środa, 31 lipca 2013

[915] www.my-logorrhea.blogspot.com

Lum ocenia my-logorhhea


Pierwsze wrażenie, dodatki 6/15

Adres ładny, aczkolwiek jego zapamiętanie po pierwszej wizycie graniczy z cudem; belka mnie nie interesuje. Jaki, kurczę, przystojny szablon. Taki spokojny, prosty i obrazkowy, mniam. Co prawda, nieco się rozjeżdża, ale nie stanowi to jakiegoś problemu. Poza tym, jest to zapewne wina moich ustawień ekranu, więc uznajmy, że nie ma problemu. Nie podoba mi się długość strony. Jakbyś ograniczyła ilość postów do trzech, całość wyglądałaby lepiej. A tak mamy kilometrowego tasiemca z milionem jakichś linków i innych pierdół na kiju. Dwa sposoby subskrypcji (legendy głoszą, że ktoś kiedyś użył w tym celu e-mailu), twitter, lubimyczytać (mogłaś uciąć ten banner do czterech książek, przecież nie musimy znać całego Twojego życiowego must read, do diabła!), statystyka, czyli całkowicie zbędny standard oraz dwa bannery, które jakoś mi nie pasują do całości, do tych subtelnych kreseczek nad innymi dodatkami. Nie da się tego zapakować w jakąś podstronę? A propos podstron: zajmijmy się dodatkami.
Podstrona nr 1, czyli coś o Tobie. Zobaczmy zatem w jakiej formie się nam zaserwujesz. Albo jednak nie, mogłam tam nawet nie wchodzić, bo to, co spotkałam po załadowaniu się strony przyprawiło mnie o skurcz mięśni twarzy. Co to jest, do jasnej anielki? I nie jest to pytanie retoryczne, to zachęta do przemyślenia, co chciałaś osiągnąć takim wstępem. Takim, o zgrozo!, grafomańskim, pseudo ironicznym tekstem. Powinnaś w tym miejscu zachęcić przybysza, a nie rzucić mu w twarz jakimś zlepkiem zdań, z którego wynika tylko tyle, że masz go w nosie i żeby czym prędzej uciekał z tej strony, bo i tak nic dobrego go tu nie spotka. Huh, to ma sens, na pewno zyskasz dzięki temu miliony czytelników! A dlaczego nie będziesz robiła wywodów na temat swojego życiorysu, hm? Weź jakąś książkę do ręki, otwórz w miejscu, gdzie widnieje opis autora i tell me honey, czy napisane jest tam, jak ten ziomek się zachowuję, co robi w wolnym czasie albo jaki jest jego ulubiony kolor? Dobra, jasne, rozumiem, ale pisząc takie coś, powinnaś skupić się poważnych rzeczach, które faktycznie mogą mieć znaczenie dla Twojego czytelnika. No chociażby: ile masz lat, dlaczego piszesz, od kiedy piszesz.
Podstrona nr 2, czyli coś o blogu. Po pierwsze, zmieńże w informacji, że blog jest zawieszony, bo nadal wisi tu ta wzmianka o postach co dwa tygodnie. Ponadto: czemu nie lubisz spamu? Jakoś trzeba się zareklamować, pozbierać lajki i tak dalej. Może wyprodukuj jakiś spamownik. Och, faktycznie „my” jest takim dziwnym słowem pochodzącym z języka angielskiego! Ale wiesz, masz u mnie plus, że, dzięki Bogu, nie podałaś jaki jest adres bloga. Dobrze, że wytłumaczyłaś, co adres znaczy i dlaczego zdecydowałaś się na niego; widać, że nie był to przypadkowy wybór. Sama nie wiem, co mam myśleć o całym tym opisie bloga. Niby jest w porządku, ale wydaje mi się to takie naciągnięte, pod publikę. Nie rozumiem, czy jest sens opisywać stary blog, skoro to historia zakończona, podobnie nie warto podkreślać po pięćset razy, że teraz dorosłaś, że jesteś dorosła, że to dorosły blog.
Podstrona nr 3, czyli subskrypcja, z której miałam szczery uciesz przez kilka minut. Pierwsze pytanie o tę podstronę: czy sugerujesz, że Twoi czytelnicy są idiotami? Każdy, kto chociaż trochę zna się na blogach (albo po prostu jest normalnym, inteligentnym człowiekiem) wpadnie na pomysł, co zrobić, żeby nie przegapić posta. Więc błagam, nie kompromituj się dłużej i wywalże tę podstronę, zapomnijmy obie o jej istnieniu i będzie dobrze.
Podobnie z podstroną nr 4. Po jakiego wała Ci te listy, skoro masz lubimyczytac, do którego posiadasz nawet odnośnik u dołu? A i w przypadku filmów możesz założyć sobie filmweb, nawet w gratisie dostaniesz statystyki i tak dalej. Bez sensu jest robić pół miliona podstron, na które czytelnicy tylko wpadną, rzucą okiem, a burdel pozostanie.
W Spisie Treści wszystko i nic zarazem, ale przyjrzę się temu potem. Przechodząc do współpracy: szkoda, że nie napisałaś na czym ta współpraca miałaby polegać. I wytłumacz mi jedną rzecz: nie reklamujesz innych blogów, ale za to zasypujesz czytelników stertą swoich bannerów. Eno, koleżanko, bądźmy konsekwentni.
Podsumowując całość: pierwsze wrażenie nie było złe, do poprawy jest długość bloga, przemyśl też ten bałagan na dole. W przypadku dodatków: popraw podstronę o Tobie, ogarnij informację o zawieszeniu na tej o blogu, subskrypcja i listy powinny według mnie w ogóle zniknąć oraz we współpracy napisz, na czym ona mniej więcej polega. Za każdą z tych rzeczy odejmę Ci punkt, za podstronę o Tobie dwa.

