolu, albo
pod opieką niani, warto o tym powiedzieć. Jest też jedna nurtująca mnie rzecz
odnośnie dziewczynki. Ledwo powiedziała „mama”, a za kilka odcinków używa też
innych słów, a nawet składa pełne, poprawne gramatycznie zdania. Czyżby tak
szybko się tego nauczyła?
Fabuła nie porywa. Wszystkie
wydarzenia opisujesz w bardzo krótkich i prostych dialogach. Nie ma w nich
emocji, uczuć. Postaraj się, aby sceny trwały trochę dłużej, żeby było nad czym
przystanąć. Niewiele rzeczy zwróciło moją uwagę. Nie jestem w stanie dostrzec
żadnych szczegółów, a tempo akcji jest za szybkie. Mam wrażenie, że mogłabym nie
czytać połowy scen i to by niczego nie zmieniło. Jak już coś było bardzo
ciekawe, szybko się skończyło. Sprawa dziesięciu plag egipskich była naprawdę niezła,
ale zaraz po śmierci wszystkich ludzi stało się coś dziwnego i wróciłaś do
tego, co było wcześniej. Potem podobał mi się motyw miasta aniołów, ale był
zbyt oszczędnie zrealizowany. Dobrze, że prowadzisz wątki poboczne – to bardzo
uatrakcyjnia opowiadanie. Widać też, że usiłujesz tworzyć jakieś napięcie,
wprowadzić elementy tajemnicy i zaskoczenia. Raz ci się udaje, raz nie. Ciężko
jest to zrobić przy tak małej ilości emocji i bez opisów, ale dobrze, że
próbujesz.
Forma twojego utworu jest
oryginalna, ale nie każdemu przypadnie do gustu. Mnie trochę męczyły
powtarzające się co chwila imiona i brak opisów. Może dlatego, że nie jestem
przyzwyczajona do tekstów tego typu. Nie mam nic do zarzucenia podziałowi na
sceny. Chciałam Ci zwrócić uwagę, że opisy czasami piszesz takim samym
formatowaniem (podkreślenie i pogrubienie), jak miejsce sceny. Postaraj się
oddzielać te dwie rzeczy, bo robi się bałagan. I nie zawsze pogrubiasz imiona w
dialogach.
Jeżeli chodzi o logikę, jest nie
najlepiej. Może i nie ma błędów rzeczowych, ale sceny wypadają mało realnie,
głównie dlatego, że wszyscy zachowują się tak samo. Pamiętaj, że ludzie myślą,
czują, zastanawiają się, starają się działać logicznie i racjonalnie, nawet,
jeżeli nie zawsze im się to udaje. Ponoszą ich emocje, ale w zwyczajnych
sytuacjach starają się zachować rozsądek. Twoi bohaterowie zachowują się dziwnie,
zupełnie bez powodu. Zwyczajnie nie myślą nad tym, co mówią i robią, ani przed,
ani po zrobieniu tego. Dodaj im trochę ludzkiego rozsądku, a wszystko stanie
się bardziej realne.
O twoim stylu po części pisałam,
omawiając inne aspekty opowiadania. Nie mogę powiedzieć, że używasz bogatego
słownictwa. Sklasyfikowałabym to raczej jako słowny minimalizm. Często
powtarzasz te same, bardzo proste słowa. Nie bój się słów, pozwól bohaterom
mówić, nie uciszaj ich po jednym zdaniu. Staraj się dopasować styl pisania do
wypowiadającego się bohatera. Zastanów się, do kogo mówi i w jaki sposób
powinien to robić. Nastrój próbujesz budować głównie przez wykrzykniki, które w
niektórych miejscach wydały mi się całkowicie bezzasadne. Sam wykrzyknik nie
wystarczy, aby zbudować napięcie. Musi on współgrać z treścią wypowiedzi.