Treść 24,25/40

Ocenię po jednym poście z każdej kategorii, żeby mieć lepszy obraz tego, co Ty tam produkujesz. Każdą notkę ocenię według osobnych kryteriów, a potem zapakuję to wszystko w średnią arytmetyczną i w ten sposób uzyskam wynik.
(Tak jeszcze do całości: szkoda, że jednak nie masz jakiegoś archiwum, szerokiej albo innego tałatajstwa, gdzie mogłabym sobie przejrzeć posty według tytułów; sprawia mi to ogromny problem, gdy chcę znaleźć coś, co mnie zainteresuje i jest nadające się do oceny.)

Książki, "Niezgodna"
Nie znalazłszy niczego mądrego w moim klimacie, uznałam, że wezmę recenzję pierwszą z brzegu. Szczerze, nigdy jakoś mnie te blogowe opinie nie interesowały, czasem coś przeczytałam, ale tak to nie porywa mnie ta forma. Zatem przed Tobą ciężka misja! Musisz pokazać mi, że faktycznie to jest coś wartego uwagi.
Na początek krótkie przedstawienie książki. Brakuje mi autora oraz wydawnictwa (co jest wbrew pozorom kluczową sprawą dla wielu czytelników). Zaczynasz dwoma zdaniami, które są jakieś takie naciągnięte, niby poprawne, ale brzmiące wyjątkowo niefajnie. A jakby to zapisać po prostu: Słyszałam o tej książce wiele pochlebnych opinii. Boli? Potem wrzucasz tekst z okładki i na tym się kończy. To Twoja teza, założenie, co ma to robić? Czuję się jakbyś z góry narzucała mi, że ta książka jest super, jest zajebista, była przecież na drugim miejscu po Murakamim i na pierwszym miejscu listy Amazonu, ojejejejej! Tak, jakbyś miała to swoje zdanie, ale nie umiała go poprzeć. Tekst właściwy zaczynasz krótko skracając fabułę, czyli dość typowo. Wyjaśnij mi też jeszcze jedno: jakim cudem jest to DAWNE społeczeństwo Chicago, skoro piszesz, że wszystko ma miejsce w PRZYSZŁOŚCI? Czyżbyś posiadała umiejętność zaginania czasoprzestrzeni? W dalszej części recenzji nadal opisujesz fabułę. I zastanawiam się, czy nie przekroczyłaś tej cienkiej granicy między spoilerem, a recenzją. Myślę, że moment przejścia z frakcji do frakcji to kluczowa sprawa w książce, a Ty nam bezczelnie to zdradziłaś!
Dobrze, że skupiasz się też na wadach tej książki i opisujesz je dość obiektywnie, pomimo tego, że uznałaś na początku tę książkę za cud (swoją drogą: cud, który ma niedociągnięcia?) i nawet dałaś jej prawie maksymalną ilość punktów. Nie wiem, ja po Twojej recenzji oceniłabym ją na jakieś 5, patrząc na ilość wymienionych słabostek i przymiotów (gdzie według mnie te pierwsze przeważają, co może świadczyć tylko o tym, że nie napisałaś tej recenzji zgodnie z zamierzeniem i jako czytelnik odbieram fałszywe sygnały).
Jeśli chodzi o Twój styl pisania, jest on całkiem płynny i poprawny. Nie miałam problemów ze skupieniem się na treści, nie odpływałam, ale też nie zachwyciłaś mnie niczym, co wyróżniłoby Cię spośród innych. Język jest całkowicie w porządku, prosty, zrozumiały. Nachodzi mi na myśl określenie: młodzieżowy.
W przypadku oryginalności, którą niestety muszę ocenić jest kiepsko. Takich recenzji, jak Twoja, mogłabym znaleźć co najmniej pięć i różniłyby się one pewnie tylko czcionką. Potrzebujesz czegoś, co sprawi, że Twoje teksty będą jeszcze ciekawsze. Poczytaj różne inne, zainspiruj się jakoś. Nie potrafię Ci pomóc w tym momencie, dlatego, że sama musisz to odkryć. I na koniec smutny wniosek: recenzja nie zachęciła mnie do przeczytania tej książki, przykro mi.

Zrealizowanie tematu: 10/10; styl, język, sposób przekazu informacji: 6/10; Oryginalność: 2/10; Zaciekawienie czytelnika: 5/10; Łącznie: 23/40

Filmy, "Bejbi blues"
O, zobaczmy tym razem, jak poszła Ci recenzja filmu. Włączę sobie soundtrack z tejże produkcji i biorę się do roboty.
W krótkim przedstawieniu brakuje mi obsady, to jest chociażby nazwisk aktorów grających Natalię, jej chłopaka, koleżankę i tego typa ze sklepu. Na początku serwujesz nam krótki portret psychologiczny głównej bohaterki (oparłaś go na własnych odczuciach czy tym, co przeczytałaś o filmie?). Wózek z dwudziestolecia międzywojennego? Huh, powiedz mi skąd ta dziewczyna miałaby wydobyć wózek sprzed wojny? Wyjaśniam: podobne wózki mieli Twoi rodzice za komuny, sprawdź sobie na zdjęciach. Dość powierzchowny opis, skupiasz się głównie na dziecku, na ich relacji, a nie opowiesz, że Natalia lubi np. stroić się, przecież jej outfity to jedna z najciekawszych rzeczy w tym filmie. Jakim cudem ktoś może być z zawodu uczniem albo maturzystą? Zawód to rzecz wyuczona i nie można wykonywać ZAWODU UCZNIA! Usuńże to i pozostaw po prostu samego maturzystę, przecież wyglądałoby to tak samo. Poza tym: skate z powołania? Że niby jak to jego powołanie wygląda? To jest wybór, świadomy wybór. No i brzmi to mniej więcej jakby z zawodu był stolarzem, a z powołania ogrodnikiem. A bycie uczniem i skatem się ze sobą jakoś nie wyklucza, znam wielu skatów z powodzeniem chodzących do szkoły.
Niedobrze, że narzucasz czytającemu swoje zdanie w recenzji, powinnaś być bardziej obiektywna. Mam wrażenie, że na siłę starasz się do czegoś przyczepić, nie podajesz argumentów, dlaczego Ci to i owo nie podoba. Mówisz, że coś jest nielogiczne, nie wyjaśniasz dlaczego. A może dla kogoś to jest logiczne, może w pewnych kręgach to jest normalne, może tylko Tobie się to nie podoba, bo nie musisz podejmować decyzji jak Natalia, nie jara Cię matka Twojej dziewczyny. Poza tym to nie jest film o normalnych ludziach i ich sytuacjach, a tego w swojej recenzji nie uwzględniłaś. Kurczę, kobieto, konsekwencji nieco proszę! Zresztą, nie chciałabym oceniać Ciebie, ale mam wrażenie, że po prostu nie zrozumiałaś tego filmu, że sceny, gdy Natalia dzwoniła i nikt nie odbierał miały Ci coś pokazać, zasygnalizować. Mam wrażenie, że poleciałaś z prądem hejtu na ten film i tyle. I żeby było jasne: wcale mi się on nie podobał, ale liczyłam, że może pokażesz pełny punkt widzenia, a zamiast tego dostałam ochłap emocji. Emocji w dodatku bez umotywowania.
Styl trochę Ci podupadł w porównaniu z poprzednim postem, nie jest już tak płynnie. Staraj się, żeby nie ponosiły Cię własne wrażenia, jak recenzujesz to rób to obiektywnie. Oryginalność jest mi ciężko ocenić, ale chyba podobnie jak przy poście poprzednim nie mogę Ci dać więcej niż dwóch punktów. Ta recenzja również słabo mnie zachęciła do ponownego oglądnięcia tego dzieła oraz do dalszego czytania Twoich opisów filmów.