Jeżeli zakończysz pozbawione wyrazu zdanie wykrzyknikiem, nie nada mu to raczej
charakteru. Staraj się budować napięcie za pomocą słów, a nie znaków
interpunkcyjnych.
Z poprawnością jest różnie.
Zapominasz o przecinkach w zdaniach podrzędnie złożonych. Przed przecinkami
notorycznie stawiasz spację. Czasem przy odmianie czasowników w pierwszej
osobie zamiast „ę” piszesz „e”. Pojawiły się błędy składniowe, ortograficzne
rzadziej, ale też.
Pomysł (oryginalność) 1/3
Opisy 0/6
Dialogi 1/5
Kreacja:
Świata: 0/6
Bohaterów: 1/6
Fabuła 2,5/5
Kompozycja 1,5/2
Logika 0,5/2
Styl 0,5/5
Poprawność 2/5
Dodatki (3/5)
Za dużo tego nie
ma. Twój opis jest dość krótki i mało oryginalny, ale ostatecznie może być. Nie
podoba mi się, że linki do blogów, które czytasz, są zapisywane jako pseudonim
autora. Nazwa bloga mogłaby bardziej zachęcić i przybliżyć jakoś tematykę.
Teraz trzeba wchodzić na każdy z nich, aby stwierdzić, czy jesteśmy
zainteresowani taką lekturą. Przy Twoim opowiadaniu przydałaby się zakładka z
opisami bohaterów. Nie chodzi mi tu o charakterystykę, ale o zdjęcie, wiek i
opis relacji, jakie występują między postaciami. Czytając to opowiadanie,
często myliły mi się siostry. Oglądałam ten serial dość dawno i nie wiem skąd
wzięła się czwarta dziewczyna. Sposób, w jaki piszesz, nie ułatwia ich
odróżnienia. Może, gdybym przeczytała wcześniejsze serie, więcej bym z tego
rozumiała. Chciałaś jednak, żebym oceniła tylko czwartą.
Dodatkowe punkty od oceniającej (+2)
Za legendę o Hanuaute, która była
naprawdę ładnie napisana i była czymś innym, świeżym i ciekawym, oraz na
zachętę.
RAZEM 21 PUNKTÓW, CO DAJE OCENĘ DOPUSZCZAJĄCĄ
******************
A więc owszem, żyję i mam się całkiem nieźle. Udało mi się podłączyć do internetu, co uważam za swój mały sukces, a nowe mieszkanie i współlokatorki są super. Z tej oceny nie jestem zadowolona w takim stopniu, w jakim bym chciała. Długo ją pisałam i ciężko mi szło. Zwłaszcza, że nie lubię stawiać tak niskich ocen. Nie wiem jak z poprawnością, ale nie mam już siły ani czasu, żeby sprawdzać to po raz kolejny, zwłaszcza że kończyłam ocenę, zamiast przygotować się na zajęcia, więc czeka mnie jeszcze ciężka noc z książką do mikroekonomii. Wybaczcie wszelkie niedociągnięcia. Starałam się jak mogłam, ale mam wrażenie, że i tak nie jest dobrze, a jeżeli jeszcze raz przeczytam ten sam tekst, przysięgam, nabawię się migreny i wywalą mnie jutro z ćwiczeń za nieprzygotowanie, a tego bym nie chciała. Ostatnio jakoś cienko u mnie z wypełnianiem SiSowych obowiązków, ale zrobię co w mojej mocy, żeby się poprawić. ;)
******************
A więc owszem, żyję i mam się całkiem nieźle. Udało mi się podłączyć do internetu, co uważam za swój mały sukces, a nowe mieszkanie i współlokatorki są super. Z tej oceny nie jestem zadowolona w takim stopniu, w jakim bym chciała. Długo ją pisałam i ciężko mi szło. Zwłaszcza, że nie lubię stawiać tak niskich ocen. Nie wiem jak z poprawnością, ale nie mam już siły ani czasu, żeby sprawdzać to po raz kolejny, zwłaszcza że kończyłam ocenę, zamiast przygotować się na zajęcia, więc czeka mnie jeszcze ciężka noc z książką do mikroekonomii. Wybaczcie wszelkie niedociągnięcia. Starałam się jak mogłam, ale mam wrażenie, że i tak nie jest dobrze, a jeżeli jeszcze raz przeczytam ten sam tekst, przysięgam, nabawię się migreny i wywalą mnie jutro z ćwiczeń za nieprzygotowanie, a tego bym nie chciała. Ostatnio jakoś cienko u mnie z wypełnianiem SiSowych obowiązków, ale zrobię co w mojej mocy, żeby się poprawić. ;)
Agnes, opanuj spacje po nawiasie otwierajacym i pamietaj, ze kropka stoi za nawiasem, nie w srodku. A jesli masz zdanie w nawiasie, ktore sie konczy, a za nawiasem kontynuujesz zdanie, w ktore nawias wtracilas, kropke w ogole pomijamy.