Zrealizowanie tematu: 7/10; styl, język, sposób przekazu informacji: 5/10; oryginalność: 3/10; zaciekawienie: 4/10; łacznie: 19/40

Twórczość, "SS"
Miałam duży problem z wyborem opowiadania. Pomysł miałaś bardzo dobry, jestem pod wrażeniem. Zawiódł jednak sposób, w jaki to zrealizowałaś.
Zacznijmy jednak od początku, czyli od fabuły. W przypadku tak krótkiego tekstu ciężko o jakiejkolwiek mówić, szczególnie, że bardzo okroiłaś ten tekst z wszelkich wydarzeń. Całość jest chaotyczna, więc uważam, że powinnaś to trochę uporządkować, w czym naturalnie Ci pomogę. Zacznijmy od wspomnień tej kobiety, które poprzeplatałaś motywem lufy przy skroni. Dobry zabieg. Znaczy: byłby dobry, gdybyś ich sielankę, romantyczną historię ich miłości opisała bardziej obszernie. Nie mamy zbyt dobrego tła, aby dogłębnie poczuć dramat tej kobiety. Napisz jeszcze trochę o tym, jak się poznali, jak ta miłość się rozwijała, wszystko po kolei. Dokładaj do tego konkretne sytuacje, które sprawiały, że to było wyjątkowe (tak, jak piszesz o tych wieczorach, gdy wracał z pracy). A dopiero potem przejdź do wojny, jak to zmieniło ich życie, jak wpłynęło na tę miłość. Wątek kolegi nazisty powinien być trochę wpleciony w całość. Aktualnie jest to na takiej zasadzie: sielanka, sielanka i pac, kolega nazista każe mu wstąpić do SS i ten leci na łeb na szyję, bo tak, bo taki ma kaprys. Brakuje mi umotywowania zachowania jego, jak i tej kobiety. Nie bój się zawrzeć tu różnych poglądów Hitlera, możesz się do nich odnosić i podkreślać, dlaczego wystąpiła sprzeczność. Fakt, że kobieta jest Żydówką też nie powinien być ukrywany, bo to dość istotna sprawa w takiej sytuacji. Nie musisz tego podkreślać na każdym kroku, ale wzmianka kilka akapitów wcześniej byłaby dobrym pomysłem. Przejdźmy teraz do wątku z lufą pistoletu. Naprawdę świetny pomysł! Tylko podobnie jak wspomnienia, dość okrojony ze szczegółów, uczucia kobiety są opisane dość ubogo. Skupiasz się głównie na jego oddechu, jakiejś lufie, drżących rękach. Zwróć uwagę na to, co myślała w danej chwili, jakie delikatne ruchy były wykonywane. Wątpię, że wszystko trwało z pół godziny, on stał, wisiał nad nią, zastanawiał się i jedyną zmieniającą się rzeczą był jego oddech. Zaznacz, że to był moment, kilka sekund, spróbuj opisać cały tok myślowy w trakcie tego wszystkiego, może otoczenie, gdzie kobieta się znajduje, może to, jak się spotkali po tym roku i w jakich okolicznościach postanowił ją zabić. Przecież nie przylazłby tak ot, zabić swoją żonę, bo była Żydówką. Może była w obozie, może próbowała się buntować? Jeśli chodzi o zakończenie, to jest koszmarne i proponuję się nad nim porządnie zastanowić. Zbyt na siłę, bezsensownie psuje poważny charakter tej opowieści. Spróbuj wymyślić coś nowego, bardziej realnego i trzymającego się całości.
Język jest nieco zbyt beztroski, opisujesz wszystko zwyczajnymi słowami, brakuje mi zwrotów, które podkreślałyby grozę tej sytuacji, jak również płynnych opisów zamiast kilku zdań rzuconych tak ot, bez większego związku z fabułą. Skoro akcja dzieje się w Berlinie, mogłabyś skusić się na wtrącenie kilku niemieckich słówek, które oddzielone od reszty kursywą, nadałyby opowiadaniu niezwykły klimat. Podobny zabieg stosował chociażby mój kochany Nabokov i uwierz mi, że tekst bardzo na tym zyskuje. Styl jest ładny, ale trochę niedopracowany, chaotyczny i momentami masz grafomańskie przebłyski. Pisz zdecydowanie więcej i zwracaj uwagę na takie stylistyczne pierdoły, jak chociażby to nieszczęsne zakończenie. Nie jestem mistrzem historii, ale wydaje mi się, że tło historyczne jest w porządku, chociaż mogę się mylić, bo, jak już wspomniałam, całość jest bardzo okrojona i ciężko wysnuć jakiekolwiek wnioski.

Fabuła (pomysł, oryginalność, sposób przedstawienia pomysłu): 2/5; bohaterowie (kreacja, psychologia, odczucia wewnętrzne): 3/7; świat przedstawiony (opisy, miejsce i czas, wiarygodność): 5/7; tło historyczne (wiarygodność): 6/6; kreacja kilku wątków: 2/5; styl, język: 3/6; logika, spójność: 2/3; zaciekawienie 1/1; łącznie: 24/40

Blogowo, "Inspirujące strony"
Nie mam najzieleńszego pojęcia według jakich kryteriów powinnam ocenić ten post, więc użyję tych najbardziej uniwersalnych do blogów tematycznych.
Temat zrealizowałaś całkowicie, chociaż brakuje mi kilku elementów. Po pierwsze: jaki to jest inspirujący obrazek, mogłaś wkleić kilka przykładów zdjęć, które ostatnio Cię zainspirowały do zrobienia czegokolwiek. Inspirowanie jest ostatnio w modzie, tylko zastanawia mnie często, do czego te, w większości pseudo ahrtistik, fociunie miałyby kogokolwiek zmotywować. Przykłady nie zaszkodziłyby. Po drugie, czym te dziesięć identycznych stron z takimi samymi zdjęciami się od siebie różni i dlaczego to akuratnie one są dla Ciebie top, a nie chociażby tumblr albo soup?
Styl i język zwyczajne, co tu dodać. Nie rozpisałaś się szczególnie, więc nie mam też się czego czepić, ale też nad niczym się specjalnie nie zachwycę. Oryginalność jest w sumie zerowa. Mam wrażenie, że to jeden z tych postów pisanych na siłę. Pomysł przewija się między blogami, coraz to nowe bloggerki dodają swoje topki różnych stron. Ale co to wnosi, tell me darling, jeśli one się w większości pokrywają i zawierają zaledwie pacnięty  linkas do danej strony bez jakiejkolwiek zachęty, to ja nie wiem.

Zrealizowanie tematu: 5/10; styl, język: 7/10; oryginalność: 2/10; zaciekawienie: 5/10; łącznie: 19/40

Melanże, "Kwietniowy melanż"
Moje pierwsze skojarzenie było takie, że opisujesz tu swoje imprezy, ale dzięki Bogu jest to po prostu gazetka blogowa. Całkiem przyzwoita, dodam. Nie będę jej analizować i rozkładać na czynniki pierwsze, bo nie ma takiej potrzeby. Mam jednak kilka uwag:
·        Pisząc o Dniu Książki mogłaś wymyślić coś ciekawego, jakiś mini konkurs, opisać czy jakkolwiek go obchodzisz. Trochę śmiesznie wygląda: wciśnięta na siłę wzmianka o Dniu Książki, który nie znaczy nic dla Ciebie.
·        Gdzie są, do diaska, recenzje książek ze stosiku, co?! (Nie, nie odejmę Ci za to punktów, po prostu jestem ciekawa).
·        Duży plus za strony w "Warte uwagi". I za pomysł na zakładkę do książki. (W końcu ile można łazić z rachunkami albo innymi śmieciami powpychanymi w książki?)
Bardzo mi się spodobał ten pomysł, taki kontrolowany misz masz. I nie mam się do czego przyczepić, no normalnie nie mam.