OdpowiedzUsuńNp.
"Ben: Kierownikiem banku. (Wątpię, żeby kierownik banku mógł sobie odpuścić pracę)."
"Felicja: Co mam zrobić (Brakuje przecinka. „Gdy” rozpoczyna drugie – podrzędne – zdanie składowe. W tej sytuacji przecinek jest konieczny) gdy podoba mi się mąż sąsiadki?"
buziaczki i sorry za brak konkretniejszych porad, ale w zasadzie rzucilam tylko okiem. :*
smirek
Dzięki, już poprawiłam. Spacja była jedna, przez przypadek się tam wkradła. Oczywiście zasadę kropki po nawiasie znam, ale nie jestem pewna, jak to jest ze zdaniami pytającymi i wykrzyknieniami? Stosuje się tą zasadę analogicznie, jak przy zdaniach twierdzących?
UsuńOgólnie jak się czujecie i jak żyjecie, drogie dziewczynki?
OdpowiedzUsuńPrzy tym poście czciona już znormalniała...
Ja tam czcionki nie ruszałam, jest taka, jak była. Nie wiem co się w tamtym poście stało. A ja żyję nieźle, jak już wspominałam. Puki co studia przypadły mi do gustu i z entuzjazmem podchodzę do nauki (chyba pierwszy raz w życiu). A co u ciebie?
UsuńAgneeees! Błagam, przeczytaj swój komentarz i powiedz mi, dlaczego prawie zaczęłam płakać z boleści. Podpowiem: ortografia :D
Usuńluum
a tak, żyję. Drzewko, poczta :D
Drzewko, poczta rowniez.
Usuńsmirek
O, ja się czuję i żyję całkiem nie najgorzej. ;) Agnes, pewnie już gdzieś mówiłaś, co studiujesz, ale... co studiujesz? :D Mnie ostatnio też coraz bardziej pochłania nauka w takim pozytywnym, entuzjastycznym znaczeniu.
UsuńPrzeczytałam obie wiadomości. Tobie, lumarisku, już odpowiedziałam, natomiast mejlem smirka zajmę się dzisiaj wieczorem albo jutro. I tak, tak, dotarł do mnie list. Przepraszam, że od razu nie dałam znać.
Lum, wiem, za szybko kliknęłam "opublikuj", a potem jak to zobaczyłam... A edytować się nie da. Albo ja nie umiem, ale na jedno wychodzi. Tak jak teraz o tym myślę, to mogłam usunąć i napisać jeszcze raz, ale coś myślę ze sporym opóźnieniem. ;/
UsuńDrzewko, studiuję zarządzanie. :)
Dzień dobry, uprzejmie informuję, że z dniem dzisiejszym blog http://e-skapizm.blogspot.com zmienił adres na http://eskapizm.blogspot.com (kolejka lumaris). Za utrudnienia przepraszam.
OdpowiedzUsuń