Zrealizowanie tematu: 9,5/10; styl, język: 10/10; oryginalność: 10/10; zaciekawienie: 10/10; łącznie: 39,5/40
Jakby cały blog był taki, jak melanże, to miałabyś u mnie pionę.

Życie; "Ciekawe kanały na youtube".
Chyba znowu trafiłam na topkę jakichś stron. Zobaczymy, jak wykażesz się tym razem.
SĄ OPISY, JADŹKA, PATRZ, SĄ OPISY! Aczkolwiek nad ich jakością wolałabym się chwilkę zastanowić. Oczywiście, Polimaty jako pierwsze. Ciekawe, czy ma to jakiś związek z urodą Radka, że tak sobie pozwolę na chwilę zadumy i odejścia od tematu. Jak dla mnie trochę za mało o tym napisałaś. Mogłaś zawrzeć informacje, jakiej tematyki dotyczą filmy: psychologii, medycyny i historii, a nie dajmy na to wiedzy o pierniczkach i tajnikach ich produkcji, do diaska. Z kolei taki piękny i wyczerpujący opis dostał się "Marco prezentuje". A propos prezentowania: kilka słów o samych prowadzących nie zaszkodziłoby. Kim są Ci ludzie, jakimiś znanymi publicystami, zwykłymi vloggerami, przystojnymi mężczyznami (jak chociażby Radek albo Włodek z LS, hihi)? To z pewnością zachęciłoby Twoich czytelników do odwiedzenia tych stron. O, taki opis prowadzącego, jak w przypadku Niekrytego Krytyka. I co, nie ciekawiej? Myślę, że panowie z LS również zasłużyli na kilka zdań o ich twórczości. Skoro podejmujesz się zadania przybliżenia nam tych wszystkich kanałów na jutjubie, to poprosiłabym o faktycznie przybliżenie, a nie, do diaska, o kolejną topkę (bo w gruncie rzeczy to mogę ją sobie znaleźć na pierdylionie innych blogów i myślę, że specjalnie się nie będą od siebie różnić). Za krótko, zbyt po łebkach, do poprawy.

Zrealizowanie tematu: 4/10; styl, język: 10/10; oryginalność: 3/10; zaciekawienie: 4/10; łącznie: 21/40

Konkursów, droga pani, oceniać nie będę, bo i po co.

Uzyskane punkty: 145,5. Podzieliwszy to na 6 wychodzi, że dostajesz 24,25 punktów w kategorii treść. 

Poprawność 3,5/5
Dramatu nie ma, ale zdarzają się lekkie potknięcia przecinkowe, cudzysłowiowe i wielokropkowe. Poza tym masz od gnoma błędów stylistycznych. Nie ma jednak sensu poprawiać starych notek, zamiast tego proponuję po prostu czytać kilka razy post przed publikacją w różnych odstępach czasowych, innej opcji nie ma.

Dodatkowe punkty 2/5
Urwę Ci jednego za upierdliwy antyspam, dorzucę dwa za melanż i jednego za szablon. 

Łączna ilość punktów: 39,75/65; ocena dobra.

Buziaki, lum


PS Chyba muszę się rozkręcić z ocenianiem. 
PS II No czyż TO nie jest piękne? Zapętlone od miesiąca. :3 

3 komentarze:

  1. ,,napisane jest tam, jak ten ziomek się zachowuję,'' - on zachowuje, ja zachowuję :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.

      PS nie zabiłabym Cię, jakbyś się podpisał

      Usuń
    2. Lum, z tobą to nigdy nie wiadomo. Człowiek ostrożny jest po prostu. ;p

      Usuń